NIE_O_SEKSIE_ALE_POMÓŻCIE

napisał/a: ~Aneta Janiszewska" 2006-10-02 23:12
Jestem związana z facetem już 5 lat. Początki były super podział
obowiązków wywiązywał sie ze swoich a nawet był chętny do pomocy przy
moich.Facet jest majętny (może nie aż tak strasznie ale zawsze) prowadzi
małą firmę, w której jestem zatrudniona jako pracownik a mieszkamy u
niego.
Przez pewien moment a było to ok. 2 lat temu miął w firmie naprawdę dużo
obowiązków więc ja jako opiekuńcza kobieta przejęłam wszystkie jego
obowiązki domowe tzn. do zmywania, gotowania, prania, podawania "panu"
herbaty po obiadku, prasowania, podawania kolacji i śniadań i innych
dupereli (kobietki będą wiedzieć co pod tym się będzie kryło) doszły mi
jego obowiązki tzn. odkurzanie podłóg i ich zmywanie.Ja wiem ktoś powie
kurde to przecież niewiele ale już w i tak napiętym grafiku codziennych
zajęć wykroić czas na te dotatkowe zajęcia jest trudno. Do tego doszło,
że chcąc swojemu panu podać objadek ok. 17 wszelkie zakupy starałam się
robić w godzinach pracy, niestety nie zostało to docenione,pomimo że
wszelkie moje obowiązki były wykonywane w terminie (jestem księgową mam
na myśli składanie deklaracji, wydruki i takie tam) mój Pan nie był
zadowolony.Chcąc unikać ciągłych kłótni wstaję wcześniej wiozę dziecko
wcześniej do szkoły i robię zakupy przed pracą ale to już też jest nic.OK
wróćmy do sedna.Ponieważ zaczeło brakować mi czasu pewne obowiąki domowe
zaczęłam wykonywać po łebkach tzn naczynia po obiedzie myłam ok. 11 w
nocy tzn. 23.00 przeszkadzało bo on ogląda telewizję no to myłam rano
wstają jeszcze wcześniej no też nie tak no jak to przez noc mają leżeć
naczynia itd itd. A to kurze niestarte, a to podłogi nie błyszczą a to
koszula miała zagniecenie (niezadowoleniu mojego pana nie ma końca, aż
wkońcu się wkurwiłam i wzięłam go do galopu po ostanich jego karcących
slowach że on nie chciał tak dużo kolacji bo dziś nie ma apetytu (o
zgrozo kochajaca kobieta powinna zauważyć że jej pan jakiś marotny, że
dziś zje kanapeczkę a nie dwie jak można być taką ślepą) Tak mnie tym
wkurwił że wypaliłam mu wszystkie moje żale o te podlogi i o te śniadanku
, kolacje i obiadki, ktore jadł z nieukrywaną niechęcią że jego mama
robiła lepiej, albo że ma zadużo nałożone albo ma podaną musztardę
grilową do ugotowanych przecież a nie grilowanych parówek i o to że
wogóle nie interesuje się domem, noi awantura gotowa od slowa do slowa
kazał mi iść na nauki do mojej mamy bo ona umie utzrymać porządek, więc
zrobiłam list obowiązkow mego ojca czyli: robienia sobie śniadań i
kolacji, wzięcia sobie z garnka zupy lub podgrznia przygotowanego obiadu
(moj pan czekał az ja wpadnę i mu podam, prasowania sobie rzeczy,
zmywania każdy po sobie i paru jeszcze innych obowiązków. Przeczytał nic
się nie odzywał podczas kilku dni po burzy gdy była napięta atmosfera
zaczął co niebądz wprowadzać w życie ja zadowolona że będzie super ale
niestety to była cisza przed burzą.Usłyszałam że wszystko co mam
zawdzięczam jemu, to przecież on kupił mieszkanie więc dzięki niemu mam
dach nad głową, to on prowadzi firmę pracując na moją przyszłość precież
to dla mnie, co wakacje jeździmy w góry za jego kasę, dwa razy byliśmy za
granicą także za jego. Ja tak se myślę kurde jak to wniósł do związku
przecież to wszytko prawnie należy do niego nie mamy ślubu więc mi od
wszystkiego wara, firma przynosi zyski nigdy nie uwidziałam z tego grosza
co miesiąc dostaję od niego wcale nie taką duża pensyjkę i kuniec, więc
kurdę jakie to wszystko dla mnie w zamian usłyszałam że jestem pazerna i
niewdzięczna i w związku z tym jemu się odechciewa wszystkiego robić.Dziś
znów chciał się wymiksować od zrobienia kolacji (niestety został
postawiany przed dylematem albo sobie zrobisz albo nie zjesz więc sobie
wziął) ale jest cały nadąsamy. Do tego zainsynuopwał mi w zaowalowany
sposób że jak nie będę się mu podporządkowywała to fora ze dwora. Czy ten
związek ma sens? Czy on się zmieni choć trochę? Dyskusji z nim nie ma
żadnej on ma swoje racje i już na moje chociaż najdrobniesz ale potrafi
mi tak powiedzieć że płaczę godzinę,Mam tego dość ale kocham go i
chciałabym z nim być, Sama nie wiem co robić POMOCY

Powiedźcie kto jest tak naprawdę leniwy w tym związku przecież dla niego
problemem jest włożenie koszuli do kosza z brudami jak taki ktoś może mi
ubliżać od brudasów i leni.


--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~*ZBIG* 2006-10-04 19:43
Dnia Mon, 2 Oct 2006 23:12:08 +0200, Aneta Janiszewska napisał(a):

> Powiedźcie kto jest tak naprawdę leniwy w tym związku

Nikt!
Twój problem jest typowy. :)
Wynika z wzajemnego niezrozumienia.
Widziałaś kiedyś dom samotnego mężczyzny?
Opiszę ci z wyobraźni:
Zasłony (o ile są) nie prane od nowości.
Sterty brudnych ubrań wiszące na oparciach krzeseł.
Łóżko (o ile wogóle śpi w pościeli) ścieli co drugi dzień.
Śterty brudnych kufli i szklanek, bo innych naczyń nie używa ( nie będzie
przecież gotować) Może jakaś brudna patelnia po jajecznicy.
Papiry, stare gazety, wszystko wala się po podłodze i na wszystkich stołach
itd itp.
Co z tego wynika?
Że ty tak naprawdę nic dla niego nie robisz!
Nawet jeśli pierzesz jego ubrania, sprzątasz bałagan który on robi, i jemu
gotujesz, to założę się że on cię o to wcale nie prosi, więc nie oczekuj
też że będzie ci za to dziękować.
To całe gotowanie, pranie i sprzątanie robisz wyłącznie dla własnego
dobrego samopoczucia i nie możesz od zmęczonego po pracy mężczyzny
oczekiwać, że będzie podzielał twoje hobbystyczne upodobanie porządku!
Oczywiście skoro macie mieszkać razem to możesz od niego wymagać żeby
starał się nie bałaganić no i wogóle musicie wypracować jakieś kompromisowe
rozwiązania.
Ustalcie co i jak należy w domu robić. Gdzie kłaść ubrania po ich zdjęciu,
gdzie kłaść brudne naczynia, kiedy je myć, kiedy ścielić łóżko, jak często
prać, czy prasować koszule, czy nie. Jeśli zgodził się to robić, a tego nie
robi, zapytaj go czy jest pewny że powinno się to robić. Jeśli uważa że
właśnie tak powinno się robić, to niech tak robi, albo zmieńcie zasady,
lecz wtedy ty też tego nie rób!

Co do majątku, masz swoją pracę, więc masz też swoje pieniądze i tu on ma
absolutną rację, lecz możesz spokojnie wymagać od niego żeby cię
utrzymywał. Na twoje jedzenie, kosmetyki, ubrania fryzjera, musi płacić, a
jak nie chce to good bye!
Alternatywnie niech płaci za seks, ale bierz co najmniej 500 za noc, bo nie
jesteś przecież tanią dziwką spod latarni, a do tego ma cię na wyłączność,
więc musi też płacić za gotowość, co najmniej 100 zł dziennie, z
wyłączeniem dni w których masz okres, chyba że chcesz sobie zastrzec prawo
do tak zwanego "bólu głowy"!
To rozwiązanie niesie niestety ryzyko że przestanie cię szanować, więc
lepiej żeby cię po prostu utrzymywał. :)

Miłość to największy problem, lecz jeśli twoja miłość ma być jednostronna
to lepiej jeśli od niego jednak odejdziesz. Jeśli jednak on także cię
kocha, to na pewno się dogadacie! :)

Powodzenia!

--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~basiapoczta@wp.pl 2006-10-04 19:59

daj sobie spokój ,to i tak dobrze ze dal znac o swoich walorach
wygodnickiego pana i władcy przed ślubem ,wiekszosc facetow pokazuje
po podpisaniu aktu slubu
jesli interesuje cie cale zycie bycie slurzaca to zycze powodzenia nie
da sie przestawic faceta ktory doznal sporo wygody bo mu to odpowiada i
bedzie walczyl za wszelka cen by taki stan utrzymac ,tak mocno ze z
biegiem czasu i tak zapomni ze kiedy kolwiek ciebie kochal taką jaką
jestes ,bedzie naduzywal slowa kocham tylko kiedy bedziesz go
szantazowac ale tylko poto by ciebie zatrzymac bo kto bedzie mu
uslugiwal tak jak do tej pory a przy tym jeszcze masz byc zwarta i
gotowa wieczorem do łuzka
wierz mi ktos kto zaznał wygody nie tylko w zwiazku ale i w domu
rodzinnym to nie przestawi sie nigdy bo dla niego obraz zycia to
walsnie taki z wygodami i bedzie ciagle zastanawial sie dlaczego sie
czepiasz przeciez na tym zycie polega , co ty tak wlasciwie od niego
chcesz
a ty bedziesz zmeczona ciagla walka o kawalek czasu dla siebie
zastanow sie co dalej i pomysl czy mama jak ciebie rodzila to zyczyla
ci bys cale zycie uslugiwala komus , czy chciala bys z zycia korzystala
jak najlepiej

to tylko slowa a i tak ty sam musisz podjac decyzje
pozdrawiam i zycze sporo siły


--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~Ewa W" 2006-10-05 16:44

Użytkownik "Aneta Janiszewska" napisał w
wiadomości news:efrvbu$jj2$1@news.onet.pl...

jak taki ktoś może mi
> ubliżać od brudasów i leni.

Nie mam pojęcia, nad czym się jeszcze zastanawiasz...............

Szanuj się, dziewczyno! Facet ma darmową gosposię, na której może wyładować
swoje frustracje. Z czasem będzie gorzej.

Pozdr. Ewa


--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~Kaczka" 2006-10-05 21:49


> Facet jest majętny (może nie aż tak strasznie ale zawsze) prowadzi
> małą firmę, w której jestem zatrudniona jako pracownik [..]

I od tego należałoby zacząć...poszukać pracy na zewnątrz a nie w jego
firmie, bo w tej chwili jesteś od niego całkowicie uzależniona...

> Usłyszałam że wszystko co mam
> zawdzięczam jemu, to przecież on kupił mieszkanie więc dzięki niemu mam
> dach nad głową, to on prowadzi firmę pracując na moją przyszłość precież
> to dla mnie
[..]

Chyba nie sądzi że mozna kupić człowieka i zrobić sobie z niego niewolnika?

> co miesiąc dostaję od niego wcale nie taką duża pensyjkę i kuniec

Ponownie to samo...dlaczego tam pracujesz?

> Do tego zainsynuopwał mi w zaowalowany
> sposób że jak nie będę się mu podporządkowywała to fora ze dwora.

No sytuacja niestety wygląda tak, że od niego zależy Twoja sytuacja i
finansowa i zawodowa i mieszkaniowa, a on sobie doskonale z tego zdaje
sprawę i to wykorzystuje...
Co do obowiązków domowych próbować wypracować kompromis, co do reszty to
przede wszystkim zmienić swoją sytuację życiową na taką żeby mieć coś do
powiedzenia... czyli przede wszystkim nowa praca i własne życie, a nie tylko
życie dla niego...



--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~Artur(m)" 2006-10-06 08:08

Użytkownik "*ZBIG*" napisał w wiadomości
> Dnia Mon, 2 Oct 2006 23:12:08 +0200, Aneta Janiszewska napisał(a):
>
> > Powiedźcie kto jest tak naprawdę leniwy w tym związku
>
> Nikt!
> Twój problem jest typowy. :)
> Wynika z wzajemnego niezrozumienia.
> Widziałaś kiedyś dom samotnego mężczyzny?
> Opiszę ci z wyobraźni:
> Zasłony (o ile są) nie prane od nowości.
> Sterty brudnych ubrań wiszące na oparciach krzeseł.
> Łóżko (o ile wogóle śpi w pościeli) ścieli co drugi dzień.
> Śterty brudnych kufli i szklanek, bo innych naczyń nie używa ( nie będzie
> przecież gotować) Może jakaś brudna patelnia po jajecznicy.
> Papiry, stare gazety, wszystko wala się po podłodze i na wszystkich
stołach
> itd itp.

Chyba przesadzasz (choć samotny to jestem góra dwa tygodnie w roku)
:)

> Co z tego wynika?
> Że ty tak naprawdę nic dla niego nie robisz!
> Nawet jeśli pierzesz jego ubrania, sprzątasz bałagan który on robi, i jemu
> gotujesz, to założę się że on cię o to wcale nie prosi, więc nie oczekuj
> też że będzie ci za to dziękować.
> To całe gotowanie, pranie i sprzątanie robisz wyłącznie dla własnego
> dobrego samopoczucia i nie możesz od zmęczonego po pracy mężczyzny
> oczekiwać, że będzie podzielał twoje hobbystyczne upodobanie porządku!
......
To jest prawda i tylko prawda :)

> Co do majątku, masz swoją pracę, więc masz też swoje pieniądze i tu on ma
> absolutną rację, lecz możesz spokojnie wymagać od niego żeby cię
> utrzymywał. Na twoje jedzenie, kosmetyki, ubrania fryzjera, musi płacić, a
> jak nie chce to good bye!
> Alternatywnie niech płaci za seks, ale bierz co najmniej 500 za noc, bo
nie
> jesteś przecież tanią dziwką spod latarni, a do tego ma cię na wyłączność,
> więc musi też płacić za gotowość, co najmniej 100 zł dziennie, z

Pan Bóg wynagrodził kobiety mniejszymi potrzebami sexu :)

Pozdrawiam
Artur(m)

PS. Niezły text :)


--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~Pakosław_" 2006-10-09 14:31
> to dla mnie, co wakacje jeździmy w góry za jego kasę, dwa razy byliśmy za
> granicą także za jego. Ja tak se myślę kurde jak to wniósł do związku
> przecież to wszytko prawnie należy do niego nie mamy ślubu

Ten związek o tyle nie ma sensu, że nie stać Cię na to, żeby nie mieć ślubu.
Żeby żyć w takim związku z facetem i jeszcze mieć życzenia kobieta musiała by
być całkowicie niezależna finansowo. Sądzę, że niewiele możesz z tym zrobić:(
Zerwanie związku skomplikuje Twoją sytuację - tak podejrzewam - bo i praca
przepadnie, i mieszkanie, a tu jeszcze dziecko... Tłumaczenia i awantury -
niewiele dadzą, to jasne. Musisz to jakoś przeżyć chyba, a rada jaką bym Ci
dał to oczywiście najlepiej jasne postawienie sprawy - albo ślub, albo... I tu
nie wiem co "albo", bo nie wiem jaki jest jego stopień zależności w tym
układzie, jak mu wisi to niewiele zdziałasz.

Nie sugeruj się głupimi poglądami typu "ślub niewiele zmienia". Chyba już dziś
rozumiesz, że zmienia i to sporo - będąc żoną miałabyś więcej praw i o to w
tym generalnie chodzi.

Paco

--


--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~Hania " 2006-10-11 00:20
*ZBIG* napisał(a):

> Dnia Mon, 2 Oct 2006 23:12:08 +0200, Aneta Janiszewska napisał(a):
>
> > Powiedźcie kto jest tak naprawdę leniwy w tym związku
>
> Nikt!
> Twój problem jest typowy. :)

kurna, Tobie do śmiechu? Tez masz taki typ związku? bue

> Wynika z wzajemnego niezrozumienia.

no wiec albo niech sie porozumieją (czyli niech ta męska menda raczy dojrzeć
w niej kobietę, albo niech się rozstaną)

> Widziałaś kiedyś dom samotnego mężczyzny?

Tak, różne domy samotnych mężczyzn, tak jak i domy samotnych kobiet. Regułą
ta sama: u jednych pań i panów pleśń na talerzach, u innych majtki prasowane
w kancik.


> Opiszę ci z wyobraźni:
> Zasłony (o ile są) nie prane od nowości.
> Sterty brudnych ubrań wiszące na oparciach krzeseł.
> Łóżko (o ile wogóle śpi w pościeli) ścieli co drugi dzień.
> Śterty brudnych kufli i szklanek, bo innych naczyń nie używa ( nie będzie
> przecież gotować) Może jakaś brudna patelnia po jajecznicy.
> Papiry, stare gazety, wszystko wala się po podłodze i na wszystkich stołach
> itd itp.
> Co z tego wynika?

o maaatko, przypomniales mi jednego takiego brudasa. Raz mnie zaprosil do
chalupy, za co mu dizekuje, ze zrobil to w poczatkach nadszej znajomosci, bo
zaoszczedzilam sobie czasu.


> Że ty tak naprawdę nic dla niego nie robisz!
> Nawet jeśli pierzesz jego ubrania, sprzątasz bałagan który on robi, i jemu
> gotujesz, to założę się że on cię o to wcale nie prosi, więc nie oczekuj
> też że będzie ci za to dziękować.

przeczytaj, troglodyto jeszcze raz tekst autorki wątku. Tym razem z
rozumieniem i wyzbądź się tych uśmieszkow.

> To całe gotowanie, pranie i sprzątanie robisz wyłącznie dla własnego
> dobrego samopoczucia i nie możesz od zmęczonego po pracy mężczyzny
> oczekiwać, że będzie podzielał twoje hobbystyczne upodobanie porządku!

dziks, z drzewa wlasnie zlazłeś i banany prostujesz, czy wyniuchujesz
buczynę właśnie opadłą z radosnym pokwikiwaniem?


> Co do majątku, masz swoją pracę, więc masz też swoje pieniądze i tu on ma
> absolutną rację, lecz możesz spokojnie wymagać od niego żeby cię
> utrzymywał. Na twoje jedzenie, kosmetyki, ubrania fryzjera, musi płacić, a
> jak nie chce to good bye!

????????????

> Alternatywnie niech płaci za seks, ale bierz co najmniej 500 za noc, bo nie
> jesteś przecież tanią dziwką spod latarni, a do tego ma cię na wyłączność,
> więc musi też płacić za gotowość, co najmniej 100 zł dziennie, z
> wyłączeniem dni w których masz okres, chyba że chcesz sobie zastrzec prawo
> do tak zwanego "bólu głowy"!


żartujesz (kiepsko ale jednak), prawda?
Skąd wzięłeś taki model związku? A w sumie to nie chcę wiedzieć...

> To rozwiązanie niesie niestety ryzyko że przestanie cię szanować, więc
> lepiej żeby cię po prostu utrzymywał. :)

Zaje...ście śmieszne.

> Miłość to największy problem, lecz jeśli twoja miłość ma być jednostronna
> to lepiej jeśli od niego jednak odejdziesz. Jeśli jednak on także cię
> kocha, to na pewno się dogadacie! :)


O jakiej miłości Ty tutaj? Widzisz tu miłość? Gdzie?
> Powodzenia!

Choć jedno słowo z sensem
\\
hania

--


--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~Hania " 2006-10-11 00:31
Aneta Janiszewska napisał(a):

> Jestem związana z facetem już 5 lat. Początki były super podział
> obowiązków wywiązywał sie ze swoich a nawet był chętny do pomocy przy
> moich.Facet jest majętny (może nie aż tak strasznie ale zawsze) prowadzi
> małą firmę, w której jestem zatrudniona jako pracownik a mieszkamy u
> niego.

bejbe (sorki za poufałość). Dziwi, że się gad tak zmienił, ale właściwie nie
wierzę w zmiany harakteru. Po prostu wylazło z niego to, co miało wyleź.
Pewnie miał właśnie taki, chory, kaleki wzorzec i mu hołduje.
Kobieta to dla niego służąca, poddana, wytworzył tę sytuację z Tobą w roli
głównej mając jeszcze jeden atut: to on Tobie daje pracę, łaskawca jeden
(NMSP). Odgrywasz rolę wspaniale: teatrum trwa: on ma dobrze, coraz lepiej.
Nudno panu. Czepia się, poniża Ciebie, (pamiętaj,że panu nudno i wrażeń
poddaństwa musisz mu doistarczyć), więc poniża Cie bardaziej, stawia w
sytuacji zagrożenia (sugestia wyrzucenia z domu). Ty się stawiasz, pan się
dziwi. Bzduczy się, robi ciche dni a następnie wybucha.
Wydaje mi się, że szuka powodu do rozstania, potem będzie wszem i wobec
opowiadał, jaką to syfiarę i niezdarę pod dach przyjął.
Potem, znudzony ciszą w domu będzie Cię prosił o powrót itd - w kółko.
Zakładam, ze nie masz charakteru pokornej niemoty i się nie dasz (brawo).
Tu: MUSISZ to zmienic, nie masz innego wyjścia. Sposób: odejście (całkiem
dobry i rokujący znalezienie normalnego chłopa, masz 1 dziecko, więc nie
powinno to być trudne), sposóbn kolejny, niepewny - postawienie panu-władcy
hrabiemu fabrykantowi (sorki za ironię, ale najbardziej rozsmieszają mnie
tacy potentaci od kilkuosobowych firemek, co to mają jedno auto w leasingu,
mieszkają kontem u mamusi albo dorobili się M2 na kredyt 30letni, mają kupę
długów i nazywają siebie "ja jako biznesmen") jasno do zrozumienia, że
alternatywę masz, że musisz zmienic to, co Tobie zyć normalnie nie pozwala a
jemu owa zmiana da szansę na szczęśliwy związek, w którym oczywiście Ty też
wiele z siebie dasz.
Tu potrzeba rozmów, może jakiś psycholog, może porozmawiajcie z Waszymi
przyjaciółmi - jak oni to widzą?

BTW - czy dziecko jest Wasze? Jeśli tak, to zasugeruj mu, że je z nim
zostawisz. Jeśli nie uwierzy...zrób to na jakiś czas....

3m się

hania


--


--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~ananke" 2006-11-11 03:53
Użytkownik "Aneta Janiszewska"
napisał w wiadomości news:efrvbu$jj2$1@news.onet.pl...
> Do tego
> zainsynuopwał mi w zaowalowany sposób że jak nie będę się mu
> podporządkowywała to fora ze dwora. Czy ten związek ma sens? Czy
> on się zmieni choć trochę? Dyskusji z nim nie ma żadnej on ma
> swoje racje i już na moje chociaż najdrobniesz ale potrafi mi tak
> powiedzieć że płaczę godzinę,Mam tego dość ale kocham go i
> chciałabym z nim być, Sama nie wiem co robić POMOCY Powiedźcie kto
> jest tak naprawdę leniwy w tym związku przecież dla niego
> problemem jest włożenie koszuli do kosza z brudami jak taki ktoś
> może mi ubliżać od brudasów i leni.

Ten związek nie ma sensu -- w sensie: dla Ciebie mieć go nie powinien.
Ten meżczyzna chciałby mieć podporządkowaną sobie służącą/niewolnicę i
JEŚLI Tobie to NIE odpowiada, to ratuj się dopóki jesteś psychicznie
do tego w stanie. (Wyobraź sobie np. 50 lat siebie samej w takiej,
niezmiennej, sytuacji. Podołasz? To okej.) "Twój Pan"? Mam nadzieję,
że to tylko ironia. Co więcej on ma o związku chore pojęcie,
wykrzywiony obraz kołacze mu się po głowie i zapewne nie spocznie,
dopóki sobie nie znajdzie kobiety, która JEMU będzie odpowiadać. A to
oznacza, że nie znasz dnia i godziny... Ratuj siebie i ratuj dziecko;
ono nie powinno wychowywać się wśród takich wzorów i, co gorsza -- w
takiej atmosferze. Będzie nieszczęśliwym człowiekiem i nie będzie też
sobie umiało w przyszłości życia szczęśliwie ułożyć.
Oczywiście aby go opuścić, musisz wiedzieć, czy jesteś wyustarczająco
do tego kroku przygotowana -- silna. Wiedzieć, że dasz sobie radę. A z
każdym dniem u boku tego meżczyzny będziesz te siły tracić. Wiarę w
siebie też.
Nie proś o pomoc ludzi, którzy Ci powiedzą: "córeczko, takie jest
życie a kobieta ma w nim swoje miejsce i pewną rolę do odegrania" albo
"ja też nie miałam lepiej, ale to się da wytrzymać". Jeśli masz
przyjaciół, to będzie być może okazja sprawdzić tę przyjaźń. Wszystko
zlaeży od tego, czy jesteś w stanie zaryzykować. Może na pocieszenie
powiem Ci, że prawdziwym sprawdzianem słuszności podjętej decyzji nie
jest jej natychmiastowy skutek (lepszy albo gorszy), tylko długofalowe
echa. 3-5 lat do taki czas, dopiero wtedy zobaczysz, co zrobiłaś w
życiu z korzyścią dla samej siebie. Pamiętaj, że nie jest egoizmem
dbać o siebie; to jest Twój obowiązek. Podstawowy. Człowiek jest w
stanie dobrze wywiązać się z roli żony, matki i innych tylko kiedy dba
o siebie, umie siebie obronić, umie sobie zapewnić szczęście.


--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~gazebo 2006-11-12 08:54
Hania wrote:
>
> *ZBIG* napisał(a):
>
>
> > Że ty tak naprawdę nic dla niego nie robisz!
> > Nawet jeśli pierzesz jego ubrania, sprzątasz bałagan który on robi, i jemu
> > gotujesz, to założę się że on cię o to wcale nie prosi, więc nie oczekuj
> > też że będzie ci za to dziękować.
>
> przeczytaj, troglodyto jeszcze raz tekst autorki wątku. Tym razem z
> rozumieniem i wyzbądź się tych uśmieszkow.


nie rozumiesz tego, prawda? :)

--
Come In Number 51, Your Time Is Up

--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~gazebo 2006-11-13 15:43
Hania wrote:
>
> *ZBIG* napisał(a):
>
>
> > Że ty tak naprawdę nic dla niego nie robisz!
> > Nawet jeśli pierzesz jego ubrania, sprzątasz bałagan który on robi, i jemu
> > gotujesz, to założę się że on cię o to wcale nie prosi, więc nie oczekuj
> > też że będzie ci za to dziękować.
>
> przeczytaj, troglodyto jeszcze raz tekst autorki wątku. Tym razem z
> rozumieniem i wyzbądź się tych uśmieszkow.


nie rozumiesz tego, prawda? :)

--
Come In Number 51, Your Time Is Up

--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/