Nigdy nie jest za późno... by odejść

napisał/a: Nefretete0609 2010-03-09 22:49
Opowiem Wam moją historię
Przeżyłam zdradę. Nie był to mąż lecz narzeczony. Byliśmy ze sobą 5 lat. Planowaliśmy ślub na sierpień ub.r. Pod koniec lipca odwołałam wszystko. Miesiąc przed weselem.. Zaczęły wypływać jego grzeszki... Tak naprawdę za rękę go nigdy nie złapałam, nikt mi dowodów też nie przyniósł. Ale intuicja kobieca to potężna siła...
Zaczęło się od tego że stał sie strasznie zazdrosny. Do tego stopnia, ze wypominał mi wszedzie zdradę. W pracy go "zdradzałam", w szkole, nawet do mojej przyjaci,ółki zabronił mi chodzić bo stwierdził, ze chodzę do jej męza a nie do niej. pff.. śmieszne. Długo to znosiłam i pewnie znosiłabym to do teraz. Ale cały ten galimatias zaczął sie gdy znalazłam u niego nowo wpisany numer w telefonie. Pytając kto to odpowiedział, że kuzynka no i sprawa poszła w zapomnienie. Przeciez nie jestem zazdrosna o kuzynkę. Jednak po jakimś czasie znalazłam jego biling telefoniczny gdzie często powtarzał sie pewien numer. Gdy zaczełam szukac okazało sie, ze to właśnie ta "kuzynka". Kolejny raz spytałam kto to jest i on, pewnie zapominając ze mi sprzedał taką bajkę o kuzynce, odpowiedział bez ogródek że koleżanka z tej samej samej miejscowości . Wybaczyłam. ale potem zaczęłam znajdować połączenia, smsy, niby nic tam nie było ale jednak cos... Samo to ze wszystko ukrywał przede mna. Kasował smsy połaczenia, a gdy tylko zapomniał tego zrobić ta akurat znalazłam cos z nia zwiazane. Dziwny zbieg okolicznosci... No i ciągnęła sie taka sytuacja pare miesięcy, nasz slub był coraz blizej a ja miałam coraz większy mętlik w głowie. I nagle ktoś mi powiedział że widział że do niej jeździ. Gdy został przyparty do muru to przyznał się, owszem, ale że jeździ "na kawę" W TAJEMNICY PRZED SWOJĄ NARZECZONĄ. i niby nic więcej... Nie mogłam w to uwierzyć.. Tymbardziej, ze ona była zwykłą latawicą. Niby miała chłopaka ale wiem, co robiła za jego plecami. I nagle zaszła w ciązę. Koledzy mojego narzeczonego zaczęli mówić, ze to jego dziecko.. Dziwne skad by to wzięli skoro nic między nimi nie było Czara goryczy się przelała... I dopiero wtedy przejrzałam na oczy. Odwołałam slub ale głupia dałam mu jeszcze ostatnią szanse. Jednak nie wykorzystał jej i po 4 miesiacach podjęłam decyzję o definitywnych rozzstaniu.
Tak naprawdę to nie tylko te jego zdrady zadecydowały o moim odejściu. zaczęłam sie źle z nimczuć. stawał się coraz bardziej zazdrosny wręcz, zaborczy. A najgorzsze jest to, ze potrafił na mnie podnieśc rękę. I to nie raz nie dwa razy. Proszę, nie oceniajcie mnie. Nikt tego nie zrozumie kto tego nie przeżył. Jak wielka jest siła miłości, która wszytsko wybacza... Ale w końcu przejrzłam na oczy.I wiecie co?? W końcu oddycham) Nie muszę sie zastanawiać co robi, z kim jest... Nie musze dzwonić do niego przed każdym wyjściem (nawet do sąsiadki!) żeby sie "wyspowiadać. I w koncu czuję jak bardzo ten związek mnie przytłaczał. Tak długo walczyłam z sobą, nie chciałam sie znim rozstawać. To było całe moje życie: jego rodzina wspólni znajomi.. i ten czas... w koncu to barzdo długo. Ale nie można na to patrzec. Czasem trzeba być egoistka i pomyśleć tylko o sobie. I tak zrobiłam
Musze wam powiedzieć, ze naprawdę miłość to nie wszytsko, bo kochałam go nad życie.. ale byłam przy tym zaślepiona... I umierałam przez to.
Jak sie już po wszytskim okazało ta "kuzynka" to nie była tylko jedna jego przygoda, bo było ich znacznie więcej.
Nie mogę zrozumieć tylko tego, jak można być z kimś tyle czasu i tak naprawdę wcale go nie znać. To jest najgorsze i najbardziej boli.
napisał/a: ill11 2010-03-09 23:44
Nefretete0609 napisal(a):Ale intuicja kobieca to potężna siła...

Wspaniala i przekleta zarazem

Przezylas male piekielko,ale dobrze,ze zachowalas zdrowy rozsadek i nie brnelas dalej.Niejedna kobieta na Twoim miejscu wyszlaby za maz,zeby wstydu przed rodzina nie robic...

Nefretete0609 napisal(a):Nie mogę zrozumieć tylko tego, jak można być z kimś tyle czasu i tak naprawdę wcale go nie znać. To jest najgorsze i najbardziej boli.

Znam to,niestety.Jak sie w kims zakochamy,to tlumaczymy jego zachowanie tak,zeby przed samymi soba sie nie przyznac,ze cos jest nie halo.Jedni zwa to rozowymi okularami,inni zaslepieniem.Cale szczescie,ze masz to za soba.Az strach pomyslec co bys czula,bedac teraz jego zona...

Mialam podobna sytuacje,z tym,ze"narzeczony"poinformowal mnie na niespelna 1,5 miecha przed slubem,ze on go nie chce.Oczywiscie wszystko zamowione...Tez nie widzialam,ze cos sie kroi.Nie mieszkalismy ze soba i zaczal rzadko do mnie przyjezdzac.Tlumaczyl sie,ze otwieraja nowy sklep i musza sie natyrac przy remoncie.Wierzylam,bo brzmialo to wiarygodnie.Oczywiscie juz po fakcie okazalo sie,ze od dluzszego czasu w "naszym"przyszlym mieszkaniu(jego)urzadzil sobie gniazdko z byla dziewczyna,ktora w miesiac po planowanym slubie powila sliczna,wspolna rzecz jasna coreczke...Niczym sie nie zdradzil,zamotal pol mojej rodziny.
Takie zycie-dobrze,ze w pore sie pewne rzeczy wyjasnily.
napisał/a: carpe_diem 2010-03-10 16:23
...jedna z bardziej optymistycznych, wbrew pozorom, historia, jaką na tym Forum ostatnio przeczytałam...Życzę wszystkiego naj, nefretete0609, najwyraźniej dokładnie wiesz, czego chcesz od życia i tak trzymaj
Pozdrawiam ciepło
napisał/a: Podejrzliwy88 2010-03-10 21:01
To ja - wielki męski szowinistwa & krytyk kobiet - powiem, że bardzo się ciesze, że porzuciłaś gada (nie mężczyznę). Ja jestem za kastracją takich osobników, niestety nie żyje w kraju, który by to akceptował. Nie mniej, życzę Ci wszystkiego co najlepsze i żebyś znalazła sobie prawdziwego faceta. Na gadów szkoda czasu. Nawet nie wiesz ile takich normalnych, uczciwych mężczyzn czeka na Ciebie.

Totalny szac.
napisał/a: Nefretete0609 2010-03-10 22:44
Dziękuje bardzo za te słowa Wam wszystkim
Napisałam to, bo mimo iż jestem utwierdzona w tym, ze dobrze zrobiłam to czasem przychodzą takie chwile rozpaczy, że przeciez tam miałam stabilizacje. Byle jaka ale była. Niestety z myslami czasem trudno jest wygrać. Chociaz kazdy dzien pokazuje mi jak może wspaniale świat wygladac wtedy gdy nie jestem od nikogo zależna.
A takie słowa tymbardziej mi pomagaja.
Ale nic nie pomaga tak jak czas... naprawde leczy rany:)
napisał/a: painandhate 2010-03-11 00:50
Nefretete0609 napisal(a):Musze wam powiedzieć, ze naprawdę miłość to nie wszytsko, bo kochałam go nad życie.. ale byłam przy tym zaślepiona... I umierałam przez to.
Nefretete0609 napisal(a):Nie mogę zrozumieć tylko tego, jak można być z kimś tyle czasu i tak naprawdę wcale go nie znać.

Nawet nie masz pojęcia jak doskonale to rozumiem.


Przykro się stało, że trafiłaś na mendę.

Pozdrwiam i naprawdę bardzo gratuluje!
napisał/a: madzik27 2010-03-11 08:03
Nefretete0609
rozumiem Cię przeszłam przez podobne piekiełko, zaręczyny, przygotowania do ślubu i nagle zdrada która wyszła przez przypdek. najdelikatniej mówiąc ta druga w jego zyciu myślała że ja to już przeszłość tak jej powiedział i któregos dnia ją spotkałam a ona mnie pyta czy na pewno nie żywię do niej urazy że ona się spotyka z moim byłym, dla mnie wciąż obecnym. szok.
Nie powiem ile czasu potrwa Twoja walka z przeszłością powiem tylko że warto.
Najbardziej mnie bolałao to co Ciebie że zaufałam i moje zaufanie zostało wykorzystane, wierzyłam nie temu co trzeba, myślałam że znam a nie znałam.
Powodzenia dzielna z Ciebie dziewczyna trzymam kciuki, żeby żeycie miało dla Ciebie już tylko dobre dni
napisał/a: lodyga 2010-03-11 08:56
Dobrze:) Ważne żeby się nie złamać i nie dawać tysiąca szans:)
Pozdrawiam!