Nowa wspaniala kariera

napisał/a: Agusia 2007-06-20 00:30
Cześć!
To znowu ja. I dalej z tym samym kolesiem. Samej już mi się śmiać chce, jaka jestem głupia.Ale poczytałam sobie, co tu pisałam w grudniu i coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nic z tego nie będzie. Nie wiem, po co jeszcze z nim jestem, bo właściwie to już nawet związku nie przypomina. Mamy "przerwę". Tzn niby na zorganizowanie sobie życia. Wygląda to tak, że razem mieszkamy, jemy i chodzimy do kina. Nie śpimy ze sobą, bo ja już nie mam ochoty o nic się upominać, a gość się nie kwapi. Kiedy dziś zapytałam, czy jeszcze kiedykolwiek zamierza iść ze mną do łóżka, to przypomniał, że mamy przerwę i ona jest po to, żeby zacząć od zeran jak się przekonamy, że chcemy. Tylko kiedy zacząć? Tego nie wiadomo. Jak na razie, to on w ekspresowym tempie zabija resztki moich uczuć, będąc chłodnym jak góra lodowa. Z resztą fajny seks, to się już skończył z rok temu. Czy ja się mylę, czy on mnie już kompletnie nie kocha? Bo ja myślę, że mnie nie wyrzuca z domu, bo nie chce widzieć łez i innych dramatów i liczy na to, że sama podejmę decyzję. W sumie to już ją podjęłam, tylko jakoś sama chcę uniknąć łez i innych dramatów... Czekam na jakiś cud, jakiś nieprawdopodobny sukces życiowy, który odwróci moją uwagę od tej koszmarnej porażki (kolejny związek do śmietnika, 2,5 roku stracone...) Wiem, że to naiwne, ale jakoś ruszyć się nie mogę. Jakie upokorzenie musi mnie spotkać, żebym wreszcie się ruszyła? Coś jest ze mną nie tak, skoro nie mogę opuścić faceta, który nawet ze mną sypiać nie chce.
napisał/a: dziefcynka 2007-06-20 11:16
Agusia czytam Twoje wypowiedzi i widzę, że on za wszelką cenę chce pokazać Ci swoją siłę, władzę w tym związku, to jaka jesteś mała i podporządkowana. Mogło być dla niego ciężkie gdy spełniałaś się zawodowo a on...niekoniecznie i teraz chce Ci pokazać, że sytuacja się zmieniła.
On ma poważny problem z samym sobą. Czuje się niedowartościowany i chyba bardzo zagubiony a to co robi to system obronny. Nie daj mu sobą tak pomiatać.
Nie ma prawa traktować Cię tak jak Cię traktuje. On Cię wykorzystuje na każdym kroku:
wnoszenie walizek
telefony w jakiejś sprawie w czasie pracy etc.
Ty masz też swoje życie i swoje sprawy.
Ja też robiłam herbatki, kanapeczki, nosiłam siatki z zakupami ma 3 piętro tyrałam jak kretynka za najniższą krajową kiedy mój ex leżał na łóżku do góry dupą i udawał wielce przemęczonego.
Teraz spełniam się zawodowo, kończę jedne studia i zaczynam drugie. Powiedział mi, że on ma dosyć odpowiedzialności etc kiedy powiedziałam o swoich planach życiowych. Poza innymi stronami sytuacji wystraszył się też tego, że ja sobie radzę a on jest w dupie i nie wie co ze sobą robić.
Też przeszłam okres rodzenia się w jego głowie kolejnych patentów na biznes np. sprzedaż sznurówek na Marszałkowskiej. PARANOJA!!!
Jesteś kobietą i pamiętaj o tym.
Do tego dochodzi krytyka!!! Boże!!! Tak nie wolno. W związku ludzie muszą się wspierać, pomagać sobie, być podporą. Rada a krytyka to różne rzeczy on chyba o tym nie wie.
Kwestia Twojego czasu. Co to znaczy, że pracujesz i nie poświęcasz mu tyle czasu ile on by chciał????????? On chce wracać do domu i sprawdzać czy przysłowiowy rondel wisi na ścianie i wtedy jest ok? Chce zamknąć Cię w 4 ścianach i mieć tylko dla siebie? Zadusić Cię?
Kolejna sprawa braku czułości. Obwinia Cię o to, że nie okazuje Ci uczuć!!!!!!!!!! Ja też to przeszłam!!! Nie pozwól sobie wmawiać, że to Twoja wina bo tak nie jest!!!
Przepraszam Cię ale strasznie się na niego zezłościłam. Czytam coraz to nowe posty i coraz więcej ich jest mi strasznie bliskich. Nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy.
On nie patrzy na Twoje uczucia i olewa Twoje potrzeby. Dbaj o siebie bo Ty jesteś najważniejsza. Pamiętaj o tym.
napisał/a: ~gość 2007-06-20 19:31
Widać tutaj wyraźnie że kolesiowi się we łbie poprzestawiało...delikatnie mówiąc. On Cie nie szanuje. I najwidoczniej, alebo miał inny sytsem wartosci od zawsze...i ty tego nie zauważyłaś.Albo po prostu się zmienił i palma mu odwaliła.
Tylko silny wstrząs może go ściągnąc na ziemie. Niestey mało kto wie, że kasa tak napradwe się nie liczy. Ja już to niestety wiem.
Wiem,że to jest straszna sytuacja i że teraz jest Ci podwójnie cęzko - żyjesz z nim i musisz na to patrzeć. I w dodtaku przeraźliwie- jak każda z ans boisz sie samotności...
Przed tym nie uciekniesz. Ale mądra kobieta potrafi podją decyzję- nawet jeśli jest bardzo ciężka i trudno- ale to robi dla wyższych celów. Dla włąsnej przyszłości, szceścia i może zdrowia psychicznego.
Odejdź kochana i dbaj o siebie. To tyle co mi się nasuwa po przeczytaniu tego wszystkeigo. Myślę, że on Cię nigdy nie będzie szanował. Bo tu CHODZI O SZACUNEK. Tego się nie da nauczyć. to się ma albo i nie. To nie jest miłość- napewno już nie. To jest jakiś chory układ. W którym jest ci ciężko i ciężko się z niego wyplątać.Wiem i jetsem z Tobą! Wiem, że to niewiele, ale wierzę że jesteś silna i ci się uda!
napisał/a: sweet_star 2007-06-20 23:17
Hm... Zgadzam się z mapet1111, to naprawdę chory układ. Wyobrażam sobie jak cięzko Ci podjąć taką decyzję, jednak, zobaczym potem może być już tylko lepiej...
napisał/a: Agusia 2007-07-10 16:21
Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Cd historii macie w dziale "Zdrada". Generalnie wszystko super. Tylko dlaczego to musi tak boleć?