Odpoczynek, brak zainteresowania

napisał/a: eva07 2009-03-19 19:50
Witam wszystkich!! Jestem tu nowa a sprowadzają mnie tu oczywiście problemy sercowe.
Jestem z chłopakiem ponad 3 lata, (ja 21 on 23). Oczywiście na początku wszystko było super, idealnie, tak jak tego pragnęłam. Jednak od pewnego czasu coś się psuje. On nie okazuje mi zainteresowania, ma cały czas o coś pretensje. Nie okazuje uczuć, np. był chory, to postanowiłam go odwiedzić, przyjechałam, przez całe nasze spotkanie leżał w łóżku, praktycznie nie rozmawiał ze mną, zrobiłam mu zakupy, nawet nie podziękował, tylko znowu jakieś dziwne pretensje o niewiadomo co. W walentynki nie dostałam od niego żadnego prezentu, nie chodzi mi o nie wiadomo co, zwykły kwiatek by wystarczył, co prawda bylismy w kinie, ale jakiś drobiazg nie zaszkodziłby. Ta sama syatucja była w dzień kobiet, ok moge zrozumiec, ze byl chory, nie mial ochoty sie widziec. Przyjechałam po kilku dniach, powiedział wszystkiego najlepszego i idź sobie kup coś do sklepu. Od tego czasu się nie odzywał, miał przyjechać w weekend, ale znowu się czymś wykręcił, nie odbierał telefonów, odłanczał mnie, nie odzywał się nic a nic. A ja cierpiałam. Wczoraj spotkałam się z nim, ale poświęcił mi tylko godzinę i powiedział, że on już sam nie wie czego chce, że musi pomyśleć, że nie wiem czy jest gotowy do poważnego związku (szybko się z tym obudził). Ja go akceptuję takim jakim jest, ze wszystkimi jego wadami i zaletami, taka już poprostu jestem, za to on ma cały czas jakieś "ale". Teraz nie wie kiedy się zobaczymy, nie chce poświecić mi chociaż troche czasu, a czeka nas poważna rozmowa - on to zaproponował. Czy faceci poprostu potrzebują takiej kobiety, która nie bedzie na kazde ich zawolanie, bedzie miec wymagania co do niego, niedostepna, taka ktora bedzie chcial caly czas zdobywac? Bo ja jestem taka osoba, która jak już się zakochuje to jest w stanie dla tej drugiej zrobic prawie wszystko. Macie jakis pomysl jak nadac temu zwiazkowi znowu iskry, a nie rutyny, zeby znowu poczuc to szalenstwo? Jezeli bedzie trzeba moge cos w sobie zmienic, ale on tez musiałby to zrobic. Wiem, że pisze troche zagwatmanie i niezrozumiale, ale mam taki natlok mysli, ze poprostu nie potrafie tego wszystkiego "przelac na papier" :)
napisał/a: przemek0810 2009-03-19 20:05
Ewciu moja droga jeśli on z Tobą nie zerwie na tej poważnej rozmowie to będzie dobrze. Ale co masz w sobie zmieniać? Ja osobiście wolałbym żeby kobieta się we mnie zakochała tak właśnie jak Ty piszesz. Bez pamięci. Myślę, że większość mężczyzn też tak ma. Nie wiem co mu może nie pasować. Narazie należy poczekać
Dziwny z niego facet. A nie przychodzi Ci do głowy myśl, że może znalazł sobie inną?
napisał/a: eva07 2009-03-19 20:25
Nie, inna nie wchodzi w gre, znam go, wiem, że mnie kocha, tylko gdzie się podzialo to uczucie? Zerwać to chyba narazie nie zerwie, bo powiedział mi ostatnio, że jak on mówi, że chce odpocząć to ja odrazu myślę, że chce ze mną zerwać a tak nie jest. Mysle, ze ma poprostu wszystko,a nie docenia tego,moze wolałby nie mieć czegoś i o to właśnie walczyć, uważam, że jestem dobrą dziewczyną, a może powinnam być troche "suką", troche olewać, nie miec czasu, nie interesować się to wtedy by poczuł, że jest coś innego w naszym zwiążku. Zawsze taka byłam, że dawałam z siebie wszystko, wiem, że może to jest troche chore, ale nic na to nie poradze :) zakochałam się i jest to moja pierwsza poważna miłość i póki co nie wyobrażam sobie życia bez niego, a w takich chwilach jak teraz poprostu jestem nie do życia, osowiała, smutna i cały czas myślę o tym co zrobić, żeby było dobrze, jak naprawić to co się popsuło itp. Tym bardziej, że to teraz on ma zdecydować kiedy się zobaczymy, bo na moje propozycje się nie zgadza a ja czekam na jakaś wiadomość jak na zbawienie :)

[ Dodano: 2009-03-19, 20:35 ]
Może czuje, że ma mnie, ma wszystko czego chce, bede zawsze przy nim kiedy bedzie tego potrzebował i nie musi się już o nic starać bo i tak zawsze będę gdzies obok. Nie wiem, nie rozumiem mężczyzn :)
napisał/a: kasiasze 2009-03-19 21:27
wiesz, po prostu chyba on czuje ze znalezliscie sie w takim punkcie, gdzie trzeba by sie jakos powazniej okreslic ... nawet (mimo mlodego wieku) mowic o slubie, o zamieszkaniu razem .... i on sie zastanawia, czy ... czegos nie straci, czy jest na to gotow ....
to takie w mojej opinii ludzkie.
a jestescie swoimi pierwszymi zyciowymi patrnerami?

wiesz, nie kazdy umie dobrze to wahanie swoje "rozegrac", by druga strona jak to okreslasz nie cierpiala. ale on cie kocha. tylko rozwaza, to dobrze ze myslacy jest. docen to
nie smuc sie
nie ponaglaj.
pozwol ,u isc wlasnym rytmem ... nie w nieskonczonosc oczywiscie, ale przez jakis czas

zajmij sie czyms - rada popsolista ale sprawdzona!

:)
napisał/a: ~gość 2009-03-19 21:45
byłam w takiej samej sytuacji w połowie listopada zeszłego roku. To był mój pierwszy chopak, byliśmy ze sobą 1,5roku, ja nie byłam jego 1. tak poważną dziewczyna (pisze żeby było wszystko jasne:P). Wyszedł z mojego mieszkania po czym, po paru godzinach, w rozmowie telefonicznej stwierdził, że "miłość nie wystarcza...". Ryczałam przez tydzień ( w między czasie spotkaliśmy się na rozmowe, gdzie zadeklarowałam wole zmiany i walki o nasz związek, poszliśmy do kina etc.). Po tygodniu napisał, że kocha, że chce ze mna być jedynie "chciał mi pokazać co mogę stracić". Na poczatku się ucieszyłam, ale za chwile poczułam się zajebiście oszukana... Tak, jak tylko może sie czuć kobieta oszukana przez faceta...

Wytrzymałam raptem 3 dni, nie mogłam wytrzymać tego, że on oczekuje ode mnie zmiany, obarcza mnie za wszystkie nasze gorsze dni - jak wiadomo, wina nigdy nie leży po 1 stronie, ja mialam swoje minusy, ale i on swoje słabości. Zostawiłam go i wreszcie poczułam się fajną babką.

Minęło trochę czasu zanim się na prawdę pozbierałam, ok 2 mc. Jestem bardzo szczęśliwa. Czuję się wartościową kobietą. Wcześniej zawsze byłam wszystkiemu winna, od każdej brzydsza, porównywana do wcześniejszych szczuplejszych miłości, do jego kolezanek modelek. Co najśmieszniejsze jestem atrakcyjną dziewczyną, ale to zauważyłam dopiero gdy się rozstaliśmy.

Przepraszam, że się rozpisałam, ale może to Ci da do myślenia;)))

To nie jest tak, że już nikogo nigdy tak nie pokochasz, nikt nie pokocha Cię jak on. Spotykam się teraz z kimś, nie myslę o nim, a on tęskni i płacze. Nie życze Ci tak złego scenariusza jeśli na prawde go kochasz, ale moze to nie jest to?? Ja tez myślałam, że to na wieczność, ale... przeszło!

PZDR:***
napisał/a: kasiasze 2009-03-19 22:28
bardzo wolna ... nie do konca sie zgadzam, sadze, ze po prostu w twoim przypadku TO z ktorejs strony nie bylo TO, zabraklo moze checi utrzymania zwiazku - nie przeczekalas zlych chwil chlopaka - nie mowie, ze trzeba w nieskonczonosc czekac i na wszystko sie zgadzac (panowie czesto probuja granice, zgoda!) - ale ... z drugiej strony latwo sie poddawac?
obrazac?

we mnie sie wiele przewartosciowalo - sama bladzilam, meza nie dosc kochalam (lub wcale?) - to czemu byl moim mezem? teraz uwazam, ze trzeba wolno, ale jednak ZAWSZE o kazdy zwiazek zawalaczyc - nie sila, inteligencja - najlepiej emocjonalna! :)
napisał/a: ~gość 2009-03-19 22:48
kasiasze, w tym, jakże długim mimo wszystko poście, nie mogę przeciez zamieścić całej mojej historii;) była masa innych problemów, o których nie napisałam, bo nie mają, jak mi się wydaje związku - mój facet pił co wieczór, noce spędzał w klubach, nie posiadał żadnych marzeń, ambicji, nie chciał polepszać swojego życia, a cenił sobie stagnacje, wrszcie spotykał się ze swoja byłą. Starałam się wierzyć, że to były spotkania czysto towarzyskie, ale z jego opowiesci wiedzialam, że ona go nadal kocha, więc sytuacja różowa nie była. I to wszystko wpłyneło na fakt, że dziś nie jesteśmy razem, ale nie napisałam tego w 1. poście, bo raczej nie ma związku;) (Aha - oczywiście ja tez mam mnóstwo wad:P, ale starałam się napisac, czemu JA zmieniłam zdanie nt sensu naszego związku)

Do czego zmierzam... Chce eva07 przekazać Ci, że to wcale nie musi być tak, że to jest ostatni człowiek na ziem, który tak Cię pokocha i będzie dla Ciebie taki dobry etc etc. Oczywiście życze Wam wszystkiego najlepszego, ale gdy sytuacja zostanie w obecnej formie, to lepiej dać sobie samej szanse. Po prostu nie daj się zamknąć w łańcuchach pierwszej, idealizowanej miłości, jeśli będzie źle. Walcz o niego, ale pamiętaj o sobie. Ufffff... czy teraz już napisałam zrozumiale??
napisał/a: eva07 2009-03-19 23:07
dzięki za rady dziewczyny :)

kasiasze, tak to zarówno mój pierwszy powazny zwiazek tak jak i jego.
hmmm... nie myślę, żeby to chodziło o jakies poważniejsze plany na przyszłość, bo widze po nim, zreszta mówi mi to, że nie jest gotowy na małżeństwo, dzieci itp. zresztą ja też.
Wydaje mi się, że jak ma wszystko czego potrzebuje to poprostu mu się to znudziło po pewnym czasie.
Mnie tez porownuje do innych, stawia mi jakies wymagania, a to, ze chcialby zebym byla szczuplejsza, a to ze mu nie odpowiada to czy tamto w moim charakterze. Ja naleze do osob, które oddaja sie w calosci 2 osobie, sa wierne, uczciwe, odpowiedzialne, nie zdradzaja, nie flirtuja i nawet nie patrze na innych facetów, i chciałabym żeby to docenił w koncu. A przez jego ciagle pretensje czuje sie nieatrakcyjna, brzydka i wogole nie warta niczego. Wiem, że to zle myslenie, ale tak wlasnie jest jak ktos daje z siebie 100 % a nie jest za to doceniany.
Wiem, że mogłabym być szczęsliwa z kim innym, ale mimo wszystko chciałabym żeby to był on, a co bedzie to czas pokaże. Mniej więcej co 1.5 roku przechodzimy taki poważniejszy kryzys, ostatnim razem rozstalismy sie, ale wrocilismy po miesiacu, bo powiedzialam sobie, ze nie odpuszcze, bo wiem ze jestem z nim szczesliwa i jemu również daje szczescie. Co sie wycierpialam to sie wycierpialam, praktycznie bylam żywym zobie, nie jadlem, nie spalam, caly czas jakies chore mysli wpomnienia itp. ale walczyłam bo wiedziałam, że warto.
Myślę, że on sie wystraszyl tego ze to juz tak na powaznie sie toczy, ale ja nie wymagam od niego jakis deklaracji, obietnic itp. Potrzebuje tylko jego wsparcia, zaangażowania w nasz zwiazek i milosci. Mam nadzieje, ze jakoś się to ułoży, bo napewno bede sie o to starac i po raz kolejny walczyc, wiec zobaczymy co to bedzie :)

Mam nadzieje, ze bedzie dobrze.....czas pokaze :)

[ Dodano: 2009-03-19, 23:12 ]
Zapomniałam dodać, że to jak nam się układa zależy od jego humoru, jak jest dobry to wszystko jest super, okazuje uczucia, usmiecha sie, rozmawia, traktuje mnie tak jak powinien a jak ma zly humor to to wszystko odbija sie na mnie, i to jest moja wina, cokolwiek bym nie zrobiła. On, zresztą ja też, jesteśmy jedynakami, tylko ze ja w przeciwnenstwie do niego potrafie docenic to co mam. A on ma i nie docenia, mieszka w rodzicami, ma poprane, posprzatane, cieplutki obiadki i nie musi sie o nic martwic. :)
napisał/a: ~gość 2009-03-19 23:46
echhhhhh... ponoć kobiety dojrzewają wczesniej niż mężczyźni;) może Twój chłopak ma wszędzie za łatwo - w domu łatwo, z dziewczyną łatwo. Sama nie wiem:P Musisz się mocno skupić i przemyśleć jego i swoje zachowanie. Napisałaś, że się rozstaliście, po czym do siebie wróciliście - a czy czujesz, że mimo wszystko jest inaczej, nie jest tak jak kiedyś?? Tak się zastanawiam, czy to możliwe, po prostu... Trzymaj się ciepło:*
napisał/a: kasiasze 2009-03-20 00:25
bardzo wolna - BARDZO zrozumiale piszesz :)
podpisuję się po Twymi interpretacjami oraz radami - walczyć ale i mysleć o sobie!
Super!
napisał/a: eva07 2009-03-20 22:10
Czesc dziewczyny! Wiecie co, stało sie dzisiaj coś dziwnego, postanowiłam napisac do niego jakiegos pikantnego sms-s, pobudzającego fantazje i napisalam, chociaz nigdy tego nie robilam, takiego poprostu od siebie i wiecie co, zawdzoniłam wieczorek i zaproponowałam spotkanie i co, o dziwo zgodził sie, nie mial zadnych wymówek zadnego ale :) Ciezko zrozumiec faceta :) mam nadzieje, ze w koncu dojdzie do tej powaznej rozmowy jak sie spotkamy i napisze tutaj co nieco, co z niej wyniknęło :)) pozdrawiam was :)
napisał/a: Misia7 2009-03-21 11:57
ciężka sytuacja. Potrzeba ci duzo cierpliwości i siły, żeby walczyć i utrzmać ten związek. ale wydaje mi się, że bez zaangażowania twojego chłopaka sie nie uda. Bo w związku są dwie osoby, które go tworzą a nie ty sama. Życzę ci dużo cierpliwości i siły.