pewna historia z obcasów

Izaczek
napisał/a: Izaczek 2011-08-05 16:08
Z racji tego, ze obcasy nie są tak popularne jak we-dwoje pozwolę sobie podrzucic Wam pewien temat http://www.forum.obcasy.pl/viewtopic.php?f=6&t=15886&p=197492#p197492

mnie ruszyła historyjka tej Pani.. która pisze
napisal(a):Spodziewam się złych komentarzy na swój temat, ale jakoś to przetrwam . Proszę o przemyślenia na mój temat.


(jesli naruszam regulamin, to proszę o usunięcie tematu)
napisał/a: amortencja 2011-08-05 21:32
To nie była aż taka znowu zdrada. W związku źle się działo ta Pani potrzebowała akceptacji ze strony mężczyzny, żeby poczuć się lepiej, choć na chwile. Udowodnić mężowi, że nie jest ostatni i jeszcze znajdzie się ktoś zastępczy najwyraźniej się wystraszył i zadziałało.
Izaczek
napisał/a: Izaczek 2011-08-05 21:36
Amortencja napisal(a):To nie była aż taka znowu zdrada.
emocjonalna owszem..
Pani sobie odpusciła staranie o związek.. poczuła sie zle, i hop siup znalazła sobie pocieszyciela i dostarczyciela motylków poza związkiem.. ale na tyle odwagi, zeby zakonczyc związek, który ją unieszczęsliwiał juz nie miała..
napisał/a: ~gość 2011-08-05 22:30
Ta pani w jednym ma racje:jej maz najzwyklej w swiecie wyploszyl sie i stal sie dobrym chlopcem...Na pozor.Pistolet zdrady i odejscia podzialal.Ale tylko na jakis czas...Jestem prawie pewien, ze on teraz mysli jak by tu sie zrewanzowac.I ewentualnie odejsc, ale z tarcza...Nie w aureoli rogacza, ktory podskakiwal, awanturowal sie, walczyl o tzw.wolne poniedzialki, a zona zamiast byc mu coraz bardziej "poddana" po prostu kogos sobie znalazla, i tyle ja widziano.Ewentualnie on sam musial wrocic do mamy...
Nie wiemy, obawiam sie ze autorka tej historii tez nie wie, co moglo byc przyczyna takich, a nie innych zachowan jej meza wczesniej, o co mu chodzilo, co mu sie nie podobalo, co chcialby zmienic...Moze mial jakis problem sam ze soba...?Nikt nie zadal sobie trudu porozmawiania o tym, ustalenia co i jak, dogadania sie co komu na watrobie lezalo i lezy, bo i po co...?Poki co jest dobrze.Maz zachowuje sie poprawnie, jak niesforny uczniak, ktoremu zagrozono wylaniem ze szkoly, nikt nie tlucze szyb, jest cisza i spokoj.Zobaczymy jak dlugo...
Ciezko tez zgadnac jakim prawem do tego malzenstwa w ogole doszlo, kto i co mial na celu je zawierajac, na co liczyl biorac pod uwage jak sie sprawy mialy w okresie przedmalzenskim.
Tak czy inaczej wlasciwa zabawa w tym zwiazku dopiero sie zacznie...I to raczej wczesniej niz pozniej.
napisał/a: królik 2011-08-06 10:05
Wiem, że była to zdrada , poza tym przyznaję również rację Pani która napisała że brakło mi odwagi by zakończyć związek, który mnie unieszczęśliwiał. Chciałabym jednak wyjaśnić czemu w tym tkwiliśmy / prawda jest taka że awantury w naszym związku to była codzienność jednak zawsze się godziliśmy oboje to przeżywając , uważaliśmy że jeśli jesteśmy w stanie dalej być ze sobą po takich drakach to znaczy że bardzo się kochamy .. bo inni pewnie nawet wtedy by już nie walczyli ( bez urazy - ale tak sobie tłumaczyliśmy). Poza tym , jeśli chodzi o mnie - dlaczego nie odeszłam wcześniej ... na prawdę myślałam że to jest facet dla mnie - był pierwszym mężczyzną z którym byłam i jedynym ( poza omawianym ). Mimo iż najczęściej był dobry tzn. czuły ciepły, pomagał w domu, i mogłam na niego liczyć .. to czasem zdarzało się że mówił - nikt inny by z tobą nie wytrzymał ( ze względu na moją wybuchowość).. to przykre i może głupie, ale w pewien sposób w to wierzyłam.. Ciężko jest wszystko opisać, ale prawda jest taka, że do tej pory zawsze mnie bardziej zależało na dobrych relacjach w domu , teraz widzę że jest odwrotnie..