Pierwsza miłość-powrot

napisał/a: galatea1 2009-10-04 07:47
Moja historia jest trochę zawiła mozna by powiedziec ze komplikuje sobie życie na wlasne życzenie,jednak to nie jest takie proste wyplatac sie z tego .Jestem osoba dojrzala ale nadal bardzo atrakcyjna i mam tego świadomość.Może gdyby bylo inaczej moja dawna miłość nie nawiazalaby ze mna ponownie kontaktu ,nie wiem.Wiele lat temu spotykalam sie z pewnym chlopakiem który byl moja pierwsza miloscia i tym pierwszym pod wzgledem seksu.Jednoznacznie moge powiedziec ze kochalismy sie bardzo.Jednak On był kilka lat starszy i bardzo dojrzaly jak na swoj wiek ja niestety nie bylam przygotowana na coś poważniejszego.Rozstalismy sie.Kazde z nas zalożylo rodzine.Niestety moje malżeństwo sie rozpadlo.Teraz mam wrazenie ze przez cale życie kochałam tylko jego i dlatego moje zycie sie nie ulożylo.Po wielu latach odwiedzil mnie sprawdzic co slychac ,niestety nie oparlismy sie pokusie(jest żonaty)Zniknąl na kolejne 10lat.Spotkaliśmy sie przypadkiem na zakrecie ulicy (zupelnie jak w posence perfektu )no i zaczeło sie .Od dwoch lat spotykamy sie potajemnie.Wszystko wróciło ze zdwojona sila.Wiem ma dzieci ,zone.Jednak twierdzi ze jej nie kocha ale nigdy nie miałby odwagi od nich odejść, paradoksalnie jest bardzo odpowiedzialnym czlowiekiem.Ja rownież nie chaciałabym żeby zniszczyl swoja rodzine bo wiem ze nie można budowac swojego szczęścia na nieszczęściu innych.Probowalismy sie rozstać lecz niestety zawsze do siebie zaraz wracamy.Myślę ze to uczucie jest za silne żeby go zerwać zarowno z mojej jak i jego strony.Nie wiem co robić.2 lata na huśtawce to dlugo,czekałam że moze to minie wygasnie jednak im dluzej to trwa tym bardziej sie do siebie przywiazujemy.Nie ma dnia godziny minuty żebym o nim nie myslała .Czuje sie rozbita emocjonalnie ,targaja mna emocje ,czekam czekam samam nie wiem na co.Dla czego ciągle mam nadzieje że kiedyś będziemy razem?To okrutne ale tak jakbym czekala na śmierc jego żony chociaż wcale tego nie chce ,maja przeciez dzieci ktore muszą sie przynajmniej usamodzielnić.Wiem wyglada na to że jestem zwyklą zimna suka bo robie to innej kobiecie ale niestety nic nie jest biale albo czarne sa rownież odcienie szarości.On co jakis czas przypomina mi że ma do mnie żal że kiedys nie chcialam z nim być, ja no coż moge powiedzieć oprocz słowa przepraszam i ze załuje.Kocham go i tylko to sie dla mnie liczy .Obecnie zaczynam rościc sobie do niego wieksze prawa niz jego żona bo stwierdzilam że bylam pierwsza w jego życiu.Coraz bardziej wkraczam w jego życie małymi kroczkami ale robie to i On na to pozwala.Zdażalo sie ze gdzies jezdzilam razem z nim i przedstawial mnie jako swoja żone.Aż dziw bierze że jego żona niczego sie nie domyśla.Moze dla tego że On dużo pracuje wyjeżdża(maszynka do zarabiania pieniędzy),czesto nie nocuje w domu więc jest to dobry kamuflaż.Raz tylko zainteresowala sie rachunkiem telefonicznym że jest zbyt wysoki ale ja wkrotce zmienilam numer albo dzwonie sama.Myśle że sa niewielkie szanse żeby to sie wydało.Wiem to straszne co pisze lecz prawda jest taka że jesli ktoś bardzo chce to potrafi.Zastanawiam sie tylko jak długo to wytrzymam bo pragne być z tym czlowiekiem na codzień i jestem coraz bardziej zaborcza.On twierdzi że trzeba zacisnąć zęby bo nic w tej chwili na to nie poradzimy. Bardzo prosze o rade jak z tego wybrnąć jak oceniacie mnie ,moja sytuacje.Mam tylko jedno na swoje usprawiedliwinie -ze Kocham tego czlowieka jest największa milościa mojego życia...
napisał/a: ~gość 2009-10-04 08:56
Nie wiem czy jesteś zimną suką ,ale jesteś na dobrej drodze do depresji.
W takich związkach jest stała zasada. Im dłużej to trwa tym bardziej was do siebie ciągnie, tajemnice wyniszczają emocjonalnie ,rzucają na samoocenę i doprowadzają do huśtawek emocjonalnych. I co może ustabilizować Twój rozwalony nastrój? Oczywiście Twoja wielka jedyna najjedyńsza szczęśliwa miłość.
W Tobie jednak nie pojawiają się uczucia związane z miłością ,nie masz w sobie spokoju i radości. Jesteś nieszczęśliwa i na dodatek zaczynasz czuć nieciekawe emocje do Bogu ducha winnej Ci osoby czyż nie? Dlatego że to co nazwałaś miłością, nie jest niczym innym tylko lękiem przed byciem samotną i strachem że nie spotka Cię wielkie jedyne w swoim rodzaju uczucie, dlatego trzymasz się tego faceta jakby nikogo nie było innego. Niestety to jest iluzja. Ty sama najlepiej znasz swoje emocje i chyba zaczynasz sobie zdawać sprawę w jakim g. zaczynasz się babrać.
Wiesz ,miłość tylko pośrednio zależy czy znajdziesz odpowiednią osobe (odpowiednio dojrzałą) ale tez zależy od Twojej otwartości na uczucie. Ty w tej chwili zamknęłaś się na innych mężczyzn, bo wyznaczyłaś sobie cel. Tkwiłam w czymś podobnym (ale raczej czysto emocjonalnie) i powoli sie z tego uwalniam i mówię - Da się. Ciężko wprawdzie, bo on był moim wyśnionym Zorrem ; P ,ale jest to możliwe.
Niestety musi dojść do Ciebie brutalna prawda. Prawdziwa miłość jakkolwiek wiąże się z cierpieniem to też czasami wymaga poświecenia dla dobra drugiej osoby. Twój wymarzony książe na białym koniu jest po prostu egoistą i trzyma dwie sroki za ogon. Trzyma Ciebie przy sobie blokując Cię na pęłne szczęście przy boku kogoś innego,a i tak wątpię by się rozwiódł. A jak nawet to żona moze zacząć jak lwica lub nawet zagrać mu na dumie i wtedy jest bardzo duża szansa że wróci na łono rodziny. A Ty zostaniesz sama ,oszukana.
Podoba mu się taka sytuacja i tyle. Jakoś nie wierzę że nie kocha żony skoro ma z nią dzieci ; P Z jakiegoś powodu podjął tą decyzję nawet jeśli próbuje ją wyprzeć ze świadomości albo odebrać jej wartość która miała znaczenie w dniu kiedy się zakochał w niej.
Pierwsze co musisz zrobić to spojrzeć sobie w lustro i powiedzieć zdecydowanie "koniec z tym". To jest pierwszy krok by zmienić swoją sytuację, ale najtrudniejszy.
napisał/a: majka 83 2009-10-04 10:53
Droga galatea, prosisz,że by tak z "zewnątrz" ocenić Twoją sytuację?
No cóż muszę podpisać się pod koleżanką BeatrixKiddo, tkwisz, a właściwie "spalasz" się w toksycznym związku, tracisz najlepsze lata swojego życia, może te lata przejdą ci na spotkaniach z ukochanym, ale uwież to wszystko jest niewarte ceny jaką zapłacisz...samotności.Twoja sytuacja wcale nie jest wyjątkowa,to schemat stary jak świat, żonaty facet i kochająca go kochanka tracąca szansę na ułożenie swego życia.
Gdyby nie kochał żony to by odszedł od niej, dobrym ojcem można być również po rozwodzie, jest po prostu wygodny i tchórzliwy i tylko trzęsie się ze strachu nad tym ,żeby się żona nie dowiedziała ( żenujące i upokarzające !!)
Trzyma jak napisała Beatrix dwie sroki za ogon i jest mu z tym dobrze. Gdyby był jak mówisz odpowiedzialnym człowiekiem to by się nie pakował w długoletni romans, zwalanie na Ciebie winy za swoje małżeństwo ( bo go zostawiłaś) jest po prostu śmieszne, nigdy by się nie ożenił z kobietą, której nie kocha, a tym bardziej nie miałby z nią dzieci... kobieto! jak możesz być taka naiwna i w coś takiego wierzyć!
Sama siebie oszukujesz uważając ,że nie ułożyło ci się życie bo nie byłaś z nim, wypierasz prawdę, nie ułożyło ci się zupełnie z innych względów, Twój kochanek nie miał nic z tym współnego. Takimi myślami tylko usprawiedliwiasz swoją sytuację.
Jeżeli nic z tym nie zrobisz to będziesz czekać aż on ..wnuki odchowa, bo jak na razie nic innego do zaoferowania Tobie nie ma, jesteś tylko tą drugą, czymś w rodzaju dojadania na mieście, tylko kochanką i nikim więcej. Zrzuć bielmo z oczu i popatrz na to realnie!! Tkwisz w słodkim, ale niszczącym cię kokonie i musisz się z niego wydostać !!
Jak z tego wybrnąć? Dotychczas wszystko zależało od niego a Ty czekałaś...tu się raczej nic nie zmieni. Teraz Ty musisz zdecydowanie tu przejąć stery, albo on się zdeklaruje i wybierze jedną z Was , albo Ty z nim kończysz i to raz na zawsze. Musisz przejąć stery i przerwać jego podwójne wygodne bezproblemowe życie, pamiętaj, że jeżeli tego nie przerwiesz to za ten romans tylko Ty zapłacisz...i to straszną dla kązdej kobiety cenę. Dlaczego Ty masz zaciskać zęby, dla jego wygody i tchórzostwa? To tylko robienie ci wody z mózgu, zawsze będzie jakiś pretekst. Pamiętaj,że on nigdy nie będzie samotny bo ma kochającą go żonę i dzieci, Ty nie masz właściwie nic.

On jest największą miłością Twojego życia, ale... czy Ty jego?

Nie będę Ci pisać, że rozwalasz jego małżeństwo, bo sama wiesz, że rozwalasz...

Pozdrawiam.
napisał/a: galatea1 2009-10-04 11:44
Dziękuje bardzo Kochane za dopowiedzi.Nie jestem zaskoczona ich trescią i chyba toego wlasnie oczekiwalam.Takiego walniecia w glowę od kogoś.Naprawde staralam sie zerwac ten związek zastanawialam sie nawet czy mna nie manipuluje lecz to jest bardzo trudno i na tachwile wydaj niemożliwe.Nie wiem jak tego dokonac.Często przeklinam ten dzień gdy sie znowu spotkaliśmy bo zdaje sobie sprawe mimo wszystko że popelniam straszny błąd.Jak tego dokonać żeby zerwac ta znajomość doprawdy nie wiem,nie mam na to wystarczającej sily.
napisał/a: majka 83 2009-10-04 12:17
Jeżeli nie masz siły zerwać, postaw mu ultimatum, nie masz tu wyboru.
Przekonasz się z kim masz do czynienia, moim zdaniem to manipulant, kłamca i tchórz, oszukuje Was obie dla własnej wygody, w domu zgrywa zakochanego mężusia dlatego żona niczego się nie domyśla. Żona nie może zareagować bo nic nie wie, ale Ty możesz, miłość miłością, ale miej trochę szacunku dla siebie kobieto i skończ z tym! Gdyby się jego żona dowiedziała, to on zrobi wszystko by ratować swoje małżeństwo, a potem gdy sprawa przycichnie wróci do ciebie i do podwójnego życia.Wiele kobiet tkwi w takich toksycznych układach marnując sobie życie. Nie pozwól mu na to, wyrwij się z tego, niech teraz się zdeklaruje, zrób coś bo może cię porzucić po latach, kiedy ty już zdążysz zmarnować sobie szansę na założenie własnej rodziny.To słodki i przytulny kokon.. ale wizja pajęczycy samotności jest naprawdę straszna.
P.S. Wejdz na kafeteria.pl tam na forum jest topik " Kochanki" poczytaj sobie...tak na otrzeżwienie.
napisał/a: galatea1 2009-10-04 13:23
Jeszcze raz dziękuje za odpowiedzi.Postanowilam ze sie z nim spotkam ,powiem co o tym myślę i zakończe tą znajomośc.Wiem już teraz ze droga będzie trudna nie wiem jak z tego wyjde wiem jednak jedno że im dalej tym gorzej wiec macie racje trzeba z tym skończyć.Jednak zastanawiam sie czy lepiej spotkac sie z nim osobiście czy też zrobić to telefonicznie chociaz uważam że to troche niepowaznie.Chce widziec jego twarz jego reakcje na moje slowa.Przycisne go do muru niech sie okresli wobec mojej osoby wiem że nie mam innego wyjścia.Pozdrawiam dziewczyny.