Po ślubie

napisał/a: Estera30 2009-09-16 08:23
Witam!
Chciałabym prosić o radę, wsparcie....
Jestem miesiąc po ślubie i mam wspaniałego męża. Niestety po slubie zdarzyło się coś, co zachwiało mną całkowicie.
Slub i wesele mielismy przygotowane z najdrobniejszymi detalami. Ja pochodzę ze wsi 400km od miejsca, gdzie teraz mieszkam, więc zaprosiłam moja rodzinę tutaj, tzn 15 osób miało noclegi. Wesele było na 40 osób i tak gdzies do północy. Nikt nam nie pomóc w organizacji, rodzice za daleko, teściowie mało interesujący się, sami zapłaciliśmy, ustalaliśmy. Oczywiście wszystko było dla gości, więc całe wesele biegaliśmy, aby wszyscy byli zadowoleni. Ostatni goście poszli o 2giej w nocy a my przebralismy się w dresy i do 4tej sprzątaliśmy, przewozilismy resztki jedzenia, picia z restauracji.
Dla gości spoza miasta zorganizowalismy śniadanie u nas w domu. Pozyczaliśmy krzesła juz tydzień wczesniej, nasmażyliśmy kotletów i inne potrawy. Rano mieliśmy tylko podgrzać i podac do stołu.
Wszystkich zaprosiliśmy na 10tą, więc wstalismy o 9tej, weszłam do łazienki i... dzwonek do drzwi i wpadło 15osób. Mąż otworzył w samych gaciach. No i zaczął sie koszmar. Nie miałam w łazience żadnych ubrań, makijaż jeszcze nie zmyty. Rodzina sama się ugościła, ciotki, wujkowie wygrzebali nam półki i wyjeli wszystko na stół, co zleleźli to wyjęli, rozgościli się. A ja ryczałam, mąż nie mógł mnie uspokić. Nikt nie zapytał gdzie ja jestem, czy jestem, jak się czuję. Po godzinie mama zapukała i zapytała czy dobrze się czuję. A ja już byłam w koszmarnym stanie. To był jakiś koszmar. najbardziej dobija mnie, ze nikt o mnie nie zapytał. Mąż w tym czasie biegał do sklepu, bo co chwile zyczyli sobie jakieś dodatki do jedzenia. W końcu wykrzyknęłam mamie, że mają sobie iść, bo nie chcę ich w swoim domu. Mam się rozryczała, ale nie wyproiła gości. Założyłam brudne dresy męża i wybiegłam z domu, on pobiegł za mną. Jak wróciliśmy to wychodzili.
Zostały nienaruszone serwetki, kwiatki na stół, kotlety i potrawy, prezenty dla gości. Tak chcieliśmy, aby to był piękny dzień, tyle przygotowań i ich przyjazd o godzinę wczesniej zmienił to w koszmar. Tłumaczyli się, ze obudzili sie wczesniej, to przyjechali.
No i stało się. od miesiąca nikt do mnie się nie odzywa, nawet rodzice. Wczesniej mama dzwoniła codziennie, teraz jak ja dzwonię, mówi, że wszystko dobrze i do widzenia. W czasie podrózy poslubnej nie wiedzieli czy zyjemy(byliśmy w górach). Wiem z innych źródeł, ze są obrazeni, że córka wyrzuciła ich z domu. Nie chcieli słuchac moich wyjaśnień, nie chcą rozmawiać. Ja nie czuję się na tyle, żeby ich przepraszać, raczej jestem pewna, że oni zawinili.
Oczywiście najbardziej płaczę za mamą, zawsze byłysmy bardzo bliskie sobie.
No i tyle, najgorszy dzień w zyciu. Jednego dnia piękna panna młoda, drugiego rycząca, goła w łazience.
Mąż mnie wspiera, gdyby nie on załamałabym się. Żałuję że zrobilismy te wesele, moglismy sami sobie slubować bez tych wszytkich ciotek.
A może jest jakieś rozwiązanie z tej sytuacji? Ja jestem chętna rozmawiać z rodzicami, jednak oni czekaja tylko, aż przyjdę i przeproszę i ukorzę się. Mam duzo żalu, ale nie jestem na tyle zdesperowana, że by przepraszać, mimo że nie czuję się winna.
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2009-09-16 08:51
Ja powiem tak.... Goście nigdy nie przychodzą na umówioną godzine. Tym bardziej po imprezie na której był alkohol, a na ślubie na pewno był. To że sami się "ugościli". Może być kilka powodów. Nie widzieli Ciebie więc sami zaczeli Ci "pomagać", może mają taki styl bycia, nie wiem. Ale jak dla mnie to Ty zawiniłaś. To są goście, i pomimo że to jest Twój dom, to oni żądzą. Gdybym była tym gościem i usłyszałabym że nie chcesz mnie widzieć, to też bym się obraziła, bo w takim razie to wyszło tak, że na ślubie wszystko ładnie pięknie, a po ślubie już mnie nie lubisz. Dostałaś prezent to macie się wynosić. Tak bym to odebrała. Nie wiem czy oni to słyszeli czy nie. Ale zawsze znajdzie się ktoś w rodzinie kto wie więcej niż inni i tą informacje przekaże innym.
napisał/a: Estera30 2009-09-16 09:06
Na weseleu nie było alkoholu, a że sniadanie o 10tej powtarzałam im wiele razy. Ja, jezeli jestem gościem nigdy nie zaglądam gospodarzom do lodówki, podobnie z czasem przyjścia. Nie zdarzyło mi się przyjśc wczesniej, a spóźnienie zawsze wcześniej dzwonię.
Czułam ogromny wstyd, gdyż to mieszkanie wcale nie było moje, tzn jeszcze tam się nie wprowadziłam, bo mieszkalismy oddzielnie i dopiero teraz wprowadzam się do męża.
Mogłabym powiedziec, że takie wychowanie na wsi, ale ja tez tam się wychowałam i nauczono mnie co wypada, co nie.
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2009-09-16 09:14
Ale to że Ciebie tak nauczono to nie znaczy że innych też.... W mojej rodzinie nie ma np. takiego czegoś jak dzwonienie do siebie kiedy się przyjdzie i czy się spóźni. Niby gospodarze mówią na którą mają przyjść goście, ale... jeszcze nigdy się nie zdarzyło żeby tak było.
napisał/a: Luna24 2009-09-16 11:11
Esterko nie przejmuj się!! Ci Twoi goście zachowali się bezczelnie widocznie brakuje im kultury. Miałaś prawo zareagować tak, jak to zrobiłaś. Widzę, że masz mój charakter bo ja pewnie tak samo bym się zachowała;) Nie znoszę kiedy ktoś ,,rządzi,, się bez pozwolenia w moim domu. Rozumiem tymbardziej, że miałaś wszystko zaplanowane, a oni wprowadzili chaos i wszystko zepsuli.
Co bym zrobiła na Twoim miejscu? Hmm... Myślę, że spotkałabym się z nimi i wytłumaczyła jak ta cała sytuacja wyglądała z mojej strony. Przeprosiłabym za swoje zachowanie, ale oczekiwałabym też, że oni przeproszą mnie za swoje. Mam nadzieję, że z czasem wszystko się wyjaśni i atmosfera się rozluzni. Minął dopiero miesiąc, to niewiele.
A tak na marginesie - wszystkiego najlepszego na nowej drodze;)
napisał/a: Luna24 2009-09-16 11:17
Cikitusia napisal(a):goście, i pomimo że to jest Twój dom, to oni żądzą.


Ale bzdura. Jeszcze nigdy będąc gościem nie czułam się upoważniona do tego aby ,,rządzić się,, w czyimś domu, chyba, że gospodarz wyraznie da mi do zrozumienia, że mam się sama obsłużyć. Zdarza się tak zwłaszcza u osób mi bardzo bliskich, z którymi mam zażyłe kontakty. Nie zdażyło mi się także goscić kogoś kto bez pozwolenia grzebałby mi po szafkach...:eek:
napisał/a: ola_miko21 2009-09-16 11:46
Ja rowniez nie uwazam, zeby to goscie mieli prawo do rzadzenia w czyims domu!
Oni zachowali sie beznadziejnie, ale ty (moim zdaniem) tez nie zrobilas nic zeby to w pore powstrzymac.....trzeba bylo szybko zejsc, nawet w tym brudnym dresie i poprosic o chwile cierpliwosci, dac im do zrozumienia, ze to oni przyszli za wczesnie, wiec moga na sniadanie poczekac.......a teraz proponowala bym postapic tak jak napisala Luna....Tobie bezwzglednie rowniez naleza sie mega przeprosiny:)
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2009-09-16 12:43
Nie chodziło mi o takie rządenie.... Chyba źle mnie zrozumiałyście. Oczywiście nikt nie ma prawa grzebać nam w szafkach itp. Chodziło mi raczej że skoro goście przyszli za wcześnie, to nie wyrzuca się ich z domu, i nie każe wróci o określonej godzinie.
napisał/a: anaa82 2009-09-16 17:35
Fakt, przyszli za wcześnie, ale chyba histeryczny płacz i wyrzucanie gosci z domu to troszkę przesada. Dałoby się to wszystko załatwić normalnie. Ja bym się gosci spodziewała o 9.30 juz wiec godzine wczesniej powinnas miec juz wszystko przygotowane. Wogole to lepiej było ich zaprosic na obiad - Wy byscie byli wypoczęci bo gdzie to po całej nocy niespania zapraszac rano gosci, i zdąrzylibyscie ze wszystkim. No ale teraz to za pozno doradzać. Niefajnie to wyszło. A goscie może zobaczyli że sie nie wyrobiliscie z niczym i nie chcieli żebyscie latali koło nich i goscie (Twoi rodzice) zaczeli przygotowywac rzeczy mysląc że w ten sposób Wam pomogą a Ty ich wyrzuciłas, dlatego że przyszli trochę wczesniej. Uważam że powinnaś przeprosić, zwłaszcza że gdy oni przyszli Ty wyszłas z domu i pojawiłas sie jak oni wychodzili, zlekceważyłaś ich i za to należą sie im przeprosiny.
napisał/a: pereXka4 2009-09-16 19:33
A ja Cię rozumiem... wesele to naprawdę wielkie przeżycie, Ty starałaś się, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, żeby było jak najlepiej, stresowałaś się tym wszystkim i wystarczyła błahostka, żeby wyprowadzić Cię z równowagi. Twoi goście powinni wziąć pod uwagę to, że wy macie prawo być zmęczeni, że to była wasza noc poślubna i mieliście prawo pobyć z sobą tyle, ile chcecie. Myślę, że to Twoi goście zachowali się nieładnie, a jeszcze gorsze jest to, że są obrażeni... powinni zrozumieć, jakie emocje towarzyszyły Ci w tych dniach.
napisał/a: karioke 2009-09-16 21:28
Ja też uważam że goście zachowali sie nie w porządku... Jednak Twoje zachowanie do końca też nie było w porządku
na Twoim miejscu na początku jednak przeprosiłabym rodziców a potem z biegiem czasu pozostałych gości ale podkreślając że wina znajduje się też po ich stronie, że inaczej zaplanowałaś to śniadanie. 3maj się
napisał/a: Estera30 2009-09-17 08:07
Na obiad niestety nie było mozliwości. Cała rodzina miała jeszcze 400km do przejechania do domów, więc musieli w miarę wczesnie wyruszyć.
Myslę, że o 9:30 byłabym w miarę ubrana, ewentualnie jedzenie nie byłoby jeszcze ciepłe. A gości od razu nie wyrzuciłam, gdzieś o 10tej powiedziałam mamie, żeby sobie poszli, ale mama nikomu nie przekazała. Samoistnie wyszli ok 11stej, więc ok. dwóch godzin siedzieli i wcale nie wyglądali jakby im mnie brakowało.Goście nawet się nie zorientowali, ze ja płaczę. Mama powiedziała ojcu dopiero jak dojechali do domu.
A jeżeli chodzi o prezenty to nic nie dostalismy. Na zaproszeniu napisaliśmy, ze chcemy przybory i zabawki do domu dziecka, a prezentem będzie sama ich obecność.
Tak, wiem, tłumaczę się. Jedyne co złe zrobiłam, to powiedziałam mamie w emocjach, zeby sobie poszli. Lepiej by było jakby mąż powiedział, ze źle się czuję i poczekałabym w łazience aż wyjdą. Wyjść nie mogłam, bo byłam całkowicie rozryczana i cała się trzęsłam.