podejrzenia...bezsensowna sytuacja

napisał/a: lordmm 2011-03-18 15:57
ja właśnie myślę, że wszystko co w życiu się dzieje jest dla nas lekcją. Od nas zależy czy chcemy się czegoś na tej lekcji nauczyć, czy nie.

Ja miałem to szczęście, że spróbowałem wielu opcji i okazało się, że jak jestem dobry, to zaimponuje jej drań. Jak jestem draniem, to zaimponuje jej misio słodziak. Nie utrafisz. Myślę, że po części można mi zazdrościć tego, bo w dość młodym wieku przerobiłem wszystko to, co większość przerabia po 5-7-10 latach małżeństwa, kiedy na naszej klasie odzywa się kolega ze szkoły.

Dzieki temu wiem, ze juz nigdy nie bede cierpial tak jak cierpialem kiedy mi sie takie rzeczy przytrafialy. Teraz wiem, ze nie ma sie sensu tym przejmowac i ze najlepsza opcja to uciecie zdrajcy przy ziemi.

Moja dziewczyna zna moje zasady. I wie co jest niedopuszczalne, a co dopuszczalne. Tego samego wymaga ode mnie. Układ jest zdrowy i prosty. I wie o tym, że jest czasem sprawdzana. I ja wiem, że jestem czasem sprawdzany. Ciesze sie kiedy ona moze mnie sprawdzic i przekonac sie ze nie ma obaw. Nie widze nic zlego w tym, zeby tak robic i ona tez nie widzi nic zlego. Honor to naprawde pojecie na tyle powazne, ze nie mozna go stracic przez to, ze partnerka zajrzy do mojego telefonu, wrecz przeciwnie - wiem, ze to pomoze naszemu zwiazkowi, bo przekona sie ze nie ma zadnych powodow do obaw.

Dlatego jestem sobą (czyli dobry) zachowuję się tak jak zawsze się zachowywałem, bo w związku trzeba być sobą. Poprzedniej dziewczynie to moje bycie soba znudzilo sie dosc pozno, bo po kilku latach, ale jak zaczalem wtedy drazyc temat to okazalo sie, ze od samego poczatku mi rosly rogi. Kobiety bardzo często będąc z kimś zakochują się nie w tym nowym kolesiu, tylko w tym, którym on jest podczas podbijania mylnie sądząc, że jest on tak jej oddany jak mąż (który się już znudził) plus ma wszystkie wspaniałości tego, że jest nowy, nieznany, zwrócił uwagę (czyli mu musi zależeć) itd.

Jeśli kobieta pokochała mnie takiego jakim jestem, ja się nie zmieniłem, a to jej się zmieniło, to przepraszam, ale to nie moja wina. Ona mi i tak powiedziala, ze zrobila to, bo ja juz nie jestem taki jak kiedys (a ja bylem taki sam jak kiedys, tylko ze jej sie to odwidzialo, bo dopuscila do tego, ze zblizyla sie "kolezensko" z innym , zaczelo sie jej podobac to co on jej oferuje i imprezka byla, na ktorej on pokazal, ze jest facetem, czyli nie chodzi mu o kumplowanie sie z nia tylko o ciupe (od "ciupcianko" zeby nie bylo ze mi sie 2 przyciski wcisnely :) ). Nie byli razem dlugo po tym jak ucialem przy ziemi, bo sie okazalo, ze kolezka nie nadaje sie do zwiazku i nie wytrzymal przy niej nawet miesiaca, bo jak ucialem przy ziemi, to ona chciala wiecej czasu spedzac z nim, jako ze mnie juz nie bylo. No ale widac nie zrozumieli sie, a to dziwne, przeciez byli "przyjaciolmi" :)

Miałem też przypadek, że kiedyś się zmienilem podczas zwiazku i tez mnie zdradzila bo powiedziala ze nie jestem juz taki jak kiedys. Miala racje.

Nie uważam żebym miał wypaczone pojęcie związku. Uważam za to, że wiele z was tu obecnych ma właśnie wypaczone pojęcie o związku. Trzeba być świadomym tego, że uczucia rodzą się z kontaktu z ludźmi. Pod wpływem kontaktu z ludźmi uczucia też się zmieniają. Dlatego mądra kobieta, która nie kryje tego, że jest kobietą i że jest podatna na to, na co kobiety są podatne, wie o tym, że nie wolno wchodzić w koleżeńsko pogaduchowo randkowo flirciarskie kontakty z mężczyznami jeśli się jest w związku, bo wie, że mężczyźni zawsze będą się pojawiać.

Wypaczone pojecie o zwiazku to wlasnie poglad, ze mozna bez ograniczen nawiazywac nowe kontakty z plcia przeciwna i utrzymywac bliskie kontakty przyjacielskie z plcia przeciwna, spotykac sie na kawki we dwoje, pogaduchy, smski itd. To wszsystko sie naprawde konczy zawsze w jeden sposob - jesli mamy do czynienia z nieswiadomymi partnerami, ktorzy mysla ze im wszystko wolno. Wolno Ci, jesli jestes wolny/wolna. Jesli nie - nie mozna. Wiem jak większości kobiet trudno jest odmawiać kiedy są zapraszane na randki, no ale w dorosłym życiu nie ma miejsca na "ja chce". Wiadomo, ze nie chcesz odmowic, bo bedzie fajnie sie czuc widzac, jak ktos Cie podrywa, ale na to juz za pozno. Juz masz faceta, koniec podrywow. Zycze Ci zebys nie musiala sie nigdy przekonac dlaczego nie wolno, choc wtedy bys mi na pewno bardziej uwierzyla. To bolesna, acz efektywna lekcja.

Największym zagrożeniem dla związku jest utrata zaufania, a zaufanie można stracić w bardzo prosty sposób. Dlatego trzeba ciągle dbać o to, zeby go nie naduzyc, trzeba znac konsekwencje swoich dzialan i byc gotowym do poniesienia konsekwencji swoich poczynan. Trzeba znac opinie partnera w tym temacie i potwierdzic, ze przyjelo sie to do wiadomosci zeby nie bylo pozniej tlumaczenia, ze "to tylko kolega". Każdy rozgarniety czlowiek wie dobrze, kiedy cos zaczyna sie kręcić na rzeczy, niestety kobiety tego nie zauwazaja i dlatego potem jest, że sama nie wie jak do tego doszło. Trzeba wiedziec, ze kiedy obcy facet zaprasza Cie na kawe, to zaprasza na randke a nie dla wspanialej rozmowy z Toba. A jesli Ty przyjmujesz zaproszenie, dajesz mu tym samym znac, ze tez jestes zainteresowana (tyle ze kobieta sie do tego nie przyzna bo ma piekny kamuflaż w słowach "przecież tylko rozmawiamy, to tylko kolega". A to juz zdrada. Jesli tego nie potrafisz zrozumiec-nie nadajesz sie do zwiazkow jeszcze.

Uważaj na siebie, bo większość z was później żałuje i okazuje się, że nie ma już nawet komu być wiernym jeśli jednak po latach będziesz chciała sobie samej np udowodnić, że potrafisz odmawiać kiedy pojawia się zalotnik, który Tobie też się podoba.

[ Dodano: 2011-03-18, 16:06 ]
ja właśnie myślę, że wszystko co w życiu się dzieje jest dla nas lekcją. Od nas zależy czy chcemy się czegoś na tej lekcji nauczyć, czy nie.

Ja miałem to szczęście, że spróbowałem wielu opcji i okazało się, że jak jestem dobry, to zaimponuje jej drań. Jak jestem draniem, to zaimponuje jej misio słodziak. Nie utrafisz. Myślę, że po części można mi zazdrościć tego, bo w dość młodym wieku przerobiłem wszystko to, co większość przerabia po 5-7-10 latach małżeństwa, kiedy na naszej klasie odzywa się kolega ze szkoły.

Dzieki temu wiem, ze juz nigdy nie bede cierpial tak jak cierpialem kiedy mi sie takie rzeczy przytrafialy. Teraz wiem, ze nie ma sie sensu tym przejmowac i ze najlepsza opcja to uciecie zdrajcy przy ziemi.

Moja dziewczyna zna moje zasady. I wie co jest niedopuszczalne, a co dopuszczalne. Tego samego wymaga ode mnie. Układ jest zdrowy i prosty. I wie o tym, że jest czasem sprawdzana. I ja wiem, że jestem czasem sprawdzany. Ciesze sie kiedy ona moze mnie sprawdzic i przekonac sie ze nie ma obaw. Nie widze nic zlego w tym, zeby tak robic i ona tez nie widzi nic zlego. Honor to naprawde pojecie na tyle powazne, ze nie mozna go stracic przez to, ze partnerka zajrzy do mojego telefonu, wrecz przeciwnie - wiem, ze to pomoze naszemu zwiazkowi, bo przekona sie ze nie ma zadnych powodow do obaw.

Dlatego jestem sobą (czyli dobry) zachowuję się tak jak zawsze się zachowywałem, bo w związku trzeba być sobą. Poprzedniej dziewczynie to moje bycie soba znudzilo sie dosc pozno, bo po kilku latach, ale jak zaczalem wtedy drazyc temat to okazalo sie, ze od samego poczatku mi rosly rogi. Kobiety bardzo często będąc z kimś zakochują się nie w tym nowym kolesiu, tylko w tym, którym on jest podczas podbijania mylnie sądząc, że jest on tak jej oddany jak mąż (który się już znudził) plus ma wszystkie wspaniałości tego, że jest nowy, nieznany, zwrócił uwagę (czyli mu musi zależeć) itd.

Jeśli kobieta pokochała mnie takiego jakim jestem, ja się nie zmieniłem, a to jej się zmieniło, to przepraszam, ale to nie moja wina. Ona mi i tak powiedziala, ze zrobila to, bo ja juz nie jestem taki jak kiedys (a ja bylem taki sam jak kiedys, tylko ze jej sie to odwidzialo, bo dopuscila do tego, ze zblizyla sie "kolezensko" z innym , zaczelo sie jej podobac to co on jej oferuje i imprezka byla, na ktorej on pokazal, ze jest facetem, czyli nie chodzi mu o kumplowanie sie z nia tylko o ciupe (od "ciupcianko" zeby nie bylo ze mi sie 2 przyciski wcisnely :) ). Nie byli razem dlugo po tym jak ucialem przy ziemi, bo sie okazalo, ze kolezka nie nadaje sie do zwiazku i nie wytrzymal przy niej nawet miesiaca, bo jak ucialem przy ziemi, to ona chciala wiecej czasu spedzac z nim, jako ze mnie juz nie bylo. No ale widac nie zrozumieli sie, a to dziwne, przeciez byli "przyjaciolmi" :)

Miałem też przypadek, że kiedyś się zmienilem podczas zwiazku i tez mnie zdradzila bo powiedziala ze nie jestem juz taki jak kiedys. Miala racje.

Nie uważam żebym miał wypaczone pojęcie związku. Uważam za to, że wiele z was tu obecnych ma właśnie wypaczone pojęcie o związku. Trzeba być świadomym tego, że uczucia rodzą się z bliskiego kontaktu z ludźmi. Pod wpływem kontaktu z ludźmi uczucia też się zmieniają. Dlatego mądra kobieta, która nie kryje tego, że jest kobietą i że jest podatna na to, na co kobiety są podatne, wie o tym, że nie wolno wchodzić w koleżeńsko pogaduchowo randkowo flirciarskie kontakty z mężczyznami jeśli się jest w związku, bo wie, że mężczyźni zawsze będą się pojawiać.

Wypaczone pojecie o zwiazku to wlasnie poglad, ze mozna bez ograniczen nawiazywac nowe kontakty z plcia przeciwna i utrzymywac bliskie kontakty przyjacielskie z plcia przeciwna, spotykac sie na kawki we dwoje, pogaduchy, smski itd. To wszsystko sie naprawde konczy zawsze w jeden sposob - jesli mamy do czynienia z nieswiadomymi partnerami, ktorzy mysla ze im wszystko wolno. Wolno Ci, jesli jestes wolny/wolna. Jesli nie - nie mozna. Wiem jak większości kobiet trudno jest odmawiać kiedy są zapraszane na randki, no ale w dorosłym życiu nie ma miejsca na "ja chce". Wiadomo, ze nie chcesz odmowic, bo bedzie fajnie sie czuc widzac, jak ktos Cie podrywa, ale na to juz za pozno. Juz masz faceta, koniec podrywow. Zycze Ci zebys nie musiala sie nigdy przekonac dlaczego nie wolno, choc wtedy bys mi na pewno bardziej uwierzyla. To bolesna, acz efektywna lekcja.

Największym zagrożeniem dla związku jest utrata zaufania, a zaufanie można stracić w bardzo prosty sposób. Dlatego trzeba ciągle dbać o to, zeby go nie naduzyc, trzeba znac konsekwencje swoich dzialan i byc gotowym do poniesienia konsekwencji swoich poczynan. Trzeba znac opinie partnera w tym temacie i potwierdzic, ze przyjelo sie to do wiadomosci zeby nie bylo pozniej tlumaczenia, ze "to tylko kolega". Każdy rozgarniety czlowiek wie dobrze, kiedy cos zaczyna sie kręcić na rzeczy, niestety kobiety tego nie zauwazaja i dlatego potem jest, że sama nie wie jak do tego doszło. Trzeba wiedziec, ze kiedy obcy facet zaprasza Cie na kawe, to zaprasza na randke a nie dla wspanialej rozmowy z Toba. A jesli Ty przyjmujesz zaproszenie, dajesz mu tym samym znac, ze tez jestes zainteresowana (tyle ze kobieta sie do tego nie przyzna bo ma piekny kamuflaż w słowach "przecież tylko rozmawiamy, to tylko kolega". A to juz zdrada. Jesli tego nie potrafisz zrozumiec-nie nadajesz sie do zwiazkow jeszcze.

Uważaj na siebie, bo większość z was później żałuje i okazuje się, że nie ma już nawet komu być wiernym jeśli jednak po latach będziesz chciała sobie samej np udowodnić, że potrafisz odmawiać kiedy pojawia się zalotnik, który Tobie też się podoba.

napisal(a):SFINKS


troche spaprales, bo ona wie, ze węszysz i to stąd te wszystkie kobitki tutaj są takie oburzone. Wiesz, w większości przypadków oburzenie jest z nie z powodu tego, ze nie ufasz kobiecie, tylko z tego powodu, ze nie spodziewala sie ze cos wykryjesz i jest jej po prostu głupio :) Ja patrząc historycznie - widzę, że zawsze ta która koniec koncow okazala sie zdrajczynia, zawsze miala problem z tym, ze prosze o to zeby byla grzeczna jak idzie na impreze beze mnie, musialem sluchac kazania, ze ona nie jest szmata, ze ona tak nie robi itd. A te ktore byly ok, zawsze byly spokojne, mowily, ze rozumieja, ze moge sie niepokoic, ale to ale tamto... Od swojej prawdziwej natury nie uciekniesz. Tu mowa wlasnie o koelzankach z forum - nie podoba sie wam to bo siedzi w was w glebi zdrajczyni, i to ona kaze waszemu cialu pisac takie rzeczy.

PS. Na dole tej strony często pojawiają się linki do firm, które zajmują się tropieniem zdrad, mają w ofercie programy, urządzenia. Ludzkość musiała wypracować trochę technologii, bo baby są coraz bardziej cwane :)

Jak to nie pomoze, to odezwe sie na priva jak obiecywalem.
napisał/a: Afazja 2011-03-18 16:23
Lordmm
Mi też ręce opadają.

Jak mój ex tak pitolił to płakałam. Teraz już mogę sie smiać dziękując bogu, że mój Mis jest normalny. Taka nagroda za zycia.

A jeśli chodzi o doświadczenie zdrady - byłam zdradzana parę lat. Sądzisz, że Ci podejrzewający, węszący, tropiący wszędzie zdradę- nie zdradzają? Zdradzają i często po swoim postępowaniu oceniają innych. Powiedz mi co ci u innych przeszkadza a powiem ci wiele o tobie. Stara psychologiczna prawda.

W definicji porządnych facetów tez diametralnie sie róznimy. Jak widać dla ciebie immanentna cechą porządnego faceta jest zrywanie, następnie zdziwienie że dziewczyna poczuła się zerwana. a już szczytem porządności jest informowanie partnerki, matki dzieciom, ze dopóki nie ma się 100 % pewności, że ta ta ta to absolutnie się nie ozeni.
Sfinks rzeczywiście zasłużył sobie ta taka dziewczynę jak ma. bo mądrzejsza juz dawno kopnęłaby go w 4 litery.

Róbcie sobie te swoje męskie dywagacje. Ja się poddaję. Syzyfem nie jestem.
napisał/a: lordmm 2011-03-18 16:46
Jestes jednak typowa baba.

tu nikt nie jest podejrzewajacy ani tropiacy i węszący - gdzie Ty to wyczytałaś. W swojej wyobraźni, czyli dopowiedziałaś to sobie jak to baby mają w zwyczaju.

Tu ktos taki sie stal kiedy pojawily sie powody do niepewnosci - co w tym zlego?

Ja tez taki nie jestem - mam natomiast bardzo duza swiadomosc tego, ze moja dziewczyna koniec koncow jest kobieta, wiec trzeba byc przygotowanym na cios w kazdej chwili, bo nigdy nic nie wiadomo.

Dla mnie porządny facet, to uczynny, dobry, pomagający, wspierający. Taki właśnie jestem, nie wymagam wiele od kobiety, nie wymagam cudów, mówię zawsze co myślę, nie oszukuję, nie zdradzam, nie latam za dupami, nie utrzymuje kontaktu prywatno/towarzyskiego z innymi kobietami. Porządna kobieta to taka, która trochę w życiu przeszła, wie co dobre a co złe, wie

Ja jestem zwolennikiem twardych dowodów i spokoju na głowie. Jeśli ktoś ma gdzieś to, że ja się źle czuje, ma gdzieś to że zrobiła coś co mnie zaniepokoiło i jeszcze nie pozwala mi być zaniepokojonym - to jest dla mnie nie normalne i nie ma nic wspolnego z byciem partnerami, bo partnerzy sie rozumieja i wspieraja.

Co do Twoich słow o tym, ze uwazam, ze prawdziwy facet powinien zerwac z kobieta i byc zdziwionym ze poczula sie zerwana. Znow odezwala sie u Ciebie babeczka.

Kilka postow wczesniej napisalem co sadze na temat zerwan i powrotow.

Skoro to co mowimy jest obrazem naszej natury (Twoja psychologiczna wiedza) - to znakiem tego Ty masz chyba takie podejscie do porzadnych facetow - wspolczuje zatem, ale nie dziwi mnie to, wiele razy sie dziwilem, ze kobiety wybieraja roznych pokrzywiencow, ale zamiast z tym walczyc, stwierdzilem, ze po prostu zaakceptuje stan rzeczy taki jakim jest :)

Sfinks popełnił wiele błędów. Zerwanie i powrót to największy, ale o jego partnerce też to najlepiej nie świadczy że przyjęła go z powrotem. Dzięki temu mamy jednak kolejne potwierdzenie reguły, że gdy ktoś odchodzi i wraca - traci całkowicie szacunek w oczach tego, który przyjmuje z powrotem. Jak odchodzisz - miej jaja żeby nie prosić o przyjęcie z powrotem. Ja mam za sobą odejście i powrót, mam też odejście kogoś i jej próbę powrotu. Wiem z czym to się je. Ja naprawdę dużo przeszedłem i naprawdę nie gadam farmazonów, nie upieram się przy czymś na siłę. Wy kobiety atakujecie mnie tu tylko dlatego, że mam rację. No i z całokształtu tego związku (oraz ogólnie) też widać, że opłaca się być niedostępnym, bo wtedy temu komuś będzie zależało. Jego panna była z nim długo między innymi dlatego, że wiedziała, że nie może go mieć.

Zapędziliśmy się, a tu Sfinks powinien od razu mnie posłuchać, uruchomić szpiegi i dzisiaj nie było by tych kłótni, tylko wiedziel byśmy wszystko czarno na białym. A tak, mamy spekulacje. I tylko spekulacje na podstawie dość typowych dla pewnych zjawisk zachowań.
napisał/a: ill11 2011-03-18 17:18
lordmm napisal(a):Ja obecnie jestem w związku z dziewczyną

No, główny piewca zasady, że z babami lepiej nie wchodzić w układy i dlatego woli być sam...Gratulować odbudowania jako takiej wiary w kobiety? Pewnie tak...Choć czytając Twoje wypowiedzi może jednak się mylę.

Afazja i Mess- szkoda prądu. Z góry stoicie na przegranej pozycji, bo jesteście kobietami. Nasi znawcy kobiecej natury wiedzą lepiej od Was co myślicie, co zrobicie itp. W tym wątku Wasze poglądy są zlewane, Panowie wdają się w dysputy tylko po to, żeby Wam udowodnić, że goowno wiecie.
Sfinks, Ty się jeszcze nie pogubiłeś w swoim życiu? Opisałeś je dość kwieciście i czasem trudno się połapać o co kaman.

Nie wiem, czy Cię zdradziła, czy nie. Zresztą to mało ważne. Z Twoich opowieści wyłania mi się obraz faceta, który nie bardzo liczy się z partnerką i z jej uczuciami. Macie dzieci, wspólną przeszłość. Ale ona nie ma żadnej gwarancji stabilizacji z Twojej strony. Zrywasz, bo musisz przemyśleć czego potrzebujesz i czego chcesz. A co może sobie myśleć ona w takiej sytuacji??? On nie chce ślubu, musi przemyśleć więc ze mną jest coś nie tak. Może i jest, ale powinieneś jej to powiedzieć. Zazdrości nie okazywałeś, zadowalała Cię sytuacja w łóżku. Jawisz mi się jako macho, jedyny wszechwładny, wszechwiedzący i rozdający karty. I nagle coś się popitoliło...Kobieta miała dość i zaczęła się łapać byle jakiej okazji, byle byś tylko zwrócił na nią uwagę. Wnioskuję po tekście o skaczącym gulu.
Oboje się brzydko bawicie i dziwi mnie to, bo macie już swoje lata. Dziecinada, gierki i niedojrzałość do związku. Z obu stron.
Żyjesz z tą kobietą x lat i to ty ją znasz najlepiej. A dajesz wiarę ludziom, którzy jej nie znają i dopasowują schemat zachowań, który akurat może pasować. Przecież to ty wiesz, co znaczą jej smutne oczy czy grymas na twarzy. Nie wierzę, że po tylu latach spędzonych wspólnie nie potrafisz odgadnąć, co oznacza jej gorszy nastrój. Jeśli nie potrafisz, to znaczy, że powinniście się rozstać, bo uczuć między wami nie ma. Chyba, że stanowicie związek nowoczesny i zamiast miłości i zaangażowania macie umowę kredytową i to was trzyma razem.
napisał/a: niceone 2011-03-18 18:33
Mozecie zapelnic dalej kolejne 50 stron, a i tak wiekszosc wypowiadajacych sie tu facetow nie przyzna ze szufladkuja kobiete po kilku podpadajacych zachowaniach - co ma sie do obiektywizmu jak piesc do nosa, zaś kobiety (niektore) nigdy nie zgodza sie z tym ze ona za mocno namieszala i nie ma podow by teraz ufac jej zapewnieniom...

Sfinks247 - wez sobie dzien wolny od tego forum, usiadz, przemysl wszelkie za i przeciw, czy jestes w stanie dogadac sie z Twoja kobieta tak by doprowadzic do normalnej sytuacji dla Was i dla dzieci. Czy jestes w stanie pogodzic sie z tym ze nigdy nie bedziesz mial pewnosci co do jej ex bo nie dasz rady jej w tej kwestii zaufac a innych dowodow nie ma - i po prostu musisz nad tym przejsc do codziennosci. Jezeli tak potrafisz i chcesz to sprobojcie sie dogadac i zaczac od poczatku, a energie ktora normalnie poszla by na wypominanie wlozcie w bycie lepszymi partnerami dla siebie nawzajem.
Jak nie umiesz tego zrobic to odejdz od niej i tyle. Ale podejmij jakas meska decyzje, stanowcza i konczaca cos co niszczy Wam obojgu psychike.
Zabawa w detektywa to troche dziecinada w tym wypadku. Ty i tak masz wiekszosc potrzebnych Ci informacji ktore mogles uzyskac - a ona wie ze jej nie ufasz teraz. Moze to trwac miesiacami, jezeli ona faktycznie cos nawet odwalila wiekszego - to teraz sie przyczai - albo moze faktycznie to ucieła. Po jakim czasie sobie odpuscisz jak nie bedzie sie pojawiac zaden dowod?Pol roku? Rok? No i jaka masz pewnosc ze dobrze zinterpretujesz to co znajdziesz? Przeciez jej nie ufasz juz i tak. Doprowadzi to na bank do niepotrzebnego obciazania psychiki, ciaglego rozmyslania, analizowania i rozpamietywania. Zalozmy ze po pol roku dalej nic - jak Ty bedziesz wtedy dzialal? Wtedy dasz rade uratowac zwiazek - oparty przez ostatnie miesiace na podejzeniach? Z drugiej strony jak jednak znajdziesz to co? Uwazasz ze pewnosc, mozliwosc powiedzenia jej w twarz ze miales racje i ze wiesz - bedzie wystarczajaca nagroda za takie meczenie sie?
Pozatym nie oszukujmy sie. Jezeli chcesz zaczac sledztwo - to robisz to bo jej nie ufasz, bo chcesz miec dowody ze Cie zdradzila. Nie zeby ja oczyscic. Wiec moje pytanie - zamiast odejsc teraz i sobie oszczedzi - wolisz sie przemeczyc, poudawac zeby zdobyc cos co sprawi ze i tak odejdziesz?

Powtorze jeszcze raz - chcesz wyjść na silnego faceta? To podejmij decyzje - odejdz albo zacznijcie od poczatku.
A jezeli ona Cie jednak zdradzi to raczej szybko zauwazysz co jest grane. I to nie bedzie znaczyło ze Ty jestes mięczakiem tylko ona szmata...
napisał/a: Sfinks247 2011-03-18 18:46
Lord twoj ostatni post to naprawde pieknie napisana eseja na temat pewnych kobiecych uwarunkowan...powinienes magisterke walnąć z zachowan kobiet:)

Illi to co piszesz to bełkot ,naprawde nic nie rozumiesz a piszesz jakbys znała mnie i moja panne...
Powiem tak ze byłem w kilku zwiazkach ,raz zostałem zdradzony kiedys tam i nie mam uprzedzen do kobiet ale podpisuje sie pod tym co pisze lord bo chłop pisze dobrze,prawdziwie i w dodatku totalnie obiektywnie.

Ja przez lata swojego zycia zauwaazyłem jedna istotna ceche która zawsze diametralnie rózni kobiety i męzczyzn...otóz kobiety przenigdy nie przyznaja sie ze moga byc niespójne ze moga sie mylic lub popelnic błąd..będa sie rekami i nogami zapierac i twierdzic ze snieg jest czarny.To jakies dziwne kobiece zboczenie,jakis fekler w kobiecych genach,laska nie potrafi spojrzec w oczy powiedziec słuchaj stary poszłam z nim na spacer ale on jest nikim ciebie kocham nie ma zadnej zdrady idziemy na browara a potem zrobie ci loda...nie one tak nigdy nie postawia sprawy

a facet zawsze w przypadku ekstermum postawi sprawe jasno bez niedomowien a jak zawini to sie przyzna i zwiesi głowe.
oczywiscie sa wyjatki ale jednak tak jest.

Z moja laska coraz lepeij stara sie jak cholera...dzis zaplanowalismy zabawe ...kupilismy sobie pólł literka i ugadałem sie z dziewczyna ze wieczorem popijemy i popiszemy smski do jej ex i...razem spubójemy go sprowokowac...bo jak mi powiedziała ona sama jest ciekawa czy on chciał tylko pogadac czy cos wiecej....a potem jak sie okaze ze to pajac ...jego zona dostanie info...wiec czuje ze chyba łapie wspólny fron z moja dziewczyną...ale oczywiscie nadal mam wewnetzrzny dystans.
pozdrawiam
napisał/a: ill11 2011-03-18 19:14
Sfinks247 napisal(a):
Illi to co piszesz to bełkot ,naprawde nic nie rozumiesz a piszesz jakbys znała mnie i moja panne...

Cóż Cię tak uraziło dobry człowieku? Że jawisz mi się tak a nie inaczej? Czy, że jakaś tam ill miała czelność wciąć się w dyskusję w zgranym towarzystwie? Szkoda, że nie obrażało Cię i nie uznawałeś za bełkot słów panów, którzy z Ciebie robili rogacza a z Twojej PANNY, jak to pieszczotliwie nazwałeś, szmatę pierwszej kategorii.
Że tak powiem, znikam ze swoim bełkotem Bez urazy, rzecz jasna
napisał/a: ~gość 2011-03-19 02:34
napisal(a):Mozecie zapelnic dalej kolejne 50 stron, a i tak wiekszosc wypowiadajacych sie tu facetow nie przyzna ze szufladkuja kobiete po kilku podpadajacych zachowaniach - co ma sie do obiektywizmu jak piesc do nosa,


Ja z ręką na sercu przyznaje, że szufladkuje kobiety i to nie po zachowaniu ale już po wyglądzie :). Co do obiektywizmy to raczej nie można o nim mówić w takich sytuacjach. Za dużo emocji i chyba nie ma osoby, która by była obiektywna znajdując słitaśnego smska w telefonie swojej laski do obcego/byłego faceta.
napisał/a: Sfinks247 2011-03-19 07:46
no name [Mod: pip-pip] czy ty mnie musisz dołowac?
Ja wiem ze ty masz racje i to co napisałes o mojej kobiecie to niestety takze prawda.
Ale ja nie chce leczyc w tym temacie moich relacjii z panna jakie mam na codzien...w tym celu załoze byc moze inny temat,choc wiem ze te relacje takze przyczyniły sie do tej akcjii z ex.

Jeszcze 2 dni temu byłem zdecydowany na odejscie a teraz zmiekłem bo zobaczyłem jak panna sie zaczęła starac,kurde musze byc spójny chociaz troche skoro tak czy inaczej ona zachowuje sie teraz jak ja chce,to chce dac jej szanse,bo przeciez chce byc z nia nadal,co innego gdyby mi nie zalezało wtedy to byłby dobry pretekst do odejscia.
Chlopaki ...no name ,lord widze ze mamy własciwie identyczne myslenie w temacie kobiet, po prostu zycie nauczyło. Ale ja musze odjsc do sedna prawdy i dojde chocby to było tylko 99,9% pewnosci to tego chce,bo jesli okaze sie ze tu nic nie zaszło to ja sie zresetuje w 20 sekund.
Nie bede na to poswiecał roku to bezsens po prostu kilka tegodni zachowam dystans,małe pozory,moze nawet ja podpuszcze ze 2 razy i wsio...nie mam na celu gnębic swojej dziewczyny.
napisał/a: niceone 2011-03-19 13:34
dr preszer, no name - pisałem o byciu obiektywnym głównie w kontekscie tych wypowiedzi:

"...Uwielbiam sarkazm bo wymaga bezstronniczosci i bolesnego obiektywizmu i szczerosci w konstruowaniu wypowiedzi ironicznych czy sarkastycznych. W przeciwnym wypadkubrzmia w ustach pozbawionej tych cech osoby nadzwyczaj groteskowo..."

oraz

"...ale podpisuje sie pod tym co pisze lord bo chłop pisze dobrze,prawdziwie i w dodatku totalnie obiektywnie..."

szufladkowanie samo w sobie nie jest złe, tez to zrobilem piszac wczesniej ze skoro juz zaczela sciemniac z tym spotkaniem i smsem - nie ma opcji by teraz jej uwierzyc...
napisał/a: no name 2011-03-19 16:58
Sfinks...
rob jak uwazasz..ale pamietaj jedno...

Laska, tkora mowi swojemu chlopakowi kiedy moze z nia isc a kiedy nie jak psu...lub do jakich klubow moze w ten dzien pojsc lub nie... aby czasem nie natknal sie na nia i jej bożyszcza...nie ma u nas szans... jest zaszufladkowana w pozycji: DELETED ITEMS...

Co Cie to powinno interesowac, ze sie teraz stara...ona powinna wtedy Cie szanowac..teraz jest chyba na to za pozno... troszeczke za pozno... pobiega za Twoimi 4 literami przez tydzien, gora dwa i anowu wroci do tego co bylo wczesniej, zobaczysz..nikt sie nie zmienia...ludzie sie nie zmieniaja...wiesz, ona nagle nie zobaczy w Tobei mezczyzny skoro nie widziala wczesniej...jej ex tez nie zniknie z jej zycia..ja tez takie cos przerabialem... tez laska na skypie slodzila mi jak mogla, co drugie slowo "kocham Cie"... pewnego piatkowego wieczoru (tzn. wczoraj) zadzwonilem, nieodebrala... zadzwonilem drgi raz... nie odebrala, pomyslalem, ze nie mam nic na karcie, wiec wzialem tel. kumpla i odebrala..uslyszala, ze to ja...i tonem jakbym jej zabil matke "czego chcesz"... wiec ja juz nic od niej nie chce... widocznie w czyms przeszkodzilem... bo skonczyla rozmowe w kilka sekund...i rozmawiala w takim sensie jakby odebrala, ze to pomylka... widocznie moja pomylka, ze zadzwonilem, juz dwa razy jej darowalem skoki w bok..trzeciego nie bedzie... To jest stare powiedzenie, jak juz raz sie skoczy w bok, to potem jest coraz latwiej, a Twoja luba ewidentnie Cie nie szanuje... a to co teraz robi to zwykla szopka aby zazegnac konflikt, bo glupia nie jest, wie dobrze, ze po 30stce i z dziecmi nikt inny jej nie zechce, nawet ten jej ex, bo ona ma swoja a ja tylko dupczy jak mu sie podoba... NIe wiem dlaczego Ty Sfinks dajesz sie podejsc na takie proste zagrywki??? Do nastepnego jej wypadu "na miasto" gdzie ty bedziesz mial zabronione wychodzenie z domu...no to gratuluje i zycze powodzenia! Szczesliwego zwiazku i...

Zrozum, to ona jest w gorszej sytuacji, Ty masz 35 lat, takie malolaty z Daytony rozkladaja przed takimi nogi na pstrykniecie palcem... tez sobie pouzywaj.... ona zauwazyla, ze jest w gorszej sytuacji, traktowala Cie jak ciote, nie mezczyzne..ale dzieki nam postawiles sie twardo i zauwazyla, ze to nie sa zarty, wiec troche ze strachu, troche z obludy, wreszcie zaczela cos robic, ale to jest strach, a nie milosc..ona sie boi zostac sama z dziecmi... bo ona nie ma szans na miescie, nikt baby po 30stce z dorobkiem nie wezmie...nawet ja po pijaku tego nie zrobie... Ty natomiast masz wiecej szans i ona to widzi, wreszcie zauwazyla, ze nie ma doczynienia z ciota, ze zrobi z Toba co zechce i jeszcze przeprosisz ja ze zyjesz...

Idz ukajaj sie babie, ktora obcasowo i bez ogrodek, prosto w twarz, jak osotaniej szmacie lub ciocie zabronila wychodzic razem do klubu...bo "przypadkowo" miala sie spotkac z innym typem...hehehe... to by bylo jej ostatnie wyjscie u mnie...po tym, nawet jakby chciala gdzies ze mna wyjsc, powiedizalbym jej tak samo, wychodzilbym sobie sam, na dyskoteki, na dupy...i juz nigdy w zyciu jej nigdzie nie zabral...niech se nauczy szacunku do mezczyzny raz na zawsze..albo spada na dzrewo grabic liscie... Zwiazek buduje sie na trzech solidnych fundamentach: 1, sex, 2. milosc 3. szacunek!

w Twoim przypadku nie bylo ani 1, ani 2, a przede wszystkim nie bylo 3!
napisał/a: Sfinks247 2011-03-20 08:22
no name..nawet pua sie zakochują ...
Jej gdybym nie miał zasad to tak jak mówisz małolaty i nie tylko są na wyciągniecie reki ale co ja bym potem moim dwóm synom powiedział za 20 lat? Ze kobieta to córka psa??? Kurde troche głupio poswiecic zycie na takie pierdoły.
Duzo trudniej jest poukładac sie nawzajem.

Ok jak byc szczerym to do konca.
Jest cos o czym nie wspomniałem w temacie,tzn . chodzi o to ze ja takze nie zawsze bylem aniołem...nie chodzi o zdradzanie ale...w kłótniach w totalnym afekcie potrafiłem obrzucic swoją dziewczyne najgorszymi epitetami... ,przykro mi z tego powodu,i wiem ze ja to bardzo bolało.

Ona powiedziała ze nie bedzie z facetem który ją tak traktuje obelgami..itd. jakis czas temu obiecałem jej ze po prostu wiecej tego nie zrobie..obojetnie czy mnie sprowokuje czy nie czy bede wkurzony czy nie...nie zrobie tego,to taka moja przypadłosc ze w nerwach potrafie byc impulsywny...
Naprawde porafiłem bardzo ją obrazic,wydawało mi sie ze ona takze mnie rani choc ..nigdy mnie nie potraktowała obelgami.
Fakt ona tez potrafiła mnie sprowokowac...ale wiem ze jako facet nie powinienem wyzywac kogos kogo przeciez kocham.
Ona stwierdziła ze to dlatego ona sie zaczeła ode mnie oddalac ,ograniecznie seksu,oschły stosunek do mnie.Powiedziła mi ze nie mogła sie ze mną kochac bo w głowie miała slowa które ja obrazały,wyzwiaska itd. miała do mnie blokade.
Ja tego nei rozumiałem ,sądziłem ze są to tylko słowa wypowiedziane w gniewie które maja na celu tylko dobic przeciwnika w kłótni a nie ze one sa realną prawdą...ale niestety myliłem sie,tak mi powiedziała moja panna,powiedziła ze brak wyzwisk to dla niej fundament zwiazku,szacunek itd.
Stwierdziła ze to dlatego z sentymentem wspominała swoj zwiazek z ex bo on mimo ze miał 100 innych wad to nigdy jej nie wyzwał.
powiedziała mi wczoraj placząc ze ona nie mogła by sie przespac ze swoim ex bo w seksie to on był 10 lat swietlnych za mna,i nigdy nie dał jej tak naprawde zajebistego seksu,inaczej jest ze mną ale...ja psuje wszystko swoim zachowaniem...
Dlatego te otwarte zachowanie mojej dziewczyny jest tym kredytem która ona mi daje...stwierdziła ze mimo ze ja krzywdziłem slowami nie umiała ode mnie odejsc,i teraz tez chce byc ze mną..stwierdziła tez ze jesli nie bede jej obrazał w kłótniach,wyzywał to..sie utopie w jej miłosci,pokaze mi tyle miłosci i seksu ze bede miał tego dosyc...
Niestety moje wyrzuty sumeinia zmusiły mnie do opisania tego małego szczególu naszego zwiazku
Aczkolwiek meritum tego tematu pozostaje niezmienne,to moze te faklty powyzej rzucą nowe swiatło na całą sprawę.
Wiem ze zachowywałem sie wobec niej niekiedy jak totalny cham,bez szacunku...
pozdrawiam