Pokłosie zachowań

napisał/a: Miesyl 2011-07-13 22:43
Odnalazłem kolegę ze szkolnej klasy. Okazało się, że po wspólnym spotkaniu umieścił zdjęcie mojej żony na naszej klasie. Zażądałem, że skoro mi zabroniła umieścić zdjęcie, to żeby i jemu kazała usunąć. Obiecała mi, że powie mu jak przyjadą, bo się obrazi i nie przyjedzie. Obiecanki... powiedziała dopiero przed ich wyjazdem, i to po awanturze.
Podczas rewizyty zostałem kompletnie zaskoczony – gdy ja w innym pokoju porządkowałem komputer, moja żona poszła z nim do piwnicy. Poszła z nim do piwnicy mimo, iż wcześniej żalił się jej, że nie współżyje z żoną od siedmiu lat, że by przy niej poleżał i ogląda jej zdjęcie przed snem, a także to, że przysyłał jej na skype teksty erotyczne i grafikę pornograficzną. Reakcja żony podczas zbliżenia po powrocie zaskoczyła mnie, nigdy wcześniej ani później tak się nie zachowywała. Mieli przyjechać na moje urodziny. Zawarłem z żoną umowę, że trzyma go na dystans. Okazało się, że ten dystans, to przypadkowo przeze mnie usłyszane wysłuchiwanie wyznań, gdy patrząc sobie w oczy, sam na sam mówił, „a ciebie Basiu kocham”. Moja interwencja, że nie dość, że kręci przed nim biodrami, gdy on na czworakach swoją mimiką mówi – lizałbym ci nóżki, to jeszcze wysłuchuje jego wyznań zakończyła się tym, iż podeszła do mnie ze stwierdzeniem „ja tylko tańczyłam”... i wróciła do niego. Później siada z nim w przedpokoju na podłodze, a ja słyszę „kocham cię, kocham, daj buzi”... i doszłoby do całowanie, gdyby nie interwencja jego żony, którą za to chciał pobić wykrzykując „Ty jesteś nikim, nie to co Basia. Basię kocham”. A moja żona milczy. Następnego dnia wręcza jej zapalniczkę z breloczkiem serduszka i napisem „kocham cię, wszystko jest dla mnie”. Żona prezencik przyjęła z krótkim komentarzem... „o, serduszko”. Ja dla niej nie istniałem.. Po odjeździe „gości” na moje zwrócenie się do żony „co masz mi do powiedzenia” jedyną odpowiedzią było w milczeniu złapanie za torbę i wyjazd do siostry w Poznaniu Próbowałem szukać ratunku u mojej pasierbicy. Pasierbicy, którą opiekowałem się od czasu gdy miała dwa i pół roku, i nie robiłem żadnej różnicy między nią a synem, a która w tej sytuacji przez tydzień nie znalazła dla mnie jednej minuty. Mało tego, bo mimo, że udowodniłem kłamstwo i tak stała „murem” za matką. Stwierdziła, że przed nią też klękał i mówił, że kocha, a mąż na to nic nie mówił. Nie chce widzieć różnicy w publicznych wygłupach na poziomie głupiego nastolatka a wyznaniem sam na sam. Na moje słowa w głębokiej traumie, że skończę ze sobą usłyszałem – „rób co chcesz”. Do mnie zadzwoniła, że przychodzi dopiero w dzień przyjazdu matki i gdy ja wychodziłem do pracy, co odebrałem jako kpinę. Normalnym jest, że w tej sytuacji straciłem do niej zaufanie jakim ją do tej pory darzyłem. Rozmawiałem z żoną po załagodzeniu domowej atmosfery o tych okolicznościach i wówczas postawiłem pytanie, kto do kogo ma przyjść, ja do jej córki czy ona do mnie – ona nie ma sześciu czy szesnastu lat, tylko trzydzieści sześć. Zawsze przychodziła tylko do matki w drzwiach rzucając w moją stronę – hej. Nigdy nie weszła nawet na kilkanaście sekund do pokoiku zamienić kilka słów, czy zapytać o zdrowie. Sytuacja taka od rozmowy trwała przez rok, do czasu, gdy była u nas zaproszona koleżanka i grałem z nią w tysiąca popijając drinka. Przyszła córka, być może w drzwiach na korytarz mówiąc dzień dobry, i jak zawsze zaszyła się z mamą w kuchni. Przeszła tylko koło nas w milczeniu zobaczyć balkon, jak wygląda gdy położyłem płytki. Kiedy wyszła do domu, żona wpadła do nas z awanturą, że lekceważę córkę, że nie zaprosiłem ją na drinka. Kolejnym krokiem żony był podział pieniędzy i nie prowadzenia domu. Sytuacja, gdy córka przyszła do mamy nie mówiąc do mnie nawet dzień dobry i wplątując w to jeszcze dzieci, które zostały zabrane do pokoju i też się do mnie nie odezwały, odebrałem jako demonstrację pogardy. Następnym krokiem żony po miesiącu od podziału pieniędzy był wyjazd do siostry w Poznaniu. Zarzuca mi, że nie kieruję się sercem tylko rozumem, że jestem potworem ojcem i mężem. Czy nie udowodniłem jej, że żona może na mnie liczyć, bo gdy była w szpitalu to biegałem do niej z soczkami, odprawiałem dzieci do szkoły i gotowałem obiady, i to wszystko pracując na nockę w kopalni. Żona udowodniła mi, że na nią liczyć nie mogę – na operację serca do kliniki pojechałem sam, a żona zjawiła się u mnie dopiero wtedy, gdy po operacji już chodziłem i dawałem sobie radę. Wcześniej nie było komu poprawić mi poduszkę czy przynieść protezy, żebym mógł zjeść.
Reasumując – nie ufam już żonie.
napisał/a: ~gość 2011-07-14 03:42
No dobrze, ale czego wlasciwie oczekujesz od uzytkownikow forum?Porady?Przyznania, ze zle sie dzialo w Twoim malzenstwie?Tak na marginesie...Twoj szkolny kolega w Twojej obecnosci poczynal sobie z Twoja zona jak jakis zakochany mlokos, za jej pelnym przyzwoleniem i ku jej uciesze, a Ty...?Naprawde nie umiales zrobic z tym porzadku...?Pozwalales sie az tak lekcewazyc?To czemu sie dziwisz?Ze zona zaczela Cie traktowac z przymruzeniem oka?Ze pasierbica miala w glebokim powazaniu...?I ze stalo sie to norma?Jaka pozycje sobie w zwiazku obrales, taka i masz...I tyle.
napisał/a: lordmm 2011-07-15 13:55
kobiety są bezlitosne kolego, obyś już w życiu nie musiał po raz kolejny się o tym przekonywać...
napisał/a: Miesyl 2011-07-15 14:39
Oczywiście nie wszystkie, ale pewnie mało ich, bo żadna pani nie chce się wypowiedzieć w tym temacie.
napisał/a: lordmm 2011-07-15 14:51
Wszystkie, tyle, że nie wszystkim się tak w życiu układa, że to wychodzi na wierzch... Ale co ma wisieć nie utonie...
napisał/a: ill11 2011-07-15 18:33
Lordmm zbastuj, proszę. Ja wiem, że uderz w stół i inne pierdy, ale nie mierz wszystkich jedną miarą...

Mariusz251 już dał Ci po części odpowiedź. Masz to, na co pozwoliłeś. Poza tym Twój post jest tak napisany, że trudno złapać wątek. Rozumiem, emocje...

Nie bardzo wiem ile masz lat Ty i Twoja żona. Sądząc po latach pasierbicy, to jesteście dość dojrzali oboje. Tego typu zagrania są albo chęcią zwrócenia na siebie uwagi, albo kryzysem wieku średniego. Trudno mi tłumaczyć zachowania ludzi wiekowo zbliżonych, chyba, do moich rodziców. Ale wiem, że rutyna, nuda i spowszedniałość są dość powszechne u ludzi, z pewnym bagażem doświadczeń i lat.

Facet, to ma być facet. Życzyłabym sobie, żeby mój własny walnął w pecę delikwenta, który do mnie podbija i wali mi tekstami o miłości. Rzecz jasna takowy dostałby z liścia najpierw ode mnie. Ty nie zrobiłeś kompletnie nic, dając przyzwolenie na ...restwo. Pasierbica jest powiernicą żony, nie licz na poparcie! Nie wiesz co żona gadała o Tobie. Nie masz szacunku ani u jednej, ani u drugiej. Szacunek trzeba sobie wypracować. Nie dostajesz go tylko dlatego, że o kogoś dbasz i go wychowujesz. Takie życie. Masz to, co sobie powoli wyhodowałeś. Niestety.

Jeśli jesteś sam w stanie o siebie zadbać, to spuść żonę na drzewo. Sytuacja z operacją dała mi wiele do myślenia. Widzisz, jestem obecnie w takim momencie życia, że nie wiem, co mnie może spotkać jutro. Pomimo tego nie wyobrażam sobie sytuacji, żebym męża - który mnie zdradził - zostawiła samego. Nie ma szans, mimo, że on uważa, że nie zasłużył na mnie. Zawsze sądziłam, że charakter człowieka można poznać w kryzysowych sytuacjach. Ty w takiej byłeś i żona Cię olała. Olej ją też. Zdrowszy będziesz
Pozdrawiam i dbaj o serce, w medycznym i poza medycznym aspekcie.
napisał/a: no name 2011-08-07 19:32
Miesyl, nie rozumiem o co chodzi w tej historii, czy mozesz ją podzielić na podrozdziały, prosze.

Czyli Twoja córka tez jest przeciwko?