Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Pokochałem wariatkę?

napisał/a: sambor 2009-10-18 05:14
Witam.
Nie wiem czy dobrze trafiłem, ale może ktoś pomoże (z góry przepraszam czytelników jeżeli moja opowieść będzie za długa).
Jakieś 4 lata temu poznałem przypadkowo w necie ciekawą i jak mi się wydawało wspaniałą kobietę z drugiego końca Polski. Bardzo szybko urodziło się z tego coś więcej niż zwykła znajomość, ale nasze kontakty, mimo że bardzo intensywne, ograniczały się do internetu i telefonu. Dzwoniła regularnie, mówiła jak mnie kocha, żyć beze mnie nie może, przesyłała zdjęcia, ale kiedy naciskałem na spotkanie w realu zawsze się wykręcała, a nawet potrafiła znikać na 2 tygodnie (wyłączony tel., brak aktywności na necie).
Trwało to tak około pół roku, aż w końcu z bólem serca postanowiłem się wycofać i po jakimś czasie zacząłem być z inną osobą (w realu oczywiście). Od chwili kiedy tamta (nazwijmy ją "wirtualną") dowiedziała się przez naszych wspólnych internetowych znajomych o tej "realnej" zaczęła nagle wściekle o mnie walczyć. Dzwoniła, pisała, wyrzucała mi że na nią nie poczekałem, że znikała bo miała problemy, że wszystko mogło być tak pięknie, a ja rzuciłem się na pierwszą lepszą, zamiast walczyć o prawdziwą miłość. Będąc z panią "realną" odganiałem "wirtualną", bo jestem z natury uczciwy. Doszło w pewnym momencie nawet do tego, że "wirtualna" zaproponowała mi sponsoring, bylebym tylko z nią był. Po roku związku z "realną" "wirtualna" potrafiła zadzwonić do mnie, że jest w moim mieście i zaprasza na kawkę. Oczywiście wszystkie te propozycje odrzucałem.
Pół roku temu rozpadł się mój 3-letni związek z "realną". Bez wielkich emocji, zwyczajnie coś zgasło i nie było sensu dalej tego ciągnąć. Nie miałem kontaktu z "wirtualną" już ze 2 lata bo w końcu odpuściła, ale cały czas miałem ją gdzieś tam w głowie. No i miesiąc temu w przypływie słabości się do niej odezwałem na gg. Odpisała, że cały czas czekała, że mnie kocha nad życie, tęskni itd. Momentalnie odżyło wszystko to co było kiedyś i to 10 razy mocniej. Dzwoniliśmy do siebie o każdej porze dnia i nocy, wysyłaliśmy foty, żyć bez siebie nie mogliśmy. Wydawało się że tym razem już wszystko musi się ułożyć. Po około 2 tygodniach SAMA Z SIEBIE stwierdziła że dłużej już nie wytrzyma rozłąki i musi do mnie przyjechać natychmiast. Ustaliliśmy termin na za 2 dni. Do ostatniej chwili było cudownie, aż przyszedł dzień jej przyjazdu i od rana wyłączyła komórkę. Odebrała dopiero następnego dnia, twierdząc, że ma załamanie psychiczne i że to wszystko za szybko, bo się boi że znowu ktoś (czyli "realna") się między nami pojawi. Ale szlochając z rozpaczy twierdziła że zaraz wsiądzie w samochód i do mnie przyjedzie. Odpuściłem na kilka godzin żeby się uspokoiła, ale potem do rana komórka co prawda włączona, ale nikt nie odbierał...
Kolejnego dnia wszystko było znowu cudownie, ona przepraszała za tę wpadkę, ja starałem się zrozumieć że się przestraszyła, ale stanowczo i definitywnie ustaliłem datę kolejnego spotkania. No i do tego czasu było w dalszym ciągu sielankowo, wydawało się że się kochamy jak nastolatki, mimo że mamy już obecnie po 30-tce, rozmowy do rana, 3 godziny snu, praca i znowu rozmowy... Aż tu nagle dzień przed jej spodziewanym przyjazdem dzwoni do mnie i mówi, że jedzie natychmiast, bo pozałatwiała wszystkie sprawy, i odezwie się jak tylko zatankuje. Od tej chwili przez dobę nie odbierała telefonu. Było to 5 dni temu. Od 4 dni nie dzwonię do niej i nie piszę, bo to chyba najlepsze rozwiązanie, ale nie mogę pojąć o co tu chodzi... Wariatka? Zamknęli ją do zakładu, bo po tym jak się odezwałem odezwały się silne emocje i miała nawrót choroby? A może próbuje się mścić za tego "kosza" którego kiedyś dostała?
Nie wiem czy kiedykolwiek poznam prawdę, ale piszę tego posta ku przestrodze, bójcie się faceci, bo kobiety też bywają szalone. Poza tym muszę się wygadać. A jak ktoś mądrze doradzi to wdzięczny będę.

Pozdrawiam
napisał/a: natasha_ 2009-10-18 09:37
Moim zdaniem ona się po prostu boi utracić tego, co macie. Może się okazać, że w realu nie rozmawia wam się tak dobrze jak przez tel czy maile. Ile to już historii było, że przez gg wielka miłość, a po spotkaniu wielka klapa, bo jednak nie ma chemii.
Po drugie, może ona rzeczywiście chce się z Tobą spotkać, ale jest osobą nieśmiałą, nigdy nie umawiała się ze znajomymi z gg, boi się Twojej reakcji.
Generalnie wszystko sprowadza się do tego, że się boi.
Rozwiązanie masz w sumie tylko jedno - sam stwierdzasz, że Cię to już męczy, więc postaw jej ultimatum. Jeśli na następne spotkanie nie przyjedzie, to będzie definitywny koniec. Niech zrozumie, że to ostatnia szansa. Jeśli się nie pojawi, nie ma co tego dalej ciągnąć i się męczyć.
napisał/a: ~gość 2009-10-18 09:55
Może ona tak naprawdę nie istnieje, ktoś koresponduje z Tobą, wysyła cudze zdjęcia i dobrze się bawi ?
Natomiast celem uniknięcia dekonspiracji unika spotkań w realu.
napisał/a: Senorita 2009-10-18 10:26
Rok temu poznalam chlopaka w internecie, tak jak w twoim przypadku odleglosc jednak byla duza. duzo za duza by cos moglo przetrwac. ale oczywiscie wygladalo to tak samo jak u ciebie. rozmowy do pozna, wyznania milosci. nie trwalo to zbyt dlugo, gdyz chlopak stwierdzil ze to szalenstwo i przestal pisac. zachowywalam sie troche podobnie do tej owej wariatki twej jednak szybko stwierdzilam ze znajomosc na odleglosc nie ma sensu... ale ja bylam gotowa poswiecic wszystkie swoje oszczednosci by do niego pojechac, a on nie chcial. nie ma czegos takiego jak strach czy bede sie podobac czy nie, jesli sie bardzo pragnie z kims byc to chce sie spotkania mimo wszystko i sie do tego dazy, szczegolnie jesli ma ku temu mozliwosc (piszesz ze ma samochod).
podam ci jeszcze inny przyklad. mam znajoma ktora nawiazala kontakt z pewnym chlopakiem. pisali ze soba rok, zachowywali sie jak stateczna, dojrzala para. ale on nie chcial podac jej swojego imienia, przeslac zdjec... okazalo sie ze to byl falszywy profil a pod nim kryla sie kobieta... rok oklamywala moja znajoma, dopoki nie dowiedzialy sie o tym osoby z jej otoczenia i pokatnie przekazaly nam te informacje...
pisz ku przestrodze, ale nie angazuj sie w to wiecej. zlap dystans, a wtedy uda ci sie wszystko przemyslec i dojsc do wniosku czy warto czekac w nieskonczonosc. albo zrob tak jak napisal ktos wczesniej... daj jej ostatnie ultimatum.
Pozdrawiam :) zycze szybkiego rozwiazania sprawy
napisał/a: sambor 2009-10-18 12:29
onomatopeja12345 napisal(a):Może ona tak naprawdę nie istnieje, ktoś koresponduje z Tobą, wysyła cudze zdjęcia i dobrze się bawi ?
Natomiast celem uniknięcia dekonspiracji unika spotkań w realu.


Też tak myślałem, ale w takim układzie po co chciała sama z siebie przyjechać za pierwszym razem?
napisał/a: ~gość 2009-10-18 14:23
Swiry z was :/

Karmicie sie wirtualna znajomoscia ktorej sie nie da skonsumowac (zeby nie bylo nie chodzi mi o seks :P)

Na necie mozna pozanac wiele ciekawych ludzi, ale nie ma sie co angazowac, mozna np popisacna swoim ulubionym forum fimowym, podyskutowac o motoryzacji,, modzie w przypaadku kobiet chociazby. Ale zywic sie wiezami ktore sa tylko wirtualne nei ma co (kolezenstwo bez zobowiaazan tak ale zwiazki ?, darujcie sobie ludzie)

ps. Ale nagrabie za ten post :D
napisał/a: ~gość 2009-10-18 14:32
darekf napisal(a):Ale nagrabie za ten post
no ja akurat uważam, że masz rację. Sama swojego byłego poznałam przez net, ale ze względu na to, że chodził do mojej szkoły od razu się wybadaliśmy na przerwie, więc to nie była totalnie wirtualna znajomość. Sądzę, że w słowach łatwo się można zauroczyć, dlatego z obawy o własne zdrowie psychiczne nie zaczynałabym żadnej wirtualnej znajomości z płcią przeciwną, żeby się nie przejechać :P lub ewentualnie czując że coś zaczynam czuć, skończyłabym to :)
napisał/a: ~gość 2009-10-18 14:38
vanilla

Chodzi mi o to ze nie nalezy zyc w swiecie bajki, internetowy ksiaze/ksiezniczka czesto nas nie zbawi. Co do twojego zaczatku znajomosci. Net ci posluzyl jako narzedzie do zapoznana tylko.

Musimy wiedziec czego oczekujemy po kontaktach online. A nie puzniej tylko siedziec i nerwowo gg czy sms sprawdzac :P
napisał/a: szprycha1 2009-10-18 15:28
vanilla napisal(a):darekf napisał/a:
Ale nagrabie za ten post
no ja akurat uważam, że masz rację


Ja rowniez sie zgadzam :)
Znajomosc ok mozna pogadac pozartowac i wszystko inne ale nie zwiazek

vanilla napisal(a):Sądzę, że w słowach łatwo się można zauroczyć,


Oj tak jak to sie mowi papier wszystko przyjmie tak jak i internet gg czy nawet mail :)
napisał/a: sambor 2009-10-18 19:23
Może to dziwnie zabrzmi, ale ja też się z wami zgadzam...