Pomocy. Powiedzial ze w zyciu nie da mi rozwodu!

napisał/a: TUTAJ_JULKA 2009-02-02 23:32
Nie wiem co robic?

Mam 35 lat. Dwojke dzieci 12letnich. Od jakiegos czasu zaczelismy z mezem rozmawiac o rozwodzie, w sumie z mojej inicjatywy. On niemal caly czas pracuje w innym miescie, przyjezdza tylko na weekendy i swieta. Dzieci wychowalam i wychowuje nadal sama. On sporo zarabia. Jest nowy dom, dwa inne wlasnosciowe mieszkania, udzialy w sklepie i pare placow pod zabudowe. Ja tez pracuje ale nie zarabiam tyle zeby mi starczylo na samodzielna opieke nad dziecmi. Poczatkowo wydawalo sie, ze dojdziemy do jakiegos wspolnego porozumienia w sprawie rozwodu i zalatwimy to w miare "normalnie" i spokojnie, nie angazujac w to dzieci itd.

Ostatnio uslyszalam: nie dam ci rozwodu w zyciu, a dokladniej: dopoki dzieci sa nieletnie, i nie pozwole ci sie z dziecmi nigdzie wyprowadzic. A o tym co przypadnie ci z majatku tez ja zadecyduje i na pewno nie oddam ci polowy, bo to nie ty kupowalas. Do tego zaczal nastawiac dzieci przeciwko mnie. Na prostej zasadzie, przyjezdza na weekend, przywozi drogie prezenty i podpytuje czy mama krzyczala jak nie posprzatali pokoju albo nie odrobili lekcji. Albo czy zmuszal do chodzenia na dodatkowe lekcje jezyka.

Chcialam zlozyc pozew rozwodowy, to zaczal sie wydzierac ze jak zaczne z nim wojne to mnie tak zalatwi ze nie zobacze dzieci a mieszkac moge sobie wrocic do rodzicow.

Ja wiem, ze w sadzie on nie bedzie mial argumentow, bo to nie on zajmowal sie dziecmi latami i nie on na codzien sie nimi opiekuje.

Ale nie chce robic niczego kosztem dzieci. Czy musze sie pogodzic ze jestem traktowana jak pies na smyczy i dla dzieci wytrzymac jeszcze 6 lat? Wszedzie czytam, ze jak druga strona nie wyrazi zgody to sprawy w sadzie beda ciagnely sie latami...

Bardzo prosze o jakas pomoc, wyjasnienie, moze od osoby ktora przeszla taka sytuacje jakos... juz...

prosze o priv. email
napisał/a: mamaXsamotna 2009-04-19 09:55
Witam.

Potem to w ten sposób. Ja pierwsza wystąpiłam z pozwem rozwodowym do sądu. Ale najpierw poszłam do prawniczek, która świadczą darmowe usługi, damorwe konsultacje, jednak samo napisanie pozwu kosztowało mnie jedyne 50 zł, nie jest to droga sprawa więc zawsze warto iść na takie konsultacje.

A jeśli chodzi o sam rozwód. To nie jest prawdą, że jeśli on nie zgodzi się na rozwód to sąd ci go nie da, wręcz przeciwnie. To sąd przecież orzeka o tym za czyją jest winą rozwód czy za twoją czy męża, a nie sam mąż! Więc nie masz czego się obawiać. Fakt, oczywiście sprawa będzie ciągnęła się dłużej. U mnie ciągnęła się rok czasu! Ale przecież czy to jest jaki problem (?) Najważniejsze aby uzyskać rozwód i mieć święty spokój. Macie dzieci które są już starsze, więc w czasie trwania rozprawy sędzina zapewne skieruje was do ośrodka psychologiczno jakiegoś tam, gdzie będziecie poddanie testom, ty i mąż oraz dzieci oddzielnie, gdzie będzie sprawdzana więź emocjonalna między ojcem a dziećmi, od razu mówię, że są to specjaliści którzy od razu wychwycą fakt, że ojciec buntuje ich przeciw tobie, co jest już powodem zresztą do ograniczenia władzy rodzicielskiej.

Nie wiem jak jest ze sprawami majątkowymi. Ale myślę, że skoro wszystko to zostało "zakupione" podczas trwania wasze małżeństwa to również ty masz prawo do chociażby jakiejś cześci majątku wspólnego, skoro nie mieliście podpisanej wcześniej intercyzy, więc masz prawo o ubieganie się do części majątku, chociażby np. wspólnego mieszania, samochodu, lub czegoś w tym stylu. Na pewno jeśli udałabyś się do prawników oni wszystko by ci powiedzieli.

I wcale nie musisz żyć jak w więzieni, uwiązana na smyczy, masz prawo do tego aby walczyć o swoje dobro, nie bacząc na to co mówi mąż. Tym bardziej, że on prócz drogich prezentów nie starał się, nie wychowywał, nie był z dziećmi w trudnych momentach życia, czy coś w tym stylu.

Jeśli masz jakieś jeszcze wątpliwości zapraszam na priv, chętnie odpowiem na twoje pytania czy wątpliwości. Jestem już dość doświadczona w tych sprawach z tego względu że walczę z sądami i ex- mężem już od prawie 2 lat :)
napisał/a: Poradnia_Kanoniczna 2009-10-21 21:08
Witam,
jeśli jest Pani zainteresowana pomocą przy stwierdzeniu nieważności Pani małżeństwa (popularnie, acz błędnie czasem nazywanego rozwodem kościelnym) zapraszam na stronę internetową [url]www.poradniakanoniczna.com.pl[/url]
lub proszę o bezpośredni kontakt:
[email]michal.poczmanski@poradniakanoniczna.com.pl[/email], 607-841-951

mgr Michał Poczmański
prawnik-kanonista
napisał/a: BERNADETA 2009-10-22 06:19
fakt ,takie sprawy czesto ciągną siętrochę ,ale dla dobra dzieci warto złożyć ten pozew .pozdrawiam
napisał/a: Elita82 2009-10-22 14:57
TUTAJ_JULKA napisal(a):Nie wiem co robic?

Mam 35 lat. Dwojke dzieci 12letnich. Od jakiegos czasu zaczelismy z mezem rozmawiac o rozwodzie, w sumie z mojej inicjatywy. On niemal caly czas pracuje w innym miescie, przyjezdza tylko na weekendy i swieta. Dzieci wychowalam i wychowuje nadal sama. On sporo zarabia. Jest nowy dom, dwa inne wlasnosciowe mieszkania, udzialy w sklepie i pare placow pod zabudowe. Ja tez pracuje ale nie zarabiam tyle zeby mi starczylo na samodzielna opieke nad dziecmi. Poczatkowo wydawalo sie, ze dojdziemy do jakiegos wspolnego porozumienia w sprawie rozwodu i zalatwimy to w miare "normalnie" i spokojnie, nie angazujac w to dzieci itd.

Ostatnio uslyszalam: nie dam ci rozwodu w zyciu, a dokladniej: dopoki dzieci sa nieletnie, i nie pozwole ci sie z dziecmi nigdzie wyprowadzic. A o tym co przypadnie ci z majatku tez ja zadecyduje i na pewno nie oddam ci polowy, bo to nie ty kupowalas. Do tego zaczal nastawiac dzieci przeciwko mnie. Na prostej zasadzie, przyjezdza na weekend, przywozi drogie prezenty i podpytuje czy mama krzyczala jak nie posprzatali pokoju albo nie odrobili lekcji. Albo czy zmuszal do chodzenia na dodatkowe lekcje jezyka.

Chcialam zlozyc pozew rozwodowy, to zaczal sie wydzierac ze jak zaczne z nim wojne to mnie tak zalatwi ze nie zobacze dzieci a mieszkac moge sobie wrocic do rodzicow.

Ja wiem, ze w sadzie on nie bedzie mial argumentow, bo to nie on zajmowal sie dziecmi latami i nie on na codzien sie nimi opiekuje.

Ale nie chce robic niczego kosztem dzieci. Czy musze sie pogodzic ze jestem traktowana jak pies na smyczy i dla dzieci wytrzymac jeszcze 6 lat? Wszedzie czytam, ze jak druga strona nie wyrazi zgody to sprawy w sadzie beda ciagnely sie latami...

Bardzo prosze o jakas pomoc, wyjasnienie, moze od osoby ktora przeszla taka sytuacje jakos... juz...

prosze o priv. email


wciagac w to dzieci? przeciez one dokladnie wiedza co sie miedzy wami dzieje nie sa glupie:) widza jak sie meczysz maja po 12 lat moze spruboj pogadac z psychologiem jak zaczac rozmowe na ten temat z dziecmi ona juz sa duze i wiele zrozumieją:) jesli bedziesz szczera i powiesz ze jestes nieszczesliwa i zapytasz sie dzieci czego one chca i czy rozumieja sytuacje. nie zapomnij powiedziec ze dla ciebie i taty beda one tak samo wazne bo to ze ty sie nie dogadujesz z mezem nie znaczy ze one go tez nie znosza:)