POMOCY, zdrada, dziecko, zdrada

napisał/a: GUCIOS0101 2014-01-14 12:08
boże, czytam od wczoraj rożne historie , przeraża to wszystko:( musze podzielić się swoją historią, przepraszam ale będzie długa i za błędy ortograficzne jej towarzyszące:( smutek i leki kierują mną.
A wiec...
od 8 lat no prawie 8 lat byłem w związku z moją kobietą, teraz ex w co nie wierzę :( było różnie, wzloty i upadki ale docieraliśmy się i jakoś to życie pchaliśmy do przodu. Bardzo rzadko umiałem powiedzieć co tak na prawdę czuje do niej choć kochałem nad życie i nadal kocham, miałem trudności w okazywaniu miłości, wolałem powiedzieć rzadziej ale prawdziwie niż często i sztucznie :( i tak żyliśmy. Pewnego razy dopadł nas kryzys ten co często dopada młodych, kasa i problemy z jej brakiem. Tuz przed świętami dostałem propozycje od siostry Ex by dorobić na budowie w Berlinie, krótki wypad na około 1 miesiąc i pewna dość spora suma, bez zastanowienia przyjełem propozycję i pojechaliśmy ja i mój szwagier bo się na budowlance zna :) w trakcie tej mojej przygody w stolicy Niemiec dostawałem smsy od ex, że wybiera się na impreze/dyskoteke i te informację dość często się pojawiały, byłem strasznie zły, ja tutaj ona się świetnie bawi. Pare razy powiedziałem że nie życzę sobie by chodziła na te balangi ale nie słuchała, myślę sobie ok:( po jakimś czasie dostałem info od niej, że juz ma dość takiego życia i że zrywa ze mną, że wybiera życie imprezowe na które często jej nie pozwalałem bo byłem i chyba nadal jestem zazdrosny z czym do dziś walczę. Błagałem ją by tego nie robiła ale chęć zabawy/alkoholu/adoratorów była większa niż życie ze mną. Nie poddawałem się i zabiegałem o nią, smsy, przyznanie sie do błędów jakie popełniałem ale nic nie skutkowało, nie dawała mi żadnej nadziei, wybrała koleżanki i nocne życie:( Walkę odpuściłem po wiadomości że kogoś spotkała i że jest szczęśliwa nie będąc ze mną. Płakałem nocami, dniami ale nie mogłem nic zrobić. Minęło około 5 miesięcy gdy mnie zostawiła i nagle telefon, właśnie co znalazłem nową prace w można powiedzieć w zawodzie, byłem zdumiony i chyba szczęśliwy, że sie odezwała, poprosiła czy mógłbym się z nią spotkać i czy mogę przyjechać do niej, szczęśliwy powiedziałem, że tak, nadzieje wróciła bo nigdy nie przestałem ją Kochać:)Po pracy pojechałem do niej, do jej domu rodzinnego w którym mieszkała z mama bo ojciec zdradzał i się wyprowadził. Pamiętam, że siedziała na łóżku zapłakana i przykryta kocem, rozmawialiśmy dość długo, przepraszała, że tak postąpiła ze mną, powiedziałem ok, rozumiem , każdy popełnia błędy:( ale mówi, że ma mi cos jeszcze ważnego do powiedzenia, mówię wal śmiało - jestem w ciąży!!! pamiętam, że zacisnąłem kciuki i czekałem aż powie, że to moje dziecko:( ale nie, okazało się, że została wykorzystana przez swojego nauczyciela ze studiów, płakałem wtedy razem z nią. Mówię i co, gdzie on teraz jest, odpowiedziała, że wyrzucił ją z domu, kolejny płacz, mówiła, że nie chce być ojcem i je zostawił:( Miną jakiś czas podczas którego nawiązaliśmy kontakt, smsy, spotkania i postanowiłem wrócić, pomóc bo cały czas ja kochałem. Opiekowałem się ja i dzidziusiem który lada chwila miał się narodzić, byłem przy niej cały czas, miłość wróciła z mojej i jej strony. Urodziła przepiękną córeczkę, no masakra jak cudna:) żyliśmy razem, pokochałem ja całym sercem, była moim oczkiem w głowie i tak zostałem jej tatą, dodam DUMNYM TATĄ:) wszyscy w koło się dziwili, czemu wróciłem- przecież zdradzała i że nie jest warta mnie, nie słuchałem tego, zakochałem się w niej i małej. Lecz to co było kiedyś wróciło z podwójna siłą, ZAZDROŚC, BRAK ZAUFANIA, LĘKI, CZASEM BRAK SZCZUNKU ale wzajemny do siebie:( lecz żyliśmy i byliśmy rodziną, wyjazdy wspólne, wakacje wszystko jak w normalnej rodzinie CÓRKA, MAMA, TATA:) nie wiedziałem, że tak mogę pokochać biologicznie nie swoje dziecko, nie wiedziałem :)w te wakacje postanowiłem, że na Święta Bożego Narodzenia oświadczę się pod choinką:)no i się stało, pażdziernik tego roku, ja chory na zapalenie oskrzeli zrzucam węgiel na zimę(pamiętam każdą sekundę tego dnia) po czym kładę się spać wraz z córeczka. W nocy budzi mnie EX, była godzina koło 23:30 i oznajmia, że idzie zapalić przed dom z kolegą, znam go wiec mowie ok. Po jakimś czasie się budzę ale jej nadal nie ma, wstałem ubrałem się by sprawdzić gdzie jest a jaj nie było, po godzinie wróciła i się zaczęło. Kłamstwo goniło kłamstwo ale na ten wieczór odpuściłem nie miałem sił, rano dotarłem do informacji które zrujnowały mi dotychczasowe Zycie. Spotykała się wieczorami z jakimś kolesiem, pisała z nim, że już mnie nie kocha, wyprowadziłem się w 1 minucie, zostawiając ex i co najgorsze małą, boli jak strasznie boli!!!

Wszyscy widzieli co się ze mną dzieje, jak cierpię, jak nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić, alkohol/depresja/smutek/żal/lęki i tak cały czas…

Podczas tego stanu i chyba też przez niego straciłem prace, kolejny cios, prawo seriiL

Zacząłem dostrzegać, że staczam się po równi pochyłej, widząc, że sobie nie radzę poszedłem na terapię do psychologa, uświadomiłem sobie, że wina leży zawsze po obu stronach i się zaczęłoL Postanowiłem walczyć o nie ile mam tylko sił, żeby nigdy nie powiedzieć sobie, że nie zrobiłem wszystkiego, udowodniłem jej, że chcę się zmienić, że KOCHAM JE NAD ZYCIE, udowodniłem jej jakie błędy popełniałem będąc z nią, ten BRAK ZAUFANIA, ZAZDROŚC, ZABORCZOŚĆ, jedyne co dostałem to te słowa- JUŻ CHYBA NIE KOCHAM, ŻE MOGŁO TO BYĆ PRZYZWYCZAJENIE, ŻE BYŁO JEJ ŁATWO ŻYĆ ZE MNĄ(KASA) to bolało najbardziej, ŻE POTRZEBA JEJ CZASU NA PRZEMYŚLENIA, a ja cały czas do przodu, proźba o wspólna terapie, kwiaty, przeprosiny, wkładałem kawał serducha w to wszystko by ratować rodzinę, ona nadal to samo ŻE CHYBA NIE KOCHA, dodawała często, że teraz ma koleżanki chodzi na imprezy, alkohol i znów to samo ADORATORZY, koszmar powrócił z przed 4 lat i tak to trwało. Ponad miesiąc temu delikatnie poddałem się, uznałem , że zrobiłem więcej niż mogłem, postanowiłem poczekać na znak od niej by mi dała sił na kolejna walkę o nie! Nic takiego nie nastąpiło ale czekałem i popadałem w gorsze gówno.

Jedyny odzew jaki dawała to czy podjadę z nią do sklepu, czy zawiozę jej mamę do szpitala, czy odbiorę ją i małą z zoo i tylko tyle. Wszystkiemu sprostałem, byłem na każde zawołanieL Czekanie na jej znak trwało od 6 grudnia do wczoraj gdy ktoś mi powiedział, że zamieściła na facebooku(ulubiony portal, spędzała na nim 12h dziennie) że od 31/12/2013 jest w nowym związku, SZOKKK.



A ja czekałem i miałem nadzieje, że się odezwie i da nam szansę, jak można tak traktować rodzinę, którą się zbudowało w bólu i cierpieniuL





Post kieruje do wszystkich którzy maja cos mądrego do dodania, jak się zachowywać, co zrobić, czy walczyć nadal, czy się poddać. Tu gdzie mieszkamy to mała społeczność, siedzę w czterech ścianach przed lękiem by je nie spotkać, co miałbym wtedy córeczce powiedzieć, jak miałbym się zachować, czy można w tak krótkim czasie wskoczyć w inny związek(mineły zaledwie troszkę ponad 3 miesiące) a ona już jest z kims innym

Prożba, nie piszcie bym znalazł sobie jakies zajęcie, hobby, ja to wiem ale jest mi ciężko cokolwiek zrobić nawet żyć mi się nie chcę. I obelgi typu że frajerem jestem, i ze się nie wchodzi dwa razy do tej samej rzeki, PROSZĘĘĘĘ





Przepraszam za pisownię
napisał/a: karina1234 2014-01-14 12:25
Przeczytałam...smutne to...

Jedyne co mi przychodzi na myśl to to,że się Tobą zabawiła...przepraszam,ale tak to odbieram,o nią nie masz co walczyć,jednak jest dziecko,wychowywałeś je,nie odrzucaj jej,ona nie jest niczemu winna,choć w tym kierunku coś zrób,poproś ex o to,abyś mógł widywać się z córką.
napisał/a: GUCIOS0101 2014-01-14 12:38
z córeczka jest wielki problem, od 6/12/2013 zero kontaktu, moja decyzja:( najgorsza jaka podjełem w życiu:( czemu? czym sie kierowałem?
Ex po mojej wyprowadzce wznowiła kontakt z bilogicznym ojcem małej(miał odebrane wszelkie prawa do niej sadowo) ale i tak zapytała się czy nie chce się z nia spotkać i ja poznać, zgodził się:( ja o niczym nie wiedziałem. Po zaprezentowaniu mojej córeczce biologicznego tatę zostałem Tatą z numerem i chyba ta decyzja spowodowała odcięcie sie od nich, napisze raz jeszcze NAJGORSZA DECYZJA W MOIM ŻYCIU. Nie umiałem sobie poradzić z płaczem małej jak spotykaliśmy się i jak odchodziłem w swoja stronę, nie umiałem być Tatą z numerem i nie ważne że z numerem 1:( Zadałem sobie pytanie, czy dam rade być do końca swojego lub jej życia jej Tatą, nie, chyba nie:(
Płakać mi się chce jak sobie o wszystkim przypomnę, nie radze sobie sam, myśli te najgorsze i to na poważnie:(

[ Dodano: 2014-01-14, 12:53 ]
dodam, że do podjęcia tej decyzji o odizolowaniu sie od ex i małej powodowała zazdrość, nie wytrzymał bym wiedząc, że pojawi się może i trzeci tatuś:( wiem, że mała cierpi ale jej wiek pond 3 latka może sprawi, że zapomni o mnie - tak sobie to tłumaczę:(
Ale ta decyzja spowodowała u mnie brakiem szacunku do samego siebie, stałem się wobec siebie zerem i tak sie samobiczuje od dawana:(

[ Dodano: 2014-01-14, 13:37 ]
proszę o porady, proszę
napisał/a: dr preszer 2014-01-14 14:17
Ja dam Ci kubeł zimnej wody na łeb. Z boku wygląda to tak, że laska znalazła sobie frajera, którego może doić. Ten tekst, że jest w ciąży bo ktoś ją wykorzystał jest tak oklepany, że szkoda gadać. W sumie sam sobie naważyłeś piwa, które teraz musisz wypić. Niepotrzebnie ją przyjmowałeś 2 raz. Dlatego mówi się na ex laski byłe do tego co było się nie wraca. Można się pośmiać z jej krzywych nóg czy nosa jak klamka od wrót piekielnych ale nigdy nie tworzy się nowego związku z byłą. Zakładasz zużyte filtry do samochodu ?
napisał/a: GUCIOS0101 2014-01-14 14:28
ja to zrozumiałem z dniem kiedy okłamywała i umawiała się z obcymi, wiem:( znam teksty z kotletami odgrzewanymi i z wchodzeniam do rzeki, wiem:( tylko teraz już jest za późno, zrobiłem i mam ponowne piekło.
Nie umię z tego wyjść, nie umię żyć...
Boli najbardziej krzywda małej i z tym poradzic sobie nie mogę. Nie wiem jak mam się zachować gdy je spotkam np. spacer, przecież ją zostawiłem...
Na kazde pytanie jakie sobie stawiam nie znam odpowiedzi:(
napisał/a: dr preszer 2014-01-14 14:31
GUCIOS0101 napisal(a):spacer, przecież ją zostawiłem...


Przecież Twoja była wybrała za Ciebie. Ty tylko podjąłeś decyzje w następstwie jej czynów. Nie ma tutaj Twojej winy. Może nie byłeś wzorowym chłopakiem ale to nie znaczy, że mogła Cię zdradzić. Co do dziecka to nie jest Twoje dziecko. Ja wiem, że się przyzwyczaiłeś do dzieciaka ale to już koniec. Jeśli nie radzisz sobie z cała sytuacją to idź do psychologa.
napisał/a: Valkiria_ 2014-01-14 14:33
Związałeś sie z najzwyklejsza na świecie ku*wa którą mocno swędzi w kroczu... Nawet su*ka patrzy dobra swoich szczeniaków, a ta twoja lejdi nawet własne dziecko ma za nic. Egoistka dla której licza sie własne wygody. Niesamowicie przykra historia, zwłaszcza ze pokochales małą i zapewne ona ciebie :( serducho mnie bolalo jak to czytalam... Od siebie powiem Ci tylko - nie walcz bo nie ma o co i szkoda twojego życia... :( Będzie bolec, zapewne nie zapomnisz nigdy, ale musisz sie wyzwolić. Dla wlasnego dobra i przyszłości.
napisał/a: GUCIOS0101 2014-01-14 14:47
psychologa juz zaliczyłem lecz zrezygnowac szybko musiałem, prywatne wizyty i strata pracy:( na tych terapiach dowiedziałem się jak bardzo je kocham i że popełniałem karygodne błedy, własnie ta zazdrośc, brak zaufania i szacunku względem EX, doszedłem do wniosku, że zawalcze o nie ale tak prawdziwie, walczyłem ponad 2 miesiące, co próba to trask w twarz tekstami JUZ CHYBA CIE NIE KOCHAM, NIE BĘDE Z TOBA ZE WZGLĘDU NA CÓRKĘ, BYŁO MI ŁATWO ŻYĆ PRZY TOBIE, a ja dalej jak tur do przodu, nie poddawałem się:( no ale nic nie zyskałem:(
Straciłem największy skarb jaki dało mi życie w ostatnich latach, poznałem i sie w niej zakochałem, córka prawdziwie moja lecz nie biologiczna:(
Nie wiem co teraz zrobić...
Wiem, że gdyby dała mi EX malutka iskierkę nadziei poszedł bym jak w ogien za nimi i nadal walczył, lecz tej iskierki nie ma, nie ma nic :(
napisał/a: dr preszer 2014-01-14 14:50
Spokojnie, iskierka będzie, jak ją nauczyciel znowu kopnie w dupsko.

Jak już zobaczysz, że trzeba walczyć o związek to przeważnie jest już za późno na cokolwiek.
napisał/a: GUCIOS0101 2014-01-14 14:56
nauczyciel dawno uciekł od niej, ma kogoś innego i jawnie to ogłasza na facebooku, czym sie kieruje nie mam zielonego pojęcia:(
po 3 miesiącach ogłosiła światu,że jest w nowym związku:(

czyli uważacie, że za późno zareagowałem, powinienem wcześniej walczyć? mam tą świadomośc, żyłem ze swoimi problemami i nie umiałem ich naprawić, wszystkie pod dywan chowałem, wmawiając sobie, że same sie naprawią...
Może kierował mna strach i przyznanie się do winy, wstyd raczej, że sobie nie radzę - tak to teraz widzę:(

Tylko poważnie straciłem chęć do życia, nie mam nikogo, sam jak palec:(
napisał/a: karina1234 2014-01-14 15:45
Niestety ciężko będzie Tobie...ale nie walcz,skoro raz i drugi raz Cię olała zrobi to po raz kolejny....w tym wszystkim żal dziecka,jest Twoja choć nie biologiczna .
Mój partner też nie jest biologicznym tatą mojej córki(mała taty nie ma),ale jak widzę jak sie nią zajmuje ,jak ją kocha i ona jego,w życiu nie mogłabym ich rozdzielić!,dziwię się tej pannie ,że zabawiła się Tobą i jakby nie patrzeć dzieckiem :(
napisał/a: GUCIOS0101 2014-01-14 16:09
na takiej samej zasadzie było ze mną, od 5 miesiąca w ciąży do ponad 3 latek:( KOCHAM JAK SWOJĄ...
Pisząc to wszystko chciałem być obiektywny, opisałem też moje wady jakimi obdarowałem Ex, powtórzę choć sie ich wstydzę - ZAZDROŚĆ, BRAK ZAUFANIA, SZACUNKU, OBUSTRONNE WYZWISKA ale zawsze to rekąpensowalem ukryta miłością do Ex.
Udowodniłem jej moje grzechy ktorych wcześniej nie dostrzegałem, postanowiłem z nimi walczyć ztąd pójście na terapię
Kocham nadal obie i raczej tak samo, bez podziału