Pomóżcie

napisał/a: Martina1 2010-01-17 10:49
I...trafiło na mnie, ale nie pierwszy raz. Mam tylko nadzieję, że teraz po raz ostatni. Dlatego po przeczytaniu proszę Was bardzo o pomoc.
W męża komórce w numerach wybieranych był numer *71600 jest to serwis flirtowanie. W sms odebranych -szukam Pana - 2 tzw. propozycje: "mam na imię Anita mam 28 lat i czekam na oferty erotyczne i tu podany numer komórki i miejscowość" drugi: "mam na imię Edyta jestem puszysta mam 35 lat szukam Pana w celach towarzyskich i nie tylko. Może być starszy Pan, ale zamożny i tu numer telefonu i miejscowość".
Jeszcze dodam, że 3 tygodnie wcześniej mąż pojechał do pracy, ale okazało się, że miał wolne. Dzwoniłam do niego, nie chciał rozmawiać i odkładał słuchawkę, a potem odrzucał rozmowę. W domu nie było go 12 godzin.
Jak przyjechał nie potrafił od razu wytłumaczyć, gdzie był. Jeszcze twierdził, że w pracy. Jak powiedziałam, że zadzwoniłam do pracy i ma dzisiaj wolne. To Go zamurowało powiedział: "A może chciałem zrobić niespodziankę i pojechałem kupić prezent na 20 rocznicę ślubu. Niby pierścionek. Do dzisiaj prezentu, ani kwiatów nie dostałam Został po raz kolejny wyrzucony z sypialni. Spał w drugim pokoju ponad 2 tygodnie. Zmiękłam. Chyba już przyzwyczajam się do Jego kurestwa. I dosłownie parę dni i trach, wpadka. Mam już tego dość. Czuję się już nie tyle zdradzona, jak zeszmacona i dokopana.
Jak uważacie, czy po serii zdrad, które przebaczyłam. To jest normalne? Obiecał dla mnie i dla dzieci, że zmieni się o 180°. 4 lata temu błagał na kolanach o przebaczenie. Prosił, żebym pozwoliła Mu zostać, że chce wychowywać dzieci. Byłam już z dokumentami o rozwód w Sądzie, ale zawróciłam się. To chyba był mój największy błąd, oprócz Sakramentalnego TAK.
Doskonale wie, że mnie to boli. Te zdrady ciągle wypływały. Oszukiwał mnie i całą rodzinę. I zawsze na swoją obronę miał atak, i powiedzenie :"to Twój problem", musisz się leczyć.
A teraz rzuca się do mnie, że co nie miał prawa zadzwonić sobie pod ten numer? Ustaliliśmy, że jeżeli wyjdzie, że ktoś będzie szukał czegoś poza związkiem spakuje walizki i wyjdzie z domu. Taką mieliśmy umowę, szkoda, że nie na piśmie Bo dzisiaj usłyszałam: "jak coś Ci nie pasuje to spakuj walizkę i wynocha".
To jest moja cena przebaczenia - 5 zmarnowanych lat. Ciągły ból i pustka.
Napiszcie, co o tym uważacie.
napisał/a: ~gość 2010-01-17 10:55
Martina, ja zgadzam sie z toba w kwestii ze najgorszym bledem w twoim zyciu poza powiedzeniem tak, bylo zawrocenie sie spod sadu z dokumentami o rozwod....

ale nic straconego- zrob to jeszcze raz. twoj maz jest niereformowalny... z reszta moglabym tu walnac tyle epitetow pod jego adresem ze sorrow by mnie na bank zbanowal...

tak czy inaczej, powinnas wniesc o rozwod... i nie robic zadnych krzywych ruchow w miedzyczasie, bo tego typu facet w sadzie moze odwrocic kota ogonem i zrobic z matki swoich dzieci kobiete lekkich obyczajow... to jest wojna moja droga, i nie mozna tu miec skrupulow...

i rob cos szybko, bo czas ucieka, zycie przecieka przez palce a twoja psychika sie wykancza...
napisał/a: Lilkaa23 2010-01-17 11:09
Martina, rób tak,żebyś to Ty teraz czuła się szczęśliwa... nie będę dawała Tobie rady typu , ,,złóż pozew''..... Ty sama wiesz , co dla Ciebie i Twoich dzieci będzie dobre...
po co się dusić??
zacznij oddychać
napisał/a: ~gość 2010-01-17 11:30
jako święty orędownik nie dawania szansy po zdradzie, oczywiscie bardzo mi przykro, wiem jak zniszczona jest Twoja osobowosc. Twoja historia to idealny przykład tego, do czego doprowadza dawanie szansy, wybaczanie i tym podobne historie.

Sama wiesz, że nie ma szansy na zmianę i musisz wybrac opcje najlepsza dla siebie. Rozwodzik...
napisał/a: ~gość 2010-01-17 11:42
lordmm napisal(a):jako święty orędownik nie dawania szansy po zdradzie, oczywiscie bardzo mi przykro, wiem jak zniszczona jest Twoja osobowosc. Twoja historia to idealny przykład tego, do czego doprowadza dawanie szansy, wybaczanie i tym podobne historie.

Sama wiesz, że nie ma szansy na zmianę i musisz wybrac opcje najlepsza dla siebie. Rozwodzik...


no i prawidlowo. moje zdanie jest identyczne i tez holduje rownaniu ze zdrada=koniec zwiazku. bez znaczenia- malzenstwo czy zwiazek szczeniacki, czy sa dzieci, czy nie etc
napisał/a: ill11 2010-01-17 13:03
No tak...Twoja sytuacja nie napawa mnie optymizmem.Z tym,ze ja mojemu mezowi powiedzialam,zeby skaly sr.ly,nastepny wyskok i adieu!Jasne,jest szansa,ze sie moge o kolejnym wyskoku nie dowiedziec.Ale ten egzemplarz nie bardzo potrafi klamac,wiec predzej czy pozniej sprawa wyjdzie.

Sama sobie w jakis sposob odpowiedzialas na swoje pytania.Bledem bylo wybaczanie kolejnych zdrad.Ja jestem zdania,ze zdrada jest zdrada,choc jedna drugiej nierowna.Moj zbladzil i dostal kolejna szanse.Jeno w jego glowie teraz sie rozstrzygnie,czy ja wykorzysta czy nie.Ty juz tyle razy dawalas szanse,ze maz przyjmuje na miekko kazdy kolejny wyskok.Bo wie,ze i tak nic to nie zmieni.A juz szczytem jest jego zachowanie,mam na mysli obrone przez atak.Ty wiesz jak to miedzy wami wyglada,czy mozesz go wywalic za drzwi,czy nie masz takiego prawa(kwestie majatkowe etc.)Spakuj JEGO walizki i wypad z mieszkania.Chce sie pukac na prawo i lewo niech sie puka.Ale nie musisz tego znosic i widziec jego dziadostwa.

Z wlasnego doswiadczenia wiem,ze taka sytuacja moze wplynac na kobiete bardzo motywujaco.W jakis sposob pozbedziesz sie balastu i znajdziesz w sobie sile,aby ulozyc swoje zycie.Prawda jest taka,ze bedac z nim,nie zyjesz.Wegetujesz,obserwujesz,zabijasz sie myslami.Facet ma recydywe w tej materii i nie ma bata,nie zmieni sie.Juz nie.

Atakuje w brzydki sposob,stara sie przeniesc wine lub odpowiedzialnosc na Ciebie.A w imie czego???Spakuj wezelek i niech spada.Bez niego bedzie Ci lepiej,odzyjesz,czego Ci z calego serca zycze!
napisał/a: Margolcia73 2010-01-17 13:39
Martina ja pół roku temu, po odktyciu 2 lat zdrad, błagałam mojego m o pozostanie, poniżałam się na maksa! Odszedł do kochanki i tak...teraz żałują, że się tak dałam traktować, czuję się teraz spokojniejsza i jest jeden wielki plus- wiem na czym stoją. Rozwodzę się, jestem i będę sama z dziecmi, ale radzę sobie. Mieszkam na wsi, więc wszystko na początku mnie przerastało, a teraz PAN PICUŚ- strach ma wielkie oczy.
POkaż sojemu m, że nie dasz już więcej się tak traktować, ze sobie poradzisz, bo jak widzę jest to przypadek notorycznego zdradzania...niestety bez szans na naprawę. Zobacz on niczego złego w swoim postępowaniu nie widzi...kochanie szkoda kolejnych 5 lat!
Zastsuj twardą miłość...dla Twojego, dzieci i jego dobra.
Co z tym mieszkaniem, ze on każe ci odejść...jest jego? Jezeli nie to spakuj mu walizki i zawieź np. do matki.
napisał/a: Martina1 2010-01-17 14:14
Hej, dziękuję bardzo, że jesteście. Cały dzień chodzę zdołowana i przygnębiona. Bardzo trzymacie mnie na duchu. Jestem już pewna, że zrobię z tym porządek. Może wiecie, jak długo czeka się na rozwód? i czy jest szansa z orzeczeniem o winie? Wczoraj wykasował połączenie i te sms-y, ale dzieci mogą mi poświadczyć. I te i inne Jego wpadki. Mamy dom i będzie na pewno z tym wielki problem. A o naszej umowie nawet nie chce słuchać, prawdziwy cham. Tak naprawdę nawet mnie nie przeprosił. Uważa, że to norma Jutro będzie w panice jak będę wyjeżdżała z domu. Zobaczę co powie mi jakiś adwokat.
Jak bardzo bym chciała mieć rozwód - już od jutra
napisał/a: kasiasze 2010-01-17 16:19
Martina, a gdzie będziesz mieszkać?
Oczywiście krok słuszny, jednak abyś dała radę wytrwać!
napisał/a: kasiasze 2010-01-17 16:19
Martina, a gdzie będziesz mieszkać?
Oczywiście krok słuszny, jednak abyś dała radę wytrwać!
napisał/a: Martina1 2010-01-17 18:10
Kasiasze, nie mam chyba wyjścia, ale mam nadzieję, że z czasem rozdzieli się dom. Masz rację codzienne mijanie się obok. Zresztą już mnie to denerwuje. Chodzę podminowana. Wstępnie dowiedziałam się, żeby dostać rozwód - to musi być rozdzielność gospodarcza i musi być zerwanie więzi duchowej i zero sexu przez co najmniej pół roku. Czyli mam czekać pół roku, żeby przedstawić dla Sądu, że zostałam skrzywdzona? Może separacja? Sama nie wiem. Jestem zdruzgotana. Nie wiem po co dawałam szansę? Muszę szybko szukać pracy, bez środków finansowych nie dam rady
napisał/a: ill11 2010-01-17 18:54
Martina,ja sie na sprawach sadowych nie znam,ale odnosnie seksu to chyba mialoby to znaczenie,gdybys w pozwie napisala o rozpadzie pozycia.U Was nie ma rozpadu,u Was sa notoryczne zdrady meza.To chyba powinien byc argument wiodacy.

Prace znajdziesz,nie trzymaj sie kurczowo faceta,bo daje jakas stabilnosc materialna.Tobie,jak i kazdemu,potrzeba stabilnosci psychicznej,A z tego,co piszesz,Pan Maz tego Ci nie zapewnia.Znajdziesz prace,wzmocni sie Twoje poczucie wartosci,a Pana przegon,szkoda slonca!

Trzymaj sie swoich postanowien i przerwij te chora sytuacje.On sie zabawia,robi co chce,a Ty pewnie miewasz bezsenne noce.A paszol!Teraz TY!!!!!!




BTW.Swietuje dzis 3 miesieczne poroze.Przylaczy sie ktos?