Potrzebuje Porady od POWAŻNEJ dojrzałej Kobity

napisał/a: SkatowanyŻyciem 2009-01-11 12:52
Witam, przychodze z pewnym problemem, dotyczącym co prawda osoby bardzo mlodej, ale przychodze po porade do ludzi (do kobiet bardziej) dojrzałych, którzy mają pojęcie o zyciu i przerabiali juz wszystko. Zaznaczam ze wyczuje gówniarstwo w wypowiedzi więc z góry prosze o oszczędzenie sobie zlosliwych komentarzy albo pseudonaukowych porad rodem z gimnazjum.
Nie urażając nikogo, chodzi mi o kawał dojrzałej, inteligentnej kobity doswiadczonej zyciowo, dla ktorej moj problemik wyda sie błachostką i napewno coś poradzi.


Nie chcialem pisać publicznie bo uważam mój problem za dość smieszny i malo powazny, jak na osobe w moim wieku (prawie 24). Juz kiedys publicznie pisalem na innym forum to zostalem potraktowany komicznie. Napisalem na poczatku ze mój związek skapitulował, tak sie stalo ale związek to jest za mocne slowo. Nie wiem jak to okreslic bo same zaraz zobaczycie jak nietypowo to wygląda. Postaram sie sie to opisać z perspektywy trzeciej osoby, lepiej jest byc narratorem w swojej sprawie, tak jest latwiej.
Są wakacje, poznaje osobe którą wczesniej widzialem tylko raz w zyciu, przez kilka godzin, rok przed tymi wakacjami w które poznalem ją juz tak na dobre. Zaznaczam ze jest osoba duzo mlodsza jak na obecny przedział wiekowy, 6 lat (17). "Zaryzykowałem" i opowiedzialem jej o tym ze przez caly rok czekalem zeby lepiej ją poznać (mieszka na drugim koncu polski) ze uważam ją za wyjątkową osobe itp itd...Spełnino się, czego sie nie spodziewalem, bo spodziewalem sie raczej albo wyśmiania, albo strachu z jej strony, z racji roznicy wieku. Stalo sie inaczej, była całkowita sielanka, spotkania, spacery, rozmowy, 5-6 godzinne rozmowy telefoniczne, codziennie, przez 2 miesiące, smsy wyslane nie w setkach, ale tysiącach, jakies wczesne wspolne plany(wiem ze to przegięcię planowac cos z tak młodą i niedojrzałą osobą ale to naprawde inteligentna osoba ). Obietnice, deklaracje i z tamtej perspektywy zero szans na to zeby cos poszlo nie tak. No ale widocznie wszystko co dobre szybko sie konczy. Jest poczatek wrzesnia, koniec wakacji, ona juz w swoim mieście (wczesniej tylko raz do niej pojechalem) jest nadal ok ale...cos zaczyna sie sypac. Coraz mniej tych smsow, coraz krotsze i jakies takie puste rozmowy telefoniczne i nagle, doslownie z dnia na dzien dostaje wiadomość o tresci zebym nie traktowal tego jako związku bo to nie ma sensu, ze to po prostu "nie to". I cisza, pare miesięcy juz minelo, kontaktu praktycznie zero, czasem raz na 3 tygodnie jak wysle smsa czy napisze na gg, to tylko wredne burknięcia, stosunek jak do wroga. Wiem ze nic wiecznie nie trwa ale dlaczego trwa tak krótko, przeciez bylo tak dobrze i wcale tak duzo nie chce od zycia.

Juz wiele osob mi pisalo ze to jest taki glupi wiek, ze sie nie wie czego chce i czesto zmienia zdania itp itd etc. Ale to jest naprawde wyjątkowa i inteligentna jak swoj wiek osoba ktora sporo przeszla. Kazdy mi radzi zeby "mieć na to [Mod: pip-pip]" ale wiadomo ze latwo mowic kiedy nie jest sie na miejscu "poszkodowanego". Ja nie potrafie zrezygnowac i odpuscic i choć to jest swierze, i innym wydaje sie ze przejdzie mi z czasem, to wiem ze tak sie nie stanie i chocbym mial juz nigdy sie z nikim nie wiązac, to będe sie starał to naprawic, tylko nie wiem jakich argumentow, jakich narzędzi uzyc. Ta osoba naprawde interesuje mnie niesamowicie, nie tylko jako osoba, ale jako zjawisko. Myśl o tym ze nie bedzie juz okazji na jakiekolwiek spotkanie konczy sie mocną depresją i wizytą u psychiatry. Nie jestem nienormalny tylko zdewastowany psychicznie przez to co sie stalo. To nie jest tak że gość poznał gówniare, zauroczyl sie nią itp itd. Ja juz bylem w wielu powaznych związkach i dzis moglbym wymazac je wszystko z zyciorysu zeby tylko kontynuowac ten.

Zastanawiam sie nad jedną rzeczą, niechce zeby to zabrzmialo egoistycznie, ale dziwi mnie ze ta osoba niechce zaryzykowac, spróbowac związku z kims kto praktycznie jest w stanie zrobic dla niej wszystko, mimo mlodego wieku, jestem osobą całkowicie niezależną finansowo, proponowalem jej przeprowadzenie sie po maturze do mojego miasta i studiowania tutaj jej wymarzonego kierunku, mam pare mieszkań, jedno odstąpiłbym od ręki bez pobierania absolutnie żadnych opłat, jeszcze sam bym dorzucal, ale nie chodzi o pieniądze i materializm, to co moge dać jej na 100% to prawdziwe szczere uczucie. Dlaczego tego sie nie docenia ? O co tu chodzi ? Jestem za glupi chyba na to.

Jestem raczej typem skrajnego pesymisty ale tu wyjątkowo mam nadzieje na optymistyczne zakonczenie, cokolwiek to znaczy. Moze wmawiam sobie ale, inaczej nie umiem. Dlatego chcialem spytac o to konkretną osobe, bo z doswiadczenia wiem ze na forach siedzi bardzo duzo hołoty, ludzi wrednych i niedojrzałych ktorzy wchodza tylko po to, zeby napsuc innym krwi.
Jesli chcesz napisać jakąś durnote, postaw sie na chwile w mojej sytuacji, albo w najgorszej sytuacji zyciowej w jakiej byles czlowieku i przemysl czy warto stukać w klawiaturke.
napisał/a: tess2 2009-01-11 18:55
Witaj.
Na początku powtórzę to, co już dowiedziałeś się z innych for - 17 lat to wiek charakteryzujący się przede wszystkim potrzebą zabawy, szaleństwa, wolności itp. Każdy, kto ten okres ma za sobą wie, jakie wówczas ma się priorytety i stąd wiele podobnych opinii, jakie już napotkałeś. Moim zdaniem inteligencja nie ma tu nic do rzeczy. Powiedziałabym nawet, że to bardziej kwestia indywidualnych predyspozycji/ charaktery u osobowości decyduje o tym, czy tak młoda osoba jest gotowa wiązać się na stałe.
Gdyby jednak założyć, że tu wcale nie o to chodzi.
To, co mi się rzuciło w oczy to fakt, że tak strasznie zabiegasz o tą pannę. Jesteś gotowy zrobić dla niej wszystko, jest Twoją królową a Ty możesz być jej niewolnikiem, byle by tylko zechciała z Tobą być. Owszem, każda dziewczyna marzy o księciu z bajki, ale wydaje mi się, że takie oddanie powinno mieć swoje granice bo każdego można zagłaskać na śmierć. Co prawda nie opisałeś tu, jak bardzo okazywałeś tej dziewczynie swoje uczucia, ból, tęsknotę itd niemniej fakt, że jej zauroczenie Tobą przekształciło się w niechęć jak dla mnie wskazuje, że Twoich próśb, błagań, obietnic musiało być od groma;)
Ja jestem zwolenniczką podejścia, aby w momencie, gdy jedna metoda zawodzi, próbować innej. Sam widzisz, że Twój sposób na zdobycie tej panny nie działa, więc spróbuj czegoś innego. Gdybym była na Twoim miejscu, zrobiłabym wszystko, aby wywołać w tej osobie zazdrość i poczucie, że traci coś bardzo, bardzo atrakcyjnego i cennego. Kiedyś czytałam, że dziewczyny także mają w sobie pierwiastki myśliwego i czasami im także trzeba pozwolić, aby się trochę powysilały w zdobyciu faceta. Skoro ta dziewczyna przywykła do tego, że możesz być na jej każde skinienie, że jeśli tylko westchnie, Ty już się zjawisz choćbyś miał przybyć z drugiego końca świata, pokaż jej, że JUŻ tak nie jest. Że miała swoją szansę, a skoro jej nie wykorzystała to jej strata. Niech Cię zobaczy wśród innych fajnych dziewczyn podrywanego i podrywającego, zadowolonego, rozbawionego itd. Niech poczuje się zagrożona. Być może to jest osoba, która potrzebuje terapii szokowej? Oprócz prowadzenia takiej "gry" ja, będąc na Twoim miejscu, na pewno starałabym się podtrzymywać jednocześnie z nią kontakt ale na zasadzie znajomy - znajoma lub kumpel - kumpela. żadnych wyznań, żadnych słodkich słówek, żadnych ochów i achów. Niech zobaczy w Tobie niedostępnego faceta zamiast misia pysia;)
Nie wiem, na ile prowadzenie takiej konspiracji jest możliwe u Ciebie (w sensie - czy mieszkacie w jednym mieście, czy jest szansa aby się minąć na jakichś imprezach), ale jako mądry facet na pewno coś wymyślisz.
Pamiętaj o jednym. Kobiety na ogół marzą o mężczyźnie dominującym. Potrzebują silnej, męskiej ręki, stanowczości, władzy. Oczywiście nie mówie o jakiejś patologii w postacii damskiego boksera. Chodzi o to, że my potrzebujemy, aby facet czasami pokazał, kto w związku rządzi;)
Tak ja to widzę.
napisał/a: sorrow 2009-01-11 19:14
Chociaż do dojrzałej kobiety brakuje mi bardzo dużo wtrącę tu krótką myśl, która być może rzuci pewne światło na to co się w twoim życiu wydarzyło. Nie będe oceniał jej zachowania, bo nie można zarzucać braku dojrzalości dziewczynie, która chodzi do szkoły... w tym wieku poza nielicznymi wyjątkami to jakby jest wbudowane w naturę człowieka. Z tego powodu więc wydaje mi się, że to nie tyle o jej brak dojrzałości tu chodzi, a bardziej o syndrom wakacyjnej miłości. Jestem pewien, że nie raz o tym czytałeś. Wyjazd daleko od domu (na drugi koniec Polski w waszym przypadku), wakacyjny brak obowiązków, zupełnie nowe środowisko, brak skrępowania i swoboda w nowym miejscu... to takie zachłyśnięcie się odrobiną nowości i samodzielności. Do tego dochodzi dorosły facet, który wyznaje miłość. Czy trzeba czegoś więcej? Typowa wakacyjna miłość... typowa również co do jej zakończenia. Po powrocie do własnej, swojskiej rzeczywistości znika tak szybko jak się pojawiła.

Rozumiem stan w jakim się znajdujesz i szczerze ci współczuję. Mimo tego nie widzę żadnej przyszłości dla was obojga razem. Wasz związek skończył się wraz z całą masą innych wakacynych miłości. Najlepiej by było dla ciebie gdybyś poświęcił swoją energię i wysiłki na uwolnienie się od niej niż na odgrzanie tego, co was na chwilę połączyło.
napisał/a: Apple 2009-01-11 19:51
przeżyłeś coś pięknego, niezwykłego, chciałbyś aby nadal to trwało. Niestety raczej nic z tego nie będzie. Możliwe, że coś podobnego napisał Ci ktoś na innym forum, więc piszesz na kolejnym z nadzieją, że ktoś da Ci pomysł na to, w jaki sposób sprawić by znów było między Wami tak dobrze, jak wtedy. Nie da się.
Żadne z nas nie chce Cię ranić, staram się obiektywnie ocenić to, co Cię spotkało. To była wakacyjna miłość. Poczucie wolności, beztroski, Ty i ona, było pięknie dla Was obojga, ale myślę, że skończyło się już z chwilą zakończenia wakacji. Ona wróciła do swojego świata, znajomych..żyje dalej..Ty też tak spróbuj.
napisał/a: aneczka263 2009-01-11 22:23
Witaj!
Podpisuje sie obiema rekami pod tym, co napisala tess! Musisz wrzucic na luz, te metody powinny Ci pomoc w odzyskaniu jej (jezeli oczywiscie wciaz jej na Waszej znajomosci zalezy!). Jezeli niczego nie uda Ci sie osiagnac, prawdopodobnie jest tak, jak pisze sorrow - wakacyjna znajomosc, jakich wiele, ktora konczy sie wraz z powrotem do rzeczywistosci. Warto sprobowac, ale jak po jakims czasie nie zobaczysz efektow, na jakie liczysz, to jest tylko jedno wyjscie - odpuscic sobie!
A co do dziewczyn, to tess ma racje, ja tez nie lubie facetow, ktorzy sie narzucaja.
napisał/a: ika116 2009-01-11 22:26
Dojrzała jestem na pewno, a poważna z rzadka, może być
Wiesz, a ja wcale nie uważam, że wakacyjna miłośc musi zaraz tak się skończyć jak wasza, może oczywiście, ale nie musi. Ja taką też przeżyłam właśnie w wieku 17 lat, i trwała ona kilka lat, co było o wiele wiekszym wyzwaniem, bo kontakt był utrudniony (nie było komórek, maili, skaypów itp) pozostawały nam listy i nieczęste spotkania.
SkatowanyŻyciem dziwi mnie przede wszystki to, że ona ma do ciebie teraz wrogi stosunek, że te sporadyczne smsy wcale nie są grzeczne, a takie być powinny, w końcu przeżyliście coś fajnego. Wytłumaczenie tego może być takie, że albo ktoś jej coś naopowiadał-uświadomił, albo rzeczywiście to było tylko krótkotrwałe zaurocznie i teraz bojąc się twego uczucia chce cię tą niegrzecznością zrazić. Niedobrze też, że już coś tam planowaliśce, to również mogło wystraszyć tak młodą dziewczynę. Jesli mam coś ci radzić, to staraj się o nią 'na przyjaciela' może trzeba jechać żeby pogadać, zorientować się czy nie ma tam już jakiegoś następcy, zaproponować przyjaźń i na razie konsekwentnie po przyjacielsku bez narzucania uczucia wysłuchiwać, radzić, pomagać, wspierać, opowiadać o sobie, żartować, rozmawiać o książkach, filmach i wszystkim tylko nie o miłości. Może nawet nie zauważy jak jej zacznie tego brakować w waszej "przyjaźni".
Powodzenia :)
napisał/a: SkatowanyŻyciem 2009-01-11 23:45
Dziekuje wszystkim za odpowiedzi. Myslalem ze bedzie gorzej...

Nie powiedzialem jednak wszystkiego odnosnie tego wrogiego nastawienia, nastawienia na "nie"...

Otóz boje sie ze troche jej matka nakladla do glowy zeby dala sobie spokoj. Dlaczego?

W pierwszy miesiąc naszej znajomosci troche przeginalem. Pokazalem jej swiat nocnych klubow ktory byl dla niej jeszcze obcy, bardzo mlodo wygląda i rzadko wpuszczano ją do knajp, ja znalem w miescie wszystkich, wchodzila gdzie chciala, rozpieszczalem, pilismy alkohole po 200zł za 50ml, DJ'e grali piosenki jakie chciala, proponowalem egzotyczne wycieczki ale zabraklo czasu bo skonczyly sie jej wakacje i poszla do szkoly. Tego dnia gdy bylem u niej w miescie zrobilo sie dosc "glosno", mialem malo czasu, chcialem zeby to byl wyjaktowy wieczor, wydalem na rozrywki pare tyś dolarow, od tamtej pory wlasnie mniej wiecej zaczelo sie sypac. Boje sie ze jej matka mysli ze jestem jakims gagadkiem, bandyta czy nie wiadomo kim, a ja jestem zwyklym czlowiekiem, nie skrzywdzilbym muchy, nie ukradl cukierka, studiuje, chodze do kosciola i robie zakupy staruszcze z osiedla. To nie bylo tak ze robilem to na sile, dla mnie to byla normalna rzecz i nie wygladalo to jakbym robil to na pokaz. Ona nigdy nie chciala odemnie nic(w sensie materialnym) i ja nic na sile nie proponowalem, po prostu zawsze wszystkim sie zajmowalem całą oprawą, robilem tak zeby bylo jak najlepiej. W nagorode zostalem pozamiatany. Wiem ze obecenie nie ma nikogo, to w ogole bardzo dziwna osoba ktora rzadko z kim sie wiąże, teorytycznie nigdy w zyciu w niczym powaznym nie tkwila, zwykle szkolne bajerki max 3 miesiące, ale to wlasnie dlatego tak mi zalezy, najbardziej niedostępny i tajemniczy owoc smakuje najlepiej (tylko bez skojarzen prosze, akurat o "to" nie chodzi mi nawet w 1% )
napisał/a: ika116 2009-01-12 00:04
To faktycznie błąd, i chyba już teraz wiesz, że serce wartościowej dziewczyny zdobywa się budując bliskość duchową, a nie wydając kasę. Gdybyś ten dzień spędzony w jej miejscowości poświęcił między innymi na miłe pogaduszki z mamusią o tym jaka to nauka jest ważna, że bardzo ci zależy aby dziewczyna jak najwięcej czasu jej poświęcała, poza tym, zawsze mile jest widziana skromność i umiar we wszystkim. Nie afiszuj się więc swoim bogactwem, pokaż raczej swoją bogatą duszę, a z pewnością w swoim czasie i jej mama się o tym dowie.