Próba powstania na nogi

napisał/a: Callbert83 2010-01-06 13:09
Witam wszystkich!
Ponad rok temy moja żona zdradziła mnie, trwało to niecały miesiąc. Zdaje sobie sprawę, że ją popchnąłem do tego ponieważ zaniedbywałem ją bo pracowałem po 14 godzin dziennie. Reszte dnia jakoś zlatywało na kłótnie nawet o byle "co".
Gdy dowiedziałem się o tym romansie przez przypadek z jej telefonu odczytałem smsy, wyprowadziłem sie jeszcze tego samego dnia, nie mieszkaliśmy razem ponad dwa tygodnie.
Lecz spotykałem się z nią i dziećmi (mamy 2 synów), któregoś wieczoru wygarnąłem jej ,że jest k... i nawet przepraszam nie usłyszałem, miałem już wstac i nagle zalała się łzami, mówiła że nie radzi sobie z romansem i żałuje. pogodziliśmy się

Minął rok a ja zdradzony chyba wybaczyłem i nawet jej ufam bo nie myślę jak wariat i nie kontroluje jej na każdym kroku, ALEE
Często mam dziwne myśli, że to znów się powtórzy, widzę jej starania a mimo to kontroluje przez internet jej połaczenia tel i smsy, całą pocztę wszystkie strony www. trafiaja na program i kiedy jest w pracy ja obłąkany sprawdzam ja i czekam kiedy znajde dowód o kolejnej zdradzie.


Kiedy pytam sie jej co to za numer to mówi , że znów Cię muszę puścić kantem to będe miała za co słuchać.

Mam Dość, stałem się psycholem, nie wiem co dalej.
napisał/a: Callbert83 2010-01-06 14:39
Strasznie wieje jest ponad 10 mrozu i stoję na krawędzi wieży pod nogami jekieś 5 metrów urwiska a pętla na szyji wisi bez problemu końcówka przymocowana do stalowych krat w oknie i czekam na odwagę. Nadaremnie nie przyszła. Więc kucam jedną ręką trzymając się za kraty a w drugiej zapalony papieros ten ostatni. Myślę logicznie skoro nie mam odwagi aby skoczyć to poczekam aż nogi mi zdrętwieją i ręka nie wytrzyma zimna i samoczynnie spadnę, ach szkoda że nie wziąłem wódki, może ona by pomogła. Dopalam peta i nic tylko przestało być zimno. zamykam oczy i czekam, miło i ciepło przypominam sobie dzieci i żonę jak wiele bym dał za to by się nie obudzić, a za kilka dni święta a ja tu sam jak palec. Kucałem tak z 30 minut i polały się łzy same pawie bez powodu, chciałem wstać i się poślizgnąłem z ledwością wydostałem, czekałem na upadek i sam się uratowałem, może to nie moja pora na umieranie.

Od tego czasu minęło prawie miesiąc i nie wiem czy nie wrócę tam jeszcze raz.

Jeżeli ktoś z was był w podobnej sytuacji to prosze napiszcie jak sobie z tym radzicie , bo ja prawie za każdym razem gdy pokłócę się z żoną myślami wracam na wieżę ciśnień, a mówią ,że kto raz założy pętlę to i zaiwśnie kiedyś.....
napisał/a: ~gość 2010-01-06 15:26
Zostaw jędze i idź do psychologa. Jeszcze masz szanse na normalne życie, a czasu nie cofniesz.
napisał/a: Tigana 2010-01-06 16:16
Callbert83, idźcie na terapię małżeńską. Bo ty musisz jej wybaczyć, żeby żyć dalej, a ona powinna zrozumieć, jak wielką krzywdę Ci wyrządziłą i nie złościć się, gdy CI się to przypomina. Zdrady nie wymażesz z życia, trzeba nauczyć się z nią żyć. Wam samym kiepsko to idzie, dlatego przydałby się fachowiec.
napisał/a: ~gość 2010-01-06 22:10
Dowód na to , że normalne życie po zdradzie jest niemożliwe. Wzajemna podejrzliwość potrafi zniszczyć wszystko.

Wybaczyć to jedno , zapomnieć to już zupełnie inna sprawa.
napisał/a: ~gość 2010-01-06 22:35
Chcialem ci najpierw napisac ze trzeba ci do d... nakopac, ale obejzalem twoje wszystkie posty, z cala pewnoscia taki desperacki akt to wynik zdrady, ciezkie to jest ale facet powinien sie z tym jakos uporac, zabijajac sie tylko bys na reszte ! zycia namieszal negatywnie w glowach swoim dzieciom, dziwne ze po wybaczeniu jakos zmiekles, nie chodzi o to aby prowadzic terror i despote ale stanowczosc i kontrola musi byc, nie mozes byc miekki jak cos tam :P,

Musisz sie wku, znaczy zdenerwowac ;) i zrobic porzadek, ustalic jakies zasady a nei tylko byc choragiewka na wietrze,

Niewiem czemu przepracowanie i klopoty z zona doprowadzily cie na taki zakret zyciowy,

Picie palenie i skakanie na "zle przymocowanym bungy" nie rozwiarze po mesku sprawy, co ty jestes za slaby koles ze sie poddajesz zamiast walczyc o swoje (z zachowaniem odpowiednich moralnych zasad)

Wez sie w garsc bo jak jeszcze raz napiszesz ze idziesz na "bungy" to ci do du... wirtualnie nakopie :D

Powodzenia :)
napisał/a: ~gość 2010-01-06 23:31
ech ciezka sytuacja... powieniens jak najszybciej pojsc do psychologa... warto sprobowac
napisał/a: ~gość 2010-01-06 23:38
Jedynym lekarstwem na pozbycie się syfu jest rozstanie się z nią, szkoda Twojej psychiki.

Aha, i proszę Cię zapomnij, że miałeś jakąkolwiek winę w jej zdradzie bo nie miałeś. Zaniedbywałeś ją? Stary... A ona Ciebie nie zaniedbywała? To działa w 2 strony. Pracowałeś, czyli nie zaniedbywałeś nic. Krótko i na temat.

Polecam odejście od zdrajcy. Mi już jest coraz lepiej.
napisał/a: mariaelena 2010-01-07 00:08
“... ja obłąkany sprawdzam ją i czekam kiedy znajdę dowód o kolejnej zdradzie.”
“Mam Dość, stałem się psycholem, nie wiem co dalej.”

To pierwsze jest jak najbardziej typowym zachowaniem, jak ktoś raz oberwał próbuje ustrzec się kolejnego ciosu. Właściwie to jakikolwiek dowód kolejnej zdrady staje się czymś pożądanym – dałby impuls do szybkiego zakończenia męczącej psychicznie sytuacji. Po zdradzie człowiekiem miotają sprzeczne emocje – jeszcze kocha i nie wyobraża sobie życia bez tej osoby, z drugiej strony rozsądek mówi jasno, że nie ma żadnych podstaw, żeby ufać. Łatwo można wpaść w obsesję kontroli i zadręczania się, co też dzieje się, gdy osoba jest poza kontrolą, a to potrafi zabrać człowiekowi całą energię.

Dobre jest to, że zauważyłeś, że tak dalej się nie da i trzeba powiedzieć dość. Teraz jesteś nieszczęśliwy i jakiś czas tak będzie, niezależnie od tego czy z nią czy bez niej, musisz skupić się na sobie i jakoś to przetrwać. Potem przyjdzie czas na zastanowienie się, co tobie jest potrzebne do szczęścia i czy będziesz umiał być szczęśliwy z nią czy jednak bez niej. Wtedy spokojnie zdecydujesz.

Pozdrawiam
napisał/a: ~gość 2010-01-07 13:27
Callbert83, chyba nie ma co sie nad soba rozczulac tylko starać sie siebie polubić i przestać sie zastanawiać zdradzi czy nie zdradzi bo to myślenie nic Ci nie daje a wrecz sprawia że zaczynasz się czuć jak jakiś psychol i myslę że stąd Twoje myśli samobójcze, przestałś się siebie lubić. Staraj się mniej rozpamiętywac a wiecej cieszyć drobnostkami i nie wybiegaj nadto w przyszłość każdy dzień szanuj tak jakby miał być tym ostatnim to może wtedy dojrzysz jak dużo masz. A to że Ciebie zdradziłą nie oznacza że jesteś gorszy to ona okazałą się tą słabszą więc nie obnwiniaj sie za coś niepotrzebnie. A sam napisałęś :"Powodzenia i myśl pozytywnie bo może okazać się że tylko dobre mysli uratują wasz związek, a Twoja kobieta przez romansik zrozumiała że dla wrażeń nie warto psuć trwałego związku" więc się tego trzymaj. Bedzie lepiej
napisał/a: ~gość 2010-01-07 20:47
lordmm, sorry ale jak facet pracuje przez dluzszy czas po 14 godzin dziennie to co? ona miala gola po domu chodzic??/
ja nie mowie ze nie jest winna. ale nie wybielaj goscia. bo to dziala wlasnie w dwie strony. winna jest ona- bo byla za slaba. winny jest on- bo ja zaniedbal.

skoro chcesz wybaczyc to wybacz. zaufaj. chocby cie to nie wiem ile kosztowalo. idzcie na malzenska terapie. takie rzeczy pomagaja...
nie wkrecaj sobie roznych dziwnych rzeczy,
nie polecam ci sie z nia rozstawac z jednego powodu- jak ja stracisz, to bedziesz szalal, ze juz z nia nie jestes.
napisał/a: ~gość 2010-01-07 23:10
Zdepresjonowana,

Ja nie wybielam gościa, to co mam na myśli to to, że winna zdrady jest ona a nie on. On może i jest winny oddalenia się w związku, ale w takim razie ona jest winna temu, że go nie przybliżyła tylko poszła do innego.

Co tu dużo pisać. Krótko i treściwie.