problem małżeński

napisał/a: ~galahad" 2006-10-07 16:27
Witam wszystkich.
Całkiem niedawno moja koleżanka zapytała mnie, czy jest to możliwe aby jej
mąż po miesięcznym "poście" nie miał ochoty na seks. W ich małżeństwie nie
układa się najlepiej, ale po tak długim okresie postu zagadnięty powiedział
że jest zmęczony itp. Odpowiedziałem jej, że ja po takim czasie miałbym
ochotę na seks nawet pomimo kłótni z żoną. Mam więc pytanie do panów. Czy
zdarzyło się wam coś takiego i czy fizycznie jest to możliwe aby wyposzczony
facet nie zareagował na wdzieki żony pomimo tego że się kłócą (koleżanka
jest moim zdaniem bardzo atrakcyjna).



--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~Strebor 2006-10-08 11:07
galahad napisał(a):
> Witam wszystkich.
> Całkiem niedawno moja koleżanka zapytała mnie, czy jest to możliwe aby jej
> mąż po miesięcznym "poście" nie miał ochoty na seks. W ich małżeństwie nie
> układa się najlepiej, ale po tak długim okresie postu zagadnięty powiedział
> że jest zmęczony itp. Odpowiedziałem jej, że ja po takim czasie miałbym
> ochotę na seks nawet pomimo kłótni z żoną. Mam więc pytanie do panów. Czy
> zdarzyło się wam coś takiego i czy fizycznie jest to możliwe aby wyposzczony
> facet nie zareagował na wdzieki żony pomimo tego że się kłócą (koleżanka
> jest moim zdaniem bardzo atrakcyjna).
>
>
>
Kłótnie nie sprzyjają seksowi, mogę być wyposzczony ale jeśli cos sie
nie układa i jest kłótnia sorki nie za bardzo mam ochotę na zbliżenie z
kobieta z która właśnie wymieniłem ostre słowa, poza tym może być tak że
to że sie u nich nie układa jest dla niego tak stresująca sytuacją że
naprawdę czuje sie skonany i nie ma na nic ochoty - pisze to z własnego
doświadczenia.

Strebor

--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~marchand" 2006-10-08 11:32


Użytkownik "galahad" napisał w wiadomości
> Witam wszystkich.
> Całkiem niedawno moja koleżanka zapytała mnie, czy jest to możliwe ....

Na prawde nie mozna samodzielnie sformułować pytania ? Net zapewnia na tyle
duzo anonimowosci, ze nie ma chyba potrzeby zasłaniać sie koleżanką. Kto
pyta mniej błądzi. Żaden wstyd zapytać.

>aby jej
> mąż po miesięcznym "poście" nie miał ochoty na seks. W ich małżeństwie nie
> układa się najlepiej, ale po tak długim okresie postu zagadnięty
> powiedział
> że jest zmęczony itp.

To normalne i bardzo pospolite u par ktore wczesniej mialy regularne i
częste wspólzycie. Po miesiącu abstynencji seksualnej ze "stałym obiektem"
płci zeńskiej, ten obiekt ( żeński) traci w oczach samca wiekszość atrybutow
seksualnych. Przestaje wywolywać seskualne skojarzenia, bo .. nie działał
przez tak długi okres = był niedostepny = był nieskuteczny seksualnie, więc
organizm samca ( psyche takze) w koncu zaakceptował obywanie sie bez niego
(= bez tego konkretnego).
Działa tu zbadane i wielokrotnie udowodnione prawo natury, które mówi:
"Niezaspokojony popęd słabnie".
Bywają w zyciu oczywiście sytuacje skrajne..wypadek, choroba szpital..
Nikomu nie życzę.. lecz kazdemu może sie trafić.. Jak dwoje ludzi bardzo się
kocha, to jakos w koncu znajdą droge do siebie z powrotem.
Ale np w związkach gdzie seks jest regularny i codzienny, jakiś dłuższy
wyjazd słuzbowy, czy oddzielny urlop moze byc poczatkiem ... hmmm...
odejscia od dotychczasowej monogamicznosci ukladu... delikatnie sprawę
nazywając.

Odpowiedziałem jej, że ja po takim czasie miałbym
> ochotę na seks nawet pomimo kłótni z żoną.

Na seks tak. Na seks z tą sama żoną już nie koniecznie. Dużo zależy tu od
wieku biologicznego partnerow i od wieku ( czasu trwania) samego związku,
oraz od modelu seksualnego wypracowanego przez daną pare. Jesli wczesniej
bzykali sie codziennie, to po miesiącu absytnencji, taka sytuacja to
faktycznie będzie juz pewien problem i to własnie dla faceta, a nie dla
kobiety.

Mam więc pytanie do panów. Czy
> zdarzyło się wam coś takiego

Zawsze i po kazdym okresie abstynencji seksualnej dłuższej niż 2 tygodnie z
daną, w miare stałą, partnerką seksualną. Kij ma niestety dwa konce... Brak
regularnego seksu studzi związek w kwestii seksualnej. Seks to nie głód
pokarmowy, gdzie da się wzmagać apetyt postem. W seksie jest dokladnie
odwrotnie - apetyt wzrasta 'w miarę jedzenia'. Seksualny post dłuzszy niz
tydzień, u pary która wczesniej współżyła codziennie to .. chyba granica
tego co jeszcze bezpieczne i do bezbolesnego zaakceptowania. Dłuższe przerwy
zawsze odbijaja sie negatywnie na seksie stałych i atktywnych erotycznie
par.

> i czy fizycznie jest to możliwe aby wyposzczony
> facet nie zareagował na wdzieki żony pomimo tego że się kłócą (koleżanka
> jest moim zdaniem bardzo atrakcyjna).

Ech ta kolezanka
Bzykałas/łeś sie z nią ? Bo wypowiadanie sie na temat atrakcyjnosci
seksualnej kogoś z kim sie seksu nie uprawialo uważam za naduzycie. Oceny
atrakcyjnosci seksualnej dokonywane w sytuacjach pozaseksualnych są
bezwartosciowe. Często bywa tak, ze kobieta jest dotąd atrakcyjna wzrokowo
dopóki sie nie rozbierze.. a co lubi i co potrafi....to juz 'inna para
kaloszy'.. wychodzi to dopiero w trakcie 'fikołków'.

Odpowiadajac na pytanie:
Oczywiscie, ze jest mozliwe, żeby po miesiacu przerwy w stałym i regularnym
wczesniej współzyciu facet nie zareagował na "wdzieki żony". A juz
szczegolnie wtedy gdy sie kłócą. Poza tym samo ciało to niestety najczesciej
jednak za mało, zeby sie pobzykać.

Pozdrawiam.

Krzysztof K.





--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~Henry (k)" 2006-10-09 17:41
Dnia Sat, 7 Oct 2006 16:27:09 +0200, galahad napisał(a):

> Czy
> zdarzyło się wam coś takiego i czy fizycznie jest to możliwe aby wyposzczony
> facet nie zareagował na wdzieki żony pomimo tego że się kłócą (koleżanka
> jest moim zdaniem bardzo atrakcyjna).


Tak. Facet zmuszony do abstynencji nastawia się do tego psychicznie
na "anty" - a potem już z góry zakłada że i tak seksu nie będzie
więc po co o nim ma myśleć. I wtedy nawet jak już "może" (znaczy
żona go dopuści) to nadal zostaje to negatywne nastawienie.

Pozdrawiam,
Henry

--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~Redart" 2007-01-07 00:21
Z własnego podwórka: dłuższa abstynencja seksualna (przyczyny najróżniejsze,
na początku poród a potem doszły następne problemy) spowodowały, że jak to
sam
w rozmowach z żoną nazywałem, "zablokowałem się na nią". Brak seksu, a nawet
więcej: olbrzymi stres związany z wieloma niepowodzeniami przy próbach
podjęcia współżycia spowodowały u mnie psychiczną blokadę (która miała nawet
poważne objawy fizyczne, ale tu już weszły chyba inne czynniki) i stopniowe
zapadanie się. I - zgodnie z tym, co mówił Marchand zdaje się - bardzo
pięknie
można było u mnie zaobserwować także reakcję odwrotną w kierunku innych
kobiet.
Po kilku miesiącach takiej sytuacji zupełnie nieoczekiwanie dla mnie, trafił
mnie grom z jasnego nieba po nocy przetańczonej z koleżanką na imprezie
firmowej.
Odpał miałem kompletny i zupełny, niczym z czasów liceum przy pierwszych
miłostkach. I wcale nie czułem z tego powodu winy czy czegoś w tym rodzaju.
Przytomności miałem na tyle, że uznałem reakcje swojego organizmu za
naturalne,
acz przesadzone, kontakty z koleżanką w tamtym czasie ograniczałem, za to
żonie
powiedziałem wprost, że się zakochałem i żeby mi pomogła coś z tym zrobić
;).
I choć moja żona nie widzi tego w taki "prosty" sposób jak ja, to ja
oceniam,
że wydarzenie to miało jak najbardziej pozytywny skutek dla naszego
małżeństwa
- choć nie da się ukryć, że żonie było wtedy bardzo ciężko. Wydaje mi się,
że
nie doszliśmy do wspólnej oceny tamtej sytuacji jako "pozytywnej w
skutkach",
ale cóż - chyba nie mogę, a na pewno nie muszę oczekiwać od żony, by
widziała
trudne problemy naszego małżeństwa tak samo jak ja.


--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/