Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

problem tkwi we mnie

purple_rose
napisał/a: purple_rose 2009-07-28 20:40
Dziękuję Wam za ciepłe słowo:) Ale on twierdzi, że już nic nie poradzi, kiedy ja nie reaguję na jego komplementy (w takim sensie, że "wiem swoje"). Muszę sama się poukładać .. jakoś... może faktycznie, jak zdam prawko, troszkę się dowartościuję.
Jednak na razie nie mam sił, ani motywacji, aby podjąć konkretny krok do przodu.
Nie wiem skąd to zmęczenie psychiczne. Niedawno zdałam licencjat i przez moment byłam szczęśliwa, obroniłam się bardzo dobrze, po tygodniu przeszedł entuzjazm i dalsze chęci. Teraz zmuszam się do załatwiania jakichkolwiek spraw, dużo śpię, nawet w ciągu dnia. Mam nawet ochotę przespać życie. Mam nadzieję, że to tylko chwilowy, jakby to powiedzieć...mechanizm obronny przed nowym, nieznanym etapem w życiu, który mnie nie ominie... Ach, jestem zbyt skomplikowaną osobą i czasem sama siebie nie pojmuje:)
napisał/a: PierwszaZona 2009-07-29 07:46
Purple_rose a jak bylo zanim poznalas swojego partnera?Czy bylas osoba pewna siebie czy raczej "lubilas" sie zamartwiac?Czytajac temat mam wrazenie ze jednak to drugie. Moze miewasz jakies stany depresyjne (apatia, brak checi do czegokolwiek, ciagle zmeczenie), nie potrafisz cieszyc sie z sukcesow a przynajmniej nie na dlugo.
Dobrze jest gdy masz cos co bedzie nakrecac Twoja srubke optymizmu codziennie np jakas praca, nowe wyzwania (jakies proste rzeczy ktorych nigdy nie robilas, albo moze po prostu komus w czyms pomoz to super uczucie czuc sie potrzebna!) i przede wszystkim nie zamykaj sie w tym zwiazku, zyj przede wszystkim dla siebie i rob to na co masz ochote - rozpieszczaj sie, idz do fryzjera do kosmetyczki - uwierz takie blahostki jak nowa fryzura czy makijaz dodaja pewnosci siebie. Jak spacerujesz to mysl o czyms przyjemnym u usmiechaj sie do siebie (moze w przenosni bardziej bo cie wezma za wariatke hehe)
A jak Twoj facet mowi Ci ze ladnie wygladasz to ostatnia rzecza jaka mozesz zrobic to zaprzeczyc, nawet jak tak nie myslisz to podziekuj i sie szeroko usmiechnij do niego i do siebie!jak bedziesz mu codziennie mowic ze jestes brzydka, czy gruba to on Cie tak bedzie postrzegal. Docen to ze sie stara (wybaczylas i chcesz z nim byc wiec zostaw przeszlosc za soba) moze zrob mu niespodzianke, przejmij inicjatywe, zorganizuj Ty jakis wypad, cos co sprawi Wam przyjemnosc. On bedzie w siodmym niebie a Tobie doda to pewnosci siebie:)
A co do prawka to sie nie przejmuj, jesli Twoj chlopak prowadzi to niech Cie podszkoli troche, moze manewry na placu i dwie pieczenie na jednym ogniu on zadowolony ze moze Ci pomoc a Ty ze potrenujesz jazde + wspolne spedzanie czasu:)
purple_rose
napisał/a: purple_rose 2009-07-29 08:31
PierwszaZona - poznałam go będąc w największym dołku w życiu, jednak nie chcę się rozpisywać o tym. Musiałam korzystać z pomocy farmakologicznej...jednak miłość okazała się najskuteczniejszym lekarstwem. Wcześniej nie byłam taka, owszem, czasem martwiłam się na zapas, ale żyłam w taki sposób, jak opisujesz wyżej, cieszyłam się każda błahostka, miałam również swoje plany, które, niestety, legły w gruzach po tym osobistym przeżyciu. To mnie zmieniło, troszkę na niekorzyść, bowiem stałam się "zimną suką". Nie potrafię teraz docenić swojego faceta, nie potrafię dać mu do zrozumienia, jak bardzo go potrzebuję, za to umiem doskonale czepiać się o nic. Przeżycia, które spotkały mnie w życiu i w związku, odcisnęły głębokie piętno. Jednak okażę się wielkim tchórzem, jeśli odejdę. Takie posunięcie nie załatwi również problemu, który tkwi we mnie, muszę sama z tym wygrać.
purple_rose
napisał/a: purple_rose 2009-07-29 08:33
Ale z tą inicjatywą to dobry początek, by coś zmienić, dzięki Ci, dobra duszyczko):)
napisał/a: Amelia29 2009-07-29 09:52
Witaj!
Chyba jestem bardzo podobna do Ciebie.
Czuję się nieatrakcyjna, chyba nigdy nie czułam się piękna, ważna. Mój narzeczony wciąż mi mówi komplementy a ja jakby ich nie słyszę, nie wierzę mu, mam wrażenie że mówi to, bo tak wypada.
Bardzo często jestem w stanie depresji, właściwie wiele lat chorowałam na depresję(antydepresanty). Mój narzeczony pomógł mi z niej wyjść, dzięki niemu widzę światełko w tunelu.
Często mówię narzeczonemu, aby znalazł sobie ładniejszą i mądrzejszą, że będzie mu ze mną cięzko, że tylko przeszkadzam mu w życiu. On wie, ze to takie moje lęki.
Wszystko zaczęło się w dzieciństwie, brak akceptacji siebie, lęki, oraz myślenie typu" mnie nie można pokochać".Przeszłam terapię pogłebioną.
Zazwyczaj czuje się dobrze, dopiero jakieś wydarzenia w życiu sprawiają że zamykam sie w sobie i wmawiam, ze jestem beznadziejna.
Mój narzeczony wszystko wie, akceptuje te moje lęki, wie że na prawdę tak nie myślę, to tylko depresja zniekształca moje uczucia. Staram kierować się wtedy rozumem.
Na wątpliwości zostały mi tylko dwa tygodnie, bo moje "TAK" powinno brzmieć pewnie w czasie przysięgi malzeńskiej:)
purple_rose
napisał/a: purple_rose 2009-07-29 11:43
Amelia29 witam Cię serdecznie i dziękuję za Twój głos w mojej sprawie. Doskonale ubrałaś w słowa to, co czuję, cieszę się, że znalazłaś zrozumienie ze strony partnera. Życzę jak najlepiej na nowej drodze życia:)
Mój niestety nie do końca rozumie moje lęki, kiedy mówię mu o innej, tej "lepszej", myśli, że chcę zakończyć związek, że nie chcę z nim być a nie potrafię mu tego wprost powiedzieć. A to bzdura. Ponadto słyszę, że robię z siebie ofiarę. Dlatego czasem powinnam dwa razy ugryźć się w język, zanim mu coś powiem.
Nie wiem, jak sama sobie z tym poradzić, moje dziwne stany nie przysłaniają mi obrazu świata przez cały czas, potrafię się śmiać, cieszyć. Jednak pojawiają się pewne złe okresy, jak teraz, które mnie niepokoją. I to są podobne sytuacje, o których wspominasz, Amelio29. Nie wiem, jak oddalić przychodzący natłok myśli, czuję czasem, że wpadam w sieć pełną obaw, domysłów i destrukcyjnych wyobrażeń. Wiem, że myśli są jak chmury, przychodzą niewiadomo skąd, po czym znikają. Ja jednak robię największą głupotę, jaką można sobie wyobrazić: próbuje łapać te chmury...kurczowo się trzymam czegoś, co nie istnieje...
napisał/a: PierwszaZona 2009-07-29 12:05
Rozyczko nie wszyscy potrafia sie uporac z depresja (nie wiem czy moge nazwac w ten sposob Twoj stan bo nie jestem lekarzem ale nic innego nie przychodzi mi do glowy, z drugiej strony nie chce Ci wmawiac ze ja masz to takie moje przypusczenie wiec nie zrozum mnie zle) najblizszych, pewnie Twoj chlopak jest zagubiony w tym wszystkim i nie rozumie co sie z Toba dzieje, co najgorsze nie potrafi Ci pomoc bo wszystkie jego proby podniesienia Twojej samooceny chociazby przez komplementy nie przynosza skutku. Caly czas napotyka na mur ktorego nie moze przebic zeby sie do Ciebie dostac. Mysle ze jest zdezorientowany Twoja sytuacja, ludzie czesto odbieraja to jako lenistwo lub bycie nieudacznikiem...moze nie jest na tyle dojrzaly zeby to zrozumiec.
Rozyczko nie ma tej innej lepszej, zrozum to, jestes Ty jedyna i wspaniala i to dlatego z Toba jest dla Ciebie sie stara i nie jestes zadna ofiara tylko jestes wrazliwa osoba. Ale Ty tez musisz sie starac i odpedzac czarne mysli, moze nawet udac sie do lekarza, uporaj sie ze swoimi emocjami i wtedy trzezwo spojrzysz na Wasz zwiazek.
napisał/a: arronia 2009-07-29 12:52
Purple_rose, ale właściwie czemu piszesz o zdradzie, jeśli "impreza i koleżanka" były po tym, jak z nim zerwałaś (chyba nie mogliście przewidzieć, że tylko na jakiś czas)? Może to przykre, że się tak szybko pocieszał u innej (abstrahując od tego, że seksu, jak piszesz, nie było), ale to nie była zdrada.

Jeśli nie radzisz sobie sama ze swoim czarnym widzeniem świata, drażliwością, poczuciem stagnacji, zazdrością, niskim poczuciem wartości itp., to może jednak warto poszukać pomocy u fachowca? Bo jeśli sama albo z pomocą nic nie zrobisz we własnej sprawie, to może się okazać, że związek nie przetrwa. Każdy ma jakąś swoją wytrzymałość psychiczną, miłość może wiele, ale nie wszystko... Wydaje mi się, że gdybyś poszła do psychologa, to może dałabyś też swojemu chłopakowi znać, że serio traktujesz nie tylko siebie, ale też jego i związek. Może i jemu byłoby łatwiej starać się dalej.

Życie obok osoby zamkniętej w sobie, chowającej emocje, zazdrosnej, która nie docenia ciebie (i siebie), nie komunikuje potrzeb, a potem cierpi, nie brzmi zbyt różowo. Może to przerysowany obraz (w sumie: na pewno), ale wam obojgu zapewne łatwo nie jest. Zamiast ciepła, jakby chłód dookoła zapanował.

Możesz próbować sama ten chłód rozbrajać, ale jeśli problemy są głębsze, gdzieś z okolic depresji na przykład, to żadna ilość rad "weź się w garść" (czy do siebie skierowanych "muszę wziąć się w garść") nic nie pomoże. Trzeba dać sobie pomóc w takiej sytuacji... To znaczy - można. I chyba warto.

p.s. Wiem, co to codzienna praca nad otwieraniem się.
purple_rose
napisał/a: purple_rose 2009-07-29 13:18
Nie wiem, muszę to chyba na chłodno przemyśleć, pogadać z nim szczerze...
Co do zdrady - czy nie zdrady, każdy inaczej definiuje to pojęcie, dla mnie jednak to była w pewnym stopniu zdrada, a fakt, że był kryzys i chwilowe rozstanie, to jedynie okoliczności łagodzące... Może i źle się wyraziłam, seksu nie było z prostej przyczyny, litry alkoholu, po prostu nie mógł fizycznie...
napisał/a: Amelia29 2009-07-29 14:50
Czy ja znalazłam zrozumienie u mojego partnera? Nie wiem, chyba raczej nie. Jeszcze nie znalazłam osoby, która by mnie zrozumiała, włącznie ze mną. On nawet jest osobą, która najmniej mnie rozumie, zdarzało mi się mówić mu co czuję, jednak on wtedy mówi, że mnie nie rozumie, ale wysłucha i akceptuje.
Przyznam, ze czasem jak mam takiego doła i wydaje mi sie ze wszytko jest bez sensu, to mówie mu wbrew uczuciom, ze go kocham. W myślach dodaję, ze kocham tak na rozum, mimo że czuję całkiem coś innego.
Moją receptą na depresję okazało się poczucie bezpieczeństwa, dopiero gdy wiem, ze nic mi nie zagraża, to moge otworzyć się na uczucia. Po prostu musze całkowice ufać facetowi, aby móc go kochać.
Może u Ciebie po tym zdarzeniu zachwiało sie to poczucie bezpieczeństwa, moze już mu nie ufasz i boisz się że może Cię zranić. Wtedy podobnie jak mi uaktywnia się depresja i dołujące myśli. Przyznam że jak ktos mnie zrani to zrywam kontakt, jeszcze nie doświadczałam odbudowywania zaufania. W tej kwesti bardziej doświadczone są dziewczyny z wątków o zdradzie.
purple_rose
napisał/a: purple_rose 2009-07-30 10:43
Dzięki Ci, Amelio29. Chyba rzeczywiście mnie nigdy nie zrozumie, do takiego wniosku dochodzę, więc nie ma mu co suszyć głowy o swoich problemach, niskiej wierze etc. Zauważyłam, że mężczyźni boją się takich rozmów, kwitują je milczeniem, w gruncie rzeczy przestają się z nimi liczyć, uciekają. Wczoraj przeczytałam świetnego ebooka, "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Dzięki tej lekturze otworzyłam oczy na pewne kwestie, zrozumiałam jakie popełniam błędy i dostrzegłam mechanizm przyczyn i skutków naszych problemów. To mnie podbudowało, chyba potrzebowałam takiego "kopa". Teraz wiem, że ze swoją niepewnością muszę sobie sama poradzić. Jeśli nie czytałaś, gorąco polecam i jeśli chcesz, mogę Ci przesłać na meila;)
napisał/a: PierwszaZona 2009-07-31 08:47
Purple_rose PW