Problemik (nie)typowy

napisał/a: gumis3 2007-03-04 02:50
Witam Was.
Mam nadzieję, że nie rozpiszę się jak, to zwykle ze mną bywa...

Mój problemik zaczął się dokładnie we wrześniu 2006, kiedy to poszedłem do nowej szkoły... Poprzedzający rozpoczęcie roku, wyjazd najmłodszych roczników odmienił całe moje życie o 180' i do tej pory nie mogę się pozbierać - odmieniły pozytywnie :). Poznając nową klasę, poznałem ją...
(Nawiasem mówiąc, przed tymi wydarzeniami całkiem inaczej wyobrażałem sobie mój ideał kobiety. Przekonałem się, że wyobrażenia mogą być bardzo sprzeczne, kiedy się zakochujemy w nieznajomej - jeszcze - osobie...)

Inteligentna, urocza, kreatywna, cudowna,... Wszystkie najpiękniejsze określenia kobiety mógłbym napisać i tak nie napisałbym tego czego bym chciał. Ona jest dla mnie nie do opisania ... Nawet, to że jest bardzo uparta, jej w niej takie słodkie, że... ahh...
W skrócie mówiąc: Zakochałem się od pierwsze wyjrzenia!
Jestem nieśmiały (muszę być w znanym mi towarzystwie, aby móc swobodnie funkcjonować, poznawanie nowych ludzi jest dla mnie ważne, ale jest też dla mnie dużym wyzwaniem...). W czasie wyjazdu, podczas wyjścia "terenowego" to Ona zrobiła pierwszy krok i zaczęła ze mną rozmowę, podczas, której czułem się swobodniej niż zwykle... Byłem wtedy cały w skowronkach :P Wyjazd trwały krótko.

Rozpoczął się nowy rok szkolny, w nowej szkole, z nowymi ludźmi i ze świadomością powyjazdową, jeżeli mogę, to tak nazwać.
Przez pierwsze dwa miesiące kontakt z nią miałem najlepszy, jeżeli chodzi o nowych znajomych z klasy. Siedzenie razem na przerwach, odprowadzanie po szkole (pod jakimś pretekstem, chociaż nie zawsze), dużo ciekawych rozmów pozwoliły mi ją bliżej poznać...
W klasie też była (jest), druga koleżanka, który dobry kontakt utrzymywała ze mną i z moją upartą . Można powiedzieć, że od początku zebraliśmy się w 3-4 osoby, które wszystkie dobrze się dogadywały i pomagały sobie. Wracając do tej drugiej koleżanki, rozmawiałem z nią , powiedziałem co czuję do "uparciucha" i doszliśmy do wniosku, że może tylko jest to zauroczenie, które minie za miesiąc, dwa... Na moje szczęście im więcej czasu mijało tym bardziej byłem pewny swojego uczucia. Postanowiłem jej o tym powiedzieć... (uparciuchowi).
Z tego względu, że Ona uczy się jeszcze po lekcjach w innej szkole, bardzo rzadko miała czas, żeby gdzieś pójść, chociaż, żeby gdzieś na chwilę usiąść i porozmawiać. Po drugiej szkole biegnie na autobus (mieszka kilkanaście kilometrów za miastem). Kupiłem róże... Dziwnie mi było wręczyć tego kwiatka na przerwie między innymi z klasy... W ogóle jakby, to wyglądało...? Przeanalizowałem wszystkie za i przeciw i postanowiłem zostawić róże w szatni...
Była zła... Nawet bardzo... Następnego dnia razem stwierdziliśmy, że musimy porozmawiać (szykowałem się od kilku dni na taką rozmowę). Rozmawialiśmy długo... Powiedziałem jak jest i co do niej czuję... Dowiedziałem się, że On nie chce się obecnie w nic angażować, że mnie najbardziej lubi i szanuje, że Ona jest wredna, że na każdym kroku mogę spotkać mądrzejsze i ładniejsze od niej... Jak mówiłem jest uparta i tak sobie postanowiła... Powiedziałem, że mi się nigdzie nie spieszy i będę czekać... [w dużym skrócie].
Przez następne miesiące sytuacja dalej się rozwijała, niestety mało dynamicznie szła do przodu... Kontakt mamy dobry, nadajemy na tej samej fali
Ostatnio... tak jakby zaczęła się bardziej mną interesować... Jeżeli można, takiego dosadnego określenia użyć do takiej sytuacji... Czuję się tak subtelnie obserwowany, nie jest już takim uparciuchem, zdarzają się w szkole momenty, że rozumiemy się bez słów... Tak jakby Ona wiedziała, co ja chcę powiedzieć i odwrotnie. Wystarczy delikatna wymiana spojrzeń i już...
Pokrótce opisałem moją sytuację tak wyglądającą z mojej strony...

W nowej klasie poznałem też kolegę, przez pierwsze hm... 4 miesiące wydawało mi się, że koleś jest spoko, że będą z niego ludzie... Okazało się, że człowiek gra na uczuciach innych - nie wiem czy świadomie czy nie, ale robi to tak perfidnie, że to boli... Cyklicznie zmienia zainteresowanie pewną osobą... "Przerzucił" się na uparciucha i najgorsze w tym jest, to, że Ona nie widzi tego kim na prawdę on jest... :( Rozmawiałem z nią o nim i jej zdaniem koleś js zagubiony i trzeba mu pomóc (taki stan rzeczy był 1,5 miesiąca temu... Mam nadzieję, że już niebezpieczeństwo, zmiennego amanta zażegnane...)

Muszę się przyznać, że jest okropnie zazdrosny. Czasami widzę, jak inni koledzy z klasy perfidnie "lecą" na nią... Wtedy najchętniej wstałbym i wyszedł ze szkoły...
Co mam zrobić, żeby nie być, aż takim zazdrośnikiem - czasami nawet z błahego powodu...
O co jej chodzi... Nie chce się w nic angażować, a czasami widzę, po jej spojrzeniach wszystko...
Nie ma dnia, żebym o niej nie myślał, to jest jak obsesja... Czasami sobie z tym nie radzę i czuję, że jest mi ciężko. Zastanawiam się dlaczego tak jest, a nie inaczej? Może coś robię źle... Nie podobam się jej... Nie widzi we mnie tego kogoś najważniejszego...? Dlaczego nie chce ode mnie żadnych, nawet najmniejszych prezentów - tłumaczy się, że nie lubi nic dostawać...
Jak długo można czekać na miłość? I jak sobie na obecną chwilę poradzić, aby dać jej czas i wytrzymać to...

Przepraszam, że tak dużo napisałem. W trakcie pisania zostałem wybity z pantałyku i na 100% nie napisałem najważniejszych dla mnie rzeczy o które chciałem zapytać... Na spokojnie jeszcze przeczytam rano (bo teraz jest 3 w nocy) i jakby coś, to dopiszę.
Przepraszam jeszcze z określenia - druga koleżanka, uparciuch, ale ciężko by mi było operować imionami lub nawet zdrobnieniami, które są dla mnie ważne... ;)

Jestem całkowicie pewny tego, że zakochany jestem w niej po uszy! :* i na obecną chwilę, nie mogę bez niej żyć :)
Może niektóre fragmenty tego postu wydają się takie bardzo dziecinne i banalne, ale chciałem dokładnie naszkicować kontur mojego problemiku...
Jak złamałem Regulamin to przepraszam, poproszę o reprymendę.

Pozdrawiam serdecznie i czekam na komentarze... :)
napisał/a: Patka2 2007-03-05 11:27
Ty chyba bardzo młody jesteś co??
napisał/a: samsam 2007-03-05 11:44
gumis, wydaje mi się, że masz duże szanse, aby wreszcie podbić jej serduszko. Czasami tak jest, ze potrzeba więcej czasu, by sie do kogoś na 100% przekonać. Myślę, że pomału sytuacja rozwija się w dobrym kierunku. Bądź cierpliwi, a wszystko zakończy sie po Twojej myśli. Trzymam kciuki.
napisał/a: gumis3 2007-03-05 14:41
napisal(a):Ty chyba bardzo młody jesteś co??


Bardzo, to może już nie...
Domyślam się, że treść i forma w jakiej, to przedstawiłem wskazywałaby na, że "jestem jeszcze nie dojrzały" lub coś w tym stylu... Wbrew pozorom raczej tak nie jest...

Dziękuję Sylwio za dobre słowo.

Może nie potrzebnie, to tutaj pisałem... Szczerze mówiąc, to chciałem się "wypisać", bo ciężko mi z tym. Może dla nie których taka sytuacja może wydawać się śmieszna i dziecinna, ale dla mnie, to okres na razie najważniejszy w moim (krótkim...) życiu, a to że jestem młody, chyba nie dyskwalifikuje mnie z tego, żebym mógł się "wypisać" na tym forum

Pozdrawiam serdecznie
napisał/a: samsam 2007-03-05 14:50
gumis napisal(a):Domyślam się, że treść i forma w jakiej, to przedstawiłem wskazywałaby na, że "jestem jeszcze nie dojrzały"

Nie, ja tego tak nie odebrałam i myślę, że Patka nic złego też nie miała na myśli.
gumis napisal(a):Może nie potrzebnie, to tutaj pisałem

Dlaczego tak uważasz? Bardzo dobrze, ze podzieliłeś sie z nami swoimi problemami. Dobrze jest komuś powiedzieć, czy napisać o swoich kłopotach. Zwłaszcza osobom całkowicie postronnym, którzy mają całkiem inne spojrzenie na całą sytuację.
gumis napisal(a):Może dla nie których taka sytuacja może wydawać się śmieszna i dziecinna

To wcale nie jest ś mieszne, tym bardziej dziecinne. Miłość nigdy nie jest śmieszna, a do niej ma prawo każdy, zarówno ten, co ma 60 lat, jak i ten co 16.
gumis napisal(a):a to że jestem młody, chyba nie dyskwalifikuje mnie z tego, żebym mógł się "wypisać" na tym forum

Jasne, ze nie. I mam nadzieje, ze jeszcze nie raz napiszesz na naszym form posta.
napisał/a: Patka2 2007-03-05 14:51
gumis napisal(a):a to że jestem młody, chyba nie dyskwalifikuje mnie z tego, żebym mógł się "wypisać" na tym forum

no pewnie że nie.
Sorki za to pytanie, nie gniewaj sie.
gumis napisal(a):Może nie potrzebnie, to tutaj pisałem... Szczerze mówiąc, to chciałem się "wypisać", bo ciężko mi z tym.

dobrze że sie wygadałeś, ulkzyłeś sobie.

Mysle że Sylwia ma duzo racji :)
napisał/a: slicznotkapl 2009-05-03 20:53
I jak rozwinela sie cala ta sytuacja?
Jest juz lepiej?
Dziewczyna podziela Twoje zainteresowanie?:)