Przyjaźń damsko-męska

napisał/a: Elita82 2009-11-12 08:08
Miałam kiedys przyjaciela...
bylismy dziecmi gdy sie poznalismy i od malego wszedzie chodzilismy razem co zadko sie zdarza wsrod kilkuletnich dzieci:) potem pojawilo sie uczucie wiecie to pierwsze uczucie i dlugo nosilam w sobie ta tajemnice w koncu zaczelam interesowac sie innymi chlopakamiitp. a z nami bylo roznie bo nie zawsze mozna bylo sie eidywac czasem kontakt urywal sie na dlugo w miedzy czasie ja przeszlam burzliwe dojrzewanie spotkalismy sie na egzaminach do szkoly on sie dostal ja nie ale zaczelismy znow sie widywac i znow bylo jak kiedys szalenstwa wspolne rozmowy spacery do parku a te uczucia z dziecinstwa odzyly dowiedzialam sie ze on tez sie we mnie kocha poetm byl sylwester i wspaniale wspomnienia powiedzial ze chce ze mna byc i tylko ze mna boze jaka bylam szczesliwa:) potem bal maturalny i... wspolne wakacje na ktorych mialo sie wydarzyc cos dlugo o tym rozmawialismy i uznalismy ze na wakacjach zaczniemy wspolzycie ale z nami w pokoju byla taka magda a na wakacjach cos zaczelo sie ze mna dziac i z nim tez pojawily sie watpliwosci... wrocilismy z tych wakacjii dziewnie odmienieni i... nasz zwiazek sie skonczyl tak poprostu wypalil chyba przyjazni nie udalo sie uratowac... bardzo mi go brakuje tych rozmow ale dzis wiem ze tak sie nie da miec przyjazn faceta i zwiazek bo to nie wypali i mysle ze miedzy przyjaznia a miloscia jest tak cienka granica ze nawet jesli obie strony sa w szczesliwych zwiazkach to nieoczekiwanie cos moze sie zdarzyc cos zaiskrzec i wtedy juuz nic nie jest takie samo wszytsko moze sie zawalic...
napisał/a: KasiaKubus 2009-11-25 22:42
A ja wierzę w przyjaźń damsko męską ponieważ miałam nie jednego-kumpla przyjaciela niestety z jednym straciłam zupełnie kontakt a szkoda bo umieliśmy wzajemnie sobie pomagać itp.
lunafly
napisał/a: lunafly 2010-01-30 07:36
A ja mysle,ze przyjazn damsko meska istnieje ale nalezy jeszcze dodac,ze zdarza sie to tylko w przypadku dwoch bratnich dusz i tylko w przypadku jak sa PARA, MALZENSTWEM itp...
Bez tej relacji to tak jak juz pisalyscie czysta utopia, meska psychika jest zupelnie odmienna od kobiecej, tak wiec jesli nagle mezczyzna wydaje Ci sie taki przyjacielski to nie jest to bezinteresowne, bo albo jest zdesperowany, zalamany i rozczarowany poprzednim zwiazkiem...co i tak w rezultacie prowadzi do szukania 'egzemplarza zastepczego-pocieszajacego', ma juz poukladane wlasne zycie rodzinne -bedzie przyjacielem dla kobiety pod warunkiem,ze zona ma to na oku i na to pozwala ;)W innym przypadku moze to szybko zabrnac w zla strone- szybki krok ku zdradzie.
Moj Nazeczony jest moim przyjacielem, jemu moge powierzyc wszystkie tajemnice, ale jak juz powiedzialam jest moim Nazeczonym - a to wielka roznica...
napisał/a: lady17 2010-01-30 14:17
hej, opowiem swoja historie, moze kto mi pomoze zrozumiec...jestem ze swoim chlopakiem 4,5 roku. Poznalismy sie w 2004 roku na wakacjach, dalam mu swoj nr tel i nic wiecej nie wydarzylo sie. Przez caly rok dzwonil , wysylal smsy, oczywiscie bez zadnych wiekszych odpowiedzi z mojej strony. Zbywalam go. Byl wytrwaly jednak i po roku udalo mu sie mnie namowic na spotkanie. Ze tak powiem z braku laku, nudzilam sie zgodzilam sie. Pozniej pojechalam z nim na wakacje tez z nudow, nie podobal mi sie w ogole, nie planowalam nic z nim. Jednak po powrocie z wakacji cos sie zaczelo rodzic miedzy nami....i tak zostalismy para. Przez pierwszy rok byla sielanka, widywalismy sie co tydzien ze wzgledu na inne miejscowosci. Byl kochany, opiekunczy, pomocny, nie dal mnie skrzywdzic, wrazliwy, no czasmai wydawalo mi sie ma taka dusze nature troche kobieca, swietnie odczytywal moje mysli i to czego chce. Czasami ja sie zle wobec niego zachowywalam a on zawsze pierwszy wyciagal reke, przepraszal... Kryzys przyszedl po 2 latach, zaczelo sie robic bardzo nieprzyjkemnie, jego obojetnosc wobec mnie , ciagla uceiczka przede mna, palenie trawy ciagle....ja zylam agresja , ciagle awantury, nie moglam zniesc tej przemiany. Pozniej rozmowa o roztsaniu....ja nie chcialam, probowalam ratowac to. i udalo sie , wyjechalismy na wakacje po ktorych zaczelo by znowu dobrze. dodam ze mieszkalismy ja w polsce on w anglii, ja studiwoalam, ale czesto przyjezdzalm do niego , on do mnie, bylo naprawde znowu jak kiedys. Pozniej nastepne wakacje (3 rok zwiazku) porzyjechalam doi niuego na 3 miesiace, w porzadku bylo. Pozniej ja [owrot na studia i wspolne wyczekiwanie na koniec moich studiow i zycie razem. W koncu obrona i jego przyjazd w sieprniu do polski po ktorym razem mielismy wyjechac. Poczatek wspolnych chwil dziwny bo nie bardzo mielsimy pomysl co robic, ja chcialam wyjechac gdzies on tak srednio. Pozniej jednak pojechalismy na dmorze i bylo dziwnie, nie tak jak 4 lata temu....wszytsko takie wymuszone, on to chcial robic ja to, ja chcialam przedluzyc pobyt on chcioal wracac, nie wiem dlaczego sie tak zachowywal. Atmosfera dziwna miedzy nami, po czym szok.....wfrzesien za tydzien mamy jechac do anglii a on do mnie ze to chyba nie ma sesnu.....ze nie psaujemy, ze ciagle mu gderam nad uchem, ze sa klotnie, ze ja sie nie zmienie, mam podly charakter.... itd bylam w sozku!!! rozryczalam sie bo nie moglam zrozumeic tego, zapytalam jak mozna tak nagle kogos porzuycac a on ze to nie bylo nagle tylko juz wczesniej myslal o tym ale nie mial odwagi mi powiedziec, nie mial jaj....a teraz nie chce mki marnowac nastepncyh lat , a on caly czas nie jest pewny nas....swiat mi sie zawalil...Rozmawialam z nim , chcialam sprobowac ...wyjechalismy wiec do anglii razem ale za niedlugi czas znowu taka rozmowa przy okajzi jakiejs tam klotni...i nastepna rozmowa teraz. ze taka zmiana bedzie na lepsze i jeszcze mu podziekuje kiedys, z e z nim nie bede szczesliwa, ze moje zachowania sie powtarzaja, a ze on nie chce rezygnowac z pewnych rzeczy (palenie trawy np) i nie jestem dla niego wystarczajacym bodzcem zeby przestal, ze nie docieram juz do niego. Mowi ze jestemy mlodzi i mozemy sobie zycie ulozyc z kims innym...I teraz powiedzcie mi co zrobilam zle?????jak powinnam postepowac????moze rzeczywiscie mma z***any charakter, powinnam sie nie wtracac, nie odzywca np z ta trawa, niech pali ,no nie wiem sama, najgorsze ze jak ta ukochana osoba mogla sie tak zmienic????ktora tyle zabiegala, prosila, wysylala kwaity z przeprosinami (teraz on nie przeprasza nikog bo nie ma za co )przyjezdzlaa o polnocy do mnie , potrfaila mnie zaskakiwac, kochac nad zycie ????nio odpowiedzcie bo nie rozumiem!!!!!!!!!nie wyobrazam sobie zycia bez niego, nie wiem co ze soba zrobie (mam slaba osobowsc i chwiejna emocjonalnie) jak zostane sama , bez niego....jest dla mnie wsyztskim, ja to przezywam bardzo a on ...zycie toczy sie dalej dla niego , tu pojedzie to zalatwo tamto, teraz akurat jest w szkole w pl ja zostalam tutaj i rozmyslam....nie wiem prosze pomzocie zrozumiec.......jak wspominam tamte chwiler lata, jaki byl kochany...to rycze bez przerwy.....co zmienilo mu sie w tej glowie???
lunafly
napisał/a: lunafly 2010-01-31 00:49
Droga lady17,
zanim odpowiem na Twoje pytanie moze napisze ci wiecej na temat trawki i jej odzialywania na organizm czlowieka-Składnikiem marihuany który najsilniej oddziałuje na organizm człowieka jest tetrahydrokanabinol (THC) - miedzy innymi wywołuje euforie. W organizmie człowieka są specyficzne receptory - tzw. receptory kanabinoidowe - THC wiąże się z tymi receptorami i pobudza je. Obszary mózgu odpowiedzialne za takie funkcje psychiczne jak myślenie, pamięć, koncentracja, koordynacja ruchowa, poczucie czasu i przestrzeni zawierają liczne receptory kanabinoidowe. Tak więc zażywanie marihuany wpływa na te wszystkie funkcje.
Działanie na fizjologię organizmu:

Ich oddziaływanie może być różnorakie od pobudzającego, do uspakajającego i wywołującego halucynacje.

Odczucia towarzyszące zastosowaniu substancji:

Przyjemne: wyraźnie pogarsza się słuch, przytłumieniu ulegają również inne zmysły. Wzrasta poziom zadowolenia oraz spokoju. Traci się poczucie mijającego czasu, zdaję się on biec o wiele wolniej. Kontakty seksualne zdają się być o wiele przyjemniejsze. Dominuje ogólny optymizm oraz wzrost poczucia własnej wartości.

Dyskomfortowe: większa podatność na sugestie, poczucie zagubienia; pojawiają się nieracjonalne myśli; wzrasta napięcie, gorzej zapamiętuję się informacje oraz problemy z koncentracją; wzrost tętna, popadanie w apatie; mogą się pojawiać stany lękowe oraz urojenia.
Dlaczego to pisze, bo jak sama napisalas twoj chlopak zaczal zazywac trawke, ona wlasnie moze byc powodem jego naglej zmiany osobowosciowej, ponadto mieszkam w Anglii prawie cztery lata i naprawde duzo widzialam, mlodzi mezczyzni zazwyczaj bedac samotnie w Anglii spotykaja na swojej drodze wiele przeszkod natury psychicznej: stres z powodu zmiany srodowiska, teskonota za najblizszymi, poczucie osamotnienia,zmeczenie spowodowane ciezka praca. Wiadomo nie od dzis ,ze psychika meska ma duzo bardziej krucha konstrukcje i moze dlatego mezczyzni jesli nie maja w sobie duzego hartu ducha czesto popadaja w tarapaty. Tak pewnie bylo i w Twoim przypadku, pewnie jakies niewlasciwe towarzystwo, moze i nawet przepraszam to bedzie bolalo-przypadkowe kontakty z kobietami- tutaj tez niebrakuje samotnych i zdesperowanych kobiet, no i ta nieszczesna 'trawka'.
Wiem,ze probowalas ratowac sytuacje ale jesli on sam nie bedzie chcial sobie pomoc to naprawde szkoda zachodu, frustracje beda narastac i co za tym idzie konflikty, to jest przykre ale prawdziwe. Ponadto to jest problem uzaleznienia, ktory moze niestety przerodzic sie w przyszlosci w bardziej powazny problem...
Naja
napisał/a: Naja 2010-03-09 22:27
Taka przyjaźń istnieje między mną, a moim przyjacielem. No cóż, nie ukrywam, że on jest innej orientacji seksualnej więc można traktować to jako przyjaźń dwóch kobiet (zresztą on nie obraził by się za takie określenie) ;)
eggerth
napisał/a: eggerth 2010-03-25 23:12
Skoro o miłości mówimy, że jest możliwa (bo w DANYM CZASIE kogoś autentycznie kochamy), po czym z jakiegoś powodu związek się rozpada, a miłość kończy - przyjaźń damsko-męska również możliwa jest. Czy potem to się przeradza w jedno-/ obustronną miłość, czy też rozpada z hukiem, a może ową Przyjaźnią przez duże P pozostaje - któż to wie? Zależy od ludzi, zależy od ewentualnych partnerów tych ludzi, zależy od naszych zasad...
Felycyta
napisał/a: Felycyta 2010-04-12 21:04
Też kiedyś myślałam, że przyjaźń damsko-męska nie może istnieć , że po jakimś czasie jednak któraś ze stron zaczyna chcieć czegoś więcej .
Ale teraz wiem, że jest zupełnie inaczej. Nie każdy facet patrzy na kobietę (i odwrotnie) jak na obiekt seksualny, czy w kategorii "dobra żona czy kochanka? "
Sama mam Przyjaciela- faceta , z którym Trzymam się od podstawówki, Dobrze się dogadujemy, romumiemy, czujemy sie w swoim towarzystwie jak brat z siostrą . Oboje jesteśmy w szczęśliwych związkach i Nigdy żadne z nas nie myślało jak by to było nam w łóżku czy jak byśmy się dogadywali jako para ... Traktujemy się raczej jak rodzeństwo, On mi daje to czego nie miałam nigdy od swoich braci (bo zawsze zajęci sobą a ja najmłodsza) a ja mu daję to co dałaby mu siostra , gdyby ją miał. Razem przeżywaliśmy pierwsze miłości, pierwsze końce związków. Wydaje mi się, że płeć w przyjaźni nie ma większego znaczenia. Albo się rozumiecie albo nie.
A wogóle to moim zdaniem przyjaźń damsko-męska jest więcej warta niż te babski, bo kobiety są zawistne ....
napisał/a: czarna77 2010-05-01 21:40
Felycyta napisal(a):
A wogóle to moim zdaniem przyjaźń damsko-męska jest więcej warta niż te babski, bo kobiety są zawistne ....


A faceci wbrew pozorom plotkują bardziej niż kobiety :D
Też mam takiego "dobrego koleżkę".
Kiedy dzwonimy do siebie to wiem wszystko o wszystkich :)
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-05-01 23:12
Ja nie wierzę w przyjaźń damsko męską - taka przyjaźń zazwyczaj kończy się miłością jednej lub oby stron.
Kolega, koleżanka - tak, ale nie przyjaciel.
Kolega / koleżanka to osoba, z którą się porozmawia od czasu do czasu na gg lub się spotka przez przypadek na ulicy bądź też umówi w grupie innych znajomych.
Przyjaciel - osoba, której człowiek się zwierza gdy ma taką potrzebę lub osoba u której porady szukamy. Przyjaciel to ktoś komu ufamy, że nas nie okłamie i powie nam prawdę. To ktoś na kogo zawsze możemy liczyć.

Ja miałam tylko jednego przyjaciela.
Był nim od zawsze ...
Był nim podczas chodzenia z innymi dziewczynami, doradzał się mnie co i jak, sporo czasu spędzaliśmy razem.
Teraz jest moim mężem.
napisał/a: kust12 2010-05-06 13:59
Wyjątkowo aktualny temat przecież mamy wyczekaną wiosne ...pora się zakochac....Tylko przecież nie w swoim przyjacielu, zakochac się w kumplu to znaczy po prostu bezpowrotnie go stracic?......Chciałoby się łudzic, że ta właśnie znajomośc przetrzyma wszystko, ale czy jeśli faktycznie dochodzi do tego,że któraś ze stron się zakochuje czy po tym jest możliwa jeszcze przyjaźń czy jest to koniec znajomości...? Mój przyjaciel :) ostatnio podzielił się ze mną pewną refleksją...Sam będąc bardzo logicznym i spójnym powiedział, że "w związkach międzyludzkich tj. miłościach, sympatiach, przyjaźniach nie ma żadnej logiki...wolałabym nie ,ale się muszę zgodzic...logiki totalny brak...
napisał/a: kust12 2010-05-06 14:16
Wyjątkowo aktualny temat przecież mamy wyczekaną wiosne ...pora się zakochac....Tylko przecież nie w swoim przyjacielu, zakochac się w kumplu to znaczy po prostu bezpowrotnie go stracic?......Chciałoby się łudzic, że ta właśnie znajomośc przetrzyma wszystko, ale czy jeśli faktycznie dochodzi do tego,że któraś ze stron się zakochuje czy po tym jest możliwa jeszcze przyjaźń czy jest to koniec znajomości...? Mój przyjaciel ostatnio podzielił się ze mną pewną refleksją...Sam będąc bardzo logicznym i spójnym powiedział, że "w związkach międzyludzkich tj. miłościach, sympatiach, przyjaźniach nie ma żadnej logiki...wolałabym nie ,ale się muszę zgodzic...logiki totalny brak...