Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

"... szukam miłości, niech ktoś nauczy mnie kochać...&q

napisał/a: magdula_m 2009-11-11 23:13
Witam

Jestem tu nowa, szukam wsparcia, rad... Nie chcę się nad sobą użalać, bo to zajęło mi i tak stosunkowo dużo czasu, z mojego 22 -letniego życia. Chcę tylko usłyszeć od obcych mi przecież osób szczere słowa, obiektywne opinie... Bo nie wiem, czy wszystko ze mną w porządku.

Dwa lata temu zakończyłam dość krótki związek, zostałam porzucona, rozstawaliśmy się dłużej, niż byliśmy razem. To był trochę patologiczny związek - mój pierwszy. Nie potrafiłam się otworzyć od razu, uczyłam się bycia z kimś. Ale nie wyszło, co przepłakałam, zahaczyłam chyba o depresję, straciłam krótko mówiąc rok z mojego życia, bo nie mogłam się pozbierać. A jestm bardzo wrażliwą osobą i nie potrafię ot tak zacząć na nowo.

Od tamtej pory nie było nikogo - jakies zwykłe znajomości, nic ponadto. Pojawił się niedawno ktoś, zupełnie inny od byłego - zupełnie - to ważne, bo obaj są na dwóch biegunach pod każdym względem. Ale tutaj znów pojawiam się ja i moje dziwne problemy...

Słuchajcie, nigdy nie potrafiłam okazywać uczuć, uczę się tego. Nie lubiłam się np przytulać, ale z czasem wszystko powoli przeszło, przechodzi... Generalnie wstydzę się uczuć. Nie wiem, tłumaczyłam sobie to tym, ze nigdy nie słyszlalam od rodzicow słów:kocham Cię (i sama tez im nie mowilam), moja siostra wczesnie wyszla za maz, naruszyla zaufanie rodzicow. Czasem myślę, że to przez to ja teraz nie potrafię stworzyć normalnych relacji z drugą osobą, znaleźć kogoś odpowiedniego. Bo szukam ideału, takiego, który podobałby się mnie, rodzicom, byłby po prostu na medal. Ten obecny taki nie jest... Ten poprzedni był... (a moze go idealizowalam).

Niby rodzice nie dają mi odczuć, że mi nie ufają. Ufają, nawet bardzo. Ale ja mam przekonanie, że cokolwiek zrobię, z kimkolwiek się zwiążę to będzie źle... Kiedyś uslyszlam, ze najpierw studia, potem zwiazek (niby w konwencji żartu, bo gdy bylam zwiazana nie robili mi wyrzutow). Uczę się dobrze, bo samej zalezy mi na wyksztalceniu, studia juz prawie koncze... i wciaz jestem sama.

Nie wiem co jest nie tak. Tzn wiem, ale nie umiem tego zmienić. Nie za często wychodzę gdzieś, żeby poznać nowych ludzi, bo moi znajomi już są połączeni w pary, wiec jueśli wychodzimy to razem... w znanym gronie, bez nowych osób, nie mam jak kogoś poznać, a samej przecież nie będę biegać z plakietką - szukam miłości, niech ktoś nauczy mnie kochać...

Spotykam sie wprawdzie z kimś. To sporadyczne widzenia. Niby ię przytulamy, są pocałunki... to jednak nie było nigdy rozmowy na temat nas. Nie pyta mnie o nic, czuję, że dla Niego to dobre rozwiązanie, bo też jest sam i tak mu wygodnie - od czasu do czasu z kimś pobyć, chyba nie traktuje mnie na poważnie. A nie mogę go zapytać wprost, nie chcę go zranić, bo wiem ze to bardzo wrażliwy człowiek i po bolesnych doświadczeniach w związku. Nasi znajomi nas "wyswatali", stąd trochę o Nim wiem... Inaczej nic bym nei wiedziala, bo jest zamkniety w sobie. Ostatni dowiaduję się o jego ekscesach, które mi sie bardzo nie podobają - on wie, że tego nie lubię, więc sam mi nie powiedział. Ja udaję ze o niczym nie wiem. Bo przeceiż oficjalnie nie jestesmy razem.
Już zaczyna sie moje mętnę myślenie... czy aby napewno dalej to utrzymywac, skoro ja juz wariuje, tyle rzeczy mi sie nie podoba, a z drugiej strony jest mi z nim dobrze - nie idealnie,ale dobrze. Poza tym nie chce go ranic, koncząc spotkania, a przecież ranię go teraz - swoimi wątpliwościami, niezdecydowaniem. Nie wiem czy on ma jakies plany wobec mnie, nic nie wiem... A gdybym to skończyła brakowaloby mi go - napewno. Może to tylko przyzwyczajenie, bo nie chce byc sama... Dodam, ze w tym naszym "zwiazku", kiedy rodzilo sie miedzy nami cos wiecej nie było zadnych motylkow w brzuchu, szalenstwa, ochów i achów. Przyszło to spokojnie... powoli sie toczylo i nadal tak toczy. Jest spokojnie, za spokojnie. A moze to ja wynajduje jakies problemy, stwarzam sobie sama trudnosci. Ale czuje ze nie wytrzymam ze soba tak dluzej.

Nie umiem sobie pomoc, nie potrafie przerwac zwiazku, nie potrafie znalezc prawdziwej milosci. Chyba dlatego ze tak zostalam zraniona i porownuje tego obecnego z bylym.

Wiecie, ostatnio przez juz dobre 3 tyg, nie moge spac w nocy. Niby nie dreczy mnie to wszystko tak, ze nie moge myslec o niczym innym, ale podswiadomie to we mnie siedzi i nie daje spokoju. Bo czas płynie, przecieka mi przez palce, ja znowu nie jestem szczesliwa... (byłam moze z 5 miesiecy pierwszego zwiazku - tak szczerze).

Pomocy, nie wiem, moze powinnam zasiegnac rady specjalisty, bo nie rozumiem sama siebie.. Z zazdroscia juz (jak kiedys nigdy nie zazdroscilam) patrze na pary na ulicy, usmiechniete malzenstwa w moim wieku, szczesliwe zwiazki moich przyjaciol...

Nie chce byc sama, nie potrafie byc z kims.. ratunku
napisał/a: ~gość 2009-11-12 00:01
Nie umie nie potrafie nie bylam co jeszcze ? ...

Wiecej optymistycznego podejscia i wiary w siebie, jesli trafisz na dobrego i wyrozumialego "przewodnika" to bedzie ok :)
napisał/a: nando 2009-11-12 00:51
hmm mam podobnie chociaż kończe dopiero 18 lat. nie jestem w związku bo nie potrafię. wole być sam i cieszyć się tym co mam. uważam, że jeśli nie pasuje Ci ten zwiazek to nie oszukuj się. lecz jeśli czujesz, że jest to to czego potrzebujesz to podpalaj ten ogień. bądź z nim. ja np. niby chcę a nie chcę.
staraj się być pewna swoich uczuć (choć to trudne). nie stawiaj tego jako priorytet swojego życia. tak uważam. niech twoja nauka/praca będą twoimi rzeczami pierwszopalnowymi a miłość drugo. nie wiem czy dobrze mówią lecz takie jest moje doświadczenie. kiedyś (choć ty tylko liceum) olałem troszke naukę i poświęciłem się dziewczynie. skończyło się tak że odrzucila mnie a ja zostałem z niczym.

trzymaj się i bądź twarda
napisał/a: no name 2009-11-12 05:34
lepiej jej nie szukac, bo mozna zle trafic....

ja tam nie patrze z zazdroscia na pary na ulicach....czego im zazdroscic?

jeszcze trafisz swoje Personal Best w emocjach i uczuciach, poczekaj...cos sie trafi....
napisał/a: ~gość 2009-11-12 09:12
magdula_m napisal(a):Słuchajcie, nigdy nie potrafiłam okazywać uczuć, uczę się tego. Nie lubiłam się np przytulać, ale z czasem wszystko powoli przeszło, przechodzi... Generalnie wstydzę się uczuć. Nie wiem, tłumaczyłam sobie to tym, ze nigdy nie słyszlalam od rodzicow słów:kocham Cię (i sama tez im nie mowilam)
sądzę, że tu masz rację, relacje rodzinne bardzo mocno potrafią się odbić na cechach związkowych- sama tak mam. Co najgorsze cechy, których w swojej rodzinie nienawidzę, przelewam na związek...
magdula_m napisal(a):Ostatni dowiaduję się o jego ekscesach, które mi sie bardzo nie podobają
sądzę, że istotne jest, jakie to są ekscesy, bo jeśli jakieś poważne, to sądzę, że skoro ta znajomość nie jest jakoś daleko posunięta, to lepiej to skońćzyć teraz niż tkwić w toksycznym związku później, o czym kilka wątków tu na forum jest. Generalnie z tego co piszesz, to żyjecie oboje w niejakiej stagnacji, nie otwieracie się przed sobą a wydaje mi się, że w głebi duszy każdy tego potrzebuje. Może przemyśl czy warto i spróbuj zmienić wasze relacje. Ale tu musisz być już no na bank pewna, bo jak się przed sobą otworzycie, będziecie swoimi jedynymi powiernikami, to zapewniam Cię, że uzależnicie się na tyle, że trudno będzie Wam to kiedykolwiek skończyć w razie potrzeby.
napisał/a: Tigana 2009-11-12 10:37
magdula_m, kesteś strasznie wycofana w swoim życiu. Boisz sie podjąć jakiejkolwiek decyzji, żeby nikogo nie zranić. Ba, boisz sie nawet podjąć głębszej rozmowy ze swoim chłopakiem, bo mógłby powiedzie coś, co cię zrani. A nie rani Cię życie w ten sposób? sama czujesz, że czas przecieka Ci przez palce... Nie da się zbudować zdrowej relacji nie rozmawiając o swoich oczekiwaniach i marzeniach. Zdecyduj się - chcesz z nim być- to porozmawiaj z nim, powiedz, że taki płytki kontakt Ci nie wystarcza, że chcesz wiedzieć na czym stoisz. Nie chcessz nim być- to szukaj dalej. Zrób coś dla siebie, zapisz sie na taniec, albo do jakiejś organizacji studenckiej. Poznasz mnóstwo ludzi, może akurat i Tego Jedynego?
Pracuj nad sobą, nad okazywaniem uczuć. wiem, że to trudne, bo też bylam bardzo skryta. Na szczęście trafiłam na chłopaka, który się ciągle przytula ;) więc i ja musiałam się przełamać. Malymi kroczkami. Na początku spróbuj powiedzieć mamie, że ją kochasz. ZObaczysz, ile radości możesz sprawić w ten sposób.
napisał/a: magdula_m 2009-11-12 22:13
Mam wiarę w siebie, może nie jestem przebojową osobą, ale (choć na długi czas straciłam zupełnie wiarę we własne możliwości) pewna siebie jestem - nie zawsze to fakt, staram się. Czekając, staram się wciąż...tylko już nie wiem, czy jest sens czekać. Nie szukam niczego na siłę. Czekam... a czas płynie coraz szybciej.
nando, u mnie nauka zawsze była priorytetem, zawsze. Studiuję dwa kierunki, ciężkie. I fizycznie nie starczy mi czasu na rozrywkę, tak często jakbym chciała. A czasami nawet zwyczajnie nie chce mi się, bo cały tydzień spędzony od rana do wieczora na uczelni daje się we znaki. A czasem... niestety nie mam z kim wyjść. Jak mówiłam - znajomi, przyjaciele - mają swoje życie, partnerów, ja już nie jestem im potrzebna (tak odczuwam np w odniesieniu do mojej przyjaciółki, a raczej "przyjaciółki" - znamy się kupe lat, a ona po związaniu się zapomniała zupełnie o tym ze istnieję).
Też raz się poświęciłam - walczyłam jak lwica o poprzedni związek - zostałam z niczym - z żalem, poczuciem odrzucenia, poniżenia...

vanilla, masz rację - on mówi mi praktycznie nic, o nic mnie nie pyta, sama nie bede się zwierzać, np ze swojego dotychszasowego zycia emocjonalnego. Nic praktycznie o mnie nie wie, wiec sklonna jestem przypuszczac, ze po raz kolejny jestem zabawka. A z drugiej strony to wrazliwy czlowiek...
Jakie ekscesy? No np w związku z alkoholem (ja nie nawidze pijanstwa, mam uraz z dziecinstwa - nie mówi mi ze upija sie na umór, a robi to - wiem z relacji przyjacil, oczywiscie w tajemnicy), wiem z pewnego źródła, że miał przygodne spotkania w wiadomym celu z dziewczynami - nic trwałego, tylko bliskie kontakty cielesne (przyjaciele powiedzieli w tajemnicy, on nie wie, ze ja wiem). Wyglada na to, ze chce sie pokazac z jak najlepszej strony - tylko ja wiedzac to wszystko juz mam jako taki sad o nim. Plus sam fakt, ze mi o tym nie powiedzial - wiem, bylo to dawna - zanim sie znalismy, ale jednak... A on nic - ani oswojej przeszlosci, ani zadnych pytan o moja.

Tigana, to z mama nie wyjdzie - nie... wiem, ze keidys w przyszlosci tego pozaluje... ale nie potrafie. Po raz pierwszy powiedzialam juz teraz bylemu - ze go kocham, kiedy juz wiedzialam ze chce sie rozstac, bo tak ciezko mi bylo to z siebie wydusic. Poza tym niezle sie wtedy splakalam...

Boję się ze ktos mnie zrani - oczywiscie, bo dostalam niezla nauyczke od zyicia. Teraz kiedy tak mysle o bylym, o tym co mnie spotkalo - chyba pierwsza milosc jest najtrwalsza - tzn najdluzej zostaje w sercu, w pamieci. Potem juz tylko szuka sie czegos podobnego, ale ta pierwsza jest idealna. Moze ja nie potrafie do tego wszystkiego pokochac na nowo, bo juz nie wierze ze ktos da mi tyle szczescia co byly, bo ten ktos bylym nie jest, bo nie jest tak idealny, jak sobie wymarzylam...
napisał/a: gr76 2009-11-12 23:59
Słusznie zauważyłaś w tytule swojego pierwszego postu. Rzeczywiście chyba potrzebujesz kogoś, kto nauczy Cię okazywać uczucia.
Widać, że jesteś wrażliwą osobą, masz tylko problem z wyrażaniem swoich emocji, a tego można się nauczyć. Widać, że tego chcesz, a to już dużo.
Ten Twój obecny... w sumie nie wiem jak go nazwać ;) ... raczej tego Cię nie nauczy.
Na podstawie czego twierdzisz, że on jest wrażliwy? Przecież nawet nie rozmawiacie o swoich emocjach.
Mam wrażenie, że utrzymujesz tę znajomość tylko dlatego, bo to lepsze niż nic. Widać, że ona Cię nie zadowala. Zakończ ją więc! Dopóki jesteś z nim zmniejszasz swoje szanse na poznanie kogoś z kim będzie Ci naprawdę dobrze.