Romans - może dać

napisał/a: ~Redart" 2006-03-24 20:55
Czy są na grupie jakieś osoby, które przeżyły coś, co można by określić
jako "pozytywny w skutkach skok w bok" ?

Czy romans może dać energię, która skierowana na dotychczasowy
związek pozwala na nowo go ożywić i odbudować ?

Czy można rozdzielić przyjemność płynącą z nowej fascynacji
od pokusy ucieczki ze starego związku i nie wpadajać przy tym w
skrajne sprzeczności własnych odczuć i postaw, hipokryzję,
nieszczerość, poczucie wstydu, fałszu, winy ?

Czy tylko romans z twardym lądowaniem ("z deszczu pod rynnę") będzie
dobrym motywatorem do powrotu, czy są inne silne wewnętrzne motywy,
które działają na rzecz trwałości związków ?

Czy romans da się traktować jako element dojrzewania, rozwoju stałego
związku, czy zawsze jest to czynnik trwale uderzajacy w jego podstawy ?

napisał/a: ~Olga" 2006-03-24 22:29

Użytkownik "Redart" napisał w wiadomości
> Czy są na grupie jakieś osoby, które przeżyły coś, co można by określić
> jako "pozytywny w skutkach skok w bok" ?
>
> Czy romans może dać energię, która skierowana na dotychczasowy
> związek pozwala na nowo go ożywić i odbudować ?
> >
> Czy romans da się traktować jako element dojrzewania, rozwoju stałego
> związku, czy zawsze jest to czynnik trwale uderzajacy w jego podstawy ?

To się nazywa RACJONALIZACJA.
Masz romans albo zamierzasz go mieć i czekasz aż wszyscy powiedzą:
Tak, romans odświeży Twój związek, na pewno go ożywi.
Żona będzie Ci wręcz wdzięczna, że stałeś się dojrzalszy,radośniejszy, że
czerpiesz z życia wszystko, co najlepsze. Na pewno nie będzie jej przykro i
nie będzie się czuła gorsza, brzydsza,samotna i odrzucona.
Jednym słowem -będzie cudownie.

Tak w zasadzie to zdradzasz/zdradzisz żonę dla jej dobra.
O.

napisał/a: ~M.M." 2006-03-25 06:10
Redartwrote:
> Czy są na grupie jakieś osoby, które przeżyły coś, co można by określić
> jako "pozytywny w skutkach skok w bok" ?
>
Jeżeli pytasz o tych ktorzy zostali zdradzeni to odpowiedź brzmi NIE.
Wyjątkiem są osoby które dzięki zdradzie partnera dostały impuls do
działania i skończenia "niewygodnego" związku :).

> Czy romans może dać energię, która skierowana na dotychczasowy
> związek pozwala na nowo go ożywić i odbudować ?
>
Jedyne co mi przychodzi do głowy to poczucie winy i co za tym idzie
lepsze zachowanie w stosunku do stałego partnera.

> Czy można rozdzielić przyjemność płynącą z nowej fascynacji
> od pokusy ucieczki ze starego związku i nie wpadajać przy tym w
> skrajne sprzeczności własnych odczuć i postaw, hipokryzję,
> nieszczerość, poczucie wstydu, fałszu, winy ?
>
Podobno są tacy ludzie, ale wtedy trzeba mieć mocne rozgraniczenie:
związek emocjonalny - związek fizyczny. Zresztą wystarczy odrobina
empatii i wczucie się w rolę partnera (czy partnerki) który taki romans
odkryje i wszystko jasne. Jeżeli nie chcesz krzywdzić drugiej osoby nie
robisz tego. A jak chcesz to lepiej darować sobie ten związek i poszukać
innego.

> Czy tylko romans z twardym lądowaniem ("z deszczu pod rynnę") będzie
> dobrym motywatorem do powrotu, czy są inne silne wewnętrzne motywy,
> które działają na rzecz trwałości związków ?
>
A po co wracać jeżeli znalazło się "coś" lepszego ? Chyba nie z poczucia
winy. :)

> Czy romans da się traktować jako element dojrzewania, rozwoju stałego
> związku,
buhahahahahahaha

czy zawsze jest to czynnik trwale uderzajacy w jego podstawy ?
>
W podstawy tradycyjnego zwiazku opartego na zaufaniu i "prawie
własności" do drugiej bliskiej Ci osoby - TAK. Chyba, że jest to tak
zwany luźny zwiazek, oboje robicie co się wam podoba, ale pamietaj aby
poinformować o tym partnerkę :D.

Pozdrawiam M.M.
napisał/a: ~zofia_kobialkowska@poczta.onet.pl 2006-03-27 08:17
Tytulem samego wstepu ... Romens, "skok w bok", zdrada ... sa to pojecia dosc
wzgledne, zwlaszcza w odniesieniu do ostatniego "okreslenia". Wszystko zalezy od
ludzi i co dla nich jest wazne. Tych, ktoryz mnie tu jeszcze nie znaja za dobrze
informuje, ze mam dosc nietypowe podejscie do miedzyludzkich relacje, w tym
takze do zwiazkow.

> Czy są na grupie jakieś osoby, które przeżyły coś, co można by określić
> jako "pozytywny w skutkach skok w bok" ?

Tak bym tego wlasnie nie nazwala (patrz wstep), bo u mnie, w moim obecnym
zwiazku taki "skok w bok" nie jest zadnym "skokiem" czy jakas zdrada tylko
poprostu kazde z nas wie, ze moze wchodzic dosc gleboko w relacje z kims poza
naszym zwiazkiem. Zadko koncza sie te relacje w lozku aczkolwiek i tak bywa.
Skuten dla zwiazku (jak to nazywasz) jest jak najbardziej pozytywny. Ale ani nic
przed soba nie ukrywamy, ani sie nie oszukujemy...

Odpowiadajac zatem na pytanie wprost to wlasnie np. ja przezylam i przezywam cos
takiego o co pytasz mimo, ze okreslenie w moim wypadku nie jest tu
najszczesliwsze.

> Czy romans może dać energię, która skierowana na dotychczasowy
> związek pozwala na nowo go ożywić i odbudować ?

To zupelnie nie tak. Energia owszem. Dostrzegam na przyklad, ze im lepiej
rozwijaja sie relacje mojego partnera z innymi tym wiecej dostaje od niego ja.
Mowie o takim "zwiazkowym" aspekcie. Nawet w lozku jest wowczas jeszcze bardziej
na mnie napalony. Odnosnie siebie to powiem, ze jakos specjalnej roznicy jaka to
na mnie wywiera nie zauwazam. Z reszta znacznie zadziej wchodze sama w takie
relacje niz moj facet. Przyznam jednak, ze jeden taki moj kochanek zdecydowanie
mnie "podkrecil". To byla krotka "znajomosc" ale ilekroc sobie przypomne to mnie
az dreszcze przechodza ;)))) Takie wiecie jakie, pozytywne ;)

> Czy można rozdzielić przyjemność płynącą z nowej fascynacji
> od pokusy ucieczki ze starego związku i nie wpadajać przy tym w
> skrajne sprzeczności własnych odczuć i postaw, hipokryzję,
> nieszczerość, poczucie wstydu, fałszu, winy ?

Zdecydowanie mozna! Malo, powiem wiecej. Jesli takie skoki w bok nie sa
rozdzielone to jest to najkrotsza droga do rozpadu a wlasciwie objaw tego
rozpadu, najczesciej z reszta nie do zatrzymania. W moim wypadku jednak taki
styl zycia to poprostu nieodmawianie sobie przyjemnosci - tak jak to piszesz.
Malo kto jednak cos takiego potrafi wiec uwazaj, bo taki uklad musi akceptwac
kazda ze stron. W tym rozniesz "kochankowie" i "kochanki".

> Czy tylko romans z twardym lądowaniem ("z deszczu pod rynnę") będzie
> dobrym motywatorem do powrotu, czy są inne silne wewnętrzne motywy,
> które działają na rzecz trwałości związków ?

Blad w zalozeniach. Jesli w romensie szuka sie trwalosci to jest to skazane na
niepowodzenie. Ale jesli reomanse sa czescia zwiazku to ok.

>
> Czy romans da się traktować jako element dojrzewania, rozwoju stałego
> związku, czy zawsze jest to czynnik trwale uderzajacy w jego podstawy ?

Nie.

Pozdrowionka.


Zosia

--
napisał/a: ~A..L." 2006-03-27 15:53
On 27 Mar 2006 08:17:43 +0200, zofia_kobialkowska@poczta.onet.pl
wrote:

>Tak bym tego wlasnie nie nazwala (patrz wstep), bo u mnie, w moim obecnym
>zwiazku taki "skok w bok" nie jest zadnym "skokiem" czy jakas zdrada tylko
>poprostu kazde z nas wie, ze moze wchodzic dosc gleboko w relacje z kims poza
>naszym zwiazkiem. Zadko koncza sie te relacje w lozku aczkolwiek i tak bywa.
>Skuten dla zwiazku (jak to nazywasz) jest jak najbardziej pozytywny. Ale ani nic
>przed soba nie ukrywamy, ani sie nie oszukujemy...


Czym dluzej czytam wynurzenia Pani Kobialkowskiej, tym bardziej
dochodze do wniosku ze znakomita czesc jej opinii pochodzi a lektury
ksiazek z cyklu "Ania z Zielonego Wzgorza" i podobnych, a reszta
jest wyssana z palca.

Widzialem wiele zwiazkow i w roznych uczestniczylem. Nigdy,
powtarzam, nigdy nei widzialem aby skok w bok mial pozytywny skutek.
Wiec proponuje aby wynurzen Panie K. w tej materii nie traktowac
serio. Byc moze ona siobie taki uklad ustalila, ale nalezy to wlozyc
do wyjatkow a nie regul.

A.L.
napisał/a: ~marchand" 2006-03-27 17:56


Uzytkownik "A..L." napisal w wiadomosci

> Czym dluzej czytam wynurzenia Pani Kobialkowskiej, tym bardziej
> dochodze do wniosku ze znakomita czesc jej opinii pochodzi a lektury
> ksiazek z cyklu "Ania z Zielonego Wzgorza" i podobnych, a reszta
> jest wyssana z palca.

W takim razie ja sam juz nie wiem czy moj zwiazek jest z "Ani .." czy z tych
wyssanych
Sa jakies rórnice w tej materii?


>
> Widzialem wiele zwiazkow i w roznych uczestniczylem. Nigdy,
> powtarzam, nigdy nei widzialem aby skok w bok mial pozytywny skutek.

To ze nie widziales drugiej strony Ksiezyca nie oznacza ze jej nie ma. Ona
jest. Tylko Ty jej nie widziales.


> Wiec proponuje aby wynurzen Panie K. w tej materii nie traktowac
> serio. Byc moze ona siobie taki uklad ustalila, ale nalezy to wlozyc
> do wyjatkow a nie regul.
>

To samo napisze o Twojej wypowiedzi. Uklad Zofii jest zdrowy bo nie powoduje
ran i nie prowadzi do rozpadu. Ja i kilkoro z moich znajomych zyjemy w
podobnych zwiazkach.
Dla uscislenia informacji:... srebrne wesele mielismy juz jakis czas temu i
nic nie wskazuje na to, ze nasz zwiazek mialby sie rozpasc.

Pozdrawiam

Krzysztof K.


napisał/a: ~Henry 2006-03-28 16:16
Dnia Fri, 24 Mar 2006 20:55:59 +0100, Redart napisał(a):

> Czy są na grupie jakieś osoby, które przeżyły coś, co można by określić
> jako "pozytywny w skutkach skok w bok" ?
>
> Czy romans może dać energię, która skierowana na dotychczasowy
> związek pozwala na nowo go ożywić i odbudować ?

Jak to mówią "u sąsiada trawa jest bardziej zielona". Czasami dzięki
zdradzie możemy się przekonać, że jednak nie jest. I że chwilowe
zauroczenie nowym partnerem nie jest tym czego nam brakuje. Wtedy
wiedząc już co dla nas jest ważne możemy się na tym skupić w starym
związku.

> Czy można rozdzielić przyjemność płynącą z nowej fascynacji
> od pokusy ucieczki ze starego związku i nie wpadajać przy tym w
> skrajne sprzeczności własnych odczuć i postaw, hipokryzję,
> nieszczerość, poczucie wstydu, fałszu, winy ?

Cóż... wychowuje się nas na monogamistów - więc i za to
cierpimy.


> Czy romans da się traktować jako element dojrzewania, rozwoju stałego
> związku, czy zawsze jest to czynnik trwale uderzajacy w jego podstawy ?

Może to być element dojrzewania, a tylko dla osób które już osiągnęły
pewien stopień rozwoju. Dla innych to po prostu będzie zabawa.

Pozdrawiam,
Henry
napisał/a: ~D." 2006-04-09 12:52
Witam,

Redart napisał(a):

> Czy są na grupie jakieś osoby, które przeżyły coś, co można by określić
> jako "pozytywny w skutkach skok w bok" ?

skok w bok to za duzo powiedziane, ale po pewnym czasie wzajemnego
"niestarania sie" w zwiazku, mimo tego ze sie kochalismy i tym, ze w
miedzyczasie oboje mielismy jakies grzeszki. poklocilismy sie i prawie
rozstalismy. prawie, bo uswiadomilismy sobie braki w relacji i
naprawilismy to.

tylko, ze akurat ja jestem osoba, ktora potrafi przyjac romans
partnerki, bo nie jestem hipokryta (moje grzeszki tez sa).


--
pozdrawiam,
D.
napisał/a: ~Aicha" 2006-04-18 00:58
Użytkownik "Pawel Orelewski" napisał:

> Chora kobieto, jestes gejem?
>
> --
> Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/

Moderator musiał być chyba zmęczony świętami, skoro takiego posta
przepuścił (szczególnie w kontekście sygnaturki - zacytowanej tu z
premedytacją)... Ale z drugiej strony, nie dziwię się takim
histerycznym reakcjom. Mnie też ktoś zrecenzował, że jakoby "jestem
zboczonym facetem". No cóż, jeszcze wiele wody upłynie zanim mężczyźni
(i kobiety) przestaną się bać NAPRAWDĘ wolnych kobiet :)

Pozdrawiam - Aicha

--
Dozwolone od lat 18:
http://www.opowiadania.org/autorzy/aicha/aicha.html
Komentarz z Gniazda:
Masz talent i cyrkowe umiejętności żonglerki słowami



--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~EDI 2006-04-18 01:05
Aicha napisał(a):

> Moderator musiał być chyba zmęczony świętami, skoro takiego posta
> przepuścił

nie czemu. Nie widze tu nic złego. To przecież nikogo nie obraża, IMHO.
Facet może po prostu nie wie co to jest gej, i dlatego tak napisał.


--
http://tabu.td.pl - *seksualne forum*
Mówmy głośno o tym co słychać cicho

--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~Aicha" 2006-04-18 01:29
Użytkownik "EDI" napisał:

> Nie widze tu nic złego. To przecież nikogo nie obraża, IMHO.
> Facet może po prostu nie wie co to jest gej, i dlatego tak napisał.

Może miał na myśli lesbijkę ;) A tak serio, nie przepadam za tym, by
mnie od chorych wyzywać. Ale może jakaś dziwna jestem. Bo od dziwek
zostałam wyzwana nie raz i nie robi to na mnie żadnego wrażenia. Tym
bardziej, że ktoś bardzo mi bliski przewidział, iż tak właśnie będzie
:)

Pozdrawiam - Aicha

--
Dozwolone od lat 18:
http://www.opowiadania.org/autorzy/aicha/aicha.html
Komentarz z Gniazda:
Masz talent i cyrkowe umiejętności żonglerki słowami



--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
napisał/a: ~EDI 2006-04-18 02:04
Aicha napisał(a):

> Może miał na myśli lesbijkę ;) A tak serio, nie przepadam za tym, by
> mnie od chorych wyzywać.

hmm, w sumie masz racje. Powinienem to wyciąć. Ale swoją drogą, to skąd
wiesz że to do Ciebie pisał ? jak by do mnie ktoś analogicznie napisał
że jestem lesbijką, to bym chyba nawet nie zajarzył że to do mnie, bo
nie mogę być lesbijką skoro mam fujarę ;)


--
http://tabu.td.pl - *seksualne forum*
Mówmy głośno o tym co słychać cicho

--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/