rozczarowało mnie życie...poraz kolejny..

napisał/a: ~melni 2008-03-15 13:20
witajcie.
cholera , i na mnie przyszła kolej. muszę coś z siebie wyrzucić bo już nie daję sobie rady.
jestem taką sobie kobietką troche po trzydziestce, samotnie wychowującą syna , rozwiedzioną od 8 lat.mąż odszedł do kochanki.
całe 8 lat żyłam samotnie gdyż rozstanie z mężem było dla mnie traumą. nie potrafiłam nikomu zaufać.
przed mężem był narzeczony , którego po 3 latach związku złapałam ze swoją koleżanką.
ułożyłam więc sobie z synkiem swoj mały bezpieczny świat.
miałam kolegę , można by rzec-przyjaciela.lecz po dłuższej znajomości nasza znajomość bardzo się zacieśniła. chcialam się nieco wycofać-powiedzialam nawet to jemu bo widzialam że coś sie zaczyna dziać a on jeszcze był przed rozwodem. poza tym nie chcialam z nikim sie wiązać.
nie pozwolił mi na to.wszystko coraz bardziej sie rozwijało. ufalam mu, tylko ten człowiek potrafił mnie przełamać , dotrzeć do mnie.
no i niestety uczucie wybuchło.
początki były cudowne. czułam w każdej minucie i każdego dnia jak bardzo mu na nas zależy. były wspólne plany. ja już naprawde mocno sie w to zaangażowalam. ale po kilku miesiącach coś się zaczęło dziać. on zaczął coraz więcej pracować, faktem jest że pracuje w dwóch miejscach.ale mimo to że rzadziej sie przez to widywaliśmy-miał jednak zawsze czas aby zadzwonić , napisać...
nie ukrywam że co jakiś czas robiłam mu wyrzuty o pewne sprawy , bo to było dla mnie ciężkie, wiedział że boję sie kiedy on przestaje się kontaktować..
doszło z czasem do tego że nawet bardzo ograniczył swoje kontakty.
ja coraz częściej pytalam o co chodzi-a on obracał to w ataki na niego i obrażał sie wzbudzając we mnie poczucie winy.
na początku bałam sie że może jednak robi mnie w konia-że może wcale nie są w trakcie rozwodu. ale rozwod był , w ubiegłym miesiącu.
kiedy z nim poraz ostatni rozmawiałam , zadałam pytanie-czy on chce to zakończyć , stwierdził że nie.
były również teksty typu " jesteś za fajna dla mnie i i tak prędzej czy póżniej kopniesz mnie w tyłek i poszukasz sobie kogo innego... ""
" chce nabrać dystansu , bo boi się że za bardzo sie we mnie zadłuży "..
spotkaliśmy sie w końcu po długich jego dąsach.. jednak pózniej znów 2-3 dni ciszy...
nie wytrzymałam. znów pytam o co chodzi?? oczywiście z jego strony znów atak , bo ma dużo pracy , bo ja się czepiam ...
2 tygodnie sie nie odzywał. przeprosiłam go , ale zignorował mnie kompletnie. nawet nie miał odwagi po ludzku tego zakończyć. napisalam więc ostatniego sms-a, napisałam co czuję , jak to widzę..
mam już to za sobą..to już dla mnie koniec.
ale to nie fair.. znaliśmy sie tak długo , wiedzial o moich problemach, wiedział jaką jestem osobą, sam kiedyś stwierdził że nikt nie jest aż tak zajęty aby nie odezwać chociażby...otworzyłam przed tym człowiekiem siebie calą...i mam za swoje.
ja nigdy nie trafiałam i nie trafię na faceta ktory będzie myślal o mnie poważnie. trafiam jedynie na ludzi patrzących na to co na zewnątrz, prawiących mi obleśnie słodkie słowka jaka to ja jestem atrakcyjna i takie tam inne pierdoły. to był jedyny człowiek który zaineteresował się mną z innej strony. ale widzę że to była tylko gra...
szkoda..
dziś straciłam już nadzieje że kiedykolwiek zaufam...
napisał/a: hania1965X4 2008-03-15 13:59
napisal(a):

kochana Melni-jedynie co ci zazdroszczę to tego że jestes po rozwodzie.ja po 22 latach zycia w chorym malzenstwie zdecydowalam sie rozwiesc.a po pierwszej sprawie rozwodowej stwierdzilam ze sad to paranoja.moj maz od 15 lat jest alkoholikiem który siegnął dna.i moj [kochany]powiedzial że mnie kocha i będzie się leczyl.a byl już 4 razy na odwyku.i zakazdym razem po paru dniach powrotu wracal do nalogu.sad mając w aktach wypisy szpitalne i chyba nawet nie zaglądajac do nich,i nie pytajac mnie co mam do powiedzenia zaufal jemu ze sie zmieni.i koniec sprawy.wrocilismy do domu a on znowu poszedl pic.napisalam prosbe o zmiane sedziego.a maz mnie tak zranil ze napewno nie zaufam juz zadnemu meszczyznie.poprostu sie boje.
napisał/a: kratka4 2008-03-15 14:03
Melni
Napewno trafisz na faceta,który bedzie myslał o Tobie poważnie:)Zycie jest przewrotne.W momencie,kiedy chcemy mieć kogoś bliskiego,nikt taki nam sie nie trafia.Ale kiedy tracimy juz nadzieje,że ktoś taki sie pojawi,często własnie zjawia się ten jedyny:)Takie są koleje losu.A my kobiety same,często prowokujemy sytuacje,a potem własnie cierpimy.Sztuką jest to zauważyć,gdyż często po naszej stronie leży wina.Czepiamy się czasem o drobiazgi,szukamy dziury w całym.Ale taka nasza natura.
Nie ma nic złego w tym ,że pytamy o rózne rzeczy,niestety męzczyźni odbierają to jako atak na nich.I tak napewno było w Twoim przypadku.Przeczekaj ten kryzysowy moment,może on sie odezwie.Faceci często jak coś ,lub kogoś tracą,dopiero wtedy to deceniają:)A swoją drogą przez ten czas postaraj się wyciszyć,zastanowić nad wszystkim raz jeszcze.Masz syna,więc masz dla kogo życ i kogo kochać.
Powodzenia i głowa do góry,zawsze może byc lepiej:D
pozdrawiam
napisał/a: hania1965X4 2008-03-15 14:03
kochana Melni-jedynie co ci zazdroszczę to tego że jestes po rozwodzie.ja po 22 latach zycia w chorym malzenstwie zdecydowalam sie rozwiesc.a po pierwszej sprawie rozwodowej stwierdzilam ze sad to paranoja.moj maz od 15 lat jest alkoholikiem który siegnął dna.i moj [kochany]powiedzial że mnie kocha i będzie się leczyl.a byl już 4 razy na odwyku.i zakazdym razem po paru dniach powrotu wracal do nalogu.sad mając w aktach wypisy szpitalne i chyba nawet nie zaglądajac do nich,i nie pytajac mnie co mam do powiedzenia zaufal jemu ze sie zmieni.i koniec sprawy.wrocilismy do domu a on znowu poszedl pic.napisalam prosbe o zmiane sedziego.a maz mnie tak zranil ze napewno nie zaufam juz zadnemu meszczyznie.poprostu sie boje.
napisał/a: ~melni 2008-03-15 14:46
witaj Kratko ) dziękuję za odp.
piszesz że ktoś wrtościowy pojawia sie tylko wtedy gdy tego nie szukamy..
i tak właśnie było w tym przypadku :) nie szukałam. on o tym wiedział. sam często ze mną rozmawiał o tym , cały czas nie mógł zrozumieć czemu tak zamykam sie na nowych potencjalnych partnerów. jak już wcześniej napisałam-w pewnym momencie , gdy już zauważyłam że to zaczyna iść w kierunku nie takim jakiego ja oczekiwałam-chcialam to " ukrócić " zaproponowałam mu abyśmy nieco przystopowali.
uwierz mi , nawet nie myślalam o tym abyśmy sie do siebie tak zbliżyli..
wiesz co mi odpowiedział?-że nie wyobraża sobie że zerwiemy kontakt. jedynie możemy go ograniczyć jesli ja bardzo tego chcę bo nie chciałby w żaden sposób mnie skrzywdzić,-ale to i tak nic nie da.
co do twojego rozwodu-sąd zapewne umorzył waszą sprawę ( zawiesił ) na jakiś okres. jak tylko minie ten termin złóż wniosek o wznowienie sprawy. wowczas musisz twardo postawić sprawę , i napisać że nie możesz w dalszym ciągu żyć z człowiekiem uzależnionym. jeśli on nic nie zmieni to bedzie tylko dodatkowy atut dla ciebie.
a z tym zaufaniem-to chyba u wiekszości rozwódek takie spaczenie psychiczne.
wiesz ? ja mam wlasnie z tym problem. jak tylko widze podobne zachowania do mojego ex-wpadam w panikę.i nie pomagają żadne sposoby na przeczekanie..muszę od razu choć przez chwilkę porozmawiać o tym z partnerem... wowczas jestem spokojniejsza.
wiesz ,ja boję sie że nigdy z tego nie wyjdę. jestem chyba zbyt wrażliwą uczuciowo osoba..nie potrafie tak na zimno na nic spojrzeć.
ale lubie kiedy wszystko jest jasne..nie rozumiem natomiast obażania się i nieodzywania które dziala na mnie destrukcyjnie.
pozdrawiam cię cieplutko ) i wytrwałości , żaden sąd nie może ciebie zmusić do życia z chorym alkocholikiem. bedzie dobrze :)
napisał/a: ~melni 2008-03-15 14:47
ojjj.... ale strzeliłam gafę...to o rozwodzie bylo do HANI przepraszam )
napisał/a: hania1965X4 2008-03-15 16:25
dzieki Melni za slowa otuchy.Powiem ci ze troche sie uspokoiłam po twojej odpowiedzi.Niewiem jak wytrwam do końca.Jestem wykończona psychicznie,chociasz to poczAtek tego wszystkiego.Ale sprobuje.jeszcze raz dzieki.
napisał/a: kratka4 2008-03-15 17:10
Melni
Na razie skoncentruj sie na sobie i synu:)Zajmij się czymś,nie myśl o tym czy on sie osezwie czy nie.Może ma jakis problem,o którym nie chce cię informować.Faceci myslą zupełnie inaczej niż my kobiety.Na pytanie gdzie byłeś??potrafią zrobić awanturę,że juz niby o coś go podejrzewasz:)Spokojnie wszystko się ułoży,a i tobie przyda się chwila samotności na pozbieranie tego wszystkiego i pomyślenie nad tym,co było co jest i co byc może będzie:)Wiem,że nie jest ci łatwo,ale takie jest zycie.Plecie nam niespodzianki,których nie jesteśmy w stanie przewidzieć.
powodzenia i głowa do góry
pozdrawiam cieplutko
napisał/a: ~melni 2008-03-15 17:49
kratko :) tak , tak , ja wiem , mam syna , mam się czymś zająć .. już to przerobiłam parę razy :) to że sie nie odezwie jestem raczej pewna. wiesz ? nigdy nie pytalam go gdzie byl.. jedynie pytałam czemu znow milczy .. z resztą..ja nie chcialam aby sie tlumaczył , nie o to mi chodzilo.
ja po prostu podejrzewam że mu się " odwidzialo " po prostu..
teraz nawet nie ma odwagi stanąć obok mnie i powiedzieć że to koniec. nie ma odwagi nawet odpisać.
dla mnie to cios poniżej pasa. tak zachowują sie niepoważni ludzie.
musialam po prostu się wygadać. siedzę sobie w pracy i caly czas o tym myślę.
nie mogę pojąć , jak można być takim egoistą.
dzieeki dziewczynki )
napisał/a: ~melni 2008-03-23 08:15
witajcie w ten świąteczny poranek :)
właśnie przyszłam do pracy , i musialam tu wejść i napisać.
moj pan niezdecydowany przyjechał.. przyjechal i tak mocno przytulił .
porozmawialiśmy sobie trochę , on zdaje się jest jeszcze bardziej przerażony ode mnie.boi się tego wszystkiego.
jest świeżo po rozwodzie i w pewnym stopniu go rozumiem. ale ustaliliśmy sobie kilka spraw,wyjaśniliśmy wszystko co nas meczy i trapi no i mam nadzieję że może jednak się uda.kurcze to chyba najszczęsliwsze święta jakie mam od wielu wielu lat )
pozdrawiam wszystkich i życzę wesołych świąt
napisał/a: kratka4 2008-03-23 20:56
A widzisz Melni jednak sie ułozyło:)Super,cieszę sie Twoim szczęściem.Czasami potrzeba nam czasu na przemyslenie,docenienie tego co mamy.Widać Twój partner go własnie potrzebował.Moze ta chwilowa rozłąka uświadomiła mu co może stracić:)Jest świeżo po rozwodzie i mozliwe,że boi sie kolejnej porażki.Najważniejsze w tym wszystkim jest to,żeby ze sobą rozmawiać,mówić co się dzieje,nie narzucać się a reszta......... potoczy się sama.
Pozdrawiam mocno i radosnych świąt Wam życzę
napisał/a: ~melni 2008-03-24 21:27
witaj kratko :) tak , widzę że z dnia na dzień on się coraz bardziej otwiera. jego zachowanie wskazuje na taką radość że zrzucił z siebie coś. nie wiem jak dokładnie to opisać, ale widzę że coś w nim pęklo ( na moją korzyść :) ) . cieszę się , dużo rozmawiamy i widzę że odnosi to pozytywne skutki :)