Rozmowa o zaręczynach - czy słuszna?

napisał/a: PannaInżynier 2017-05-01 16:14
Mam pewien dylemat i jeśli się z nikim tym nie podzielę, pewnikiem w końcu dostanę z tego wszystkiego wylewu. Proszę o pomoc.

Zaczynając od początku - jestem kobietą niewiele przed 25 rokiem życia. Od półtora roku jestem w związku z człowiekiem, na punkcie którego oszalałam (na swoją obronę mam jedynie to, że i on wydaje się tak samo szaleć za mną). Niemniej jednak, za kilkanaście tygodni czeka mnie wyprawa półroczna do dalekiego kraju. Nie martwię się związkiem na odległość, bo od czego są Skype, mail i inne nowinki. Niemniej jednak, przy jednej z poważniejszych rozmów, padł między nami temat ślubu...
No i powiedziałam, co myślę...
Zadał mi pytanie o zamążpójście - on nie czuje potrzeby pobierania się i chciał znać moje zdanie. Usłyszał, że i owszem, pod tym względem jestem tradycjonalistką i zależy mi na tym. Po dyskusji "dlaczego" uznał, że to nawet niegłupie i padło pytanie nr dwa - kiedy chciałabym się zaręczyć? Odparłam, że chciałabym jeszcze przed wyjazdem. Wstępnie wydawało mi się, że przyjął to ze stoickim spokojem. Nawet poznał rozmiar mojego palca, oglądaliśmy obrączki, dyskutowaliśmy o samym ślubie (czy wesele, czy obiad z rodziną, etc.).
Nie byłoby jednak problemu, gdyby nie pojawiło się ALE.
Miesiąc po tej rozmowie, odbyliśmy następną. Otóż, mój wybranek ma wątpliwości w całą ideę małżeństwa. Wytłumaczyłam mu mój punkt widzenia, że to od nas zależy czy się "rozpadniemy" czy też nie i akurat tutaj ślub zmienia niewiele, ponieważ rozwód w dzisiejszych czasach dostać, to jak splunąć. Po dyskusji obiecaliśmy sobie dać czas na przemyślenie punktu widzenia tej drugiej strony.
I tutaj jest moje zakłopotanie - czy ja nie wymuszam na nim niczego? Boję się, że podczas rozmowy po prostu użyłam argumentów, których on nie mógł podważyć, ale nijak go nie przekonałam. I teraz boję się, że oświadczy się, bo ja tego chcę, a nie że on. No i nie wiem czy będę w stanie żyć sobie na kocią łapę...
Co robić?
napisał/a: snake604 2017-05-14 12:22
Witam to zależy czy panią kocha od stopnia zaawansowania. 1,5 roku to może być za krótko na coś takiego ja mam dziewczyne po przejsciach która potrzebuje bardzo dużo czasu nawet kilku lat aby sie zakochała mimo to czekam to co do niej czuje to niesamowite jezeli pani chłopak sie tak czuje jak ja to ja bym sie na jego miejscu niezawachał bo zaręczyny to coś pięknego. Do tego jednak chłopak musi dojrzeć ja mam 32 lata i wiem że po 30 dojrzałem. Jesli sie bardzo kochacie to nic niestanie wam na drodze tylko są różne charaktery jeden potrzebuje pół roku drugi 2 lata samo wyjdzie nieobawiaj sie nic na nim niewymusiłaś .