Rozstanie?

napisał/a: krba23 2008-10-02 10:31
Witam!
Chciałbym się z Wami podzielić moim problemem z dziewczyną. Mam 23 lata, ona 22, od 6 lat jestesmy razem, a od roku mieszkamy razem, gdyż studiujemy w tym samym mieście. Do tej pory wsyztsko było ok i pięknie. Ale nagle (a może wcale nie nagle), jakby coś się zaczęło psuć:( Kocham ją bardzo, jest dla mnie całym życiem, ale niestety ją nawiedzają wątpliwości, że nie wie czy to jest to i czy mnie kocha:( Wydawało mi się, że problemem jest moja osobowość (jestem dość powolny i leniwy), a ona ambitna i dość pracowita. Ostatnio powiedziała mi to wprost, że to jej przeszkadza, że wszytsko zostawiam na ostatnią chwilę, i ogólnie nie bardzo się przejmuję. Powiedziała, że musi to przemyśleć wsyztsko, a ja dostałem ogromna motywację do zmiany siebie, wzięcia się za siebie. Przedwczoraj rozmawialiśmy i ona powiedziała, że przemyślała wsyztsko i chce być ze mną, jednak wczoraj sytuacja znów diametrialnie się odmieniła. Mówiła, że jest jej źle, że chyba mnie nie kocha tak jak ja bym tego chciał:((( Mówiła, że nie chce mnie tracić, bo jestem wspaniałą osobą, kimś ważnym w jej życiu i wspaniałym przyjacielem, ale niestety chyba tlyko przyjacielem. Mówiła, że bardzo chciałaby tak poprostu "pstryk" i sprawić, że będzie mnie kochała. Widzę, że jest tym wszystkim przygnębiona, smutna i cierpi, i ja tak samo. Mam pytanie? Co tak naprawdę ona myśli? Co się z nią dzieje? Czy chce się ze mną rozstać, ale nie chce mnie ranić? Czy się zadręcza tym, że mnie nie kocha?:(( Jak jej pomóc? Co mogłoby poprawić sytuację, i sprawić, że znów mnie pokocha? Czy te wątpliwości mogą minąć? Czy to taki chwilowy nasz kryzys, czy początek końca:(( Wydaje mi się, że jej na mnie zależy, mówiła że tak naprawdę dobrze jej ze mną, i że kocha mnie na swój sposób, nie tak jakbym tego chciał... Nie wiem co robić, czy mogę coś zrobić żeby to wszystko się zmieniło? Czy też ten problem to problem jej umysłu i psychiki?:((( Może przytłacza ją wizja dorosłego życia? Poważnego zaangażowania się w związek i wzięcia pewnej odpowiedzialności na siebie? Pomóżcie, co o tym wszystkim myśleć, co zrobić? Bardzo ją kocham, nie chcę jej stracić, jest dla mnie wszystkim:((((
napisał/a: Sławo 2008-10-02 12:37
Odpowiem Ci na podstawie własnych doświadczeń. Moim zdaniem zmiana otoczenia, którejś ze stron w związku zawsze powoduje problemy w związku. Czy to studia, wcześniej zmiana szkoły, praca - dla ludzi otwierają się nowe grupy, nowe perspektywy. Kilka moich znajomych par miało w podobnej jak Twoja sytuacja przerwy, inne ( w tym moja ) tego nie przetrwały, ale są i takie, które skończyły się małżeństwem. Jesteście młodzi, razem dorastaliście, doskonale się znacie, ale Wasze życie dopiero się zaczyna.
napisał/a: Darek1985 2008-10-02 14:35
Cześć krba23 jak rozmawialiśmy w moim temacie mamy identyczna sytuację lecz ja z moją dziewczyną nie mieszkam razem. W sumie chciałbym ale Jej Rodzina na to by nie pozwoliła. Ona Perfekcjonistka ja indywidualista. Ona bardzo pracowita ja bardziej powolny lecz zaczynam to zmieniać. Widziałeś jak przez te dwa tygodnie tu rozpaczałem. Rozumiem Twój ból i strach. Uczucie straty bliskiej osoby i bezpieczeństwa. Bo nie oszukujmy się w Naszym przypadku Nasze Kobiety dobrze motywują do działania. Ale przychodzi taki czas, że są zmęczone ciągłym prowadzeniem "Za rękę". Moja dziewczyna z którą powinienem być za dwa miesiące obchodzić cztery lata związku a myślałem o zaręczynach powiedziała mi wprost, że jak nie zmienię siebie dla samego siebie to straci siły do mnie. Z drugiej strony widziałeś, że zauważyłem na Jej poczcie "dziwne" rozmowy z innymi. To jest to właśnie co napisał sławo. Zmiana otoczenia. Pierwsze dwa lata nie zastanawialiśmy się zbytnio o przyszłości. Oczywiście myśleliśmy jakie będą Nasze dzieci, ślub etc etc. Ale poszła na studia i zmiana nastąpiła.

Widzę, że chce coś nowego. Wcześniej jak się znaliśmy była zamknięta do ludzi bo została zraniona ale z wraz studiami zaczęła się otwierać. Nowe znajomości etc etc. Może na początku to nie było odczuwalne ale już z początkiem tego roku widziałem, że Ona zaczęła się dystansować do mnie. Ostatnio sam widziałeś na forum co się dzieje. Rozmowa w poniedziałek była i to samo co u Ciebie mi powiedziała moja dziewczyna, że nie wie co czuje do mnie, że jestem dla Niej wielkim przyjacielem ( Co bądź to bądź ja jako jedyny Jej słucham tak dogłębnie) ale chyba chce czegoś nowego. Może nie szukać faceta bo powiedziała, że raczej szuka osób przyjacielsko nastawionych a w dodatku chyba na razie nie ma sił na związek bo jest zajęta swoją pracą.

Jeszcze do wczoraj czułem sie z tym źle ale już zrozumiałem. Odnawiam kontakty ze znajomymi rozmawiam z Nimi wymieniamy się doświadczeniami w związkach. Jak Ona mi sama powiedziała, że musimy zająć się czymś innym z nowymi osobami zawrzeć znajomości. I miała rację bo w przyszłości byśmy się zadusili bo zmiana dla Niej by tylko pogorszyło sprawę. Teraz rozumiem, że powinienem dać Jej luzu. Niech robi swoje ja też mam dużo do roboty a czas pokaże czy wytrwamy. Ja Ją Kocham ale muszę to wytrzymać nie mogę ciągle się Jej spódnicy trzymać. O zaufanie teraz będzie trudno ale może mi też na chwile jakaś inna osóbka potrzebna? Może to rozładuje wszystko? Ale to jest dowód, że związywanie się na stałem w młodym wieku jest niebezpieczne jeśli chodzi o rozpad. Dlatego uważałem zawsze, że ślub najlepiej w wieku 27-28 lat gdy człowiek już ma swoje szaleństwa za sobą. Bo tylko wzajemnie się ranimy. Takie życie

EDIT:

Ale nie myśl sobie, że masz Ją opuszczać. O nie nie. Bądź przy niej ale czasami rób "ciche" dni. U mnie skutkuje bo zamartwia się czy ja przypadkiem nie jestem zły i już słodsza się robi :P. Musisz wytrzymać tą próbę czasu bo rutyna w związku i chęć poznania czegoś nowego zdarza się ale nie koniecznie musi się to zakończyć rozstaniem. Bo jak widzę, że u Ciebie Twoja dziewczyna tak na prawdę chce być z Tobą lecz możliwe, że chwilowo się wypaliła z uczuciami i jak u mnie boi się o wspólną przyszłość. Trzeba czasem od siebie na chwile odpocząć by znów coś narodziło na nowo. Trzymam za Was kciuki. Ja tymczasem zaraz lecę do swojej a raczej pod kino bo idziemy na film :)
napisał/a: krba23 2008-10-02 16:01
Masz dużo racjo w tym co piszesz Darek. Chyba rzeczywiście potrzebne nam jest trochę luzu, z tym, że ja zawsze uważałem, że ona powinna mieć swoich znajomych, żeby móc porozmawiać z nimi, bo przecież nie może tego robić tylko ze mną:), bo przecież tematy są także ograniczone. Może czuła się taka przygnębiona z powodu braku szkoły? Bo wte wakacje nie miała co robić, mało lub prawie w ogóle nie spotykała się ze ze znajomymi. Może ta szkoła pomoże, wróci do swojego normalnego rytmu, będzie otoczona znajomymi z którymi może porozmawiać na inne tematy niż ze mną, poza tym zaczyna też studia zaoczne, tam pewnie też kogoś pozna.. Nie chce jej hamować, ani tłamsić w czymkolwiek. Nie wiem tylko czy to, że mieszkamy razem paradoksalnie nie wpłynie źle na całą sytuację, bo w końcu i tak będziemy się ciągle widywać.. Zobaczymy, zrobię co mogę, i wierzę w to że się wszystko ułoży, bo przecież nie może być cały czas słodko i różowo, problemy też muszą być w końcu... Oby się udało... Na co dzień, kiedy byłem taki pewien naszego związku to chyba też przestałem się starać.., a teraz w tej sytuacji jeszcze bardziej widzę jaka ona jest dla mnie ważna... Nie wiem, czuję się tak, że nie umiem tego opisać... Zazdrosny jestem okropnie:(( na myśl że może być z kim innym:((
napisał/a: Darek1985 2008-10-03 10:06
Ja dziś swojej się już powiem wprost jak się spotkamy, że chyba robimy przerwę między sobą. Z jednej strony mówi mi "Skarbie" ale z drugie czuje, że mnie traktuje jak tylko kumpla, którego od czasu do czasu można złapać za rękę tak jak wczoraj. Tak być nie może. To cholernie boli