rozwód uzdrowi sytuację?

napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 14:00
Znalazłam to forum przypadkiem i postanowiłam napisać swoją historię.

słowa z tematu są słowami mojego męża.

Jestesmy małżeństwem od 9 lat, a razem 11. Pobraliśmy się jeszcze nas tudiach, gdy urodziło nam się dziecko. Lubiliśmy towarzystwo i imprezy, jednka po urodzeniu się córki, to ja stonowałam i zajęłam się "domem". Mój mąż zawsze lubił imprezować. Jak patrzę z perspektywy czasu, to zawsze wolał rozmawiać i żalić się koleżankom, a nie kolegom. Nie chcę pisać eseju, wiec postaram się pokrótce.
W wakacje ubiegłego roku maż powiedział, że poważnie zastanawia się and rozwodem. O czym myślał, tego dopiął i złożył pozew. Stwierdził, że ma już dość życia ze mną i chce odejść. Uznał, ze to "uzdrowi sytuację".
W czerwcu pojechał znaszą córką na wyjazd 3 dniowy na długi weekend, ja nie maiłam wolnego w pracy. Później okazało się, że był tez razem ze swoją znajomą i jej córką. Ta kobieta jest po rozwodzie. Po nitce do kłębka doszłam do tego, że to z nią od dłuższego czasu utrzymywał kontakt na NK, GG i telefoniczny. Nawet ją odwiedzał w drodze do rodziców.
Niedawno przyznał, że się w niej zauroczył i to bardzo. Ja myślę, że mógłby powiedzieć, ze ja kocha, ale on nigdy nie był skory do głosnego wypowiadania tych słów. Moja córka słyszała, jak mówił do niej przez tel "Aniołku" itp....
Teraz czeka nas sprawa rozwodowa w przyszłym miesiącu.
Najlepsze jest to, że przespaliśmy się nawet 2 dni po złozeniu pozwu rozwodowego (o czym jeszcze wtedy nie wiedziałam). On chce bez orzekania o winie...
Jakie ma argumenty? A no to, że pracuję na 2 etaty i wracam o 20.30 do domu, że raz na tydz jeździłam konno, że spotykam sie 3 razy w tyg z moją przyjaciółką wieczorem itd. Ja mu nigdy nie broniłam spotkań towarzyszkich. Gdy zapraszali nas nasi znajomi, to chciałam go zabierać, ale on nie chciał. Natomiast gdy on miał zaproszenia, to nigdy mnie brał.
Moja psycholog powiedziała, że tego zwiazku juz nie ma. Że było nam dobrze tylko w łóżku. Sądzi, ze moze i jest zakochany w "tamtej", ale tak bywa na początku, gdy nie ma deklaracji i zobowiązań. Bo gdy pojawiły sie obowiazki małżeńskie u nas, to od nich uciekał.
Napisałam trochę chaotycznie, ale walczę z tym juz jakieś 8 m-cy i czasem odbiera mi to ochotę nawet mówienia o tym komuś bliskiemu.
Z jednej strony chcę rozwodu, bo uwolnię sie od człowieka, który mnie zdradził. Z drugiej strony nadal go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Czy jest na forum kobieta, której udało sie rpzetrwać takie rozstanie i jest teraz szczęśliwa?
Przyjaciele starają się przemówić mi do rozumu, ze nie on jedyny na świecie i że jeszcze kogoś znajdę. Mam dopiero 32 lata, ale dla mnie to aż 32 lata.
Mój maż to tak naprawde jedyny mężczyzna, z którym byłam tak długo i z którym tak wiele mnie łączy i wiele robiliśmy. Przy nim otworzyłam sie w każdym aspekcie życia. Dlatego nie mam wiary w to, że będzie mi jeszcze dobrze.
napisał/a: ill11 2010-01-21 14:50
Przepraszam,co Cie laczy z mezem?Czas?Facet chce sie wysmigac od obowiazkow i tyle.W lozku fajnie,ale"na zycie"juz nie jestes dobra partnerka?Niech idzie w cholere.Zwiaze sie z kims innym,przyjda klopoty i tez zwieje...

Oszukiwal Cie,chce rozwodu.Wszystko w temacie.Jakie ma argumenty?Glupie.Wedlug niego fakt,ze zylas,spotykalas sie z innymi ludzmi to powody do rozwodu????Phi...

"Rozwod uzdrowi sytuacje".Taa...Raczej jemu pozwoli bzykac na prawo i lewo bez obciazenia psychicznego.Powtorze-niech idzie w cholere.Postawil Ci sprawe jasno-nie chce z Toba juz zyc.Bedzie Cie zdradzal,a Ty padniesz psychicznie.
Masz TYLKO 32 lata.Poznasz kogos,jesli sie tylko na kogos otworzysz.Nie trwaj w zwiazku,ktorego juz nie ma...On to tak traktuje.Zlozyl pozew i w zasadzie jeszcze nie macie rozwodu,a On juz czuje sie wolny,jak ptak.ON CIE NIE KOCHA i juz nie pokocha.Nie walcz o drania!

Trzymaj sie Bergamotko,dasz rade!Masz pasje,znajomych.Po co Ci taki balast w postaci nielojalnego faceta????Pozdrawiam
napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 14:56
Kurcze, uzyłaś magicznego słowa "pasje".
Właśnie to mi powtarzali znajomi wokół. "Nie rzygnuj z pasji". A co ja zrobiłam? Zrezygnowałam z jazdy konnej. Miałam możliwość jeżdżenia na pieknym arabku zupełnie za darmo, bo własciciel nie miał czasu na niego.. i umiejetnosci :)

Fakt, nie gotowałam codziennie - mąż tylko co 3-ci dzień łaskawie coś zjadł, a córka ma obiady w szkole.
Nie prasowałam jak nakręcona - nienawidze prasować i robiłam to z musu.

Ale pokazałam, że z czegoś potrafię zrezygnować, aby mnie miał w domu. Dziś zadaję sobie pytanie - po co mu byłam w tym domu potrzebna? Żeby wiedział, że nie ma mnie gdzie indziej?

Tylko jest jeden problem, o którym pisałam wcześniej. Kocham go.... a moze to przyzwyczajenie?
Jest tez we mnie trochę zawiści. Że któras była w czymś lepsza, skoro odszedł ode mnie...
napisał/a: ill11 2010-01-21 15:27
Sluchaj,blaza,z ktora zdradzil mnie maz ,nie byla w niczym lepsza ode mnie.Jej przewaga bylo to,ze latwo sie dala wyrwac.Jest lepsza ode mnie?????

Nie gotowalas,nie prasowalas...Powiedzial Ci kiedykolwiek,ze mu to przeszkadza?
Zrezygnowalas z pasji.Poswiecilas swoje przyjemnosci,zeby PAN laskawie zobaczyl,ze stac Cie na poswiecenia dla Niego.Co z tego masz??Kaca moralnego i zanizone poczucie wartosci.Znam to.W jakims poscie pisalam,ze kiedys zajmowalam sie spiewaniem.Przyszly maz dostawal joba,jak wychodzilam na imprezy.Byl przelomowy Sylwester 1999/2000.Wiadomym bylo od miesiecy,ze bede go spedzac pracujac(juz wtedy maz mial byc ze mna)Kasa zaje...do zarobienia,bo i okazja jedyna w swoim rodzaju.I co?Mialam taki syf w domu,nie ,nie klotnie.Docinki,zgryzliwosci.No,ze jak to,taka NOC a ja w pracy?Wiec sie wymigalam na 3 tygodnie przed impreza,chlopaki zalamani,bo zostali bez wokalistki.Ale ja w srodku czulam,ze tak trzeba,ze maz wazniejszy.I wiesz,jak spedzilam te NOC?????Wyjac na parapecie i patrzac na fajerwerki.Maz sie uspil o 22,laskawie wstal na toast i polozyl sie spac znowu.Tyle z mojego poswiecenia.Nie wspomne,ze wtedy mialam zarobic ok.1000 zlotych(10 lat temu!!!).To mnie nauczylo,ze sorry,ale ni [Mod: pip-pip].Zadnych poswiecen.Nigdy nie zrobilam niczego przeciw Nam.To tez miala byc szansa dla Nas,na spokoj finansowy na dluugi czas.

Kochasz Go...No trudno,zebys zmienila swoje uczucia w piec minut.Nawet nienawisc do malzonka tkwi na podbudowie milosci.Przejdzie Ci.Nie czekaj tylko,zeby spowodowal,ze bedziesz wymiotowac na NIego.Ze odwali Ci taki numer,ze wreszcie Go znienawidzisz.Po co?Nie wyszlo Wam,macie dzidzie i chocby z tego powodu powinniscie zachowac poprawne stosunki...
napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 17:05
Wow, podobne akcje do tych u mnie.

Ja dodatkowo żyję strachem o mieszkanie. Niedawno kupiliśmy na kredyt. (Pominę historię o zapale mojego męża do wykańczania). Zarabiam wiecej od niego, ale nie na tyle, żeby samodzielnie spłacać kredyt. Boję się, że jak będę robiła coś wbrew jemu, to zrobi mi na złość i doprowadzi albo do sprzedania, albo do tego, że będzie ze mną mieszkał (jest współwł), i ostentacyjnie przy mnie dzwonił do "niej", lub nawet sobie "ją" zaprosi....

Gdyby to było uregulowane, to byłabym bardziej stanowcza w swoim postępowaniu.

Ale na pewno wracam do koni na wiosnę! Jak tylko trochę się to uspokoi. Za 3 tyg pierwsza spr rozwodowa.

Co do poświęcania się, to zauważyłam, że najczęściej kobiety się poświecają dla mężów. Żadko na odwrót.
napisał/a: ill11 2010-01-21 17:35
Nie znam sie na wspolnocie odnosnie kredytow.Jesli on kogos sprowadzi Ty tez to zrob.Kurcze,rownouprawnienie jest

Moze najlepsza alternatywa bedzie sprzedanie mieszkania?Jak to sobie wyobrazasz?Ze on odpusci chate?Jesli sie rozwiedziecie to mieszkanie jest tak samo i Twoje jak i jego.Tak mi sie wydaje.Splacacie tez wspolnie.Jesli on sie wymiksuje z domu,to i tak splata bedzie na Twojej glowie.To tez powinniscie uzgodnic wczesniej.Bo jednak to nie jest pudelko po butach,tylko dach nad glowa i to KOSZTOWNY!

Poswiecaja sie obie strony,poczytaj posty Panow-to tylko zalezy od wrazliwosci kazdego czlowieka.Prawda jest taka,ze zadna ze stron nie moze sie nigdy do konca odkryc.To tak a propo's kroliczka,ze wazne,by go gonic.Partnerzy musza sie zaskakiwac(ALE NIE ZDRADAMI ),zdobywac.My,kobiety,mamy zakodowana sluzalczosc wzgledem mezczyzn.I mylnie sadzimy,ze bezwzgledna szczeroscia i otwartoscia zapewnimy sobie dozgonne uwielbienie.Ile razy slyszalas,ze facetowi nie wolno pokazywac calej tylniej czesci ciala(Sorrow )?Zreszta kobiecie tez,oddajac sprawiedliwosc panom..Zapewne nie raz.Ja dopiero teraz wiem,co miala na mysli mama mowiac mi te maksyme.I to jest fakt.Pozniej sa takie dramaty,ze kobieta sie odslonila,wisi na facecie jak bluszcz,kroku bez niego zrobic nie moze.Pan znajduje nowszy model,kobieta czuje odcisk podeszwy na tylku i dramat.Trzeba miec SWOJE bagienko,jak Shrek.Do wyciszenia,do higieny psychicznej,ba,nawet do dyskusji z partnerem.Ja mialam muzyke,Ty koniki.I o to chodzi.Masz alternatywe,nie bedziesz siedziala w domu i plakala w poduszke.Mam nadzieje

Ale sie namrugalam
napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 18:07
Mruganie dobrze robi

Obiecałam sobie, że jak przeniosę się do tego nowego mieszkania (jest wykańczane, on tam mieszka), to zacznę swobodniej patrzeć w przyszłość.
Na razie mieszkam u matki. To 150 m odległości. Mało, ale chyba za dużo dla mojego męża, bo nawet córkę odwiedza raptem raz na tydz.
napisał/a: ill11 2010-01-21 18:25
Bo to Łoś jest,daj sobie spokoj!!!Ale zagadnij go,co z mieszkaniem po Waszym rozwodzie.Bo tutaj moze byc zonk,niestety...
napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 18:43
Gdy rozmawialiśmy o mieszkaniu, powiedział, że będzie płacił połowę raty i czynszu aż nasza córka się nie usamodzielni. Bo ja powiedziałam, że przyszłościowo chcę to mieszkanie przeznaczyć dla córki.
napisał/a: ill11 2010-01-21 18:50
No,ok, ludzki pan.Ale bedzie placil,zrobi wypad i zostaniesz z corcia sama w tym domku?Jesli tak,to super.Ale niech Ci te deklaracje powtorzy przed notariuszem!Bo troszke bedzie kwas,jak zostaniesz sama z mega ratami.Juz widzisz,ze dziecko jakos go specjalnie nie motywuje,skoro mieszka 150 m.od Was,a wpada nazbyt rzadko.Wiec spisz umowe prawna.
napisał/a: lesnapani1 2010-01-21 18:58
Właśnie chcę w sądzie walczyć o jego winę i jednocześnie wnioskować o to, aby orzeczono, że on płaci połowę raty miesięcznej w poczet alimentów na córkę.
Wszystko na papierze, rzecz jasna.

O, żarcik taki na rozweselenie. Rozbawił mnie do łez kilka dni temu wysyłając SMSa, ze prosi, abym dała mu odpis zupełny aktu małżeństwa, bo on nie ma kasy, aby do USC 200 km dalej jechać. [Mod: pip-pip] co za tupet
Złozył pozew, przyjęli widocznie bez tego aktu, bo termin jest wyznacozny, a on mnie prosi, żebym dała mu dokument do załaczenia do jego pozwu. Litości....

Najlepsze też jest to, że jak był u niej w 2-gi dzień świat dzwonił do mnie narzekając, że ja chcę mu "to" rozwalić. O Matko, przecież tak moze mówić ktoś już po rozwodzie, gdy żona mu się wcina w nowy związek!!
napisał/a: ill11 2010-01-21 19:51
Niech mu nowa dupa(Pani,znaczy sie)pozyczy na odpis...Czad.

Mowie Ci,pisze w zasadzie,ze bedzie Ci lepiej bez niego.Poczekaj do rozprawy.Pokaze Ci pewnie takie oblicze,ze zaczniesz sie gleboko zastanawiac,kogo mialas u boku.
Znajoma rozwodzila sie kilka miesiecy temu.Oczywiscie dramat.zdradzil i to z premedytacja;przezyla to stasznie,blagala,zeby zostal-koszmar.Pan,czym Ona bardziej sie upodlala, tym on intensywniej rosl w sile.Odszedl do nowszego(ale gorszego)modelu.Spotkali sie na sprawie rozwodowej.Powaga gmachu zobowiazuje,wiec Ona ubrala sie elegancko.A on?Stroj nieswiezy,cos jak bluza od dresu i spodnie od garnituru slubnego.Obraz nedzy i rozpaczy.Doszlo do skladania oswiadczen i dopiero wtedy zobaczyla,z jakim prostakiem i chamem zyla przez taki szmat czasu.Rozwod dostala na 1 sprawie!!!czego i Tobie zycze!