S O S!!!!!!!!!!!!!!!!

napisał/a: monique_no 2007-08-12 20:50
mam prawie 30 lat, jestem 3 lata po ślubie z meżczyzną którego bardzo kocham, zbudowaliśmy wspaniały dom, mamy fajne auto, mamy rzeczy o których wiele osób moze tylko pomarzyć, ale od miesiąca nasze małżeństwo umiera, mój mąż odpycha mnie od siebie, zaczyna mówić o rozwodzie ja zaczynam łapać dół nie wiem co mam robić. myślałam, że to chwilowy kyzys ale on pyśli o tym poważnie. nie sądze aby chodziło o inną kobietę, bo to bym zauważyła.on jest silnie związany ze swoją rodziną szczególnie z mamą i twierdzi, że juz nie może znieść moich fochów dotyczących jego rodziny. tylko kto by chciał każdą wolną chwilę spedzać u teściów. próbowałam z nim rozmawiac ale on tylko przewraca oczami a ja zalewam się łzami. strzasznie zależy mi na nim, ale już sama nie wiem czy jest sens. to nie jest wolanie o pomoc, ja zwyczajnie nie mam z kim o tym porozmawiać a bardzo tego potrzebuję.
napisał/a: calvados 2007-08-12 22:29
Droga Monique

Twoja sytuacja musi byc podbramkowa, probowalas z nim rozmawiac?

CO ON mial na mysli mowiac,ze robisz fochy na jego rodzine

A moze to chwilowy kryzys z jego strony i dlatego ucieka do mamy i reszty rodziny?

Nie mam tesciwoej,ale mniemam ze relacje miedzy wami nie sa najlepsze...
sprobuj go jakos odciagnac od tych wycieczek na lono rodzicow..

Powstaje pytanie, skad w nim takie mysli..

nie zrozum mnie zle, jesli ucieka z domu to musi miec dowod..pomysl,co moze byc nie tak..

pozdrawiam i pisz,

cos poradzimy
calvados
napisał/a: goldXfish 2007-08-13 11:02
Monique... odciąganie go od rodziny nic nie pomoże- tylko zaszkodzi. Moim zdaniem musisz znaleźć sposób aby poczuł się w Waszym domu ,,jak w domu"- czyli żeby poczuł, ze ma wspaniałą żonę, która się o niego troszczy, żadnych fochów, zaskakuj go dobrym nastrojem, nie zrzędź! No i tak jak powiedziała Calvados- musisz znaleźć ten brakujący element, którego nie ma między Wami, a który jest między nim a rodziną teściów :)
napisał/a: Wega 2007-08-13 11:54
Monique... popieram calvados i gold- fish .... coś musi być na rzeczy, mąż nagle mówi o rozwodzie...czegoś tu brakuje...miesiąc niesnasek rodzinnych i już rozwód? Polecam tak jak Panie powyżej ROZMOWĘ - szczerą aż do bólu... przynajmiej wszyscy będą wiedzieli o co chodzi. Z drugiej strony dorosły facet i będzie się rozwodził z żoną bo się go odciaga od mamusi i tatusia? ... dziwne..., trzymam kciuki i uszy do góry
napisał/a: calvados 2007-08-13 12:47
Monique,

chcialam sprostowac to co napisalam, o wycieczkach na lono rodzicow..w moim poprzednim poscie
jak slusznie zauwazyla goldfish, nie zadziala to...

zle sie jednak wyrazilam, bo chodzilo mi o to,zeby meza zatrzymac domu..oczywiscie nie na sile i za wszelke cene,ale postarac sie zeby chcial byc we wlasnym, waszym domu a nie w domu rodzicow,zeby zostala zachowana rownowaga,
sprobuj mu pokazac,ze Ci zalezy,ale nie przewracaj calego domu do gory nogami, poza tym nie probuj udawac kogos innego..
bo jak zaczniesz byc teraz bardzo mila i ugodowa, to stanie sie podejrzliwy i kto wie, moze byc jeszce gorzej
przypomnij sobie jak zyliscie na poczatku waszego malzenstwa, czy faktycznie zaszla jakas zmiana miedzy wami??
jezeli wypomina ci fochy na jego rodzine, to sie powstrzymaj od cietych komentarzy..
wiem,wiem to ciezka sprawa, szcegolnie w takiej sutyacji,ale sprobuj podejsc do tego konstruktywnie...
nie zawsze krzykiem i kasliwymi uwagami cokolwiek zdzialasz..
istnieja ludzie, ktorych trzeba wziac na tak zwane 'przetrzymanie' czyli pozwolic im sie wygadac, pokazac o co im chodzi..czasami zaciskajac zeby isc dalej..
i zapytaj go...dlaczego tak sie miedzy wami dzieje, niech powie wprost co mu lezy na sercu..

trzymam kciuki za Ciebie i meza...
pozdrawiam
calvados
napisał/a: monique_no 2007-08-14 06:18
Wiem, że to już kooniec cały wczorajszy wieczór rozmawiałam z mężem. On nawet nie chce sppróbowac dać nam szansy. Powiedzał mi, że dosć ma moich fochów (nie obrazam się częściej niz normalna kobieta) i nie ma innych powodów do tego aby się ze mną rozwieść. Załamałam się. Tak strasznie mi zależy, ale sama nie wiem. Jeżli do tgo dojdzie to nie dam sobie rady bez niego . Kocham go bardzo. Co jeszcze mogę zrobić aby go odzyskać? Wiem, że jego rodzice i siostra bardzo chcą abyśmy byli razem. Napiszcie ci o tym sądzicie, proszę bede czekała
napisał/a: ILOMI4 2007-08-14 06:43
Monique,jesli on takich argumentów uzyje w sadzie to nikt wam nie da rozwodu....kaza wam skorzystac z jakiejs terapii.A moze sama to zaproponujesz mezowi? Trzymam kciuki i pozdrawiam.
napisał/a: Hania9 2007-08-14 08:30
Może to zły pomysł, ale piszesz, że teściowie są "za" Wami - może spotkaj się z nimi. Porozmawiaj, poradź się, opowiedz jak Wasze małżeństwo wygląda... Może oni Wam pomogą, sama pisałaś, że mają dobre relacje z synem...
napisał/a: uXmiech 2007-08-14 09:29
kochana
Miałam podobne przejścia, tzn. mąż cały oddany rodzinie, niedzielne wizyty u tesciów, sobotnia praca u nich na działce, na każde ich zawołanie, dodam że mój mąż pracuje w delegecji więc już z tego względu mało się widywalismy, a większość czasu wolnego musielimy poświęcać jego rodzinie, piszę że musieliśmy, bo aby być z nim też robiłam u nich na działce, chodziłam z wizytami do teściów, itp....
w końcu coś pękło - wylądowałam u psychologa, opowiedziałm całą historię mojego mazeństwa, o tym ak przygotowywałm święta w domu, a mąż kwitował ze jego rodzina na nas czeka, więc nie szykuj wigilii bo musimy już iść, a w lodówce 12 potraw, itp... nie chce sie rozpisywac o sobie. Po prostu dopiero od p. psycholog dowiedziałam się, ze mój mąż jest niedojrzały emocjonalnie, a z psychologicznego punktu widzenia nigdy nie byliśmy małżeństwem, bo żeby stać się małżenstwem i rodziną muszą nastąpić dwa czynniki: 1) odłączenie od obecnej rodziny, odcięcieie pępowiny
2) przyłączenie do drugiej osoby, aby z nią utworzyć swoją rodzinę...
U mnie tak się nie stało, mąż ciągle związany ...
Podejrzewam u Ciebie podobny problem. Po co mu żona? On ma już swoją rodzinę, wystraczy mu ewnetualnie jakaś dziewczyna wobec, której nie będzie zobowiązany, a z którą bedzie mógł się gdzies pokazac itp...
To jest bardzo trudny przypadek i jak napisał ktoś wyzej potrzebna jest terapia. Tylko, ze tacy ludzie rzadko kiedy chcą zrozumieć istotę problemu, nie chcą wspólpracować, nie chca pójść na terapię...
nie wiem - czy Wasz przypadek jest identyczny, jak mój, ale jeśli chcesz ratować swoje małzeństwo - musisz szybko znależć dobrego psychologa, który przeanalizuje
Waszą sytuację i podpowie co dalej robić.
Ja - od dwóch miesięcy próbuje namówić mojego męza do wizyty u psychologa, chce aby sam go wybrał, abym potem nie usłyszała ze mu "podstawiłam " psychologa, jak usłyszy prawdę o sobie... Sama próbowałam mu powiedziec - o jego nieodciętej pępowinie - ale niestety moich słów nie przyjmuje do wiadomości...
A moi teściowie - teoretycznie też dobrze nam życza, ale tak naprawdę nigdy się nie zastanowili jakie konsekwencje dla naszego małżeństwa mają te ciągłe prośby z ich strony o coś.., że to wszystko wymaga czasu i poswiecenia... A mąz nigdy im nie odmówił. Mam do nich cholerny żal - bo gdy on robił u nich remont, ja sama malowałm nasze mieszkanie, bo zamiast weekendy spędzać gdzies razem ,aby cieszyć sie soba - zawsze trzeba było isc na działkę... dodam że nigdy nikt na nią nie chodził (ani mąża matka, ani siostra, tylko jego ojciec póki mógł)
I do siebie też mam ogromny żal, że na to pozwoliłam - ale to chyba były klapki na oczach...
a teraz chyba juz dla nas zapóźno, mam coraz mniej sił...
Trzymaj się i jesli masz jeszcze siłę -walcz
napisał/a: monique_no 2007-08-15 09:17
dzięki za wszystkie posty. wczoraj rozmawiałam z teściami. rano zadzwoniłam do jego mamy i umówiłyśmy się na wieczór był też teść i jego siostra. podnieśli mnie na duchu jest im bardzo przykro i widzę, że im też zależy aby wszystko wróciło do normy. ale nie sądzę, że aby tak się stało. wczoraj powiedział mi że łączyły nas tylko rachunki. załamka. a jeżeli sąd wyśle nas na terapią to i tak on nigdzie nie pójdzie. widzę, że muszę si chyba z tym pogodzić zwinąć żaglę i wrócić do rodziców. moi teściowie zaprosili nas dziś na grila i chcą z nim i znami porozmawiać jeszcze raz. wiem, że to nic nie da ale mimo wszystko mam wiarę, że może jednak.
brakuje juz mi sił. 9 lat wyrwane z życiorysu.
napisał/a: ILOMI4 2007-08-16 07:02
Ja jestem z tobą.Cokolwiek sie stanie,nie daj sie.Nie pokazuj,ze sie załamujesz.Przejdz przez to z podniesiona głowa.Jestes silna.I pamietaj:po kazdej burzy swieci słonce.Dla ciebie tez zaswieci.
napisał/a: Isolde 2007-08-16 11:25
Moze jest az tak zwiazany ze swoja rodzina, ze naprawde to przez to? Idzcie na kompromis. W sobote idziemy do mamy, a w niedziele do kina. Sami. Nie strzelaj fochow, próbój nie rozmawiac o jego mamie, a jezeli juz to robicie i hchesz powiedziec cos kasliwego, to sie lepiej ugryz w jezyk. Malzenstwo to tysiace kompromisow. Inaczej sie nie da.