Schemat

napisał/a: man_with_no_nam 2009-06-16 16:43
witam,

Przegladałem pare for dotyczących zdrady i zauważyłem pewien schemat.

Osoba zdradzająca przyłapana na zdradzie(nie koniecznie fizycznej) przysięga, że to (zdarzenie) nic nie znaczy, że kocha, czasami żałuje, czasami nie.
Osoba zdradzona mimo wielu wątpliwości w końcu uwierzy zdradzającemu i związek jakoś się utrzyma.
W większości przypadków jednak po jakimś czasie i tak kończy się cała sytuacja zdradą.

Wniosek? Zdradzić zanim zostanie się zdradzonym. Lepiej mieć zło za sobą niż przed sobą ;)

Moja historia w pewien sposób wpisuje się w ten schemat.

Mój błąd polegał na tym, że puściłem żonę wolno. Na wiele rzeczy pozwalałem. Ma samochód, ma moją kartę bankomatową. High life, pełen luz. Nawet zawiozłem ją raz na piwo z kolegą, a wlasciwie z kims kogo nie znalem ale ona znala. W zasadzie myslalem, że pojedziemy razem, no bo jak to tak... Okazało się inaczej. Wsio ok. Było piwko nic się nie działo, spokój. Temat minął, kolesia nie ma. Ja jednak zacząłem odczuwać niepokój i tracić pewność siebie.

Dużo różnych takich sytuacji miałem, o których jej mówiłem, że mi sie nie podobają. Ona to bagatelizowała. High life, pełen luz.

Pozniej pojawił się koleś, pracownik szkoły do której chodzi moja córka. Goscia znam z widzenia, mamy wspolnych znajomych etc. Facet po przejsciach, rzuciła go żona, zaczął pić, jedzie na psychotropach. Jakoś tak wyszło, że ów koleś bardzo przypadł do gustu mojej kochanej małżonce. Pełna współczucia, zrozumienia go wysłuchiwałą. Przesledzilem rozmowy na gg (jak to wiekszosc zaborczych zazdrosnikow czyni). No i tu niemiła niespodzianka. Z rozmowy wynikało, że byli już na spacerku, że żona bywa na kawie itp. W kazdym razie nie odczułem, że było coś więcej. Niby przyjaźń...

Tylko, że: HALO?! Jakoś nie mogę uwierzyć w przyjaźń damsko-męską. Zrobiłem awanture. Ona to odebrała jako wjazd w jej "prywatne" życie. Tu kolejny zonk . Prosiłem, żeby to zkończyła, bo mnie to boli. Nie, bo nic sie nie wydarzyło. Później pojawiły się wiadomości typu "Tęsknie", "Jestem cały Twój" itp. Nadal uważa, że nic się nie stało. Jego też prosiłem i groziłem. I jedno i drugie robi ze mnie wariata.

Jak dla mnie to koniec. Zagroziła, że popełni samobójstwo jeśli się z nia rozstanę. Rozmowy niczego nie wnoszą. Odbijanie piłeczki. Gdy mówię, że parę rzeczy musi się zmienić, żebym mógł jakoś funkcjonować, to też staje okoniem bo ona nic złego nie zrobiła, z nikim się nie pieprzyła itd. Do tego temu wszystkiemu towarzyszy alkohol, agresja i szantaże emocjonalne.

Tu też nasuwa się pytanie, które wałkowane było tu kilka razy. Gdzie zaczyna się zdrada? Ja wysuwam wnioski. Nie potrafi skończyć znajomości z kimś, kto się pcha na siłę, tzn. że jej w jakiś sposób na tym kimś zależy. Po co ja tu komu potrzebny jestem? Nie można mieć jabłka i zjeść jabłka(jest jakaś analogia?).

Nie warto być wiernym jak pies. Ciało raz puszczone, dalej puszcza się samo (cyt.Sedes z Bakelitu)...

ehh dość żali

tak tylko chciałem wylać żale (w ultra wielkim skrócie)

yo!
napisał/a: nawiedzony 2009-06-16 21:55
RE-WE-LA-CJA...Sama prawda niestety.Jak ma dobrze szuka wrazen,jak maz bydlak szuka oparcia,wsparcia i innych cudow.Zawsze jest jakies wytlumaczenie...Kobiecie nie dogodzisz nigdy i w zaden sposob...90% z nich nie wie po co w ogole jest w zwiazku.Facet jesli ma sklonnosci do chodzenia na boki,to przynajmniej zazwyczaj wiadomo dlaczego,a u kobiet nie da sie tego racjonalnie wytlumaczyc(sklonnosci).Oczywiscie sama zdrada i taka osoba to najwieksza gnida i tu nie ma lepszych,ani gorszych ze wzgledu na plec.Chodzi mi jedynie o przyczyne samych sklonnosci do takich dzialan u obojga plci.
napisał/a: Magdalena32 2009-06-16 22:21
man_with_no_nam napisal(a):Zagroziła, że popełni samobójstwo jeśli się z nia rozstanę.


ona nie zrobi tego o to się nie bój! bo po co niby miałaby popełnić samobójstwo z miłości do Ciebie? jeżeli tak to sama sobie by przeczyła bo skoro tak kocha to powinna spełnić Twoją prośbę i zerwać z nim kontakt a nie grozić samobójstwem. a jej gadki typu że z nim nic takiego nie robiła między bajki możesz włożyć bo tak każda osoba która zdradziła mówi i nigdy to nie jest tak jak wygląda. a dodatkowo widać że to już nie pierwszy raz tak się bawi, czyli daj sobie z nią spokój, szkoda nerwów i życia na życie z taką osobą...
napisał/a: madzia0013 2009-06-16 22:28
dominik25 napisal(a):widać że to już nie pierwszy raz tak się bawi,

calkowicie się zgadzam!
Żonka się bawi Twoim kosztem a Ty jeszcze nie wiesz co zrobić...
ja bez zastanowienia zostawiłabym taka osobę! zrobisz jak zechcesz!!!
napisał/a: majka 83 2009-06-16 23:03
man with no man!
Naprawdę masz problem u ciebie nie polega na tym, że dałeś żonie za dużo swobody ( ja też mam karty, samochód i nie widzę w tym nic złego) Myślę,że wszystko tkwi w waszym związku, coś się bardzo popsuło, gdzieś się rozminęliście,zupełnie inaczej rozumiecie słowo małżeństwo macie inne oczekiwania Jest u ciebie wszystko i awantury i nadużywanie zaufania partnera i brak szacunku dla uczuć Przykro się to czyta, naprawdę.
Porozmawiaj z żoną spokojnie, bez emocji krzyk jak sam widzisz do niczego nie doprowadza,masz alkohol, szantaż emocjonalny i jeszcze większy jej upór. Przygotuj się do tej rozmowy, powiedz o swoich uczuciach, jeśli jak piszesz " pełna współczucia go wysłuchała" niech wysłucha ciebie jesteś jej mężem i w pierwszej kolejności ty zsługujesz na rozmowę a nie ten facet. Niech sobie zda wreszcie sprawę, że pocieszając gościa rujnuje swoje małżeństwoi kto ją wtedy pocieszy on?

Uważam, że słusznie się niepokoisz tą "przyjaznią", żona zaczyna mieć przed tobą tajemnice ( spacerki, kawka), tak przyjazń nabiera rumieńców. Może żona rzeczywiście czuje się niewinna, bo nic się nie wydarzyło i nic nie planuje zrobić, a zainteresowanie tego pana pochlebia jej , czuje się zauważona , potrzebna.Naprawdę musicie o tym porozmawiać, dlaczego wogóle do tego doszło? Czego jaj brakuje? I nieprawda,że wkraczasz w jej prywatność. Małżeństwo to związek twój i żony a nie tylko żony.Słowa "tęsknię" " jestem cały twój" świadczą o tym ,że została tu przekroczona inna prywatność, prywatność waszego małżeństwa, twoja prywatność. Tylko ty możesz kierować takie słowa do żony, a ten gość wchodzi nie do swojego ogródka i to beszczelnie bo nie reaguje nawet na twoje grożby.

Nie rób głupstw słowami "nie warto być wiernym jak pies" rozwalisz jużwszystko na pewno.Życzę ci i wytrwałości i żeby ci się udało i naprawdę współczuję.
napisał/a: man_with_no_nam 2009-06-16 23:41
Mądre słowa. Przyznaję. Próbuję wykrzyczeć jak mi źle. Daję sobie do tego prawo, bo jest mi okrutnie przykro.
To są emocje.
Cieszę się, że udało mi się namówić ją na wspólną wizytę u psychologa.Obym tylko trafił na osobę kompetentną... Obym tylko nie żałował...

apropos emocji. Polecam książkę Mirosława Słowikowskiego "Powiedz stop!". Bardzo pomocna.
napisał/a: BOGINS 2009-06-17 09:04
Hmm w mojej opinii: fakt że żona gadała z facetem na temat jakiś tam jego życiowych problemów - to luz, powiedzmy że to normalne - bo niezależnie od faktu czy to na gg czy w pracy jakaś tam wymiana zdań jest.
Kompletnie inna bajka to wymiana zdań w których padają słowa jakie podałeś: tęsknię, jestem cały twój, moze jeszcze weź go do buzi ?!
Zapewne twojej żonce spodobało się być jego spowiednikiem, do tego stopnia, że psychicznie zaangażowała się w jego życie. Naturalnie "przyjaciel robi to samo w stosunku do drugiego "przyjaciela", więc musisz się zastanowić czy ich znajomość na tym sie opiera czy nie.
Proszę cię abyś wytłumaczył te zdanie: " Gdy mówię, że parę rzeczy musi się zmienić, żebym mógł jakoś funkcjonować, to też staje okoniem bo ona nic złego nie zrobiła, z nikim się nie pieprzyła itd.Do tego temu wszystkiemu towarzyszy alkohol, agresja i szantaże emocjonalne. "
Po pierwsze: wydaje mi się że otwarcie jej zarzuciłeś zdradę, albo zdradę psychiczną wynikającą z faktu, że potajemnie się z nim umawiała, a ona w zamian odbiła ci piłeczkę. Pytanie drugie nasuwa się też z twojego zdania, czy waszym ulubionym czasem na omawianie takich rzeczy jest: impreza przy wódce...

Tak jak napisałem wcześniej, bardzo możliwe że twoja żona nie zrobiła w praktyce nic złego.
Możliwym jej błędem jest za to:
Zaczęła tak mocno angażować się w "pomoc" dla znajomego, że nie zauważyła że jej własne życie "małżeńskie" się rozpada. Że kiedy ona "pomaga" kumplowi, jednocześnie nie chce wysłuchać problemu jakiego ty masz - a dotyczącego ich relacji - szczególnie zdań dotyczących słów "tęsknię", "jestem cały twój"... pewnie były też inne.

Według mnie twoja żona uzależniła się od zmartwień tego kolesia. Nie potrafi jednocześnie przez do zrozumieć, że przez to rozwala się wasz życie. Broni się prze tym.


Rozwiązanie jest proste: na spokojnie usiądź z żoną i zacznij rozmowę. Np. Kasiu, fajnie jest że pomagasz np. Pawłowi w jego życiowych problemach. Naprawdę jest to bardzo dobre, jednak zauważ też że w czasie waszych rozmów dochodzi do naprawdę takiej wymiany zdań, że jak ja je słucham/czytam dochodzę do wniosku że jesteście kimś więcej niż parą znajomych (podajesz słowa). Wiem że mnie nie zdradziłaś. jednak uzywanie takich słów mnie rani. Wiem, że nie uważasz tego za coś złego. Ja uważam że tak. mamy więc odmienne zdania. Zauważ kochanie, że od kiedy zajęłaś się DRAMATEM Pawła, w naszym związku pojawił się problem, a w mojej opinii również dramat - bo mnie coś boli, ty uważasz że nic złego się nie wydarzyło, że jesteś fair, ale kłócimy się w praktyce o tego Pawła... jesteśmy w stosunku do siebie agresywni, ba nawet grozisz samobójstwem.... Nie sądzisz więc, że z dramatu kolegi powstał dramat nasz?????????? Nie chcę się kłócić, a tym bardziej zastanawiać się, czy wychodzicie potajemnie na kawę, jak często rozmawiacie, czy on ci jakieś czułe słówka pisze. Zadręczam się tymi myślami, a wolałbym nie. Do ciebie więc należy wybór. Chcesz nadal rozwiązywać DRAMAT KOLEGI albo DRAMAT NASZ. Opcja pierwsza jest dla mnie nie do przyjęcia... Ale pamiętaj, kłótnia do niczego nie doprowadzi! Rozmawiaj. Jak wyjdzie raz z pokoju. OK. Za 30 minut rozpocznij znowu, jak znowu wyjdzie to wałkuj temat aby go rozwiązać.
Nie ma sensu pozostawać w punkcie wyjścia tyle że z kłótnią na karku.
Taką samą historię mówisz temu waszemu wspólnemu znajomemu:
Słuchaj np. Paweł. To w jaki sposób rozmawiasz z moją żoną oraz fakt, że gadacie na gg, że ona siez tobą spotyka potajemnie na spotkania doprowadza moje własne małżeństwo do kryzysu. Zona grozi samobójstwem jeśli się rozstaniemy. POpatrz więc co zrobiłeś. Rozwalasz mi małżeństwo. Nie chcę tego! Ale jeśli nadal tak będzie, to ty za to odpowiesz! Bla bla bla.
Ostateczny dowód - mówisz żonie o tym forum i drukujesz je i dajesz do przeczytania - jeden forumowicz tak zrobił i się z żonką pogodzili!!!!!
napisał/a: majka 83 2009-06-17 13:46
Bardzo dobrze,że namówiłeś żonę na psychologa, zrobiliście już wspólnie pierwszy krok przynajmiej zaczynacie rozmawiać.Psychologowi musisz od razu powiedzieć czego oczekujesz po terapii- to zacznie działać w tym kierunku.Na pewno tego nie będziesz tego żałował, przynajmiej coś robisz, ratujesz związek trzasnąć drzwiami i pójść w siną dal zawsze zdążysz.
Najważniejsze to pozbyć się gościa, może w sposób jaki radzi Bogins, a twoja żona mam nadzieję z czasem zrozumie,że jest przez niego manipulowana i ryzykuje własnym związkiem.
A emocje no cóż, cierpisz i musisz się gdzieś wyżalić inaczej zwariujesz, to forum właśnie po to jest, tu sobie pokrzycz ile chcesz a w domu rozmawiaj, rozmawiaj , rozmawiaj....
napisał/a: man_with_no_nam 2009-06-17 16:47
BOGINS napisal(a):Proszę cię abyś wytłumaczył te zdanie: " Gdy mówię, że parę rzeczy musi się zmienić, żebym mógł jakoś funkcjonować, to też staje okoniem bo ona nic złego nie zrobiła, z nikim się nie pieprzyła itd.Do tego temu wszystkiemu towarzyszy alkohol, agresja i szantaże emocjonalne.


Próbuję mieć coś z tego dla siebie.
Chciałbym mieć spokój ducha... Mieć zaufanie i wierzyć w lojalność.
Mój problem to zazdrość. Czytałem trochę o tym. Próbuję zrozumieć co ją we mnie wzbudza. Naznaczyłem się nawet znamieniem Otella :>. Uważam, że ocenianie siebie/stawianie diagnozy na podstawie suchych informacji jest jak czytanie horoskopu. Każdy coś dla siebie znajdzie ale niech będzie, mam syndrom Otella.
Co go spowodowało?
Nie przypominam sobie, żebym przejawiał takie zachowanie wcześniej. Myślę, że zaczęło się właśnie od tego piwa z kolegą. Straciłem poczucie pewności. Ona tego nie zauważała choć o tym mówiłem...
Sprawa nadużywania alkoholu wyszła po pierwszej awanturze. Oboje piwkowaliśmy. Przychodziłem z pracy i piłem. Po ostatniej awanturze się opamiętałem(nie potrafiłem nad sobą zapanować) i powiedziałem dość. Po alkoholu świat wygląda inaczej. Łatwiej uciec. Zrozumiałem, że to w niczym nie pomaga. Krótkotrwałe polepszenie samopoczucia to jednak nie to. Chcę być szczęśliwy na trzeźwo. Ona piła dalej, choć ostatnio się opamiętała.
Ja dwa razy wybuchłem agresją. Ona po alkoholu mocno wymachuje rękoma i z grubej rury wali po pysku. Prawda jest taka, że w pewnym momencie zaczęło to wyglądać jak patologia, dlatego też powiedziałem stop...
Szantaże emocjonalne to między innymi mowa o samobójstwie. Ja tez dopusciłem się takiego szantażu z tą różnicą, że ja to faktycznie próbowałem zrobić. Prosiłbym o nie ocenianie mnie pod tym względem, bo dostałem za to solidną nauczkę i zrozumiałem dzięki temu wiele spraw.

BOGINS napisal(a):Tak jak napisałem wcześniej, bardzo możliwe że twoja żona nie zrobiła w praktyce nic złego.

Chciałbym w to wierzyć...

Rozmawiałem i z nią i z nim. Po mojej rozmowie z nim, ona dostała smsa "jestem cały twoj". Mam szokujący wpływ na ludzi jak widać. Jak można oczekiwać logicznego myślenia od pijaka na psychotropach?

Nie dawno stwierdziła, że sie czepiam "Bogu ducha winnego...dupka(tak go nazwijmy)". Mówię o swoich uczuciach, odczuciach, a ona ze mnie drwi. Zero kompromisu.

Ja pochodzę z rozbitej rodziny. Stąd też może ten Otello. Ona z rodziny w której ojciec pił i robił za bankomat, bo choć pił jakoś się opiekował. Splot różnych zdarzeń zaprowadził mój związek w miejsce, w którym się teraz znajduje.

Czekam na wizytę u psychologa...
napisał/a: ~gość 2009-06-17 20:12
Przyjaciele przyjaciolmi, ale w ktoryms momencie twoja zona wyladuje/by wyladowala z nim w lozku. jak bedzie- zalezy od ciebie.
kazdy juz na tym forum chyba wie, ze zdrada sie brzydze, a gorsza to moze faktycznie ta zdrada emocjonalna, kiedy osobie ktora sie kocha bardziej zalezy na kims innym (na tyle ze nawet nie potrafi zerwac z ta osoba kontaktu)
wez kobitce ogranicz troche swobody.. w zwiazku obydwoje partnerow powinno sie dobrze czuc, a nie zeby bylo tak, ze jeden z partnerow sie dwoi i troi zeby bylo dobrze a tu zonk...
napisał/a: man_with_no_nam 2009-06-17 21:22
Zdepresjonowana napisal(a):Przyjaciele przyjaciolmi, ale w ktoryms momencie twoja zona wyladuje/by wyladowala z nim w lozku. jak bedzie- zalezy od ciebie.
kazdy juz na tym forum chyba wie, ze zdrada sie brzydze, a gorsza to moze faktycznie ta zdrada emocjonalna, kiedy osobie ktora sie kocha bardziej zalezy na kims innym (na tyle ze nawet nie potrafi zerwac z ta osoba kontaktu)
wez kobitce ogranicz troche swobody.. w zwiazku obydwoje partnerow powinno sie dobrze czuc, a nie zeby bylo tak, ze jeden z partnerow sie dwoi i troi zeby bylo dobrze a tu zonk...


Jak myślisz? Przy jej oporze jaki efekt uzyskam, próbując jej cokolwiek narzucać?
Co do lądowania w łóżku... No właśnie ta myśl... Nie wiem czy odpowiedni moment wybrałem na interwencje ale patrzeć nie mogłem co zaczyna się dziać...
napisał/a: ~gość 2009-06-17 21:33
man_with_no_nam, wez ją kopnij w cztery litery jak sie nie dostosuje. odetnij jej dostep do gotowki, wez jej samochod. a co do tematu "schemat" to sie wypowiem tylko tyle, ze schematem jest juz to, ze kobiety ktore sa autentycznie do kitu dostaja najlepszych gosci, a kobiety ktore cenia cieplo domowego ogniska a mezowi by przychylily nieba maja w spadku po dziadku same swinie... (bynajmniej nie chodzi mi o gospodarstwo rolne)
dobrze poczytac, ze sa jeszcze faceci, ktorzy maja uczucia i te uczucia potrafia nimi zawladnac. czytajac to forum otrzymuje wiare w to, ze ludzie nie sa az tak bardzo zli jak sadzilam