Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych

napisał/a: voice02 2009-04-06 10:38
Witam wszystkich!

Założyłem nowy wątek, by podzielić się ważkimi refleksjami co do skutków, jakie niesie operacja nakierowana na tych niegodziwców, którzy podnieśli ręce na nie swój związek. Na romantyków i romantyczki, których "czarowi" ulegli tak kochani dotąd nasi małżonkowie.

Minęło trochę czasu od chwili pojawienia się Waldka w moim życiu.

http://forum.we-dwoje.pl/topics31/jej-wybacze-ale-temu-kto-uwiodl-nigdy-vt7465.htm

W sumie niebawem będzie rok. Z dumą wam chciałem obwieścić, że odniosłem sukces. Spaliłem całą korespondencję, którą zgromadziłem w jego sprawie. Nie potrzebna mi, gdyż wystarczyła ledwie część, by pogrążyć go przed własną kobietą. Z trudem dźwiga swój krzyż... Nie chciałem czuć satysfakcji z tego powodu, ale dostał facet nauczkę.

Moje relacje z żoną są coraz lepsze. Nadwątlone zaufanie trudno od razu odbudować. Ja też go nadużyłem śledząc jej pocztę. To było jednak zdecydowanie mniejsze zło, w dodatku usprawiedliwione. Tak czy inaczej dowód, że miałem podstawy, aby jej nie wierzyć... Nie robię już tego, bo chcę jej wierzyć, a nie chcę się rozczarować. Dbam, by było dobrze. Częściej obdarzam czułością, angażuję się bardziej, zabieram w różne miejsca... Ale nie chcę, by czuła się ujarzmiona... Żona to docenia, a nawet się dziwi, bo tak by nie umiała. Przeprosiła i obiecała, że to się więcej nie powtórzy. Ba, nawet złożyła przysięgę... Powiedziała mi tak: przysięgam, że nic złego więcej nie zrobie... no to odpowiedziałem, że nie "nic złego", tylko "nie zdradzę"... Bo "nic złego" może być szerokim i pojemnym pojęciem. Dla zdrajców skok w bok wcale nie jest nazywany "czymś złym"...

Nie tracę jednak czujności, bo wiem, że zło czyha wszędzie. Oznajmiłem jednakże żonie, że dla Waldka - jeśli tylko jeszcze raz wejdzie mi w drogę - nie będę wspaniałomyślny i załatwię go na cacy... Gdy go natomiast spotkam, dam po mordzie. Nawet w miejscu publicznym. To samo się ma z każdym innym apsztyfikantem... Jeden krok i przystąpię do działania. Bez litości. NIkt mi nie będzie wchodził w moje życie.

Pozdrawiam wszystkich skrzywdzonych, a zdrajcom i wszelkim Waldkom, którzy z butami wdzierają się w nie swoje życie, mówię: nie czujcie się bezpieczni. Bo może się kiedyś zdarzyć, że przy pożywnym śniadanku, stawią się przed waszymi drzwiami panowie zatrudnieni przez kogoś, kogo zdradziliście. Panowie, których nie zagadacie i którzy nie przyjmą żadnych wyjaśnień. To nie są strachy na lachy, ale bardzo poważne ostrzeżenie, że są ludzie na tyle zdesperowani, że nie cofną się przed niczym. Ku przestrodzę cytacik z Pulp Fiction, gdy Jules przygotowuje ofiarę na :drogę ku wieczności":


– Czytujesz Biblię?
– Z rzadka.
– Znam fragment na pamięć. Księga Ezechiela: 25,17. „Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek. I dokonam srogiej pomsty w zapalczywym gniewie, na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci; i poznasz, że Ja jestem Pan, gdy wywrę na tobie swoją zemstę”. Powtarzam to gówno od lat. Kto słyszał te słowa, za chwilę nie żył. Ale nie rozumiałem ich. Myślałem, że to niezły tekst przed usmażeniem dupy jakiemuś skurwielowi. Od dziś rana myślę inaczej. Teraz myślę, że może to znaczy, że ty jesteś zły, a ja sprawiedliwy... A pan 9 mm jest pasterzem chroniącym moją sprawiedliwą dupę w dolinie ciemności. A może jest tak, że ty jesteś sprawiedliwy, ja – pasterzem, a świat jest zły i samolubny. To by mi się podobało. Ale to gówno prawda. Prawda jest taka, że ty jesteś słaby, a ja jestem tyranią złych ludzi. Ale staram się, Ringo. Naprawdę, bardzo się staram być pasterzem...
napisał/a: ~gość 2009-04-06 10:51
voice02, gratulacje. Załatwiłeś sprawę jak należy
napisał/a: sorrow 2009-04-06 12:00
voice02, co dokładnie zrobiłeś, bo nie zrozumiałem. Chyba coś zrobiłeś, bo Natalina1989 pisze, że załatwiłeś sprawę jak należy :). Musiałem oczopląsu dostać, bo nie zauważyłem... czy to tylko spalenie korespondencji i porwanie żony w lepszą przyszłość? Bo po tytule spodziewałem się czegoś innego.

A ten cytat z Pulp Fiction to bardziej fiction dla mas. Z Księgą Ezechiela nie ma praktycznie nic wspólnego, więc bardziej to rzeczywiście "niezły tekst przed usmażeniem dupy jakiemuś skurwielowi".
napisał/a: voice02 2009-04-06 14:09
Cytat z sorrowa:

napisal(a):voice02, co dokładnie zrobiłeś, bo nie zrozumiałem. Chyba coś zrobiłeś, bo Natalina1989 pisze, że załatwiłeś sprawę jak należy . Musiałem oczopląsu dostać, bo nie zauważyłem... czy to tylko spalenie korespondencji i porwanie żony w lepszą przyszłość? Bo po tytule spodziewałem się czegoś innego.


Rzeczywiście sorrow... Ja na twoim miejscu dawno bym dostał oczopląsu czytając o mniejszych lub większych tragediach, których łączy jedno: poranienie czyichś uczuć i własnego sumienia. Ale do rzeczy.

Pytasz co zrobiłem... Otóż po pierwsze odzyskałem żonę, a po drugie odbudowuję małżeństwo, którego trwanie było mocno zagrożone. Postawa - przyznasz - bardzo miłosierna i szlachetna (nie chełpię się tym, ale sporo kosztowało mnie to zdrowia i dużo miałem powodów ku temu, aby zamknąć żonie drzwi przed powrotem, a nie zrobiłem tego). Cały swój gniew wyładowałem na owym Waldku. Dużo przegrał, a przegra jeszcze więcej, gdyby chciał powtórzyć swój wyczyn. W swej wypowiedzi nie chciałem wnikać w szczegóły. Czy o to chodzi, bym mówił w jak trudnej sytuacji postawił sam siebie tymi listami i ujawnieniem ich (z resztą tylko części) żonie? Otóż postawił się w skrajnie niekorzystnej, a gdybym wykorzystał pozostałą jej część byłoby to położenie krytyczne i beznadziejne. Jeszcze się ulitowałem, gdyż dałem mu cień szansy na wyjście z tego klinczu. Wybacz sorrow, ale oszczędzę szczegółów...

W dalszej części piszesz:

napisal(a):A ten cytat z Pulp Fiction to bardziej fiction dla mas. Z Księgą Ezechiela nie ma praktycznie nic wspólnego, więc bardziej to rzeczywiście "niezły tekst przed usmażeniem dupy jakiemuś skurwielowi"


I o to mi chodziło... Po prostu to niezły tekst przed wymierzeniem sprawiedliwej kary... W pewnym sensie przestroga. Napisałem dla kogo.
napisał/a: sorrow 2009-04-06 15:04
voice02 napisal(a):Otóż po pierwsze odzyskałem żonę, a po drugie odbudowuję małżeństwo, którego trwanie było mocno zagrożone.

To akurat zrozumiałem i chwała ci za to :). Nic lepszego nie można nikomu życzyć... oby każdemu tak się udało. Za bardz mnie ten Pulp Fiction zmylił, bo juz wyobrażałem sobie ze spluwą w ręku ;).
napisał/a: voice02 2009-04-07 09:45
sorrow napisal(a):Za bardz mnie ten Pulp Fiction zmylił, bo juz wyobrażałem sobie ze spluwą w ręku ;).


Niech cię nie zmyla... Yves Goulais w dosłowny sposób potraktował takiego Waldka, który zakręcił się wokół jego żony... Dziś ów pan - to znaczy Andrzej "Waldek" Zaucha - pozostaje w naszych wspomnieniach już tylko jako "czarny alibaba"...

Morały z tamtej historii sprzed 18 już lat, są dwa. Pierwszy: uważaj, kiedy wyczyniasz świństwa i świństewka, bo być może trafisz na kogoś, kto zasady traktuje śmiertelnie poważnie. Drugi: nie każde urocze stworzenie to cudza żona...
napisał/a: dgw 2009-04-07 10:03
Te dwie zasady powinno się drukować dużymi literami na bieliźnie wszystkich kobiet, to w połowie mogło by ograniczyć zapędy jurnych kochasi, bo druga połowa to nieodpowiedzialne lafiryndy.