singiel- chce byc szczesliwa!

napisał/a: Rose 2008-03-30 00:49
witam. Jestem singlem juz drugi rok. Bywa fajnie, choc na dłuzsza mete to dobija. Nie moge narzekac na powodzenie, bo w miedzy czasie mialam 5 kochanków. Rok temu korzystałam poprostu z okazji, jednak jak patrze na to wszytsko z perspektywy czasu, mam wrazenie ze to wszyytsko tylko mnie pogrązało. Błedem było to, ze w kochankach szukałam partnerów ( przeciez kochanek nie moze byc kandydatem do powaznego zwiazku, jesli ma miano kochanka). Własnie to mnie zgubiło. Nie dosc ze straciłam nadzieje, szacunek do siebie i facetów to na dodatek utwierdzilam sie w przekonaniu, ze kazdy facet jakiego spotkam na swojej drodze, nie wniesie nic do mojego zycia, oprócz sexu i paru tygodni/miesiecy spotkań.Bo kiedys to sie skonczy, tak jak konczyły sie wszytskie romanse. Teraz nie chodze na randki, straciłam kontakt z kochankami (jednego dalej kocham)...niestety. Beznadziejne uczucie,wiedzac ze on nic od ciebie juz nie chce.Chciec nie moze, bo jest w areszcie, nie jest przestępca, pożadny facet tylko ze miał małego pecha.2 listy i dowidzenia. Teraz modle sie zeby juz nigdy go nie spotkac. To by bardzo bolało. Nienawidze samotnosci, wiec zaczełam szukac kogos w internecie. GŁUPOTA! zaczełam szukac na zagranicznych stronach. Polakom juz dziękuje. Poznałam najpierw jednego. Ależ on "kochał" mial przyjechac i co? koniec kontaktu. pozniej poznalam innego. Swietny facet...jest tym czego szukałam. W maju ma przyjechac do Polski, ma jakies plany na nasza wspolna przyszłosc. prosił zebym zaufała.Ale ja nie potrafie. Chce kochac, chce wierzyc ze mnie nie zawiedzie, chce byc w koncu szczesliwa. Wiem ze on moze dac mi to szczescie. Ale co jesli kiedy ja juz bede pewna swego a on nie przyjedzie? wszytsko sie moze zdarzyc.nie wiem jak mam to traktowac. Co robic? nie chce po raz kolejny poniesc porazki, i chce w koncu zapomniec o kochanku...:( co byscie zrobili na moim miejscu?
napisał/a: osiemm 2008-03-30 14:29
Twoja opowieść brzmi tak jakbyś ściągała na siebie nieszczęścia i wciąż wikłała się w jakieś katastrofalne historie. Ja zastanowiłabym się nad wizytą u psychologa, serio, to nie są żarty. Myśle, że masz straszny bałagan w głowie, nie wiesz co myśleć, robić. Najlepiej jakby samo się ułożyło, ale na to nie ma co liczyć bo można się nie doczekać.
pozdr
napisał/a: gabii4 2008-04-16 16:15
Musisz poukładać sobie wszystko, być może zacząć od nowa... I też uwarzam, że pomoc psychologa będzie dobrym rozwiązaniem, samej będzie Ci bardzo trudno. Trymam kciuki aby wszystko dobrze się ułożyło. pozdrawiam;)