Moi sąsiedzi uprawiają głośny seks!
napisał/a:
H2O
2008-04-04 21:04
Takie moje smutki na temat naszych sasiadow ... opisuje tutaj bo to "sasiadowy "temat...
Jakis czas temy wprowadzli sie do nas do klatki mlodzi ludzie, na pewno mlodsi ode mnie.Urodzilo im sie niedawno malenstwo.Rzadko ich widze, a jak juz sie mijamy to tylko "dzien dobry"..wiemy od innych sasiadow ze czasto tam sie u nich zle dzieje..ze sie kloca i pzryjezdza policja( tylko ze my nic nei slyszmy bo miszkamy na parterze) dizsiaj uslyszlam straszne krzyki pod moimi drzwmi, pozniej placz..wyszlam z domku a tam ta biedna dizwczyna siedziala i plakala tak strasznie Trzymala sie za policzek, glaskala-uderzyl ja ten &-('é&é zaprosialm ja do domu, chcialam cos dac do picia zeby sie uspokoila, ale powiedziala ze bebe na nia czeka..spojrzlam przed klatke a tam on stal z wozkiem...Jeju...nie moglam sie pozbierac. Mam ochote jej pwoiedziec jak ja spotkam zeby sie zastanowila...Cale zycie przed nia i malenstwem...nie wiem czy sa malzenstwem czy nie...ale co to ma do rzeczy...jak on ja bije...koszmar...
Jakis czas temy wprowadzli sie do nas do klatki mlodzi ludzie, na pewno mlodsi ode mnie.Urodzilo im sie niedawno malenstwo.Rzadko ich widze, a jak juz sie mijamy to tylko "dzien dobry"..wiemy od innych sasiadow ze czasto tam sie u nich zle dzieje..ze sie kloca i pzryjezdza policja( tylko ze my nic nei slyszmy bo miszkamy na parterze) dizsiaj uslyszlam straszne krzyki pod moimi drzwmi, pozniej placz..wyszlam z domku a tam ta biedna dizwczyna siedziala i plakala tak strasznie Trzymala sie za policzek, glaskala-uderzyl ja ten &-('é&é zaprosialm ja do domu, chcialam cos dac do picia zeby sie uspokoila, ale powiedziala ze bebe na nia czeka..spojrzlam przed klatke a tam on stal z wozkiem...Jeju...nie moglam sie pozbierac. Mam ochote jej pwoiedziec jak ja spotkam zeby sie zastanowila...Cale zycie przed nia i malenstwem...nie wiem czy sa malzenstwem czy nie...ale co to ma do rzeczy...jak on ja bije...koszmar...
napisał/a:
Kinia
2008-04-04 21:08
Kurcze straszne, biedna dziewczyna
napisał/a:
~gość
2008-04-04 21:14
nela, matko boska biedna kobita ja bym takiego zamordowała!!!
napisał/a:
Butterfly1
2008-04-05 14:06
O matko, Nela to jakaś straszna sytuacja, masakra, biedna dziewczyna i maluszek! i jak tu im pomóc??
napisał/a:
H2O
2008-04-05 14:13
Nie wiem..zdaje sobei sprawe ze nie moge tutaj nic zrobic...nawte nei wiem czy mam prawo jej w ogole cos pwoiedziec przy kolejnym spotkaniu sie w biegu...
Hm...bite kobiety to juz jest inny , bardzo ciezki temat temat...
Hm...bite kobiety to juz jest inny , bardzo ciezki temat temat...
napisał/a:
Edytka
2008-04-24 13:19
ojej nela ciężki temat naprawde wiem bo pisaąłm prace mgr o przemocy w rodzinie i tak naprawde sąsiedzi są w takich sytuacjach w kropce.
A ja mam taki problem z sąsiadami, mieszkam w bloku, który należy do wspólnoty mieszkaniowej i od kiedy powstałą ta wspólnota zaczęły się same problemy. Głowny problem to parking pod blokiem. Kiedyś był trawnik, ale że wszyscy stawiali tam auta wyłożyli go kostką i teraz parkujemy. Tylko że auta mogą stawiać tu mieszkańcy naszego bloku nawet jeśli ktoś przyjedzie w gości jest przeganiany Ostatnio R. był na delegacji i ja jeździłam naszym autem, ale więcej stał pod blokiem, no bo gdzie ja miałąm jeździć? No i na weekend przyjechał R. służbowym autem - fort transit taki z paką zaparkował pod blokiem, rano wstajemy on ma wyjeżdzać w trase, patrzymy a opona w aucie przedziurawiona wiecie co ja miałam? ile się nasłuchałam. Otóż to nie pierwsza taka sytuacja pod naszym blokiem było już kilka aut które miały wszystkie 4 opony poprzebijane, ale nikt winnego nie złapał za ręke mamy jedynie przypuszczenia. Z powodu tego kapcia R. mia.ł okropne problemy w pracy, a ja nie wiem co robić. Sąsiedzi nie ukrywali, że jedna z sąsiadek miała wielkie pretensje o to, ze to auto tu stoi, teraz każdy patrzy na nas wilkiem bo jakim prawem postawilismy pod blokiem 2 auta?
A ja mam taki problem z sąsiadami, mieszkam w bloku, który należy do wspólnoty mieszkaniowej i od kiedy powstałą ta wspólnota zaczęły się same problemy. Głowny problem to parking pod blokiem. Kiedyś był trawnik, ale że wszyscy stawiali tam auta wyłożyli go kostką i teraz parkujemy. Tylko że auta mogą stawiać tu mieszkańcy naszego bloku nawet jeśli ktoś przyjedzie w gości jest przeganiany Ostatnio R. był na delegacji i ja jeździłam naszym autem, ale więcej stał pod blokiem, no bo gdzie ja miałąm jeździć? No i na weekend przyjechał R. służbowym autem - fort transit taki z paką zaparkował pod blokiem, rano wstajemy on ma wyjeżdzać w trase, patrzymy a opona w aucie przedziurawiona wiecie co ja miałam? ile się nasłuchałam. Otóż to nie pierwsza taka sytuacja pod naszym blokiem było już kilka aut które miały wszystkie 4 opony poprzebijane, ale nikt winnego nie złapał za ręke mamy jedynie przypuszczenia. Z powodu tego kapcia R. mia.ł okropne problemy w pracy, a ja nie wiem co robić. Sąsiedzi nie ukrywali, że jedna z sąsiadek miała wielkie pretensje o to, ze to auto tu stoi, teraz każdy patrzy na nas wilkiem bo jakim prawem postawilismy pod blokiem 2 auta?
napisał/a:
Monini
2008-07-26 14:38
Jak ja sie ciesze, ze nie mam takich problemow!!! Wspolczuje wszystkim co maja takich sasiadow!
napisał/a:
jente8
2008-08-19 16:42
Zastanawiam się, jak można dyskretnie uprzykrzyć życie sąsiadowi, który mieszka naprzeciwko? Utrudnienie jest takie, że nie może to być nic hałaśliwego, bo z kolei u sąsiada z dołu jest malutkie dziecko.
Sąsiad nie ma samochodu, więc przebijanie opon i rysowanie lakieru odpada Ma za to dużego psa, którego się boję, a którego on prowadza bez kagańca (a pogryzł już kilka psów sąsiadów, a nawet - dość niegroźnie - ugryzł jednego chłopca z sąsiedztwa) - myślałam więc o tym, żeby zadzwonić na policję w tej sprawie. Tylko nie wiem, czy u nas policja się tym zajmie (a straży miejskiej nie mamy) i czy to się nie obróci przeciwko mnie (bo ja też mam psa, który chodzi bez kagańca... ale on jest mały i niegroźny).
Jakieś inne pomysły?
Sąsiad nie ma samochodu, więc przebijanie opon i rysowanie lakieru odpada Ma za to dużego psa, którego się boję, a którego on prowadza bez kagańca (a pogryzł już kilka psów sąsiadów, a nawet - dość niegroźnie - ugryzł jednego chłopca z sąsiedztwa) - myślałam więc o tym, żeby zadzwonić na policję w tej sprawie. Tylko nie wiem, czy u nas policja się tym zajmie (a straży miejskiej nie mamy) i czy to się nie obróci przeciwko mnie (bo ja też mam psa, który chodzi bez kagańca... ale on jest mały i niegroźny).
Jakieś inne pomysły?
napisał/a:
sorrow
2008-08-19 17:26
ula_jente, to zależy co takiego ten sąsiad robi... bo to czasem wpływa na ewentualne działania odwetowe :). Czyli np. jeśli wystawia śmierdzące worki ze smieciami na korytarz, to trzeba mu w tych workach zrobić dyskretnie nacięcia, albo podrzucić swój worek do kompletu.
napisał/a:
jente8
2008-08-19 17:27
Akurat w tym przypadku nie wpływa - bo chodzi bardziej o to, co mówi, a nie co robi
napisał/a:
sorrow
2008-08-20 10:26
Biorąc pod uwagę to co napisałaś w innym miejscu myślę, że najlepszym wyjściem byłoby pozbawienie go poparcia wśród jego "słuchaczy". Taki człowiek potrzebuje tego poparcia. Zupełnie inaczej będzie jeśli znowu kiedyś spróbuje cię obgadać, a jego potencjalny słuchacz go oleje. Musiałabyś pogadać z jego "słuchaczami" zawczasu i przedstawić go w odpowiednim świetle.
napisał/a:
jente8
2008-08-20 11:24
Bokser.
Próbowałam - nie dociera Ale pozostaje mi próbować dalej.