sztuka wybaczania... chyba jest mi obca.

napisał/a: Balonek 2009-12-04 20:40
Za kilka dni przywitamy nowy rok. Pożegnanie starego skłania nas, a przynajmniej większośc do pewnych refleksji, postanowień i podsumowań naszego dotychczasowe życia. Moja niedaleka przeszłość była dla mnie prawdziwą bombą emocjonalną, a konsekwencje jej wybuchu odczuwam każdego dnia. W 2010 rok wchodze pełna obaw, negatywnych myśli i niesamowitych wątpliwości.

Historia mojego związku ma swoje upadki i wzloty, jednak rany po upadkach zostawiają blizny.
Poznaliśmy się dwa lata temu. Pierwsze miesiące cudowne, początki zakochania, tęsknota, nawet gdy był blisko, a potem wielotygodniowe czekanie... Ukochany wypłynął w rejs (jest marynarzem). Pewnie w tym momencie parskacie śmiechcem, bo przeciez opinia o marynarzach sławna jest na cały świat, ale ludzi nie ocenia się po zawodach. Prawdę mówiąc nie powinno się ich w ogóle oceniać. Czekałam więc, aż miłość mojego życia wróci.

Pewnego dnia dowiedziałam się o innej. Ona przeszukała jego komórke i znalazła tam smsy ode mnie. Skontaktowała sie ze mną. To była jego nażeczona.
To co wydarzyło się pózniej to schemat łatwy do przewidzenia.
On próbował ratować ich związek, straciliśmy ze sobą kontakt. Ja musiałam żyć dalej. Studia, praca, przyjaciele, rodzina. Były momenty, kiedy gratulowałam sobie tej siły. Nie załamałam się. Ale jak to mówi stare przysłowie- nie chwal dnia przed zachodem słońca. Kilka miesięcy pozniej on wrócił. Spotkaliśmy się. Wyjaśnił mi całą sytuację, przepraszał i prosił o drugą szanse. Mówił, że zaręczyny zerwane, że nie może żyć beze mnie, a tamta kobieta to już przeszłość. Jestem chyba głupia i naiwna, bo szansę mój luby otrzymał.
Czy ją zmarnował? Nie wiem. I tu jest problem. To co zostało zniszczone wydaje się teraz nie do odbudowania. Zaufanie, szacunek do niego- to ruiny, na których kiedyś budowałam dom. Dziś to cmenatarzysko, gdzie pogrzebane są moje nadzieję na przyszłość z nim. Kocham mocno i szczerze i ta miłość daje mi siłę, aby dalej być przy nim. Więc jestem, ale boję się. Każde jego słowo wydaję mi się podejrzane, nie umiem już mu wierzyć, mam koszmary, w których mnie zdradza, mam obawy, że następnego ciosu nie wytrzymam. W końcu ten człowiek zdradzał osoby, które kochał, Zdradzał nażeczoną, mnie i poprzednie kobiety. Czemu ja miałabym być wyjątkiem? Nawet nie potrafie siebie określić. Kim jestem i kim byłam? Dziewczyną? Kochanką? Kolejną w kolejce po pierścionek i złudne obietnice?

Czy wystarczy tylko czas? Minął już rok, a ja dalej czuję, że tkwie w związku bez podstaw. Jest tylko miłość, myślę, że odwzajemniona. Czuję się kochana, dba o mnie, okazuje mi, że zależy mu, jednak mój strach bierze górę. Nie wiem jak mam poradzić sobie z tym bagażem, który wniusł w moje życie.

Rozumiem, że powroty bywają ciężkie, rozumiem, że wracając do niego jestem zobowiązana do wspólnej pracy nad naszym związkiem i wiem, że kocham tego faceta. Jednak to co dzieje się wewnątrz mnie działa destrukcyjnie na nasze relacje. Patrzę mu w oczy, nie widzę tam nadzieji, słucham go, nie wierze w jego słowa, tulę się do niego, zastanawiam się, ile kobiet też tak się tuliło. Nie mam pewności, czy jest mi teraz wierny, czy nie kłamię i nie chce ufać mu na ślepo. Widzę, że on też się tym męczy. Pracuje na zaufanie, stara się, ale ja wciąż mam tą cholerną blokadę...

Każdy, który zdradził miał za pewne jakies powody. Mój ukochany nazwał je „błędami młodości”. Nie chcę rozliczać go z przeszłości, gnębic psychicznie czy się mścić. To tylko pozorne rozwiązania. My się nawet nie kłócimy o przeszłość. Czasami o niej rozmawiamy, ale staramy się unikać tego tematu. Staramy się cieszyć sobą. Ból który narodził sie we mnie od tego pamiętnego dnia, w którym dowiedziałam się prawdy, jest dalej, rośnie, a ja czuję sie bezsilna.
Każdy kto został zdradzony pewnie wie o czym mówię. Jestem ciekawa jak wy, osoby, którę są w podobnej sytuacji, radzicie sobie z tymi paskudnymi emocjami. Ja sobię nie radzę. Czuję, że sie oddalam od niego, a chciałabym być coraz bliżej. Co więc mam zrobić, jaką rozmowe podjąć, jakie myślenie obrać, abym znowu zaczęła normalnie funkcjonować w tym związku, abym nie popadła w paranoje i co ważne- abym potrafiła mu wybaczyć???

Przepraszam, jeśli straciliście czas na czytanie tego. Jeśli będą jakieś pomocne odpowiedzi, będe wdzięczna.

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
napisał/a: torx 2009-12-04 22:55
Wiesz powiem Ci że chciałbym byc jakimś góru który wie jak w kazdej sytuacji postąpić. Jestem w podobnej sytuacji-pracuję za granicą, moja dziewczyna została w kraju. Przeszliśmy pewien powązny upadek-ja jej to wybaczyłem choć nigdy nie powiedziełem dosłownie wybaczam. Ale problem polega na tym że tak jak Ty ciągle myślę, czy ja podłąłem dobrą decyzję i czy za chwilę nie dowiem się czegoś co zawali moj mały świat. Kolejny problem to taki że coraz to bardziej mnie od niej odrzuca. Pomimo tego że to nie ja namieszałem w związku to jednak jakaś siła odpycha mnie od niej, czasem, aż wstyd się przyznać czuję odrazę. Wiem, że ona się stara, ale jakoś ten urok przestaje działać coś się wypala. I to nie za sprawą osób 3. Ot po prostu. Powiem szczerze, nie wiem jakie jest na to lekarstwo. Brak mi zaufania do niej. I wiem że jesli np dziś bym ją przyłapał na czyś co wobec mnie było by nie w porządku to, moj związek z tą chwilą przestał by istnieć. Ale to tylko moje odczucie. Ja sam poświęciłem dla niej bardzo wiele. I bardzo wile z siebie dałem. I ciężko przeżyłem trudne nasze chwile. Ale wyszedłem z tego i najgorsze teraz jest to, ze kompetnie nie obchodzi mnie to co ona robi, czy z kimś wychodzi, dokąd itp. Przestałem być zazdrosny. Może jakby była przy mnie to by było inaczej. sam nie wiem. Moze trzeba pomyśleć o tych dobrych chwilach i tylko je wspominać?? Jak próbować być coraz bliżej oddalając się??
napisał/a: Balonek 2009-12-05 00:26
Cóż, masz rację torx, osoby, którę zdradziły już na zawsze wiele tracą w naszych oczach. Nigdy też nie będzie jak przed kłamstwami i zdradą... :( Współczuję Ci trudnej sytuacji, rozumiem Twoje położenie i mam nadzieję, że zarówno w moim jak i w twoim przypadku sytuacja poprawi się, a ból i żal kiedyś odejdą w zapomnienie.

Nie znam odpowiedzi na Twoje pytania. Na własne zresztą też nie, ale ciągle szukam tych odpowiedzi. Ja także zastanawiam się czy nie popełniłam błędu wracając do mojej miłości. To smutne, bo zamiast rozkoszować się chwilami szczęścia, ja prowadze wewnętrzny konflikt serca z rozumem. A rozum wyraznie podpowiada mi, żebym była czujna, że sytuacja może się powtórzyć, a niektórzy ludzie po prostu się nie zmieniają, tylko lepiej kamuflują.
Serce natomist domaga się miłości, Jego miłości. Jak mam zaspokoić potrzeby serca i zadowolić rozum, który bije na alarm?

Ogarnia mnie wściekłość, kiedy pomyślę, że tej sytuacji mogłoby nie być, gdyby tylko On pomyślał wcześniej, gdyby hamulce moralne Mu nie puściły, gdyby miał zasady...
napisał/a: oleńka39 2009-12-05 08:38
Balonek, byłam w takiej sytuacji 15 lat temu, to była moja wielka pierwsza miłośc byliśmy po zaręczynach i razem mieszkaliśmy, kochalismy się jak szaleni (tak mnie się wydawało), kiedyś wyjechałam na tydzień no i zdarzyło się zdradził mnie z moją przyjaciółką.Nie chcę tu pisać to wtedy przezyłam bo tego nie da się opowiedzieć.Potem wyrzucałam go tysiąc razy i prosiłam , żeby wrócił bo nie wytrzymywałam tak bardzo go kochałam mimo wszystko.Myślałam, że z czasem zapomnę i wszystko będzie dobrze, ale cały czas miałam w sercu ranę, okropną ranę, która ciąglę przypominała o tym co zrobił.Wytrzymałam w tej huśtawce dwa lata, dwa długie lata.I pewnego dnia tuż przed końcem roku po prostu wstałam rano i go wyrzuciłam, nie wiem co się stało po prostu stwierdziłam, że koniec, że więcej nie dam rady.Potem przychodził do mnie jeszcze przez parę tygodni, byłam zbyt słaba by go wygonić i dalej się męczyła , przepłakałam chyba wszystkie noce i znowu dostałam jakąś siłę by całkiem zerwać.Skończyło się bo zmieniłam miejsce zamieszkania, przeprowadziłąm się do innej miejscowości bardzo szybko wyszłam za mąż i taki koniec tej historii.Nigdy więcej go nie widziałam.Nie wiem jak Ty ale ja po zdradzie nie potrafiłam z nim żyć.Teraz po 15 latach , ja zdradziłam - ale to już zupełnie inna bajka.....
napisał/a: majka 83 2009-12-05 11:32
Balonek napisal(a):Ogarnia mnie wściekłość, kiedy pomyślę, że tej sytuacji mogłoby nie być, gdyby tylko On pomyślał wcześniej, gdyby hamulce moralne Mu nie puściły, gdyby miał zasady...

To bys go nigdy nie poznała...jednak tu zdradzał swoją narzeczoną z Tobą..
U Ciebie jest zupełnie inny problem niż na przykład u torx, zostałaś potwornie oszukana, wykorzystana i porzucona bez słowa...w krytycznym momencie wybrał narzeczoną, ją wolał i z nią starał się naprawić związek...wrócił, bo mu po prostu z tamtą nie wyszło, raczej z braku laku, na pewno nie z miłości do Ciebie..za dużo nieufności wkradło się w tamten związek, tak jak teraz w Twój, ta sama sytuacja....
Myslę,że w tamtym czasie żadnej z Was naprawdę nie kochał, wykazał się totalną niedojrzałością i egoizmem.Obie was oszukiwał, ale zdradzał Ją, nie Ciebie...Cebie oszukiwał..
Wiele jest takich historii i tu kochankowie wiodą całkiem spokojne życie, problem w tym, że on Ciebie zwyczajnie wykorzystał i porzucił..wrócił bo mu nie wyszło....i to jest główną zadrą w Twoim sercu...nie zdrada, ale oszystwo i porzucenie, zdrada jest problemem narzeczonej, zresztą już definitywnie rozwiązanym..
Myślę, że tak naprawdę, od początku nie wyjaśniliście sytuacji, co jest jego błędem młodości? narzeczona czy kochanka? Może podwójne życie?

Od sprawy minął rok, nie wiem,całkiem możliwe,że dużo zrozumiał , ,że Ciebie pokochał..zwyczajnie dojrzał i dorósł do związku,zmienił się, bo ludzie się zmieniają i wyciągają wnioski..robią błędy, których starają się nigdy nie powtarzać,wykazałaś tu się ogromną miłością, inna by go nawet znać nie chciała!!...zainwestowałaś dużo uczucia w ten związek..
Przecież mógł stracić Was obie.
Myślę, że tu potrzebny jest czas, zostałaś bardzo skrzywdzona i jeszcze się nie pozbierałaś....skoro jesteś pewna ,że cię kocha i skoro ty jego kochasz, szkoda Was...
Na razie nie planujesz przyszłości z tym chłopakiem, więc go obserwuj i pozwól niech zadziała tu czas..powinnaś z nim spokojnie porozmawiać i tu nie chodzi o dręczenie,wypominanie, tylko o spokojną rozmowę o swoich uczuciach,dylematach, on nie wie,że się oddalasz,że masz wątpliwości....uczciwie daj mu szansę i porozmawiaj z nim, jeżeli Ciebie kocha zrobi wszystko ,żeby Tobie pomóc przez to przejść...
Wyrzucić go za drzwi zawsze możesz, ale to by było zwyczajnie nieuczciwe, jednak jest z Tobą rok i się stara, masz go kochać a nie testować i czekać czy coś znowu Tobie nie odwinie...porozmawiajcie ale tak by się wzajemnie nie ranić, powiedz mu co czujesz i wysłuchaj jego... on z pewnością też ma obawy, porozmawiajcie i tym..

[ Dodano: 2009-12-05, 13:23 ]
Balonek napisal(a):W końcu ten człowiek zdradzał osoby, które kochał, Zdradzał nażeczoną, mnie i poprzednie kobiety. Czemu ja miałabym być wyjątkiem? Nawet nie potrafie siebie określić. Kim jestem i kim byłam? Dziewczyną? Kochanką? Kolejną w kolejce po pierścionek i złudne obietnice?


Jeżeli był zaręczony, to byłaś kochanką, tylko nieswiadomą tego..
To były jeszcze inne? Nie doczytałam wcześniej tego....
Porozmawiaj z nim, może rzeczywiście już dorósł do związku, zrozumiał ...to bardzo trudna sytuacja...nie chcę cię do niczego namawiać bo mnie samej by było ciężko w takiej sytuacji zaufać, raczej bym nawet z nim nie rozmawiała skoro wybrał narzeczoną...tu może pomóc czas i szczera rozmowa...decyzja należy do Ciebie, czasami sama miłość nie wystarcza...
Najważniejsze , czy on się rzeczywiście zmienił...tu musisz być pewna.
napisał/a: Balonek 2009-12-05 17:33
oleńka39, dziękuje za odpowiedz.
Zostałaś zraniona przez zdradę, a potem sama zdradziłaś. Jestem ciekawa tej drugiej historii…

majka 83, również dziękuje, to bardzo mądre co napisałaś. W wielu sprawach się nie mylisz.

Czuję się bardziej oszukana niż zdradzana, jednak zdrady obawiam się tak samo mocno jak kolejnego kłamstwa.

O ironio losu, gdyby nie jego kłamstwa i niewierność pewnie byśmy się nie spotkali… Tu również przyznaje ci rację. Ale może wtedy było by lepiej? Tego już nigdy się nie dowiem.

„Myślę, że tak naprawdę, od początku nie wyjaśniliście sytuacji, co jest jego błędem młodości? narzeczona czy kochanka? Może podwójne życie?“

Nie wiem, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, ale kiedy je czytałam poczułam się jak życiowy błąd… Prawdę mówiąc, od dłuższego czasu czuje się jak „ta druga“, mimo, że jego związek z narzeczoną się już skończył. To nie mnie wybrał, a wrócił bo z Nią mu nie wyszło… Tu również miałąś racje. To poczucie, bycia tą „drugą“ sprawia, że czuje się mniej ważna, że gdy tylko pojawi się na horyzoncie ktoś lepszy, atrakcyjniejszy, jakaś „okazja“, to niestety, ale historia może się powtórzyć. Boję się kolejnego porzucenia.

„Najważniejsze , czy on się rzeczywiście zmienił...tu musisz być pewna.“

Tu nie jestem pewna niczego. Z czego mam to wywnioskować? Z pięknych słów i obietnic? Z jego zachowania, które na codzień wydaje się wporządku? Z prezentów, którymi zapewne chce uśpić moją czujność? Narzeczoną jak i inne kobiety również zapewniał o swojej wierności… Być może zachowywał się w podobny sposób do każdej z nas.

Czasami zastanawiam się, czy prawda ma dla niego jakąś wartość? Zazwyczaj unikamy jej kiedy jest dla nas niewygodna, ingeruje negatywnie w nasz wizerunek lub po prostu nam szkodzi. Jednak mimo tego, szczerość i prawda, są fundamentem zdrowego związku, partnerstwa.
Czym był nasz związek kiedy się poznaliśmy? Był kłamstwem! I tak z perspektywy czasu go odbieram.

Zasugerowałaś, abym z nim porozmawiała o swoich obawach. To w najbliższej przyszłości nie możliwe. Ukochany wraca za trzy miesiące, a nie chcę na „dzieńdobry“ rozdrapywać starych ran. Myślę, że ta rozmowa jest nieunikniona, ale na chwile obecną nie wiem jak zacząć, co powiedzieć i czego po niej oczekiwać… On bardzo niechętnie wraca do tego co było, bo w jego mniemaniu to już BYŁO. Ale we mnie wciąż JEST…. Może potrzebujemy oboje więcej czasu…
napisał/a: emma1 2009-12-05 18:03
Po tym co się stało masz prawo czuć to co czujesz. Ale te wszystkie wątpliwości i strach zjedzą cie i zniszczą twój związek.
Tę sytuacje może zmienić tylko 100% pewnośc, ze on jest teraz uczciwy. Zainstaluj mu na komputerze program, który bedzie zapisywał odwiedzane strony, znaki wpisywane z klawiatury przez dowolny czas. Później sobie to przeglądniesz. Możesz go posprawdzać przez jakis czas, a potem znów np. po roku zeby sie utwierdzić. On nie moze o tym nic wiedzieć. Jak inaczej pozbedziesz się swoich wątpliwości? Ja nie znam innej metody. I uważam, ze w takiej sytuacji jak twoja jest to usprawiedliwione.

A jeśli chodzi o jego uczucia - może w pierwszym związku nie był szczęśliwy, a na pewno nie kochał? Ale również ]nNie mógł tak ot zerwać z tamta dziewczyną.
Kiedy serce zaczyna bić dla drugiej osoby to nie da się natychmiast zerwać z pierwszą. On sie wachał, zerwał kontakt z tobą i próbował z tamta, bo nie chciał jej skrzywdzić. to raczej pozytywne.
napisał/a: majka 83 2009-12-05 18:23
Zdecydowanie potrzebujesz więcej czasu, tym bardziej,że z uwagi na jego kilkumiesięczne rejsy nie macie go za wiele.Nie jesteś już tą drugą, tamtego związku już nie ma, oszukał cię okropnie, jednak to wcale nie oznacza,że zrobi to ponownie. Jeżeli w jakimś stopniu chcesz sobie pomóc, postaraj się myśleć o Was od momentu jego jego powrotu do ciebie, bo właściwie od tego momentu Wasz związek jest prawdziwym, pełnym związkiem, związkiem Was dwojga , nie trójkątem.
Niestety, żeby budować z tym chłopakiem przyszłość powinnaś przestać o sobie myśleć jako o tej drugiej...wiem ,że to jest trudne, ale postaraj się, wielu ludzi popełnia życiowe błędy, nieszczęściem zostałaś w to wszystko wbrew sobie wplątana i to się za Tobą ciągnie...
Postaraj sie myśleć o Was od momentu, gdy zostaliście tylko we dwoje, dotychczas nie zrobił nic co by mogło nadwyrężyć Twoje zaufanie do niego,jest naprawdę możliwe,że dorósł, przestał się bawić kobietami, przewartościował swoje myślenie...chłopcy w końcu dorastają, widocznie przyszedł czas i na niego.Rzeczywiście kiedy wraca po kilku miesiącach a w perespektywie ma kolejne rejsy to nie jest moment na poważne rozmowy,cieszcie się sobą..
Dajcie sobie czas...jak na razie macie go tak niewiele...
Nie jesteś już tą drugą,teraz jesteś jego dziewczyną i tu On ma rację, tamtego związku już nie ma....to BYŁO.
napisał/a: Balonek 2009-12-05 18:32
majka 83 napisała: „masz go kochać a nie testować”

emma, ty sugerujesz, abym go sprawdzała, kontrolowała...

Szczerze mówiąc jest to jakiś pomysł, ale nie jestem do niego przekonana. Często z takich obserwacji nic nie wynika.
majka 83 napisałaś, że od powrotu nie zrobił nic, aby dać mi podstawy do wątpliwości w jego uczciwość... To nie dokońca prawda.

Dla przykładu mogę przetoczyć kilka niepokojących faktów:
1. On regularnie kasuje smsy,
2. Dzwonki w telefonie są zazwyczaj wyciszone,
3. Kiedy wyjeżdza na jego tapecie w komórce jest moje zdjęcie, natomiast gdy spotykamy się ponownie tapeta jest zmieniona
4. Odkryłam, że posiada profile na portalach, niekoniecznie randkowych, gdzie prosi nieznajome o zdjęcia podając swój prywatny mail.
5. Kilka razy złapałam go na małych kłamstewkach, które może nie były znaczące dla naszego związku, ale pokazały, że nie jest on ze mną szczery w 100%.
6. Kilka razy kontaktował się z byłą. Sam mi o tym nie powiedział niestety... Dowiedziałam się z przypadku.

I co z tego wynika? Na każdy z powyższych punktów znalazł się wykręt, usprawiedliwienie, które choć nie zawsze mnie przekonywały, to jednak zgasiły znacznie i ważność takich sytuacji. Oczywiście biorę je pod uwagę i nie kasuje z pamięci. Są ważne, ale nie na tyle abym przestała kochać...

Co o tym sądzicie? Czy te fakty mają mi powiedzieć: On znowu to robi, znowu szuka okazji do zdrady albo już zdradza? Być może to właśnie mówią... Tylko ja zle słucham :/
napisał/a: emma1 2009-12-05 20:44
Nie tylko sugeruję, ale uważam, że powinnas to zrobić.
Są programy dostępne za 70 zł, które można zainstalować na kompie tak, by druga osoba się nie zorientowała - są ukryte.
Bajki opowiadac to on moze ci w nieskończonośc, a ty postradasz zmysły
napisał/a: majka 83 2009-12-05 21:09
Widzę,że pojawiły się nowe fakty..
W twoich poprzednich postów wynikało, że ukochany stara się o związek i zachowuje się w sposób nienaganny, dlatego też radziłam tobie liczyć Wasz związek od jego powrotu...liczyłam na to,że dorósł , zrozumiał..
Balonek napisal(a):Co o tym sądzicie? Czy te fakty mają mi powiedzieć: On znowu to robi, znowu szuka okazji do zdrady albo już zdradza? Być może to właśnie mówią... Tylko ja zle słucham

Te fakty wskazują,że nie jest całkiem wobec ciebie szczery,na pewno szuka nowych znajomości, może się nudzi podczas rejsu?? A,że kobiety, to z przyzwyczajenia.
Kontaktuje się z byłą ( na szczęście ta ma go dosyć), wycisza dzwonki, usuwa z tapety Twoje zdjęcie...jak to wyjaśnił? Nie chce wam przeszkadzać ?żle widzi tarczę telefonu??
Liczyłam na to że dorósł...z tych faktów wynika, że jednak jak był chłopcem tak chłopcem pozostał..
napisał/a: Balonek 2009-12-06 17:52
Straciłam wiarę w to, że On się zmienił, stąd moja nieufność i ciągłe podejrzenia. Tkwię w tym związku dlatego, że kocham i przestać nie potrafię. Chyba tylko miłość mnie przy nim trzyma, ale miłość to nie wszystko... Powoli tracę nadzieje, na to, że On kiedykolwiek dojrzeje. Myślę, że nawet, jeśli od powrotu mnie nie zdradzał, to z pewnością kiedyś to zrobi. Kolejne kłamstwa są tylko kwestią czasu. Mam nadzieję, że to tego czasu znajdę w sobie tyle siły, aby się "odkochać", odejść, zacząć żyć bez niego. Sama myśl- "bez niego" powoduje u mnie ból :(