tabletka po

napisał/a: alicja6593 2007-07-19 17:32
w ubieglym miesiacu wzielam tabletke po. dostalam okres kilka dni przed terminem. jekies kilka dni temu pekla nam prezerwatywa. jak myslicie? jestem w ciązy? :(
napisał/a: DziewczynaHipokryty 2007-07-19 21:25
Raczej na pewno nie jeśli wzięłaś tą tabletkę w ciągu tych magicznych 72 godzin. Okres masz przed terminem bo ta ogromna dawka hormonu mogła coś pomieszać w organiźmie.
Powodzenia
napisał/a: alicja6593 2007-07-19 22:26
tak ale nie chodzilo mi o to. po tym incydencie pekla nam jeszcze raz, i nie wiem czy cos z tego bedzie czy nie?
napisał/a: Hania9 2007-07-20 08:52
czy jesteś czy nie należy sprawdzić. to, że w zeszłym miesiącu wzięłaś tabletkę nie świadczy o tym, że kilka tygodni po, nie możesz zajść w ciąże. sama piszesz, że miałaś krwawienie, a ono na nowo wyznacza kolejne cykle - przynajmniej ja tak miałam! tzn. wzięłam Postinor, krwawienie i po 28 dniach kolejne, itd.
następnym razem uważajcie. nie stosujcie byle jakich prezerwatyw dostępnych w kiosku na przystanku, które często leżą miesiącami na słońcu, sa przerzucane z miejsca na miejsce. no i oczywiście 'tabletka po' to nie antykoncepcja, więc nie 'stosuj' jej regularnie.
pozdrawiam
napisał/a: alicja6593 2007-07-20 10:03
dzieki za rady.
napisał/a: EWA345 2007-07-27 09:36
zrób test bo przez te tabletki wszystko sie moglo poprzestawiac i nie wiadomo czy nie mialas dni płodnych akurat wtedy gdy pekla wam prezerwatywa, pozdrawiam
napisał/a: alicja6593 2007-08-02 14:27
dziki kochane za rady. teraz wiem juz na pewno. w ciazy nie jestem.
napisał/a: Lena30 2007-08-07 17:47
Wejdzie na stronę bo dla mnie to był szok.
[url]www.przeznaczeni.pl/index.php?id_d=&art_id=61&akcja=art_f&id_nr=154[/url]
[url]www.przeznaczeni.pl/index.php?id_d=&art_id=61&akcja=art_f&id_nr=154[/url]
Lenka
napisał/a: Lena30 2007-08-07 17:51
To prawda.
napisał/a: alicja6593 2007-08-07 20:40
to dla mnie tez byl szok. ja juz bylam pewna ze bede miala dzidziusia. nawet sie troche cieszylam. ale tak sie stalo i nie mam pojecia dlaczego.
napisał/a: Hania9 2007-08-08 11:57
Cześć dziewczyny.
Przeczytałam ten artykuł o antykoncepcji po ślubie, który podała Lena30 i jestem oburzona. Nie podoba mi się sposób w jaki pan Jacek Pulikowski pisze o niej , a tym bardziej jak określa osoby, które ją stosują. Jakim prawem śmie twierdzić, że cywilizacja i nasze nowoczesne życie przyczynia się do naszego intelektualnego i emocjonalnego upadku - tak rozumie jego słowa? Problem w tym, że odkąd współżyję z mężczyzną zabezpieczam się. Były pigułki, globulki, prezerwatywy, i nie czuje się jakoby mój intelekt na tym stracił a już nie wspomnę o emocjach. Skończyłam studia dzienne, zrobiłam podyplomówkę, kilka kursów doszkalających i językowych. Pracuję! Z każdym wspólnym rokiem czuję, że kocham jeszcze mocniej i jestem kochana, tym bardziej, że wszystko zmierza do jednego... do ślubu, a po nim chcemy spłodzić kilkoro dzieci, i wychować je tak jak wychowali nas nasi rodzice. Decyzję o współżyciu podjęliśmy razem - nikt mnie do sexu nie zmuszał, ani ja nikogo nie namawiałam. O antykoncepcji myślałam od początku, On pomógł mi tylko podjąć decyzję, w jaki sposób będziemy się zabezpieczać!
Czy to nasza wina, że w szkołach zamiast uczyć dzieci płciowości, i życia seksualnego, więcej czasu poświęca się na obliczanie wydobycia węgla? Ja nie pamiętam, żebym miała choć jedną lekcję wychowania seksualnego , a już nie wspomnę o tłumaczeniu naturalnych metod planowania rodziny! O wszystkim dowiedziałam się sama z książek, gazet, lub od mamy, która nigdy nie krytykowała moich decyzji co do antykoncepcji. Decyzja o antykoncepcji jest sprawą indywidualną. Szanuję pary, które stosują naturalne metody. Nie widzę w tym nic złego! I nie uważam, żeby te osoby były oszołomami, głupcami, wrogami ludu - podobno tak o nich myślimy??
Intelektualne podejście do płciowości, według autora, zmierza do traktowania jej jak "Pan bóg przykazał"! Czyli jak? Seks po ślubie i to tylko w celu prokreacji? Bo chyba o to Pulikowskiemu chodzi?! Pisze o niepoważnym podejściu do spraw związanych z seksem. Czy to, że się zabezpieczam jest niepoważne? Bardzo poważnie traktuje siebie, swojego narzeczonego, i nasze wspólne życie. Nie chcę rodzic dzieci ot tak, chce żeby były zaplanowane i chcę, żeby przyszły na świat w odpowiednim momencie mojego życia, i uprzedzam Wasze myśli - nie zamierzam czekać długo, ale będzie to po ślubie!
Ile jest wśród nas małżeństw, w których co rusz pojawiają się kochankowie? Czy brak antykoncepcji gwarantuje nam stałość naszego związku? Co to w ogóle za argument? Przyznaje publicznie, że jestem intelektualnie i emocjonalnie związana z antykoncepcją.

Na koniec swoich wywodów Pulikowski wypisuje argumenty dla odrzucenia antykoncepcji. Ponoć:
1. antykoncepcja zniekształca osobowość człowieka - nie czuje się, jakobym była zdegradowana, nie morduję, nie ćpam, nie piję, nie biję, nie obrażam bliźniego. Staram się żyć w zgodzie ze sobą, i zgodnie z własnymi przekonaniami, które może nie są akceptowane przez wszystkich, ale są moje indywidualne.
2. dezintegracja? wewnętrzne rozbicie? - wiem, że po ślubie chce mieć dzieci, chce być na nie świadomie przygotowana i chce je wychowywać. To co robię obecnie zupełnie mnie nie dwoi, troi. To co robię robię świadomie!
3. niszczy zdrowie człowieka - przejawem mojego zdrowia jest ilość urodzonych dzieci? jeśli ktoś ma 1-2 to jest bardzo chory, dopiero koło 10 jest ok? przepraszam ale tak ja to rozumię!
4. degraduje pozycje dziecka w rodzinie - właśnie dla mnie dziecko będzie owocem naszej miłości, a to, że stosuje antykoncepcje nie świadczy, że jest ono dla mnie nie ważne, że jest zabawką, itp.
5. sprzyja decyzji o zabiciu poczętego dziecka - nigdy bym się nie zdecydowała na aborcję! nawet o niej nie myślę, i tak jak napisałam wcześniej, dziecko będzie darem i owocem z nas.
6. niszczy więzi małżonków - czy ja się boję intymnego spotkania? czy boje się skutków swego działania? nie boję się. kiedyś bałam się, że zajdę w ciążę dlatego zdecydowałam się na antykoncepcję! teraz jest świetnie!
7. zaburza przebieg współżycia... - nawet z prezerwatywą potrafimy zrobić niezły maraton, nie zastanawiając się czy zsunęła się czy pękła! przebieg naszego współżycia jest prawidłowy!
8. przyczynia się do rozpad u małżeństwa - no tak. nie stosujmy antykoncepcji - stałość związku gwarantowana!
....

i na koniec, nie czuje się oszukana, nie słuchałam nie słucham i nie będę słuchać żadnego lobby, ponieważ jestem homo sapiens i sama podejmuję decyzje. mój narzeczony do niczego nigdy mnie nie namawiał, bo wie, że i tak nie wygra!

wiecie co? chyba mnie poniosło, że może z ironią i przekorą, ale to co napisałam to i tak wierzchołek tego co mam w głowie.

pozdrawiam
napisał/a: alicja6593 2007-08-10 17:23
Droga Haniu.Calkowicie sie z toba zgadzam i uwazam ze autor tego artykulu nie ma prawa mowic tak o osobach ktore sie zabezbieczaja. ja uwazam antykoncepcje jako cos pozytywnego a nie negatywnego, poniewarz kobiety bez problemu moga zaplanowac swoje dzieci i cieszyc sie kazda chwila z nimi spedzona a nie martwic sie czy jutro bedzie miala co dac dziecku do jedzenia. pozdrawiam.