Teraz to jej kolega mi siedzi w głowie

napisał/a: marciin 2012-04-14 16:30
Witam wszystkich!!!.

Postanowiłem się uzewnętrznić, nie mam z kim się tym podzielić, więc postanowiłem tutaj opisać moją historię. Jesteśmy małżeństwem prawie dwanaście lat, od pół roku wszystko się wali!!!. Wszystko zaczęło się od mojej zazdrości, tak twierdzi moja żona. Owszem byłem zazdrosny, i stawałem się coraz bardziej, gdy widziałem jak chodzi dziwnie szczęśliwa.

Z czasem jej zachowanie dawało mi coraz więcej do myślenia, wyjazdy na na spotkania, bo to szef przyjechał, bo targi, bo trzeba coś dogadać "wracam jutro". Przed każdym wyjazdem tak się szykowała..... ach jak Ona piękniała.
Musiałem to wszystko ruszyć, zacząłem drążyć temat, doszło do tego że wpakowałem się jej na skrzynkę, i co i WIELKIE BUUUUM. Sprawa się rypła, te czułe meile wszystko wyjaśniły. Nie powiedziałem jej o tym, czytałem te wiadomości chyba 3 miesiące. W domu zaczęły się kłótnie, każdy weekend od 3 miesięcy praktycznie wojna domowa, gdy ją pytałem czy wszystko jest ok?, czy kogoś ma, zawsze mówiła ze wszystko jest dobrze, nikogo nie ma, i że to ja się czepiam i wszystko psuję. Kłamała mi prosto w oczy, dzień po moich urodzinach wszedłem na skrzynkę i te czułe liściki doprowadziły do mojej explozji. Powiedziałem jej że wszystko wiem, musiała dokonać wyboru, dalej tego już nie można było ciągnąc.

Postanowiliśmy że zaczniemy wszystko od nowa, oboje byliśmy winni. Powiedziała że go nie kochała, nie spała z nim, tylko ją "uwiódł", heh kolega z pracy. Pracujemy nad sobą już miesiąc, i ciągle jest coś nie tak chyba nie potrafię jej zaufać. Ciągle mnie zapewnia że już z nim skończyła, że już nic nie ma, ale ja dziwnie odczuwam że koleś dalej jest między nami. Może to on nie potrafi się pogodzić z tą sytuacją, ciągle wracają do mnie jakieś dziwne myśli, ale postanowiłem że nie będę jej sprawdzał. Problem teraz jest taki, że to ja o nim zacząłem myśleć, i to faktycznie psuję wszystko. Zatraciłem się w tym wszystkim, nie wiem co mam robić, co myśleć, jedno jest pewne bardzo Ją Kocham, mamy dwójkę dzieci i nie wyobrażam sobie, żeby nasza rodzina się rozpadła.

Chcę iść do psychologa, żeby do do końca nie popaść w paranoję.

Pozdrawiam Was serdecznie
Marcin.
napisał/a: krasnolud1 2012-04-14 17:01
Marciin, jak chcecie wszystko odbudowywać to idzcie do psychologa ale we dwoje. Powodzenia
napisał/a: marciin 2012-04-15 17:14
Postanowiłem że na początek pójdę sam. Problem pozostał chyba tylko w mojej głowie, psuję wszystko ciągle wracając do tego. Ciągle pytam czy wróciła, czy to koniec z ty co było, czy niczego nie ukrywa, czy jest ze mną szczera. Wściekła się i powiedziała że to teraz ja mam pokazać że mi zależy.
Ahhh brakuje mi chyba wiary w siebie i przez to nie mogę uwierzyć w Nią.
Paradoksalnie walcząc o siebie, o związek można go zabić. Patrze na Nią i zastanawiam się czy tego chcę, i mimo że jesteśmy już tyle lat ze sobą czuję ze jest ta iskra potrzebna do rozpalenia nas na nowo.


Było minęło, czas się ogarnać, "Nadzieja umiera ostatnia" ale póki żyje wszystko jest możliwe.
napisał/a: krasnolud1 2012-04-15 19:04
Marciin napisal(a): Patrze na Nią i zastanawiam się czy tego chcę, i mimo że jesteśmy już tyle lat ze sobą czuję ze jest ta iskra potrzebna do rozpalenia nas na nowo.
właśnie dlatego powinniście pójść razem
napisał/a: ~gość 2012-04-16 09:18
Nic z tego nie będzie. Szykuj się na twarde przyziemienie jak złoży papiery rozwodowe. Jeśli chcesz coś ugrać to zacznij ją olewać. Niech jej 4 komórki mózgowe zaczną pracować. Nadal to jest tylko rozwiązanie tymczasowe.
napisał/a: lordmm 2012-04-16 15:20
Twoja rodzina się nie rozpadnie. Ona się już rozpadła. Na szczęście nie przez Ciebie.

A Ty masz teraz piękną sytuację. Jesteś wolny. Ty decydujesz co dalej. Chcesz być dalej zdradzany, czy chcesz mieć to już za sobą. Wielu tu z nas wybaczyło w przeszłości, łącznie ze mną. Byli kolejni "koledzy" itd itd.

Ty decydujesz co dalej. Ona już zadecydowała.
napisał/a: marciin 2012-04-17 16:44
Mamy to szczęście, że to My decydujemy o swoim życiu. Miejmy świadomość błędów i naprawiajmy je.

Temat uważam za zamknięty, tutaj, jak i w moim życiu.

Pozdrawiam
Marcin.
napisał/a: ~gość 2012-04-17 18:22
Masz siłę to walcz. Ja mogę życzyć tylko powodzenia. Napisz za jakiś czas co z tego wyszło. Jakbyś chciał kończyć ze sobą to wcześniej też napisz, że się nie udało.
napisał/a: Kawitator 2012-04-21 14:22
Temat uważam za zamknięty, tutaj, jak i w moim życiu.

Na forum bez problemu. Zamykasz temat i po sprawie
W życiu ?? Pozostaje życzyć powodzenia. Podobno niektórym sie udało więc dlaczego nie Tobie. Z tym że życie przygotowuje zwykle wiele przykrych niespodzianek.
napisał/a: marciin 2012-05-14 15:06
"Twoja rodzina się nie rozpadnie. Ona się już rozpadła."

Komuś było świetnie, innym świat się zawalił, a kto za to zapłaci?? jak zawsze....
Kolejna rozbita rodzina do statystyk?!.
napisał/a: ~gość 2012-05-14 15:08
Kolejna, nie pierwsza i nie ostatnia
napisał/a: marciin 2012-05-15 21:52
Niestety, ale takie sprawy nie umierają. Jesteśmy w separacji, tak postanowiła.
Powiedziała że musi się zastanowić, musi poczuć że Jej, Mnie brakuje. Dla mnie sprawa już inaczej wygląda, po prostu więcej dla niej znaczy, debila zrobiła ze mnie przed rodziną, ze się czepiam i drążę. Nawet sprawdzać jej nie muszę, żeby wiedzieć, że kłamie. Jej sprawy mają się świetnie, no cóż wybrała wcześniej, jak już ktoś napisał. Wymagała ode mnie zaufania..........zdecydowała drugi raz, i ostatni.