to tak bardzo boli!

napisał/a: calio 2009-03-01 21:27
jestesmy rok po slubie, spodziewam sie i dziecka i dowiaduję się wczoraj, że mąż mnie zdradza. To jednak nie jest najgorsze. Powiedział, że nie wie, co do mnie czuje. Pewnie każdy z Was kochał kiedyś bezgranicznie. Dlatego to takie trudne. Ja z każdym dniem kochałam go bardziej, robiłam wszystko o co poprosił. To on chciał dziecka. Została teraz sama z dzieciatkiem pod sercem i nie wiem co mam robić. To tak strasznie boli, że chciałabym nie miec po co zyć. Ale jest dziecko. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Był całym moim światem, każda sekunda mojego zycia przepełniona była nim. Gdyby to była taka zwyczajna zdrada, gdzyby chciał sie tylko wyszaleć...Ale on tak po prostu przestał mnie kochać....Nie umiem sobie z tym poradzić. Piszę, bo wiem, że przezyliście to samo. Po prostu nie wiem, jak mam żyć. Każda chwila to taki okropny ból Chciałabym po prostu zwariować. Wtedy wszystko byłoby prostsze. Dlaczego musze ponosic konsekwencje czegoś, na co nie mam wpływu. Błagam, pomóżcie!
napisał/a: ~gość 2009-03-01 21:45
SILKA, nie możesz się załamywać masz dla kogo żyć!!

Niestety takie rzeczy się zdarzają, wyobrażam sobie jaki to ból i cierpienie.

Odszedł od Ciebie czy nadal jesteście razem??
napisał/a: calio 2009-03-01 22:00
zawsze byłam zdania, że wyrzucę faceta, który mnie zdradzi. I tak zrobiłam. Powiedziałam, że chce rozwodu, czym on był niezmiernie zaskoczony (nie wiem na co liczył, że będę z facetem, który mnie nie kocha?). Ale dzis był po swoje rzeczy i powiedział, że musi się zastanowić nad soba, nad tym co czuje, i że gdy znajdzie odpowiedzi, powie mi. Wyrzuciłam go, ale nie mogę bez niego wytrzymać. Gdy pomyślę sobie, że to juz naprawde koniec, to nie moge przestać płakać. On jest dla mnie wszystkim
napisał/a: ~gość 2009-03-01 22:05
SILKA, może jeszcze nie wszystko stracone... Bo dopiero jak coś się straci, można docenić jaką to miało wartość.

Jeżeli jesteś w stanie wybaczyć mu tą zdradę i jeżeli on wszystko przemyśli i okaże sie, ze po prostu się pogubił to myślę, że bedzie dobrze.

Nie zamartwiaj się, pomyśl o Dzidziusiu.
napisał/a: ~gość 2009-03-01 22:09
SILKA napisal(a):On jest dla mnie wszystkim

I może to błąd? Partner to partner, a nie całe Twoje życie.
Ile trwa wasz związek? Chociaż to niespecjalnie ma znaczenie. Dopiero rok po ślubie a jemu się nudziło i zastanawia sie czy Cię kocha. Może uświadomi to sobie kiedy wreszcie nadejdzie sprawa rozwodowa?
Zrobiłaś bardzo dobrze, boli bo podporządkowałaś mu cały swój świat i teraz coś co było sensem Twojego istnienia runęło nagle. Problem z brakiem akceptacji siebie? często z tego się to bierze.
Z dzieckiem będziesz sobie mogła sama poradzić, dziecko daje matce taką siłę, że potrafi zrobić rzeczy niemożliwe. A Twój partner, cóż? Niech sie zastanowi ale przedewszystkim Ty podreperuj siebie.
napisał/a: calio 2009-03-01 22:16
dziękuję

[ Dodano: 2009-03-02, 01:02 ]
Nie musicie tego czytac. Zapisuje to mając nadzieję, że przyniesie mi to ulgę.
Jestesmy razeem 5 lat. Pokochałam go od pierwszej rozmowy. On zapewniał, że kocha mnie. W ciągu nastepnych miesięcy żyliśmy w raju. Nie bylo rzeczy ważnych poza nami. Gdy okres zakochania minął, przyszło dojrzałe kochanie. Wspieralismy się w każdej chwili, kochalismy sie jak szaleni. Przez te 5 lat było nam cudownie w życiu, w łóżku. Wzieliśmy ślub i był to najszczęśliwszy dzień w naszym życiu. Az dziwiło mnie, że ja miałam wątpliwości odnośnie ślubu (ale nigdy odnośnie tego, co do niego czułam) On mówił, że jest w 100% pewien. Po jakimś czasie zapragnęliśmy mieć dziecko. Moment, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży był kolejną najcudowniejsza chwilą życia. Bardzo się baliśmy, bo jako młode małżeństwo nie mielismy mieszkania i pieniędzy. Ale przecież byliśmy na dobre i na złę. Nie wiedziałam, że dla niego to bedzie problem nie do przeskoczenia. Przez 2 lata on skupiał się na rozkręccaniu biznesu, a ja go wspierałam i utrzymywałam nas. Nigdy nie wypomniałam mu, że jest na moim utrzymaniu. Dla mnie była to normalna sytuacja. Nie żyjemy w średniowieczu i skoro facet może byc jedynym żywicielem rodziny, to kobieta też. Wiedziałam, że go to boli i starałam sie jak mogłam, żeby nie czuł sie źle. Potem przyszły problemy w firmie. Byłam przy nim cały czas, wspierałam go, rozmawiałam , pocieszałam. Cały czas powtarzałam mu, że jest najcudowniejszą osoba na świecie (naprawdę w to wierzyłam). Całe swoje zycie podporzadkowałam jemu. Pranie, sprzatanie, gotowanie nie były wymogiem, przymusem. Była to chęć odciążenia go, żeby nie musiał myśleć o sprawach doczesnych, żeby mógł skupić się na problemach w firmie, żeby bylo mu łatwiej. Gdy zaszłam w ciążę na początku bardzo się starał i przejął wiele obowiązków. Ale szybko coś się zmieniło. Od kilku tygodni przestał mówić, że mnie kocha, przestał mnie przytulać. W końcu zaczoł patrzeć na mnie, jak na smiecia, a na moje pytania, co sie dzieje nie reagował. Zaczęłam szukać na własną rękę i odkryłam, że ma kogoś. Byłam załamana, ale jak zwykle postawiłam na szczerość. Postanowiłam z nim porozmawiać. Oprócz tego, że dowqiedziałam się, że mnie zdradził, to okazało się, że czuje cos do tamtej osoby. Zabolało. A potem dodał, że kilka tygodni temu cos w nim pękło, że nie cieszył sie już na powrót do domu, że pojawiły się wątpliwości czy mnie jeszcze kocha. Zabolało jeszcze bardziej. Musiał z kimś porozmawiać. Bał się ze mną więc znalazł sobie jakąś koleżaneczkę. MNie potraktował, jak obcą, a obca, jak kogos bliskiego. Kazałam mu sie wynieść i powiedziałam, że chcę rozwodu, choc tak naprawde nie moge przezyć tych kilku godzin, kiedy go tu nie ma. Boję sie o dziecko, o to że ten stres mu zaszkodzi. Jestem dopiero w 7 miesiącu. Dodam tylko, że mąż jest jedynakiem i czasem doskwierała nam jego potrzeba bycia w centrum. Wiem, że stchórzył, że przestraszył sie odpowiedzialności, że nie mógł sobie porazdzić z tym, że na każdym polu ponosi porażki. Mam mu za złe, że nie przyszedł porozmawiać ze mną, że nie zasłużyłam w jego oczach na rozmowę. Dziś dowiedziałam się, że byłam nadopiekuńcza. Nigdy nie poświęcajcie sie dla miłości, bo okazuje się, że to wada. Ponoć bał się opowiedzieć mi co czuje, bo nie chciał, żebym uzanła go za śmiecia. i Zabrnął za daleko. Wierzę mu, że było mu źle, że kontakt z tą osobą nie był nastawiony na zdradzenie mnie. Najgorsze jest to, że on nie wie czy chce ze mna byc. To nie jest jedna z tych historii, kiedy facet zdradza, a potem na kolanach błaga o wybaczenie. On nie chce wybaczenia. Zależy mu na mnie, ale to nie miłość. Nawet, gdyby jakimś cudem udało sie o tym wszystkim zapomnieć, to skąd pewność, że on znów nie zrobi tego samego. Niestety nie moge mu ufać. Zastanawiam się czy wolę dużo cierpienia teraz czy mniejsze dawki co jakiś czas przez całe życie. Co bedzie, jeśli on za kilka dni wróci i powie, że mnie jednak kocha? Co bedzie, jeśli wróci i powie, że mnie nie kocha. Nie wiem co mam zrobić. Pozostaje w jakimś dziwnym odretwieniu i staram sie sobie uświadomić, że nie ma nadziei. Ale wciąż nie dociera do mnie, że to juz na zawsze, że to juz koniec czgoś najważniejszego w moim życiu, że juz nigdy nie bedzie tak samo. Kocham go nad życie, ale świadomośc, że on mnie nie kocha jest tak cholernie beznadziejna. Nie mam nawet z kim pogadać, do kogo sie przytulić. Rodzina w innym mieście, przyjaciele od kiedy jestm w ciąży wypięli sie na mnie. Gdyby nie bylo dziecka, chciałabym umrzec, albo zwariować, żeby bylo łatwiej, żeby nie mysleć, żeby nie czuc się, jak śmieć.
napisał/a: arekee325 2009-03-02 02:27
[code:1:0eb93a556a]Partner to partner, a nie całe Twoje życie.[/code:1:0eb93a556a]
Tak to właśnie całe życie, a przynajmniej większa część naszej egzystencji. Żyjemy dla kogoś, nie dla siebie. Dla nas samych wystarczy kolejny dzień, trochę kasy i już jest dobrze. Dajemy, a nie tylko oczekujemy, masz jakieś pokręcony pogląd….

[Mod: Oryginalne źródło wypowiedzi zmienionej i przedstawionej jako własnej: http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=46529&w=85338550 ]

[Mod: Oryginalne źródło wypowiedzi przedstawionej jako własnej: http://kobieta.wp.pl/kat,26325,title,Czy-warto-wybaczyc-zdrade,wid,9838386,wiadomosc.html ]

[Mod: Oryginalne źródło wypowiedzi przedstawionej jako własnej: http://fluidzi.www.fabrykadiet.pl/Source/CMS/Details.aspx?IdSelected=303 ]
napisał/a: ~gość 2009-03-02 09:08
Mi sie wydaje ze facet doznal jakies szoku z wiadomych wzgledow, pewnei ma metlik w glowie jak to teraz bedzie gdy sie pojawi 3 osoba,
Niestety w tym metliku narobil glupot ...
Jest jedynakiem wiec moze tak podswiadomie obawia sie ze poprzez dziecko odsuniesz go na 2 plan, nei daj mu tego odczuc, powiedz mu ze jest na rowni z dzieckiem
Poczekaj jakis czas, pewnei on potrzebuje czasu
A co do tej kobiety to moze nei ma jeszcze tak zle, potraktowal ja jak ucieczke od "problemu" dziecka, powiedz mu ze jest on do ciebei rowznie wazny jak dziecko i go tylko popros aby do was wrucil, zmuszac niestety wiem nei mozna...
napisał/a: calio 2009-03-02 09:51
NAWET NIE ZDAJECIE SOBIE SPRAWY, JAK BARDZO MI POMAGACIE. Dzieki Wam nie jestem sama, nie musze tego tłumic w sobie. Wiem, że sytuacja nie zmieni sie w cudowny sposób, ale mnie na pewno łatwiej będzie sobie z nia poradzić. Jesteście CUDOWNE!
napisał/a: ~gość 2009-03-02 09:54
SILKA, będzie dobrze, musi być
Myśl o Dzidzi i o sobie, bo teraz jesteście najważnejsi
napisał/a: Tigana 2009-03-02 13:50
SILKA, odwagi!! jesteś wspaniałą i silną kobietą, która zasługuje na szczęście ze swoim dzieciątkiem wiem , że to trudne, ale musisz teraz skupić się na sobie i swoich potrzebach. na pewno wszystko się ułoży
napisał/a: marta1001 2009-03-02 21:30
Napisałaś:
Zastanawiam się czy wolę dużo cierpienia teraz czy mniejsze dawki co jakiś czas przez całe życie.

Ja przez kilka lat próbowałam znosić mniejsze dawki . Skończyło się depresją i utratą pracy. Wszyscy radzili mi zrobić to co Ty zrobiłaś.
Mój ex znalazł sobie kochankę kiedy byłam w ciąży z drugą córką, wyszło na jaw po 3,5 latach. Też twierdził , że coś tam się między nami zmieniło, i takie tam.
Minęlo 2 lata. Nadal boli. Nie wiem kiedy przestanie. Ale zastanawiam się czy gdybym proponowała mu kolejne szansy nie byłoby jeszcze gorzej. A tak - stopniowo się zbieram, wydaje mi się, ze boli trochę mniej. Mam przed sobą pewnie ze 30-40 lat życia i twierdzę, że nie warto cierpieć przez tyle lat.
A Ty masz ich dużo wiecej i na pewno spotkasz swoją drugą połówkę.

PS jakie te historie są podobne. Przyznam, że jak czytam o kolejnej zdradzie faceta , w którym się "wypaliło" i nie wie co czuje, i w związku z tym zostawia swoją żonę i małe dzieci, to mam ochotę strzelać :)