Trudny charakter faceta - jak zmiękczyc twardziela?

napisał/a: Silje 2008-09-29 22:53
honeygirl87 napisal(a):hehe.moj twierdzi ze on nigdy nien jest zazdrosny!to czemu pyta jak odbieram tel od kolegi :''kto to był?'',''a czego chciał'';] ''pewnie chce sie z Tobą umowic''niby z zartach ,ale czuję ze jest zazdrosny



czuje ze trzeba to opic :D ich jest wiecej :D
napisał/a: mysiaa80 2008-11-11 11:11
Nie wiem czy to problem, ale trochę mnie to zastanawia. Mój facet z którym mam długą historię (znamy się 3 lata, jesteśmy razem od 5 miesięcy) jest czasami taki troszkę.. niedostępny. Z pozoru wszystko między nami pięknie - dzwoni, spotykamy się prawie codziennie, spędzamy razem super czas, zaplanował nam wakacje w Wenecji w następnym roku, więc tak jakby robi jakieś tam nasze wspólne przyszłościowe plany. Ale jest troche taki "ciężki w obyciu" tzn. polega to na tym, że chyba nie lubi jak się mu ktoś narzuca.

Wyczułam to już dawno na początku znajomości. Tzn. on lubi miec swobodę, czas dla siebie i sam decydowac o tym, kiedy się z kimś spotkac. To samo jest w naszym związku, owszem nie ma problemu, żebym ja zaproponowała czasem jakiś pomysł na wspólne spędzenie czasu. Ale czasem jak do niego dzwonię w godzinach pracy to mam wrażenie że mu przeszkadzam. Albo jak mówię mu w poniedziałek, że moglibyśmy w piątek czy w sobotę gdzieś pójśc to on mówi "zobaczymy, narazie poniedziałek, jeszcze daleko do soboty, a poza tym nie wiem czy nie będę miał coś do roboty".

I w zasadzie nauczyłam się tak jakby dawac mu tą swobodę, tj. nie dzwonię do niego w czasie pracy, za to on do mnie dzwoni i czuję w jego głosie jakby tęsknił, bo dzwoni ot tak, żeby se pogadac, zapytac co słychac i ewentualnie umówic sie na wieczor. Ale jak ja zadzwonie z pomysłem na wieczór, to on nigdy nie wie czy może, mówi "zobaczymy, zdzwonimy się później".

Parę przykładów.

Ot, ten długi weekend. W piątek oświadczył mi, że ma 4 dni wolnego i że może byśmy gdzieś pojechali. Ale doszliśmy do wniosku, że za bardzo kasy nie mamy, a ja do tego musiałam byc dziś w pracy, więc wyjazd odpadł. Ale powiedziałam mu, że przecież będąc razem tutaj i tym bardziej, że ja mam chatę wolną to sobie spędzimy miło czas. No i w zasadzie przytaknął.

Wczoraj tj. w niedzielę pojechaliśmy sobie na krótką wycieczkę w okolice. Zadzwonił mu telefon i słyszałam damski głos, który mówił, żeby przyjechał do nich w odwiedziny, a on na to, że jasne tylko może jutro lub we wtorek bo dziś zajęty (był ze mną). Nie wiedziałam o co chodzi i nie pytałam, myślę: nie będę ingerowac w jego prywatnosc, nie moja sprawa, będzie chciał to sam powie. Po czym gdzieś tam w trakcie spaceru okazało się też, że i dzisiejszy wieczór i jutrzejszy dzień ma nagle zajęty, jest poumawiany, ma kupe spraw.

Tak samo jak kiedyś bardzo chciał isc na pewien koncert, ale się nie udało i jak zobaczyłam, że zespół znów gra dzisiaj w naszym mieście to podekscytowana mu o tym powiedziałam, a on odpowiedział tylko "hmm". I zero zdania: idziemy czy nie. A dopiero później później wyszło, że dziś ma plany jakieś i dlatego nie idziemy. To czemu mi nie powie od razu tylko milczy..

Choc dziś wychodził ode mnie i wszystko było cacy, więc nie sądzę, że coś kombinuje. Nie podejrzewam go o żadne zdrady, bo spędzamy razem tak dużo czasu, że nie miałby możliwości, a poza tym ufam mu, to dobry facet. Pewnie jedzie na jakąś próbę swojego zespołu albo do rodziny. Ale mógłby mnie poinformowac, że nastąpiła zmiana planów i nie spędzimy czasu razem. Muszę się sama dopytywac o to, co robi w danym dniu, żeby móc sobie zaplanowac własny czas. Mam wrażenie, że on nie szanuje mojego czasu. Dzwoni wieczorem i pyta czy się spotkamy, a ja zawsze znajduję ten czas dla niego, chociaż czasem jak mam dużo pracy to go uprzedzam dzień wcześniej, że np. jutro nie moge sie spotkac. I on dzięki temu może sobie coś innego zaplanowac. Ale w odwrotną stronę tak nie ma. Rano po wspólnej nocy odwozi mnie do pracy i mówi zwyczajnie "czesc", nie ma żadnej rozmowy czy tego dnia wieczorem się zobaczymy czy nie. Dowiaduję się dopiero z telefonu późnym wieczorem jak skończy pracę. Albo np. przyjeżdża do siebie, włącza gg i gadamy o pierdołach do 21-szej, aż w końcu wkurzona, że musimy gadac komputerowo zamiast się spotkac, pytam "czy wpadnie do mnie" a on, że nie bo już późno, albo, że robi coś.

Czy to normalne zachowanie u faceta? Bo tak poza tym to powiedziałabym, że nasz związek jest bardzo udany. Tylko denerwuje mnie to, że się późno dowiaduję o jego planach i że on właściwie najpierw ustawia sobie swoje rzeczy a dopiero potem informuje mnie bądź "dokleja" do swojego dnia nasze spotkanie.

Generalnie on jest typem faceta zamkniętego troszkę we własnym świecie, ambitnego a więc ma zawsze mnóstwo rzeczy do robienia, a poza tym takiego, który nie mówi o uczuciach tylko je okazuje w zachowaniu.

No i trochę muszę dodac, że jest nerwowy, nie przepada za poważnymi rozmowami i boję się poruszac temat naszych spotkań żeby nie uznał, że jestem jedną z tych kobiet co próbują faceta osaczyc i zdominowac cały jego wolny czas. To nie tak, że nie chcę żeby chodzil na spotkania z innymi, właśnie akurat tutaj jestem dosyc tolerancyjna - niech łazi gdzie chce, tylko chciałabym wiedziec wcześniej, żebym mogła sobie też własny czas zaplanowac. A nigdy nie mogę zaplanowac, bo tak bardzo lubię spędzac z nim czas, że jak dzwoni i mówi ze gdzieś idziemy to ja wszystko inne odkładam na później. I może to jest głupie, bo on tego nie robi.

Z tym że mnie chodzi o to, żeby przynajmniej dużo wcześniej umiał sobie wyobrazic jak będzie wyglądał jego dzień i umiał mi to przekazac, żebym wiedziała, że np. dzisiaj po południu będę mogła dokonczyc swoją pracę.

Rozumiecie o co mi chodzi ? Mam nadzieję, że nie namieszałam.

Ale jak myślicie, taki typ faceta, zaakceptowac i nie marudzic, jeśli wszystko poza tym jest ok ? Czy Wy, faceci po prostu tak macie, że nie lubicie się od kogoś uzależniac i chcecie miec kontrole nad własnym czasem i sami wolicie kobiecie organizowac czas, niż żeby ona organizowała Wam ?

Czy może pogadac z nim i trochę go przestawic żeby nauczył się szanowac także mój czas?
napisał/a: Fragma_88 2008-11-11 11:54
mysiaa80, hm z mojej strony wygląda to troszkę tak,że mu za bardzo nadskakujesz:) jednym słowem,kiedy tylko chce może się z Tobą spotkać.Jesteś tolerancyjna,to dobrze.Ale nie pozwól żeby to wykorzystywał:)

zastanawia mnie jednak ta kobieta,która do niego dzwoniła.Nie wydaje Ci się dziwne,że nagle miał tyle zajęć że nie mógł się spotkać z Tobą? Być może jesteś aż nadto tolerancyjna...?

Nie kieruj się jednak tym co piszę,to tylko moje zdanie:)
napisał/a: Anetka1 2008-11-11 12:07
mysiaa80, jestem ciekawa czy Ty potrafisz odmówić mu spotkania gdy on ma czas i ochotę się z Tobą zobaczyc, ale Ty w tym momencie masz inne sprawy ?!? Rzucasz wszystko byle się tylko z nim zobaczyć ?
Wiem, że lubisz się z nim spotykać, ale może warto czasami zająć się czymś innym a nie tylko czekac na jego telefon z propozycją spotkania. Pokazujesz mu tym samym że Ty zawsze masz dla niego czas więc on może w każdej chwili spotykać czy zajmować się czymś innym bo Ty i tak będziesz zawsze dla niego dostępna gdy on będzie miał ochotę się spotkać.
napisał/a: mysiaa80 2008-11-11 12:17
Fragma_88 napisal(a):mysiaa80, hm z mojej strony wygląda to troszkę tak,że mu za bardzo nadskakujesz:) jednym słowem,kiedy tylko chce może się z Tobą spotkać.Jesteś tolerancyjna,to dobrze.Ale nie pozwól żeby to wykorzystywał:)

zastanawia mnie jednak ta kobieta,która do niego dzwoniła.Nie wydaje Ci się dziwne,że nagle miał tyle zajęć że nie mógł się spotkać z Tobą? Być może jesteś aż nadto tolerancyjna...?

Nie kieruj się jednak tym co piszę,to tylko moje zdanie:)


Nie, później wydało się, że to jego siostra dzwoniła. Ale nagle się okazało, że dzisiejszego dnia jednak razem nie spędzimy, a 4 dni wcześniej mówił, że moglibyśmy gdzieś pojechac. Nie chcę przez to powiedziec, że jestem zazdrosna o jego czas, tylko chodzi o to, że nigdy nie mogę byc pewna tego co mówi o naszych spotkaniach, najpierw coś planujemy, a potem się okazuje, że ma tysiąc innych spraw, albo jak ja mu coś zaproponuję to mówi "nie wiem, zobaczymy".

Co do tego nadskakiwania to częściowo chyba tak jest, chociaż są momenty kiedy mówię mu np, że przez cały tydzień się z nim nie zobaczę bo mam dużo pracy. I kiedy naprawdę muszę coś innego zrobic to mu o tym mówię.. ale wcześniej, by mógł sobie coś innego zaplanowac, a nie odwoluję coś w ostatniej chwili. A że zazwyczaj mam sporo czasu wolnego, więc jeśli mam ochotę się z nim spotkac to przystaję na jego propozycje. Tylko że właśnie wychodzi to tak jakbym nie miała nic innego do roboty i jakbym zawsze była na jego zawołanie.

Tylko wiecie co.. jak jeszcze ja zacznę się zachowywac tak jak on, tzn. będę zdystansowana i nagle będę miała tysiąc rzeczy do zrobienia to może się między nami trochę popsuc, nie sądzicie?
napisał/a: Fragma_88 2008-11-11 12:40
mysiaa80, ach jak to była siostra to wszystko w porządku:) rozumiem Cię,że lubisz z nim spędzać czas i robisz wszystko żeby nie było kłótni ale chyba jednak warto coś z tym zrobić,on nie może Cię mieć na każde swoje zawołanie:) zobaczysz,że jak też staniesz się nieco niedostępna poczuje,że uciekasz mu z rąk i zajmnie się bardziej Tobą:)
napisał/a: sorrow 2008-11-11 12:42
mysiaa80, biorąc pod uwagę twój pierwszy list i to co teraz napisałaś widać od razu, że związałaś się z konkretnym typem mężczyzny. Szczerze wątpię, żeby udało ci się go zmienić (znasz to powiedzenie? "kobieta wychodząc za mąż ma nadzieję, że jej chłopak się zmieni, a mężczyźni żeniąc się mają nadzieję, że ich dziewczyna się nie zmieni" :) ). Ludzie zmieniają się tylko pod wpływem jakichś traumatycznych wydarzeń w ich życiu. U was tego nie ma i oby nie było. Skoro piszesz, że wasz związek jest bardzo udany, to znaczy że musisz przyjąć rolę jakiej się podjęłaś. Może przesadzę w tym przykładzie, ale musisz być jak piesek, który merda ogonkiem i skacze z radości kiedy jego pan wchodzi do domu myśląc czy tym razem zabierze go na spacer, czy nie. Niektórym kobietom taka rola bardzo odpowiada i nie ma w tym nic złego. Związek takiej kobiety z mężczyzną typu twojego faceta może być całkiem udany. Czy ty taka jesteś... nie wydaje mi się. Czy jesteś w stanie przyjąć taką rolę... nie wiem. Jeśli natomiast masz zamiar trwać w tym związku i zbierać nieświadomie wszystkie zarzuty pod jego adresem wewnątrz swojego umysłu, to ci powiem że one narosną z czasem i staną się w sumie większe od zalet tego mężczyzny. Co z tego wyniknie sama wiesz.

mysiaa80 napisal(a):Z tym że mnie chodzi o to, żeby przynajmniej dużo wcześniej umiał sobie wyobrazic jak będzie wyglądał jego dzień i umiał mi to przekazac, żebym wiedziała, że np. dzisiaj po południu będę mogła dokonczyc swoją pracę.

Tu leży pies pogrzebany. Ty ludziom na forum piszesz to, o czym powinnaś powiedzieć jemu. Przecież nikt z nas nie zabierze go na męską rozmowę i nie obgada z nim jak mógłby zmienić twój stosunek do ciebie. Ty się go boisz.. po prostu... a raczej boisz się tego co mogłoby nastąpić gdybyś spróbowała zaistnieć w tym związku jako pełnoprawna osoba.

mysiaa80 napisal(a):Czy Wy, faceci po prostu tak macie, że nie lubicie się od kogoś uzależniac i chcecie miec kontrole nad własnym czasem i sami wolicie kobiecie organizowac czas, niż żeby ona organizowała Wam ?

Jeśli mam odpowiedzieć za siebie to odpowiedź brzmi NIE. Nie mam tak. Lubię sie uzależniać w pozytywnym tego słowa znaczeniu, lubię wspólnie planować czas, nie narzucam swoich zajęć i chętnie przyjmuję to co zaplanowała moja żona. Mam szacunek dla jej czasu i zazwyczaj dobrze sie orientuję co ona i co ja mamy w planach przez najbliższy tydzień.
napisał/a: mysiaa80 2008-11-11 13:05
Oj tam boję się. Po prostu czasem jak poruszam z nim takie sprawy to się denerwuje, albo uśmiecha albo zmienia temat. Ciężki jest. I o tym czasie też mu kiedyś wspomniałam, bo parę razy się zdarzyło, że byliśmy umówieni a on siedział do późna na gg i ja czekałam aż skończy coś robic przy kompie. Po czym okazywało się, że jednak się nie spotkamy i mu wtedy powiedziałam, że szkoda ze mi nie wspomniał wcześniej że ma coś do roboty to bym nie czekała. Przepraszał mnie wtedy. No ale to się dalej powtarza.

Widzę, że lubi spokojnie wrócic do domu, coś zjeśc, poczytac, zrobic pranie czy coś tam i dopiero wtedy nastawiac sie na jakieś wyjście z domu. Ja to rozumiem, bo sama tak mam, no ale chciałabym żeby brał pod uwagę fakt, że może ja też mam coś do zrobienia i nie mogę sobie ot tak czekac. Przecież każdy czuje czy ma dzisiaj ochotę coś robic, czy ma siły czy też ogarnia go lenistwo i ma wszystko gdzieś, woli telewizor niż szlajanie się po mieście. Tylko po co kilka godzin wcześniej dzwoni do mnie i pyta czy jestem wolna bo może byśmy coś porobili razem. Ja mu na to że pewnie, po czym on mówi "to się zdzwonimy później". No i czasem właśnie robi takie numery, że to "później" okazuje się za późno jak już zrobi co miał zrobic i ze spotkania nici a ja niepotrzebnie czekam.

A wspomniałam mu też niedawno, żeby mnie informował wcześniej o tym co robi, bo ja też wolałabym wiedziec czy mam się dzisiaj umówic z przyjaciółmi czy też jedziemy gdzieś razem na kilka dni. To wcisnął jakiś głupi żart i zmienił temat. Tak jakby nie miał ochoty się tłumaczyc. Sądzę, że on po prostu woli wszystko tak spontanicznie. Jak ma coś ważnego do zrobienia to to robi w pierwszej kolejności, a potem pozwala sobie na rozrywkę i spotkania ze mną.

Tak pewnie ma większosc facetów, no ale do cholery, trzeba brac pod uwagę, że kobieta ma zupełnie inny charakter, w końcu po to faceci się z nami umawiają bo my jesteśmy "ciepłe, czułe i kochane" a nie jak oni, zdystansowane i z murem obronnym. Wszelkie zachowania typu "odczep sie" odbierane są przez nas bardziej osobiście niż przez nich.
napisał/a: sorrow 2008-11-11 14:11
mysiaa80, poczytaj te swoje listy jeszcze raz , bo mam wrażenie, że najpierw narzekasz na niego prezentując jego gorsze "ja", ale potem jak ktoś uzna je za prawdziwe i trudne do zaakceptowania, to zaczynasz go bronić :). Nie wiem skąd biorą się twoje uogólnione opinie o mężczyznach... czy z doświadczenia, czy jesteś jedną z kobiet z niustannym "bo wy faceci...". Powtórzę ci jeszcze raz... nie wiem na ile to do ciebie dotrze, a na ile mnie uznasz za dziwaka. Ja nigdy nie powiedziałbym do dziewczyny, czy partnerki którą kocham "odczep się" (nie wspominając o gorszych zwrotach). Takie zachowania odbierane są bardziej osobiście przez kobiety? Co ja jestem... jakiś nieczuły, gburowaty kloc? Zapewniam cię, że odebrałbym to równie osobiście jak ty.

Obawiam się, że wbiłaś sobie do głowy tą myśl, że faceci już tak mają i powtarzasz usprawiedliwiając wiele z jego zachowań. To taka ostatnia deska ratunku, żeby nie pomyśleć o swoim partnerze źle. "Tacy juz są"... co więc można zrobić? Tylko grać w ich grę i ewentualnie troszkę uszczknąć dla siebie na ile się da :).

Myślę, że spokojnie znalazłabyś sobie faceta, który byłby zaprzeczeniem obecnego... który by dbał o ciebie, stawiał cię na pierwszym miejscu, wspólnie organizował czas i nie odburkiwał na odczepnego. Tylko co wtedy? Wtedy już nie byłby taki męski, twardy, z silną osobowością. Nie pociągałby już tak mocno jak obecny. Widzisz? Tak źle i tak niedobrze :).
napisał/a: mysiaa80 2008-11-11 14:40
Oj tam przesadzasz, aż taki zły nie jest, tylko pewne rzeczy mnie u niego zastanawiają i chciałam znac opinie innych w końcu po to to forum jest, czyż nie?

Chciałam po prostu wiedziec czy za bardzo dramatyzuję i może nie powinnam się takimi rzeczami przejmowac, tylko zajmowac się swoimi sprawami i nie byc na każde jego zawołanie, czy też takie jego zachowanie podchodzi pod coś poważniejszego.
napisał/a: Fragma_88 2008-11-11 15:27
mysiaa80 napisal(a):Chciałam po prostu wiedziec czy za bardzo dramatyzuję i może nie powinnam się takimi rzeczami przejmowac, tylko zajmowac się swoimi sprawami i nie byc na każde jego zawołanie,czy też takie jego zachowanie podchodzi pod coś poważniejszego.


Nie dramatyzujesz za bardzo,to normalne zachowanie:) zajmuj się swoimi sprawami więcej a może w końcu zacznie doceniać Twój cenny czas:)
napisał/a: mysiaa80 2008-11-16 19:23
Wiecie co, a jak reagowac na coś takiego, kiedy jak zawsze niedziele spędzamy razem, tak teraz w sobotę w nocy oświadczył mi, że jedzie do rodziny w niedzielę. No to mówię ok, dobra.

Myślałam, że jedzie tylko na dzisiaj bo w sumie ma do domu niedaleko. A teraz po południu dzwoni do mnie by się zapytac co słychac i w trakcie rozmowy wyszło, że pojechał tam na kilka dni i wróci dopiero we wtorek. Nawet nie wiedziałam, że ma jutro wolne.

Staram się naprawdę nie wtrącac w jego świat, nie uzależniac od niego ani jego od siebie, ale czuję się źle z tym, że wyjeżdża na parę dni nie mówiąc mi o tym, albo mówiąc przed samym wyjazdem i nie mówiąc do końca prawdy.

Przynajmniej ja czułabym się źle jakbym miała gdzieś wyjechac i nie powiedziec mu o tym, albo zadzwonic stamtąd i powiedziec, że przyjechałam na dłużej niż mu powiedziałam.

Tak generalnie on jest bardzo w porządku do mnie, tylko tak jakby trzyma mnie trochę na dystans, jedzie sobie gdzieś w ogóle się nie przejmując, że może ja chciałabym wiedziec, że jutro go nie będzie i się nie spotkamy.. Będąc kiedyś w innych związkach czasami wyjeżdżając albo nie mogąc się zobaczyc z partnerem, musiałam się codziennie spowiadac ze wszystkiego co robię przez telefon, partnerzy dzwonili do mnie i pytali kiedy wrócę, co robię i z kim tam jestem. A tutaj jest taka trochę zlewka. Oczywiście wiem, że gdybym ja wyjechała to mój obecny partner też by się niepokoił i dzwonił. Ale jak on jedzie, to ja nie muszę wszystkiego wiedziec.

Co o tym myślicie ? Marudzę ????


Zastanawiam się też nad czymś. Mam teraz trochę pracy i pasuje mi poświęcic jej kilka wieczorów w tym tygodniu. Teoretycznie godzina spotkania z moim facetem dziennie nie zaszkodzi, ale myślałam czy czasem nie dac mu "popalic" tak jak on mi i po prostu mu powiedziec ze cały tydzień będę zajęta. Ciekawa jestem czy to da mu trochę do myślenia. I też mu nie powiem od razu że cały tydzień się nie będę z nim spotykac tylko będę mówic że jestem zajęta jak będzie się pytał co dziś robię. Tak troszkę złośliwie.. Dobrze czy źle ? ;)