Walka z ex-mężem (!!)

napisał/a: mamaXsamotna 2009-04-19 09:44
Witam wszystkich. Jestem tutaj nową użytkowniczką, udzielam się na kilku forach, ale nie o tym temacie. Dlaczego tutaj się znalazłam? Przede wszystkim czysty przypadek. A po drugie ... Szukam pomocy ! U kogoś kto może był lub jest w dość podobnej życiowej sytuacji. I może byłby/byłaby w stanie jakoś mi pomóc, może ktoś zna namiary na prawników, z którymi można by było porozmawiać, zasięgnąć rady, a może psychologów, którzy również byliby w stanie dać mi się wygadać, lub kogo kolwiek z kim można pogadać ! kto byłby w stanie zrozumieć moją sytuację. Ale po kolei...

Jestem samotną matką, która we wrześniu 2008 roku dostała rozwód. Jestem młodą samotną matką, mam 23 lata, byłam w związku z facetem starszym o 10 lat. Który po pewnym czasie okazał się bardzo złym człowiekiem (po ślubie! pokazał swoje Ja!), poza tym okazał się strasznym mami synkiem, dla którego zdanie matki było ważniejsze niż jego własne lub zdanie żony. Między nami dochodziło do wielu kłótni, kilka razy nawet był juz spakowany i chciał rozwodu, jednak po chwili naglę nie wiadomo dlaczego romyślał się bo mówił że kocha (ok!), ja zakochana dziewczyna wybaczałam mu wszystko, nawet to, że mnie bił, kochałam jak szalona mimo wszystko, choć zauważałam że z dnia na dzień ta miłość słabnie. W pewnym momencie stwierdziłam, że nie ważne że kocham, mamy dziecko, muszę być dla niego silna, psychicznie przede wszystkim, a widziałam jak z dnia na dzień moja wola walki słabnie, jak płakałam po kątach gdy nikt nie widział robiłam dobrą minę do złej gry, udawałam przed wszystkimi że jesteśmy szczęśliwym małzeństem, bo bałam się przyznać że popełniłam w życiu taką porażkę a on jest damskim bokserem. Chciałam od niego odejść, ale się bałam po groźbach z jego strony i ze strony jego rodziców (ciągle się wtrącali!) że odbiorą mi dziecko. Byłam niedoświadczona, młoda i nie wiedziałam jeszcze wtedy co się dzieje, nie zdawałam sobie sprawy, z tego, że nie mają podstaw do oberania mi dziecka, jednak z dnia na dzień zasięgałam garści informacji z neta po kryjomu przed wszystkimi i dowiadywałam się, że nie ma takiego prawa mimo, że jest ojcem! Ale w końcu odważyłam się uciec od niego i wystąpić o rozwód o który walczyłam rok czasu! Gdyż ten uparcie chciał rozwodu z mojej winy, motywując to tym, że to ja od niego uciekłam. No nic ... Potem wystąpił z wnioskiem o widzenie się jego z synem. I tu już zaczynają się schody. Wyrok zapadł, lecz dla mnie nie był on na rękę, więc wystapiłam o zmianę gdzie obowiązuje nowy wyrok. Widywania się w 1 i 3 niedzielę każdego miesiąca od 9.30 do 19, każdą sobotę od 9.30 do 19, oraz 2 i 4 wtorek każdego miesiąca na dwie godzinki. Jednak ten bardzo często nie stosuję się do wyroku, nie informuję mnie o tym, że tego i tego dnia go nie weźmie do siebie. Wysyła mi sms'y w których grozi mi że kiedyś opowie wszystko dla syna jak to jemu utrudniam kontakt z dzieckiem, że jestem złą matką, która nie dba o dobro dziecka, która jest dla niego samym złem wcielonym. Ostatnio nawet ex-męża rodzice wystąpili z wnioskiem o pozwolenie odbierania i oddawania dziecka w dniach kiedy ex-mąż ma widzenie, pod pretekstem że czasami nie jest w stanie odebrać go o danych godz. bo uczy się zaocznie lub pracuję. Hm... sprawę mam jutro. Nie popuszczę i nie pozwolę na to - wiem o tym. Ale najbardziej zastanawia mnie co mam zrobić w momencie gdy on nie stosuję się do wyroku sądu, choć tak uparcie sądził się o to, bo jak to motywował ma do tego święte prawo, bo w końcu jest też ojcem! Śmieszne. Czy może ktoś jest/był w podobnej sytuacji i wie co można zrobić z czymś takim? Sąd jest nieugięty, sam się przyznał do tego, że nie zawsze go bierze, a sędzina zasądziła właśnie taki wyrok jak wyżej. Rany to jest męczące gdy widzę jak dziecko jest rozczarowane faktem, że jednak tatuś nie przyjdzie, a on na niego tak czeka! potem płacze przez godzinę. I jak tu wytłumaczyć dla prawie 3tka że jest taka sytuacja a nie inna. Jestem zdołowana tą sytuacją, nie wiem co robić, rozkładam bezradnie ręce ... A do ex-męża nie dociera totalnie nic! Pomocy.