Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Wątpliwości w związku.Gorąca prośba o pomoc i radę

napisał/a: woman1988 2009-12-15 08:53
Witam! Przedstawię Wam po krótce moją historię "miłosną".
Poznałam mojego obecnego narzeczonego, spotkaliśmy się kilka razy, w końcu byliśmy parą. Podobał mi się wizualnie, chociaż nie mówię, że jest najprzystojniejszym facetem pod słońcem. Zawsze imponowali mi i podobali się 'niegrzeczni" chłopcy z dużym poczuciem humoru. A mój N. jest spokojny, opanowany raczej poważny (i to czasami bardzo mnie wkurza). Ponoć przeciwieństwa się przyciągają...Nie miałam motylków w brzuchu jak go poznałam. Ale coś mnie do niego ciągnęło. Ujął mnie tym, że jest bardzo opiekuńczy,czuły wrażliwy i jestem dla niego najważniejsza. Potrafi okazywać swoje uczucia. Jestem z nim już ponad 3 lata, zaręczeni jesteśmy od 4 miesięcy, a ja wciąż mam wątpliwości, czy to ten jedyny. Ten z którym mogłabym przeżyć całe swoje życie. Jest dla mnie ważny, ale chyba nie mogę powiedzieć tak jak on o mnie "Najważniejszy". Może po prostu nie ma tej chemi, tego czegoś. Sama już nie wiem. Te wątpliwości są najgorsze...Dodam, że planujemy zamieszkać razem w przyszłym roku. Wiem, że to wartościowy, ciepły człowiek. Lubię przebywać w jego towarzystwie, ale czuję też że czegoś mi brakuje. Może mam jakieś wyolbrzymione wyobrażenie o wielkiej miłości jak z filmów i nie doceniam tego co mam??? Nie mam też sporego doświadczenia w związkach. To jest pierwszy na poważnie. Wcześniejsze moje związki były krótkotrwałe i bez mojego zaangażowania.

Jeśli ktoś przeczytał wszystko (wytrwał do końca;) to bardzo,ale to bardzo proszę o rady.
napisał/a: kasiasze 2009-12-15 09:21
woman1988, co Ci radzić ... Chyba jesteś dość młoda (czy 1988 to rok urodzenia?), może nawet jak na dzisiejsze czasy za młoda do poślubiania kogos? Czy on sporo starszy? Moim zdaniem bez chemii, bez tego "czegoś" nie ma sensu .... Przyjęłaś jego oświadczyny, bo masz dość rodzinnego domu?
napisał/a: ~gość 2009-12-15 09:23
woman1988 napisal(a):Może mam jakieś wyolbrzymione wyobrażenie o wielkiej miłości jak z filmów i nie doceniam tego co mam???
no tak mi się nasunęło czytając Twój post ;) masz wiernego jak mniemam, troszczącego się o Ciebie i kochającego Cię ponad wszystko mężczyznę a masz wątplwiości :) bezpieczeństwo psychiczne, jakie partner Ci w moim mniemaniu zapewnia jest wg mnie najważniejszą kwestią w dorosłym samodzielnym życiu. Jasne, że w razie problemów można wrócić do mamusi, ale uważam, że niesamowicie komfortowym i uszczęśliwiającym jest fakt zaufania drugiej osobie z którą się mieszka :) Też mam momenty, że brakuje mi tej "iskierki" z początków związku, ale wtedy trzeba coś wymyślić, jakiś wspólny wypad, wycieczka czy coś, żeby dodać sobie jakiegoś impulsu :) ja np czekam na śnieg i zamierzam zabrać mojego któregoś dnia wieczorem na sanki :)
napisał/a: pcheelka 2009-12-15 09:50
Hmm, popieram poprzedniczkę, czy oby nie za wcześnie na jakiś ślub? Może po prostu to nie jest kwestia tego, czy on jest tym jedynym czy nie, a raczej faktem, że nie jesteś gotowa na wspólne bycie razem? Bycie małżeństwem?
Ale z drugiej strony, wiem doskonale, że często troskliwość, dobroć drugiego człowieka nie wystarczy i nigdy nie zastąpi nam tego co tkwi w naszym sercu. Jeśli go nie kochasz, to cokolwiek by nie zrobił, to i tak nie stanie się tym jedynym. Uważam, że powinnaś spróbować wgłębić się w to co czujesz do swojego partnera, tak na prawdę i szczerze odpowiedzieć sobie na to fundamentalne pytanie.
napisał/a: rocky3 2009-12-15 10:03
woman1988 napisal(a):Jestem z nim już ponad 3 lata, zaręczeni jesteśmy od 4 miesięcy, a ja wciąż mam wątpliwości, czy to ten jedyny. Ten z którym mogłabym przeżyć całe swoje życie. Jest dla mnie ważny, ale chyba nie mogę powiedzieć tak jak on o mnie "Najważniejszy". Może po prostu nie ma tej chemi, tego czegoś. Sama już nie wiem.


przyjelas oswiadczyny, mimo, ze masz az takie watpliwosci??? zareczyny to powazna sprawa a teraz takie rozkminy? no nie moge!!! niezle...
rece opadaja...
napisał/a: Tigana 2009-12-15 10:20
woman1988, nie ma czegoś takiego jak Ten Jedyny. Partnerstwo to nie gwiazdka z nieba, to związek, który buduje sie we dwoje. Jeżeli zbudujesz go całym sercem i Twój partner też, to będziecie razem szczęśliwi. Zastanawianie się, czy z kimś innym nie byłabyś szczęśliwsza, jest względem niego nieuczciwe.

Jeżeli masz takie wątpliwości, powinniście zwolnić nieco tempa. Daj sobie czas na analizę swoich uczuć. Nie sztuką jest szybko się zaręczyć i wziąć ślub, a raczej jest nią zbudować dobre małżeństwo na lata. I pamiętaj- na zakochanie i zauroczenie człowiek nie ma wpływu, ale miłość jest uczuciem swiadomym, wyborem, jaki podjęłaś.
napisał/a: Nikita8 2009-12-15 10:31
vanilla, jasne że bezpieczeństwo jest bardzo ważne, ale... Czasem jesteśmy z kimś, kto jest dla nas bardzo dobry, a jednak czujemy że nie jesteśmy do końca szczęśliwi, że czegoś nam brakuje. Najgorzej gdy nie potrafimy stwierdzić co to takiego, a partner nie robi nic takiego, co byłoby powodem do rozstania. Ile par bierze wtedy ślub, bo tłumi w sobie uczucie braku, stwierdza że przesadza, a potem spotyka kogoś, kto daje właśnie TO i zdradza?
To są ciężkie wybory - kiedy problem tkwi w naszej głowie, a kiedy w związku czegoś naprawdę brakuje. Coś powoduje, że z jednymi możemy się kolegować, z innymi przyjaźnić, a jeszcze innych pokochać. Jednak miłość to za mało aby stworzyć szczęśliwy, trwały związek.
woman1988, jeśli masz wątpliwości nie powinnaś przyjmować oświadczyn. Jesteś bardzo młoda, daj sobie czas - Wam obojgu. Zamieszkanie razem może być dobrym sprawdzianem. Nie bierz na siłę ślubu, gdy nie jesteś pewna czy tego chcesz.
napisał/a: szatyneczka 2009-12-15 11:01
czytająć Twój post przypomniała mi się moja historia... z poprzednim facetem byłam 4 lata i byłam dla niego wszystkim i miałam 100% pewność że zrobiłby dla mnie wszystko, że zawsze mogłam na niego liczyć ale nie czułam do niego tego czegoś... Poza tym był moim pierwszym facetem "na poważnie" i często zastanawiałam się jak mogłoby być z kimś innym. Wkońcu podjełam decyzje, do której dorastałam chyba z rok- zerwałam...(oczywiście były zerwania a później powroty bo tak mnie błagał...) czułam okropnie... teraz poznałam kogoś kto nie ma tych wszystkich pozytywnych cech, często się kłócimy ale kocham go najbardziej na świecie i niewyobrażam sobie życia beż niego. Zastanów się nad swoimi uczuciami bo później może być już za późno....
napisał/a: filia 2009-12-15 11:16
woman1988 napisal(a):Witam! Przedstawię Wam po krótce moją historię "miłosną".
Poznałam mojego obecnego narzeczonego, spotkaliśmy się kilka razy, w końcu byliśmy parą. Podobał mi się wizualnie, chociaż nie mówię, że jest najprzystojniejszym facetem pod słońcem. Zawsze imponowali mi i podobali się 'niegrzeczni" chłopcy z dużym poczuciem humoru. A mój N. jest spokojny, opanowany raczej poważny (i to czasami bardzo mnie wkurza). Ponoć przeciwieństwa się przyciągają...Nie miałam motylków w brzuchu jak go poznałam. Ale coś mnie do niego ciągnęło. Ujął mnie tym, że jest bardzo opiekuńczy,czuły wrażliwy i jestem dla niego najważniejsza. Potrafi okazywać swoje uczucia. Jestem z nim już ponad 3 lata, zaręczeni jesteśmy od 4 miesięcy, a ja wciąż mam wątpliwości, czy to ten jedyny. Ten z którym mogłabym przeżyć całe swoje życie. Jest dla mnie ważny, ale chyba nie mogę powiedzieć tak jak on o mnie "Najważniejszy". Może po prostu nie ma tej chemi, tego czegoś. Sama już nie wiem. Te wątpliwości są najgorsze...Dodam, że planujemy zamieszkać razem w przyszłym roku. Wiem, że to wartościowy, ciepły człowiek. Lubię przebywać w jego towarzystwie, ale czuję też że czegoś mi brakuje. Może mam jakieś wyolbrzymione wyobrażenie o wielkiej miłości jak z filmów i nie doceniam tego co mam??? Nie mam też sporego doświadczenia w związkach. To jest pierwszy na poważnie. Wcześniejsze moje związki były krótkotrwałe i bez mojego zaangażowania.


po pierwsze - sama mialam podobną sytuacje i podobne dylematy a obecnie od ponad dwóch lat jestem szczesliwą mężatką :)
po drugie - nie uważam, żebyś była za młoda - ja przyjęłam oświadczyny będąc w tym samym wieku co Ty :) nie ma co w "młodym" wieku szukać wymówki
po trzecie - mi udało sie podjąc decyzję gdy zrozumiałam, że uczucia, ta "iskierka" czy "chemia" zupełnie nie nadaja sie do bycia podstawą takiej decyzji
są zbyt zmienne, zbyt zależne od pogody/cisnienia/wyników na giełdzie etc ;) żeby oprzec na nich tak poważną decyzje jaką jest małżenstwo
popatrz na to, jakim Twój narzeczony jest człowiekiem, czy go szanujesz, czy zgadzacie sie w swoich poglądach, czy macie wspólny system wartości, wspólne zainteresowania (choć jedno),czy chcesz spędzić z nim całe zycie, czy jesteś w stanie obiecać mu, że nigdy go nie zdradzisz, zawsze bedziesz go kochać i nigdy go nie opuścisz
i na takiej podstawie podejmij decyzję o małżeństwie a tym samym - decyzje o miłości, bo miłość małżeńska jest przede wszystkim decyzją i powina byc decyzją rozsądną, a jeśli oprze się o uczucia - nie ma szans taką być
miłe uczucia, "chemia" itp to fajna sprawa i warto o nie dbać ale to one mają wynikać z tego, ze kochasz, a nie na odwrót

zamieszkania razem nie uważam za dobry pomysł (no chyba, że po slubie - to wtedy jak najbardziej i to własnie wtedy bez rodziców a nie teraz), uwazam, ze to raczej zaszkodzi niz pomoże w podjęciu rozsądnej decyzji
nie będę wyjaśniać tego mojego zdania bo nie o tym wątek a i wyjasnianie byłoby długie, powiem tylko tyle, że my nie mieszkalismy wczesniej razem i bardzo to sobie chwalimy :)

a jeśli bardzo zależy Ci na wyprowadzce od rodziców, to czemu nie - ale sama:)

choć ja bym raczej przecierpiala jeszcze te trzy semestry, poodkładała pieniążki, a po ślubie zamieszkała z mężem oddzielnie - chociażby w wynajmowanym

pozdrawiam :)
napisał/a: ~gość 2009-12-15 14:10
Nikita8 napisal(a):Jednak miłość to za mało aby stworzyć szczęśliwy, trwały związek.
no nie wiem jak inni, ale ja tam byle kogo nie kocham i wg mnie właśnie miłość warunkuje szczęśliwy i trwały związek. Tylko nie zapominajmy, że wiele osób myli miłość z zakochaniem, tudzież najczęściej z przyzwyczajeniem i uzależnieniem psychicznym. Stąd się biorą wątpliwości i niepewności. Jak jest prawdziwa miłość, to tego nie ma.
filia napisal(a):uwazam, ze to raczej zaszkodzi niz pomoże w podjęciu rozsądnej decyzji
dlaczego? przecież wiadomo, że spotkania choćby i codzienne nie zastąpią ciągłego bycia razem w różnych sytuacjach, a pomieszkiwanie razem to umożliwia. Tak jak pisałam w innym wątku, jak się to sypnie przy mieszkaniu razem, to można się rozstać a nie jak niektóre pary trwają przy sobie w mękach i złości bo ślub ;)

swoją drogą, mimo że osobiście wychodzę z założenia, że chcę zaręczyn pół roku, rok przed ewentualnym ślubem, to nie każdy tak ma i nie wiem czemu wszyscy zakładają, że woman1988 zamierza się niebawem hajtać ;) mowa była o zamieszkaniu, zaręczyny można zerwać prędzej niż się rozwieść ^^
napisał/a: aniap2020 2009-12-15 14:58
rocky napisal(a):
przyjelas oswiadczyny, mimo, ze masz az takie watpliwosci??? zareczyny to powazna sprawa a teraz takie rozkminy? no nie moge!!! niezle...
rece opadaja...



Popieram rocky

woman1988 Przyjełaś pierscionek i nie wiesz co czujesz? PO CO?????? Zrobiłaś mu nadzieje, on chcę Cię za żonę dziewczyno !!! Oświadczyny można odrzucić, nie wiesz o tym?
napisał/a: Nikita8 2009-12-15 15:07
vanilla napisal(a):no nie wiem jak inni, ale ja tam byle kogo nie kocham i wg mnie właśnie miłość warunkuje szczęśliwy i trwały związek. Tylko nie zapominajmy, że wiele osób myli miłość z zakochaniem, tudzież najczęściej z przyzwyczajeniem i uzależnieniem psychicznym. Stąd się biorą wątpliwości i niepewności. Jak jest prawdziwa miłość, to tego nie ma.


Warunkuje? A jest to warunek konieczny czy wystarczający?;) Gdyby miłość wystarczyła, nie byłoby tyle rozwodów, no chyba że tak wiele osób myli miłość z zauroczeniem albo jeszcze innym uczuciem. W końcu nie mówmy że miłość w życiu zdarza się raz. Kochamy niejednokrotnie, każdego na swój sposób, każdego inaczej, ile razy nie wyszło? Bo inne cele, inne spojrzenie na przyszłość, inna hierarchia wartości itp. Dlatego mówię że miłość to za mało.