wpakowałam sie....co tu robic....?

napisał/a: Mrs_Jones 2010-01-14 04:39
Jestem chyba bardzo zepsuta kobieta...wstydze sie tego ze ranię kogoś kto jest dla mnie dobry i ze mna szczery. No ale od poczatku...Wszystko zaczelo się w 2008r. Kiedy to z milości wyjechalam do usa. Ogolnie ta historia powtarzala sie tu pare razy na forum ale spisac to jeszcze raz duzo byl zajeło. Ogólnie, jak widac po 3 miesiacach wrocilam do PL ze zlamanym sercem bo ukochany mnie bardzo zranil ( zdradzil telefonicznie-internetowo) i ogolnie zachowywal sie jak ostatni frajer. Az w koncu zostawil. Wtedy pojawil sie moj cudowny anioł...moj obecny narzeczony. On biedny zawsze wiedzial ze go nie kocham a i tak byl przy mnie, wspierał mnie pocieszal...nawet przyjechał tu do Polski zeby spedzic ze mna czas i poznac moja rodzine. Bardzo mi pomógl. jest jedynym facetem ktorego nie jestem w stanie znienawidzic. Przez pare miesiecy prześladował nas cień mojego byłego, do którego juz od 2008r. cos czuję. Miesiac po tym jak poznalam mojego anioła, ex pragnął wszystko naprawic...zaczarował mnie słówkami. Bo bez niego moje zycie jest puste! kocham go, jak nikogo nigdy nie kochalam.od roku do siebie dzwonimy, rozmawiamy na skype i yahoo. Widze ze sie zaczal starac, wiem ze mnie kocha. Zmienil sie. I tu zaczyna sie moja straszna, okropna obrzydzająca mi zycie intryga. ale juz tak sie w to wkopałam ze raczej nie da sie tego odkrecic...moj narzeczony nie wie ze dalej mam kontakt z ex, a ex mysli ze narzeczony to juz przeszlosc. Wszystko zaczelo sie od tego ze moj narzeczony mieszka w CO, i tam nie moglam znalezc taniej szkoly jezykowej, a moj ex mieszka teraz w LA, a tam latwiej o szkole, wiec znalazlam jedna i sie zapisalam. Zrobilam to bo nie darowałabym sobie nigdy w zyciu wyjsc za maż i nie rozmowic sie na zywo z moim ex ktorego przeciez kocham. Postanowilam sie do niego wprowadzic na 6 tyg ( na okres trwania szkoły) zeby zobaczyc czy moje uczucia to wspomnienia ktore nie daja mi o nim zapomniec czy prawdziwe uczucie ktore dalej w sobie nosze... nie czułabym sie dobrze wiedzac ze on jest tak blisko a ja mimo wszystko wyszlam za maz za kogos innego nie przekonujac sie wczesniej czy to dobra decyzja...no ale kiedy ex sie dowiedzial ze zatrzymam sie u niego na te 6 tyg, byl zachwycony, do tego stopnia ze zapowiedzial sie z gory ze jestem kobieta jego zycia i ze chce mi sie oswiadczyc jak tam przyjade. Rozpowiedzial wszystkim znajomym i rodzinie ze zamierza sie ze mna ożenić, wynajął mieszkanie i czeka... a ja? ja czuje sie z tym okropnie. wstydze sie tego ze oszukuje 2 osoby ktore wiele dla mnie znacza. staram sie sobie wytłumaczyc ze byly i tak pewnie okaze sie frajerem wiec bede miala wolna droge by pojechac do narzeczonego. Ze pewnie znowu mu sie wydaje ze mnie kocha a tak naprawde nie bedziemy w stanie ze soba wytrzymac. zwlaszcza ze ja tez go zdradzilam w przeszłości...ciagle mysle ze czyms mnie zrani i ze bede miala czarno na bialym ze nie jest mnie wart i moge spokojnie zamknąć ten rozdzial. Ale co jesli okaze sie ze jego uczucie jest szczere? ze ten czas kiedy sie nie widzielismy on serio budował nasza relacje na szczerosci i zaufaniu? wierze w niego i wierze w to ze mogl sie zmienic, bo jest zupełnie innym niz kiedys. No ale w tym samym czasie bedzie czekal na mnie moj narzeczony, swiecie przekonany ze jade do LA by miec swoja samotna przygode po raz ostatni. Mysle ze on podejrzewa ze bede chciala sie spotkac z bylym ale on nie daje tego po sobie poznac. Pare razy prosilam go zeby mi wybaczyl... on sie pyta co ma mi wybaczyc, bo nie wie o co mi chodzi a ja moge tylko powiedziec zeby mi wybaczyl jesli kiedys go czyms zranie, choc wcale nie chce....ex wie ze chce wpasc do CO na weekend zanim zacznie sie kurs, powiedzialam ze chce oddac pierscionek zareczynowy...ale to nie jest powod dla ktorego chce tam jechac. ex widzialam ostatni raz we wrzesniu 2008, a narzeczonego w pazdzierniku 2009. Musze miec po raz kolejny swieze spojrzenie na nich obu. ale strasznie mi wstyd ze rozgrywam to w taki wstretny sposob... chcialabym tylko nie zranic zadnego z nich i chcialabym przez ta cala akcje dowiedziec sie i zadecydowac z kim powinnam zostac w koncu to juz za 2 miesiace.... strasznie sie boje ze cos wyjdzie nie tak albo ze zle wybiore...zawsze chcialam wyjsc za maz z milosci a nie z rozsadku....na obu mi zalezy, ale moge miec tylko jednego...
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-01-14 14:38
Chyba jednak nie zależy Ci na żadnym z tych facetów - zdradzasz ich oboje. Sama nie wiesz czego chcesz ... a raczej chyba wiesz: chcesz mieć męża ale którego? ... entliczek pętliczek czerwony stoliczek ...
Piszesz, że kochasz swojego ex, ale jednocześne dodajesz, że w przeszłości go zdradziłaś - to jest miłość Twoim zdaniem?
Poznałaś kolejnego faceta, chcesz wrócić do byłego (zdradzasz kolejnego) ...
Moim zdaniem najlepszym dla Ciebie rozwiązaniem jest wyjście z tego trójkąta, zostawienie obu tych Panów i poszukanie sobie osoby neutralnej.
Albo może nie, bo skrzywdzisz bogu ducha winnego człowieka bo nagle zapragniesz wrócić do "anioła" i dopiero będzie.
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-01-14 14:53
Ten post wygenerował mi się dwa razy - sorry za zaśmiecanie.
napisał/a: Mrs_Jones 2010-01-14 15:53
ta moja zdrada... nie uważam tego za zdrade w sumie. Bo wtedy on zdradzal mnie i ja o tym wiedzialam. Prosilam zeby przestal a on ciagle to robil. Wtedy znajomi zabrali mnie na miasto zebym odreagowala caly ten smutek. I tam był z nami nasz sąsiad który po pijaku mnie pocałował. Ale ja mu powiedzialam ze nie chce zeby to robil. I to tyle. Po jakims czasie powiedzialam to mojemu ex. Zachował sie jakby to go wogole nie obchodzilo a wczoraj nagle sobie przypomnial o tym i wyzwał mnie od kłamców.Nie czuje sie tu winna. Bo gdyby on mnie wtedy nie zbywał i nie traktował jak kogos niepotrzebnego pewnie wogole bym nie wyszła wtedy z przyjaciółmi. ale on chcial byc sam, zeby móc sobie do niej zadzwonic...tu nie chodzi o to zeby miec meza. Bo nawet sama nie wiem czy jestem na to gotowa. Ciezko do konca okreslic swoje uczucia do kogos kogo widzialo sie ponad rok temu. Dlatego chce tam pojechac i sie przekonac czy to serio jest to co mysle czy tylko miłe wspomnienia...
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-01-14 16:57
Więc nie radziłabym Ci pakować się w ten związek. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Masz fajnego chłopaka jak twierdzisz, a tamten? Tamten może być cudowny przez rok czy dwa ... albo parę lat, a jak sumienie i uczucia nie będą już tak intensywne zdradzi Cię bo poczuje się przy tym młodo.
Tego chcesz?
Jesteś wolna, nie masz dzieci, nie pakuj się w związek z osobą, która już raz Cię zdradziła bo nie warto. A uczucia? Podobno po 7 latach bycia ze sobą ten stan się równoważy tzn. kiedyś czytałam, że jakieś badania wykazały, że kobiety, które wychodzą za mąż z niesamowicie wielkiego uczucia i te które wychodzą za mąż z rozsądku (nawet bez miłości) po 7 latach kochają z podobną siłą. Nie warto niszczyć sobie życia przez gnojka ... on może przez te 2 tygodnie być cudowny, a kim jest pokaże Ci dopiero po latach.
napisał/a: Rosaliora 2010-01-14 21:58
Sądzę, że nie kochasz ani byłego, ani obecnego chłopaka.
Może lubisz ich, fascynują Cię, ale nie wydaje mi się, aby to była miłość.
Gdy się kocha, serce samo podpowiada co robić i kogo wybrać.
Może powinnaś dać sobie spokój z jednym i drugim... Jeśli tego nie skończysz, to skonczysz z... dwoma pierścionkami zaręczynowymi i dopiero trudno będzie Ci się z tego wyplątać. Nie wydaje mi sie, abyś mogła podjąć jakiś wybór przebywajac raz z jednym, raz z drugim... jak już to raczej z dala od obu.
Sądzę, że gdybyś kochala obecnego, nie mówiłabyś mu jadąc do byłego raniących słów, żeby Ci wybaczył to co możesz zrobić... Wyobraź sobie, co ktoś kto kocha czuje, słysząc takie słowa? Takie zagadki czasem bolą bardziej niż prawda, ponieważ wyzwalają spirale czarnych myśli i domysłów... Albo uczciwie przedstaw mu sytuację, albo nic nie mów, zamiast mówić zagadkami, bo w ten sposób nieświadomie się nad nim znęcasz, a on chyba na to nie zasłużył?
Nie chcę oceniać Twojego postępowania, bo sama to najlepiej zrobisz, ale gdyby człowiek z którym jestem zaręczona zrobił mi coś takiego, straciłabym do niego zaufanie i nie wiem czy mogłabym wybaczyć...
Wydaje mi się, że szczęśliwsza byś była z obecnym chłopakiem, ale nie wiem czy on byłby przy Tobie szczęśliwy, skoro go nie kochasz...

Decyzję podejmij z dala od obu, a nie będąc raz z jednym, a raz z drugim...

Powodzenia!