Wulgarny i obwiniający partner

napisał/a: zagubiona2015 2015-02-16 22:41
Witam wszystkich.

Znalazłam się na tym forum bo już nie wiem co mam myśleć o związku w którym jestem i o człowieku z którym jestem.
Mam 28 lat on 32. Jesteśmy z sobą ponad 9 lat. Było w porządku, raz lepiej raz gorzej. Często mnie ranił w kłótniach krzykami, trzaskaniem drzwiami i wulgaryzmami. Był spory okres spokoju(parę lat) gdzie podczas kłótni były "tylko" krzyki i wychodzenie z domu by wrócić za chwile. Jednak od roku jest coraz gorzej. Kłócimy się coraz częściej i niestety zawsze on zaczyna te kłótnie na prawdę z niczego. Nie ważne co zrobię czy powiem, zawsze jest coś czego on się czepi. To, że coś powiedziałam, że czegoś nie powiedziałam, że zaczynam źle rozmowę bo pytam co u niego, że nic nie robię od siebie, że nie staram się i wiele innych. Rzuca wyzwiskami, krzyczy, rozłącza się lub wychodzi z domu(nie mieszkamy razem, on
mieszka z rodzicami, bo pieniędzy brak bo mieszkania nie ma odpowiedniego takie wymówki), nieraz rzuca różnymi rzeczami lub je niszczy, rękoczynów nie było ale szarpaniny tak. Potrafi zwyzywać mnie od najgorszych za nic i oskarżać że wszystko niszczę i że to moja wina jak jest i że kłótnia wynikła. Podam może jakiś przykład rozmowy.

Dzwonie do niego i pytam "co porabia?", i zaraz mówię że ja coś tam robię itp a on się denerwuje już na wstępie i drze się że czemu ja rozmawiać nie umie, że wiecznie go przesłuchuje i pytam o coś. Że mam zmienić podejście do niego. Ja tłumacze że przecież rozmowa polega na wymianie informacji, na pytaniach i odpowiedziach, na opowiadaniu sobie różnych rzeczy. Przecież nie zadzwonię i nie będę od wstępu nawijać o sobie i tylko o sobie. Zwykle się dzwoni czy rozmawia po to by się zainteresować drugą osobą i podzielić czymś co się np wydarzyło w ciągu dnia.

Gdy on mnie zaczyna oskarżać, obwiniać i znów gno..ić za nic to próbuje spokojnie bronić, że nie ma racji,
że nic złego nie zrobiłam. On wtedy już dostaje szału i już słychać np w telefonie że gada przez zaciśnięte zęby jakby chciał zrobić komuś krzywdę, taka złość w najczystszej postaci, istna nienawiść bez powodu. Na żywo zaś zaciska pięści i robi mega miny i zaciskając zęby gdy mówi, nie raz walnie pięścią w stół lub
drzwi. Gdy mówię coś co mu nie pasuje, jest inne niż to co on uważa lub bronie się co do oskarżeń(broń boże żeby mówić że on coś źle robi)to słyszę zaraz nerwy, teksty typu że w takim razie nie
mamy już o czym rozmawiać bo.. i znowu że jestem taka siaka i owaka i nie umiem się zmienić, on się tak stara, że jest w porządku, że daje mi wszystko a ja tego nie doceniam. Zachowuje się jakby sobie żyły wypruwał a tak na prawdę to ja nie wiem co on robi poza nerwami, szukaniu dziury w całym. Chyba że tresurę mnie nazywa tym że daje mi wszystko.

Co kłótnia to zrywa bo ja nie umiem się zmienić bo jestem wredna, bo nie umiem rozmawiać, mówi że ma mnie dość, że jestem żałosna, że umiem tylko wszystko zje..ać, że robię z siebie ofiarę(gdy się bronie), że jestem jego katem itp. Potrafi mi wysłać miłosny mail lub mówić że mnie kocha, że chce być ze mną a zaraz gdy tylko coś mu nie spasuje to jestem wszystkim najgorszym, jestem szm.., mam spier..lać, dać mu żyć, nie potrafię się zmienić to mnie nie chce, i mam udowodnić że umiem być taka jaka niby powinnam być to może zmieni zdanie. Do tego każe się przepraszać za to że to niby ja się źle zachowałam, i nie wystarczy mu przepraszam on żąda od razu żebym to teraz wszystko robiła, żebym zabiegała i się płaszczyła. Muszę non
stop uważać co mówię, nie wiem już co mi wolno a co nie. Zawsze ja wyciągam rękę na zgodę i przywołuje go do porządku by się pogodzić i skończyć tą dziecinade. On łaskawie chce mi dać szanse poprawić się. I rzuca teksty typu "Udowodnij że się zmieniłaś, radź sobie sama, ja już nie mam sił się starać ty zacznij w końcu coś robić, na mnie nie licz, w niczym ci nie pomogę itp"

Widzę, że to jest chore i on ma jakiś mega problem z sobą, że jest manipulatorem i despotą. Ostatnio dostałam w ręce książkę "Toksyczne słowa" i czytając ją to zauważyłam że opisy agresora słownego pasuje niesamowicie do mojego partnera a opis ofiary do mnie. Jakbym czytała kropka w kropkę o nas. Teraz mam pytanie, czy da się to wszystko jakoś zmienić, naprostować, naprawić by na nowo zacząć być dla siebie partnerami. Teraz czuje się zastraszona, zmanipulowana, niekochana, nieszanowana i zagubiona. Gdy o ty mówie on się śmieje lub mówi że robie z siebie pokrzywdzoną, że to moja wina i ja wszystko psuje. Czy jest sens to ratować i jak mam do partnera podejść by zmienił swoje postępowanie i otworzył oczy na swoje błędy.
napisał/a: Burn 2015-02-16 23:24
Twój partner ma rację.
napisał/a: e-Lena 2015-02-16 23:27
No nie mogę...facet wyzywa Cię od szmat, a Ty się pytasz co możesz zrobić, żeby naprawić Wasz związek? Bierz nogi za pas dziewczyno. Jesteś z nim o 9 lat za długo.
napisał/a: Burn 2015-02-16 23:48
e-Lena napisal(a):No nie mogę...facet wyzywa Cię od szmat, a Ty się pytasz co możesz zrobić, żeby naprawić Wasz związek? Bierz nogi za pas dziewczyno. Jesteś z nim o 9 lat za długo.


Powinna go przeprosić, to jej wina.
napisał/a: Hanael 2015-02-17 11:16
Aż dziwne, że tak długo ze sobą jesteście. Weź głęboki oddech, zbierz siłę i przy kolejnym "napadzie agresji" wyrzuć z siebie to co Ci nie pasuje i zakończ znajomość. Wydaję mi się, że on uważa iż po tylu latach go nie zostawisz oraz pozwolilaś mu przekroczyć pewną granicę, granicę swojej wartości, stalaś się zabawką. Zobaczysz, wróci z podkulonym ogonem, tylko co Ty z tym zrobisz?
Według mnie szkoda czasu na takiego delikwenta. Wytrzymasz tak przez całe życie? Na zmianę charakteru nie ma co liczyć bo to udaje się tylko nielicznym, którzy osiągają to ciężką pracą nad sobą.
napisał/a: 1121 2015-02-17 17:29
e-Lena, pisałem już, że przyjemnie się Ciebie czyta?
napisał/a: e-Lena 2015-02-17 17:59
112 napisal(a):e-Lena, pisałem już, że przyjemnie się Ciebie czyta?

To sarkazm czy komplement?
napisał/a: zagubiona2015 2015-02-17 22:03
Dziękuje wszystkim za odpowiedzi. Muszę się poważnie zastanowić co z tym zrobić. Boje się że on nie wróci gdy na niego się wydre, skoro sam tak łatwo zrywa to czy przejmie się tym że odejde? Gdy on uważa że wszystko to moja wina i że ja zje..ałam. Może tak ma być. Może kop w cztery litery go opamięta.
napisał/a: postmortem69 2015-02-17 23:46
Burn napisal(a):Powinna go przeprosić, to jej wina.

Ja tylko krótko: zgadam się z przedmówcą, powinnaś go przeprosić za to, że zmarnowałaś mu 9 lat życia. Zawsze uważałem, że szyderstwo to jedna z lepszych form wyrażania emocji w takich sytuacjach, klasyfikuje się na drugim miejscu zaraz po uderzeniu deską w potylicę.
zagubiona2015 napisal(a):Może kop w cztery litery go opamięta.

Wydawało mi się, że Twój partner jest najbardziej niereformowalnym stworzeniem w tym "teatrzyku" ale teraz już nie jestem taki pewien. Mam za to radę, namów go na wielkopostne postanowienie, oczywiście wiadomo, że nie wszystko naraz, więc niech się dalej po Tobie wydziera, ale przez te 40 dni, niech nie używa słowa na "k", to już będzie coś, pomyśl jaka miła perspektywa: 40 dni w roku przez 20, 30 lat waszego związku bez słowa na "k" albo na "p", albo na "z", a może w którymś roku uda Ci się go namówić na 2 słowa?
Od razu powiem, że sarkazm mieści się na trzecim miejscu w mojej klasyfikacji.
Twój partner się nie zmieni, jestem czarnowidzem i pesymistą dlatego obstawiam, że od 10 rocznicy dołączy do swojego repertuaru swoje ręce. Im dłużej z nim jesteś tym bardziej się uzależniasz i tym więcej cierpisz. Decyzja należy do Ciebie: albo szczęście albo masochizm; w tym pierwszym przypadku nie ma miejsca dla Twojego obecnego partnera.
napisał/a: 1121 2015-02-18 16:36
e-Lena, komplement. Nie rozumiem jak mogłaś pomyśleć inaczej.
napisał/a: e-Lena 2015-02-18 16:50