wychodzenie z kolegami - co o tym sądzicie?

napisał/a: Basiulka_00 2012-03-29 16:34
Zakładam nowy temat bo jestem ciekawa waszych opinii - kobiet które mają już dzieci lub je oczekują . Jak zachowałybyście się w sytuacji kiedy wasz mąż oświadcza wam że wychodzi z kolegami z pracy na piwo? I jak często ewentualnie akceptowałybyście takie zachowanie? Ja szczerze mówiąc jestem trochę zła na mojego męża. Owszem czasem może sobie wyjść pomimo iż ja niestety nie wychodzę :( bo nie mam jak. Przeprowadziliśmy się do innego miasta żeby mieć bliżej rodziców, którzy będą mogli za niedługo zając się naszym maluchem ja wrócę do pracy i nie mam tutaj nikogo znajomego. Mąż do pracy dojeżdża 50km. Ja niestety swoich znajomych też zostawiłam w takiej odległości i ciężko jest się z kimś umówić :/. Albo pracują i nie mają jeszcze dzieci i nie rozumieją jak to jest w takiej sytuacji, albo mają już dzieci i wróciły do pracy bo babcia już może się zająć wnuczkiem. Mamy prawie już 2-letniego synka i też za bardzo nie mam go z kim zostawić we wcześniejszych godzinach. Jak mąż wraca wieczorem i jak ja mam jechać jakieś 50km po całym dniu z maluchem tylko po to żeby spotkać się na godzinę czy 2 z koleżanką i potem wyrąbana wracać w nocy do domu to wydaje mi się to bez sensu :/, a takie propozycje słyszałam od męża .W dodatku teraz jestem drugi raz w ciąży i jestem jeszcze bardziej zmęczona, a on wydaje mi się że nic nie rozumie . Mam już dość takiej sytuacji, że ja siedzę w domu z dzieckiem i nie mam możliwości umówienia się na spotkanie, a on przez to, że nie siedzi w domu tylko pracuje ma takie okazję co chwilę :(
napisał/a: pharun 2012-03-29 22:16
Basiulka_00 napisal(a): Jak zachowałybyście się w sytuacji kiedy wasz mąż oświadcza wam że wychodzi z kolegami z pracy na piwo? I jak często ewentualnie akceptowałybyście takie zachowanie?


Witaj koleżanko!
Wiem że oczekiwałaś odpowiedzi od innej grupy forumowiczów (ani ze mnie kobieta, a i dzieci jeszcze nie posiadam), ale jako mężczyzna nie mogę przejść obojętnie obok cytowanego przeze mnie fragmentu Twojej wypowiedzi. Co to znaczy "ewentualnie akceptowałybyście"? To znaczy że co? Że mężczyzna nie może wyjść? Że to złe jest? Dlaczego? Bo Ty siedzisz w domu? OK - zgodzę się z tym że Twój mąż powinien pomóc Ci z dzieckiem, ale czemu to ma oznaczać że ma siedzieć w domu? I że ma mieć limity na wyjścia z tegoż domu? Niech pomaga - to popieram bo uważam że ojcostwo jest nie mniej ważne od macierzyństwa. Niech nie będą to wyjścia typu 3 razy w tygodniu bo to faktycznie za często, ale przypomina mi się taki żart odnośnie kobiet:
Jeżeli mężczyzna chce schudnąć to powie "Przechodzę na dietę"
Jeżeli kobieta chce schudnąć to powie "Przechodzimy na dietę"

Nie zabraniaj mężowi wychodzić z kumplami tylko dlatego że sama nie możesz tego robić - to nie zdrowe i nietolerancyjne. Takie moje męskie zdanie odnośnie wychodzenia na piwo. Co do zachowania Twojego męża odnośnie pomocy Ci w domu to jak też wspomniałem - uważam że powinien pomagać bo to też jego dom i jego dzieci, a przede wszystkim - jego żona.

A jako argumentu na męża użyj tego cytatu obok którego żaden mężczyzna nie może przejść obojętnie: "Mężczyzna który nie jest ojcem dla swoich dzieci, nie może być nigdy prawdziwym mężczyzną"
don Vito Corleone
Ojciec Chrzestny
Mario Puzo
napisał/a: sorrow 2012-03-30 09:20
Dziwnie zatytułowałaś ten temat, bo niby chodzi ci o jego wypady na piwo, a tak na prawdę piszesz głównie o tym, że czujesz się samotna, bez możliwości wyjścia, bez możliwości spotkania się z koleżankami, cały czas przy dziecku. Jedno z drugim ni ma nic wspólnego. Chyba znalazłaś sobie kozła ofiarnego i wytłumaczenie trudnej sytuacji, w której się znalazłaś. Naprawdę wierzysz, że kiedy mu zabronisz całkowicie, to wszystko momentalnie się zmieni i będziesz już szczęśliwa?

Głównym twoim problemem jest najwyraźniej podział obowiązków i ról w domu. Rozumiem, że póki co ty jesteś cały tydzień z dzieckiem, a on pracuje. A co potem? Co robicie w sobotę, czy w niedzielę? Nie mogłabyś zostawić synka mężowi (męski dzień) i wybrać się do koleżanek? W czym jest problem? Przecież możesz pojechać jeśli koleżankom będzie pasować... tylko piwa nie pij, bo nie wolno w ciąży. Jeśli chcesz spotykać się w ciągu tygodnia, to już trudniej będzie, bo w końcu z pracy mąż się pewnie zwalniać nie może. Wtedy pozostaje ci jedynie zaprosić koleżankę(i) do siebie.
napisał/a: ~gość 2012-03-30 15:00
Mieszkasz daleko od koleżanek, ale nie możesz poznać tu nowych? Nie wiem, na placu zabaw, w fitness klubie? Są zajęcia "forma w ciąży", są kąciki dla dzieci, może poszukaj takiego czegoś?
napisał/a: Basiulka_00 2012-03-30 17:32
Pharun Nie chodzi o całkowity zakaz wychodzenia bo widzę że tak to niektórzy zrozumieli - bo takie coś uważam zupełnie nie na miejscu i nie powinno coś takiego mieć miejsca.

vanilla odnośnie twojej wypowiedzi to owszem można poznać jeśli na plac zabaw przychodzą jakieś młode mamy. Z moich obecnych doświadczeń w nowym mieście jeszcze niestety nie udało mi się poznać bo zawsze jeśli już ktoś jest(a jest ich mało) to są to przeważnie babcie ze swoimi wnukami Nie wiem w jakim dużym mieście mieszkasz ale co do "kącików dla takich małych dzieci jak moje" i ew. zajęć "forma w ciąży" to również się orientowałam i niestety czegoś takiego w tym mieście nie ma co jest trochę dołujące w porównaniu z moim poprzednim miejscem zamieszkania.
napisał/a: ~gość 2012-03-30 21:43
Basiulka_00 napisal(a):Nie wiem w jakim dużym mieście mieszkasz
ok 150 tys mieszkańców... No to już nie wiem gdzie Ci doradzić poszukiwania koleżanek...
napisał/a: Sarmik 2012-04-03 10:19
Dorzucę coś od siebie, niejako od faceta, któremu żona "zabrania" wypadów z KUMPLEM na piwo. Sytuacja jest jasna. Obaj niedawno zostaliśmy tatusiami (różnica między synami 2 dni :) ). Wyobraź sobie, że:
- nie wypiliśmy "pempówki"
- nie mamy możliwości wyskoczenia na piwo - "ponieważ"
- żaden z nas nie zabrania żonom wyskoczenia na pogaduchy
itd. itp.

Do tego dodam, że zajmuję się synem tak często jak tylko mogę - tryb pracy 12 godzin/dzień wolnego (rzucając wszystko inne na bok). Zrezygnowałem z samotnych wypadów do garażu, zrezygnowałem ze spędzania czasu przed komputerem/konsolą/z książką, odstawiłem znajomych. Wszystko w imię utrzymania rodziny. Reasumując - siedzę albo w domu, albo w pracy.

Czy wg. Ciebie taka sytuacja jest zdrowa? Gdzie czas na wyciszenie się i zebranie sił? Wiem, że przy małym dziecku jest naprawdę dużo pracy. Wiem, że przy utrzymaniu domu jest bardzo dużo pracy. Jednak KAŻDY potrzebuje czasem odskoku.

Mam nadzieję, że za jakiś czas nie będziesz pisała w dziale "Zdrada" z pytaniem " Co teraz". Do kogo wtedy będziesz miała pretensje? Oczywiście do męża, który po prostu nie wytrzymał i poszukał "odpoczynku" w ramionach innej kobiety... Jest to najczarniejszy ze scenariuszy. Jednak znam takie przypadki. I wiem, że prawda w tych wypadkach leży "po środku". Jednak równie dobrze może się skończyć na kłamstwach typu - "kochanie, musiałem zostać dłużej w pracy" a tak naprawdę wyskoczy z kumplami na "szybkiego browara"...

Przyjemne?

Pozdrawiam
napisał/a: Emilinka 2019-11-22 21:37
Mam to samo ze swoim. Jestem uwiązana w domu z dziećmi tak jak ty. Mój kochany partner wychodzi notorycznie w weekendy. A mi jest po prostu niesamowicie przykro że woli spędzać wolny czas z kolegami. Nawet teraz kiedy to piszę nie ma go w domu a jest piątek godzina 21.30. umył się wypachnił i po prostu wyszedł. Zrobiłam mu o to awanturę. Z bezsilności. Ciekawa jestem jak oni by reagowali gdybyśmy my tak sobie poczynały... Już nie mam siły i nerwów bo ile to można siedzieć w domu i patrzeć na samowolkę osoby która zdecydowała się mieć dzieci a tak naprawdę sam zachowuje się jak dziecko