Zagmatwanie

napisał/a: littledaisy 2011-07-07 09:25
Zagmatwanie, zagubienie - to uczucia, które mi właśnie towarzyszą. Zalogowałam się tutaj, żeby wylać swoje

żale...Może usłyszeć jakieś pozytywne słowo, bo sama dla siebie mam tylko negatywne.

Byliśmy ze sobą 5 i pół roku. Poznaliśmy się w trakcie jego rozwodu, chwilę przed tym kiedy miałam na 10 miesięcy

wyjeżdżać za granicę.
Było to uczucie z gatunku "uderzenie pioruna", fajerwerki, szaleństwo. Nie mogliśmy się sobą nacieszyć, miłość

przyszła szybko.
Przetrwaliśmy mój wyjazd, niedługo potem zamieszkaliśmy razem (kupił dla nas mieszkanie). Było z jednej strony

cudownie, a z drugiej ciężko - dla mnie - ponieważ jego praca wymagała wyjazdów, 4 tygodnie był w PL, 4 za granicą.

Przez 4 lata nie widziałam poza nim świata, nie interesowali mnie inni faceci, czekałam niczym wierna Penelopa,

kochałam do szaleństwa. W międzyczasie mieliśmy różne kłótnie, nieporozumienia, obydwoje mamy ogniste temperamenty,

więc było to takie trochę "włoskie małżeństwo". Po dwóch latach on stwierdził, że ma dosyć. Ja się nie poddałam i

szybko wróciliśmy do siebie. Po 3 latach byliśmy zaręczeni.
W międzyczasie dostałam dwie prace w innych miastach, bardzo chciałam się przeprowadzić, ale on nie chciał więc

zostałam.
Ale w 4 roku coś się we mnie zmieniło, zaczęłam mieć dosyć jego wyjazdów, zauważać że często traktuje mnie bez

szacunku itp Kiedyś pokłóciliśmy się o bzdurę, a on tak się zdenerwował, że wyrzucił mnie z mieszkania. W jeden

dzień się spakowałam i wyprowadziłam. Po tym incydencie przez rok stawał na rzęsach dla mnie, żebym tylko znowu z nim była i żebym była szczęśliwa.

Ja zaczęłam odczuwać pustkę, chciałam rozwijać się zawodowo, byłam może trochę znużona tymi naszymi zawirowaniami...Postanowiłam wyprowadzić się na jakiś czas do innego miasta. Wiem wiem, że nie brzmi to dobrze, ale

naprawdę chciałam zrobić coś dla siebie.
Rozstaliśmy się parę miesięcy po mojej wyprowadzce. To była moja decyzja. Byłam pełna emocji, myślałam że już go nie kocham, że widzę życie bez niego. Dostałam wymarzoną pracę, było mi dobrze.
Niestety życie to zweryfikowało i bardzo szybko okazało się, że nawet najwiekszy sukces nie smakuje, kiedy nie ma go w pobliżu. Spotkaliśmy się parę razy na parę dni, uczucie znów buchało płomieniami, ale żadne z nas nie zdecydowało się na przeprowadzkę. Od tego czasu mieliśmy kontak ciepły, częsty, może trochę powierzchowny. Ja jednak nadal wierzyłam, że możemy być razem. Zaczęłam planować przeprowadzkę do miasta niedaleko niego, chciałam w niedługim czasie porozmawiać z nim na ten temat. Nadal nie widzę nikogo innego z kim mogłabym się zestarzeć, więc chciałam to rozwiązać.

Wczoraj przypadkiem dowiedziałam się, że za tydzien zabiera dziewczynę - z którą delikatnie flirtował, kiedy jeszcze byliśmy razem - na zagraniczne wakacje.
Bardzo mocno mnie to wzruszyło, bo dla mnie czym innym jest umawianie się, chodzenie do knajp, nawet spanie ze sobą. Ok, teoretycznie nie jesteśmy razem, więc można próbować nowych rzeczy. Potem często nawet chętniej wraca się do tego co było.
Ale ten wyjazd to jakby przypieczętowanie końca, dla mnie tym boleśniejsze, że ja uwielbiam podróże, a niezbyt często mogłam go na nie namówić.

Zadzwoniłam, zapytałam co robi za tydzień, oczywiście mi nie powiedział. Dałam mu do zrozumienia, że wiem. Życzyłam mu udanych wakacji, bez cienia ironii. Ale czuję jakby mi serce na tysiąc kawałków eksplodowało.

I ot. Mocno się rozpisałam, ale czuję tak silną potrzebę uzewnętrznienia się przed kimś kto mnie nie zna, że mam nadzieję że wybaczycie :)
RudaLisica
napisał/a: RudaLisica 2011-09-22 19:40
Post jest sprzed dwóch miesięcy i ciekawa jestem dalszego ciągu. Wróciłaś? Odpuściłaś sobie?
mariaz58
napisał/a: mariaz58 2011-11-01 11:49
Też jestem ciekawa, czy jesteście razem, czy odpuściłaś, wiem tylko że czasem trzeba pokory dla związku - jeśli się kocha to wiele można przejść. Po latach jednak ma się "czkawkę"czy warto było:cool:
napisał/a: tasiuncia 2011-11-02 08:13
i pewnie zyja długo i szczesliwie
napisał/a: dement 2012-04-29 19:35
Oby. Wcale nie muszą być razem, wystarczy, by byli szczęśliwi :). Ja na pewno lepiej się poczułam po rozwodzie, niż się czułam przed.