Zamężna kochanka i żonaty kochanek - miłość na przekór wszystkiemu

napisał/a: inez2014 2014-07-26 03:29
Witam serdecznie, jestem nowym użytkownikiem forum. Przeszukując wątki, znalazłam wiele na temat miłości, związków i problemu zdrady. Zakładając nowy, chciałabym podyskutować o sytuacji, w jakiej się znajduję od jakiegoś już czasu. Od razu proszę, aby nie zabierały głosu osoby, które w żaden sposób nie zetknęły się osobiście z podobnym problemem, które nie mają żadnego bagażu doświadczeń tego typu. Proszę o głos kobiety, mężczyzn, które/którzy są w analogicznej lub podobnej sytuacji. Z prostego powodu, aby się wesprzeć, poradzić, nie zaś umoralniać i linczować. Bardzo proszę, żeby nie zabierali głos Ci, którzy tak naprawdę nie mają nic do powiedzenia.
Jestem mężatką i od ponad roku w związku z żonatym mężczyzną. Tak, wiem, sytuacja jakich wiele pewnie. Nie zamierzam się wybielać ani uważać za ofiarę. Bycie w tym związku jest całkowicie świadome przez nas oboje. Jesteśmy oboje po 40. roku życia i mając współmałżonków, spotykamy się. Gdyby to było tylko zauroczenie fizyczne, nie byłoby aż takiego problemu. Ale jest inaczej. To miłość, która wybuchła wbrew wszelkim zamierzeniom, wbrew jakiemukolwiek rozsądkowi. Żadne z nas nie mało wcześniej do czynienia ze zdradą, żyliśmy, jak to się mówi, przyzwoicie, krocząc przez życie bez ekscesów i pokus.
Ale stanęliśmy na swojej drodze. I od tej chwili już nic nie jest takie samo. To cudowna chemia, żar zmysłów, połączone z głęboką więzią, jaka się wytworzyła między nami. Całe życie czekaliśmy na siebie, spotkaliśmy się za późno, aby założyć normalną rodzinę, ale na szczęście na tyle szybko, że dane nam jest doświadczyć tego niewiarygodnego uczucia. Nie potrafię słowami opisać tego, co czuję do tego mężczyzny. Wypełnił on całą pustkę w moim życiu, wszystkie braki i luki, jakie były w moim życiu emocjonalnym. Pustka jaka pojawiła się w małżeństwie, oczywiście wszystko przyspieszyła. Decyzja o nawiązaniu tej relacji, pomimo oczywistej chemii, tego iskrzenia, nie była łatwa - były i nadal jeszcze są - wątpliwości, rozterki moralne, że przecież to nie jest okay, itp... Ale jednocześnie okazało się czymś absolutnie nie do przezwyciężenia, to silniejsze od wszystkiego, nie da się z tym walczyć i my dawno przestaliśmy. Nie wyobrażamy sobie życia bez siebie.
Nie chcemy ranić bliskich, nie naszym celem jest rozbicie naszych małżeństw. Ale też nie chcemy ranić siebie. Zrezygnowanie z siebie byłoby śmiertelną raną, bólem nie do wytrzymania. Jesteśmy dwiema połówkami jabłka, które długo się szukały, ale w końcu odnalazły.
Nie niszczymy sobie prywatnego życia, szanujemy swoją sytuację prywatną. Jest to trudne, to prawda, widujemy się nie tak często, jak byśmy chcieli. Ale te chwile, te godziny razem, dają nam tyle radości, energii i woli życia, że nie sposób, po prostu NIE SPOSÓB, z tego zrezygnować. Jesteśmy pokrewnymi sobe duszami. Potrzebujemy siebie nawzajem, jesteśmy dla siebie radością i wsparciem. Myślę, że nieco tragiczne jest to, że to, co nam łączy, takie piękne uczucie, jest oparte na niemówieniu, zatajaniu prawdy wobec naszych rodzin. Tak, to jest na pewno najboleśniejsze i ja zdaję sobie w pełni z tego sprawę. Jednocześnie, będąc dyskretnymi osobami na pewnym poziomie, utrzymujemy swój związek w tajemnicy, nie zadając bólu naszym rodzinom. No cóż, to nie jest idealne, ale nie chcę się nad tym teraz rozwodzić.
Jestem ciekawa, czy ktoś ma podobne doświadczenie i chciałby zabrać głos. Jesli tak, jak wygląda wasze sekretne życie, jak dzielicie swoje troski i radości w takim związku. Jeszcze raz proszę, aby nie odzywali się ci, którzy potrafią tylko wylewać pomyje na głowy innych i nawoływać ich do "nawrócenia". Nie o to chodzi.
Pozdrawiam ciepło...
napisał/a: butterfly9 2014-07-27 10:23
To co opisałaś, dotyczy także mnie.
Wszystko co napisałaś, opisuje moją sytuację.

My mamy tylko jeszcze jeden problem, jego żona jest w ciąży...
Nie wiem co mam robić...właściwie wiem co powinnam, i tak zrobiłam wczoraj. Zakończyłam wszystko.

Ale on nie odpuszcza...
napisał/a: inez2014 2014-07-28 03:43
Witam, dziękuję za odpowiedź.
Hmm, no tak, sytuacja się dodatkowo skomplikowała, rozumiem. Naprawdę w całej rozciągłości rozumiem powód chęci zakończenia związku wobec powyższego problemu. Postąpiłaś słusznie, jednak życie jak to życie, namiętność jak to namiętność - nie da się nad tym do końca panować. Mówiąc krótko, można próbować, ale co z tego wyjdzie, nie wiemy. Jestem już po 40. roku życia i piszę tak, bo wiem, jak silna może być wzajemna fascynacja między dwojgiem ludzi. I wtedy wszelki rozsądek bierze zwyczajnie w łeb.
Jednak Twoja reakcja jest całkowicie na miejscu. Życzę dużo siły w opanowaniu tej nowej jakże trudnej (wiem to!) sytuacji. Piszesz, "on nie odpuszcza", no tak, dla niego to także trudne i także jemu "świat stanął na głowie". Zwyczajnie nie może się pogodzić z utratą Ciebie. I będzie walczył... Bardzo chętnie wymienię myśli w prywatnej korespondencji. Pozdrawiam...
basiekkk
napisał/a: basiekkk 2014-07-28 15:29
Wiem, że miały się nie wypowiadać osoby, które nie są w tej sytuacji, ale może jednak się wypowiem :) Moja przyjaciółka była w takim związku, miała 6-letnią córkę, rozwiodła się, on też się rozwiódł - miał dwoje nastoletnich dzieci. Na szczęście koniec końców wszystko się dobrze "skończyło", jej były mąż i jego była żona nie utrudniają im kontaktów z dziećmi (ona ma pod opieką córkę prawnie), tworzą taką patchworkową rodzinę.
napisał/a: inez2014 2014-07-28 17:23
Dzięki serdeczne Basiekkk za Twoje słowa. W kontekście tej "niepoprawnej" sytuacji, historia opowiedziana przez Ciebie jest bardzo optymistyczna i dobrze, że tak się ułożyło Twojej przyjaciółce.
Cóż, czasem nawet romans ma swój prawdziwy happy end!! Bo w życiu nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć. Życie to najbardziej zaskakująca przygoda, prawda? A ten scenariusz pisze się SAM, często bez naszego udziału. Pozdrawiam :)
napisał/a: butterfly9 2014-07-28 18:35
dziękuję basiekk....
basiekkk
napisał/a: basiekkk 2014-07-29 15:22
Nie ma za co, dziewczyny :) Mam nadzieję, że ułoży Wam się tak, że wszyscy będą szczęśliwi.
napisał/a: inez2014 2014-07-30 01:44
Basiekkk, jesteś naprawdę Super Polką, prawdziwą kobietą, która czuje emocje innych i niesie optymizm. Nawet w tak szczególnej sytuacji. To wspaniałe! :D
basiekkk
napisał/a: basiekkk 2014-07-30 13:44
Dzięki :D
jmalinowska
napisał/a: jmalinowska 2014-07-31 09:01
Jeżeli jest to układ dobry dla obojga - to ok. Pytanie tylko czy nie krzywdzisz tym drugiej osoby. Pewnie tak.
napisał/a: inez2014 2014-07-31 14:35
Robię wszystko, aby nie krzywdzić. Mam na myśli to, że utrzymujemy to w tajemnicy - w tym sensie nasi współmałżonkowie nie cierpią, ponieważ nie mają o niczym pojęcia. Pewnie, że taki układ nie jest idealny - daleko mu do tego :( Byłoby naprawdę cudownie, gdyby można było być ze sobą bez tych wszystkich przykrych okoliczności. Jednak to nie jest możliwe, przynajmniej nie teraz. A to, co jest między nami, jest tak gorące, że stopiłoby szczyty Himalajów w najbardziej mroźne dni. To są wyspy szczęścia w morzu codzienności. Moim pragnieniem jest jedynie bywać na tej wyspie. Czekanie na to nadaje mojemu życiu smak i głęboki sens. I nijak uciec od tego...
Dzięki za głos, pozdrawiam...
stazzja
napisał/a: stazzja 2014-08-11 16:11
A co Wy zamierzacie zrobić? Macie jakieś plany? Chcecie przez cały czas się ukrywać? W końcu pewnie i tak wszystko wyjdzie na jaw, a lepiej, żeby wprost od Was, a nie z jakichś plotek…