Zdrada - kto jest winien?

napisał/a: jente8 2007-02-26 19:59
Miałam napisać ten post już dawno temu, ale zrezygnowałam. Teraz jednak wracam do tego, bo wydaje mi się, że to dość ważne i może da do myślenia niektórym osobom, które opisują tu swoje historie.
Chodzi mi o to, kogo obwinia się o zdradę. Niektórzy pomyślą, że mam jakieś feministyczne zapędy (no dobrze, mam, ale nie o to chodzi), ale naprawdę zaobserwowałam ciekawą właściwość, a mianowicie - zazwyczaj winą obarcza się kobietę. Dlaczego tak sądzę? Rozpatrzmy takie sytuacje:

1. Mąż zdradza żonę.
Możemy to zaobserwować w różnych wątkach na forum, a niektórzy może znają to z autopsji. Kiedy mąż zdradza żonę, ona najczęściej obwinia "tą trzecią". Czy dlatego, że mężowi jest w stanie wybaczyć, bo go kocha i łatwiej jej przenieść winę na tamtą kobietę? Kochająca kobieta wymyśli milion usprawiedliwień, jeśli chce wybaczyć zdradę. Będzie szukała winy w sobie ("czegoś mu w domu brakowało i poszukał gdzie indziej, byłam złą żoną"), w męskiej naturze ("skorzystał z okazji") albo - najłatwiej - w "tej trzeciej" ("zastawiła sidła na żonatego").
A czy nie powinno być tak, że to mąż jest bardziej winny? Bo to jego wiąże przysięga małżeńska, a nie tamtą kobietę (pomijam sytuacje, gdy obie strony romansu są w związkach). Bo to on powinien pamiętać o tym, że ma żonę, której mówi, że kocha. Bywa, że kochanka nie wie, że jest "tą trzecią", bywa, że mężczyzna wmawia jej, że jest w separacji, że "żona go nie rozumie, że wcale ze sobą nie śpią", itd.itp. Dlaczego więc żony tak często zakładają z góry, że kochanki "usidliły", że "upolowały", że "kusiły"? Ile razy jest tak, że to mężczyzna zabiega o względy innej kobiety za plecami swojej żony? Że mimo jej skrupułów w końcu udaje się mu ją usidlić (nie odwrotnie!)?

2. Żona zdradza męża.
Sytuacja odwrotna. W tym przypadku obwinianie żony jest właściwie logiczne - z tych samych powodów, dla których w poprzednim przykładzie winny powinien być mąż: bo to ona składała przysięgę małżeńską, to ona ma męża i ona powinna o tym pamiętać. Tym bardziej, że przecież mąż się starał, zarabiał na dom, rodzinę, itd.itp. W porządku. Ale tu mechanizmy są inne. Tylko dlaczego w tym przypadku nie jest tak, że obwinia się "tego trzeciego"?? Że to on uwiódł, upolował, usidlił? Częściej można usłyszeć, że to żona (przepraszam za wyrażenie) "się puściła". I mąż nie szuka winy w sobie (bo nie poświęcał jej dość uwagi, bo nie czuła się kochana), w kobiecej naturze czy w "tym trzecim". A czasami może powinien.

Dwie przeciwstawne sytuacje, a i tak zazwyczaj winna jest KOBIETA. Albo żona zdradzana (bo za mało się starała), albo żona zdradzająca, albo "ta trzecia". Nie mówię, że tak jest zawsze - jest mnóstwo sytuacji, gdy kobieta jest rzeczywiście najbardziej winna. Nie chcę też powiedzieć, że żaden zdradzony mężczyzna nie zastanawia się, czy to nie on coś zrobił źle - zresztą na naszym forum mamy wiele przykładów na to, że jednak się zastanawia. Ale jednak jest taka tendencja. Dlaczego??
Zapraszam do dyskusji.
napisał/a: ami1 2007-02-26 22:13
ula_jente napisal(a):Dlaczego??

Też się często zastanawiam dlaczego tak się właśnie dzieje. Zdrada to jeden z wielu przykładów, które można tu mnożyć obarczając drugą kobietę winą. I to często właśnie kobieta obwinia tą drugą. Nie wiem, czy to kobiety same sobie podnoszą poprzeczkę. Bardzo często jest tak jak Ula napisała. I dość często się nad tym zastanawiam i to w różnych sytuacjach. I nie wiem z czego wynika taki a nie inny mechanizm myślenia. To jakby wyssane z mlekiem matki. I prawdę mówiąc aż mnie trzepie, gdy słyszę lub czytam, że to ta "trzecia" jest winna a nie mężczyzna, gdy sytuacja ewidentnie ukazuje właśnie jego winę. I niestety Uluś ja ci tego nie wyjaśnię, bo nie potrafię tego zrozumieć. Ale zgadzam się z zaobserwowaną przez Ciebie tezą. No cóż może inni to lepiej rozumieją.
napisał/a: antek5 2007-02-27 08:46
Ja sie z tym nie zgodze.

Moze i faktycznie jak zaobserwowałaś statystycznie tak jest.
Moim zdaniem kazdy przypadek powinien byc badany inndywidualnie poniewaz kazdy zwiazek nie jest statystycznym (mowie o zdradzie)
Temat ten jak najbardziej jest rozsadny ale nie ograniczajmy sie do statystyk.
Badzmy tutaj rozsadni i nie kierujmy teraz calej winy na mezczyzne czy kobiete.

Po moim przypadku kiedy moja dziewczyna mi zaserwowala taka nieprzyjemnosc sam zaobserwowalem w sobie co robiłem zle.
Teraz wszystkie moje wady sam staram sie kontrolowac choc przyznam ze nie da sie zmienic czlowieka w jeden dzien.
Teraz jestem innym czlowiekiem pod wzgledem mojej dziewczyny.

Wiem ze moj mis to bedzie czytac ale zrezygnowal z uczestnictwa w forum poniewaz jak twierdzi rozgryzam stare rany.
No nie wiem czy dobrze robie czy nie ale jak sie wygadam to jest mi teraz lepiej i wolabym aby tez tu cos napisla bo nie wiem co ona na ten temat mysli.

Pozdrawiam
napisał/a: Patka2 2007-02-27 09:00
ula_jente napisal(a):Dlaczego??

Niewiem dlaczego tak sie dzieje, ale tak jest właśnie jak Ula pisze.

antek napisal(a):Moim zdaniem kazdy przypadek powinien byc badany inndywidualnie

zgadzam sie z tym.

Mysle że kobiety są bardziej zazdrosne i bardziej przywiązują do tego wage niz faceci.
Jeżeli kobieta dowiaduje się że mąż ją zdradza, to jest ciekawa z kim jak ona wyglądała, czy była ładniejsza ,zgrabnijesza. Zastanwia sie co ona miała czego ona nie ma.
Niewiem czy faceci tak myslą o rywalu, ale wydaje mi się że nie.
Inaczej do tego podchodzą.

Ja uważam że, jeżeli dochodzi do zdrady to obydwie strony są winne, "Do tanga trzeba dwojga" . I nie ma usprawiedliwienia dla nikogo.
napisał/a: mandylion 2007-02-28 23:09
Nie zgadzam się z tym, że zawsze są winne obydwie strony...
Jestem prawie na 100% zdradzany choć kompletnie rozumiem dlaczego.
Moja kobieta jest dla mnie całym światem. Na każdym kroku i każdym czynem pokazuję Jej jak bardzo ją kocham. Jestem wierny jak pies i lojalny do bólu. A od jakiegoś czasu zaobserwowałem zmianę w Jej zachowaniu. Zaczęła się coraz częściej "urywać" z koleżankami i to nie na przysłowiową kawę czy piwko, tylko na całonocne imprezki.Nie chciała mnie zabierać ze sobą choć z jej wcześniejszymi znajomymi chodziliśmy wszędzie i jakoś nie było problemu i zawsze się świetnie bawiliśmy - micha Jej się śmiała od ucha do ucha. Zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że nie jestem domatorem i wszędzie mnie może ze sobą zabrać, a ja nie narobię jej obciachu. nabrałem podejrzeń po tym jak zaczęły do niej przychodzić SMSy w ilościach hurtowych. Parę dni temu "przez ramię" ujrzałem nadawcę - Mirek. Z głupia frant spytałem kto pisał? W odpowiedzi naskoczyła na mnie "że to Jej telefon i nic mnie to nie powinno obchodzić" a potem dodała: "koleżanka z pracy". Na imprezkach z koleżankami ma zawsze wyłączony telefon - nigdy nawet nie wyśle "sygnałka", że wszystko OK. Dzisiaj nie zdzierżyłem i gdy nadarzyła się okazja - sprawdziłem Jej telefon. Ręce mi opadły... co najmniej kilknaście SMSów od tajemniczego Mirka. Teksty m.in. że tęskni za nią, że "też mu Jej brakuje" (wniosek z tego, że pisała/mówiła mu, że Jej brakuje Jego), że brakuje mu pocałunków itp.
Do "pełnej" zdrady jeszcze chyba nie doszło, ale ja już wiem, że nigdy tego nie zapomnę i niezależnie od tego jak się to skończy - już zawsze będę wobec Niej nieufny.
Wiem też, że w niczym jej nie uchybiłem - mieliśmy w ciągu kolejnych dwóch/trzech miesięcy razem zamieszkać. Teraz się zastanawiam czy to ma sens...
I pytam... gdzie tu była moja wina???
napisał/a: Belay 2007-03-01 11:08
Wydawało mi się, że napisałam obszerny post na ten temat, ale albo go ktoś usunął (bo zakończenia mi brakowało) albo po prostu go nie dodałam

Ja uważam, że winne są zwykle obie strony. Mandylion pisze, że kompletnie nie rozumie dlaczego został zdradzony i się z tym nie zgadza. I ja mogłabym z tego postu wyciągnąć wiele powodów dla których Twoja kobieta Cię zdradziła. Dlaczego? Dlatego, że Ona jest dla Ciebie całym światem, udowadniasz jej to na każdym kroku, a być może Ona poczuła się... osaczona tym Twoim uczuciem. Piszesz, że mieliście razem zamieszkać - może się tego wystraszyła? Może nie jest na to gotowa, ale nie wiedziała jak Ci o tym powiedzieć? Czasem zbyt wielkie uczucie przytłacza i jest przyczyną tego typu kłopotów.

Z tego co zauważyłam wśród swoich znajomych winą obarczane nie są wyłącznie kobiety, ale prawie zawsze jest to osoba trzecia - czyli ta z którą partner nas zdradził. Co mnie się generalnie w głowie nie mieści bo niby dlaczego mamy obwiniać inną kobietę czy innego mężczyznę? Zwłaszcza jeśli osoba, z którą zdradził nas nasz partner jest wolna i bez zobowiązań. Bardzo często takie osoby nawet nie wiedzą, że mężczyzna/kobieta właśnie z nią zdradza swojego partnera.

Nie należy usprawiedliwiać partnera. Nawet jeśli do zdrady doszło pod wpływem alkoholu - nie jest to żadnym wytłumaczeniem. Przynajmniej do mnie coś takiego, nigdy by nie przemówiło bo jeśli pić nie potrafisz z umiarem - nie pij. Należy natomiast zastanowić się, gdzie leży przyczyna tej zdrady - bo w końcu bez niej nic się nie dzieje.

Czasem przyczyna tkwi w nas, a czasem w osobie zdradzającej - najważniejsza jest tu rozmowa. Trzeba mieć odwagę spojrzeć drugiej osobie w oczy i wytłumaczyć, skąd się to wszystko wzięło. Mówienie, że to był wpływ chwili i innych powodów nie ma - jest bez sensu. A może ja po prostu dawno przestałam wierzyć w takie "chwile".

Całkiem niedawno rozmawiałam z mamą na temat zdrady. Jest bowiem w towarzystwie moich rodziców mężczyzna, który rozstał się z żoną (nie, nie zdradził jej, po prostu im nie wyszło). Jakiś czas później związał się z inną kobietą, a wszyscy dookoła nagle zaczęli plotkować, że kobieta ta rozbiła małżeństwo i przez to facet zostawił żonę z dwójką dzieci - notabene dorosłych. Kobieta, która wręcz "pluła" na tą drugą - całkiem niedawno poszła "w tango" i dziś jest w trakcie rozwodu...

...gdy się o tym dowiedziałam miałam dość rozbawioną minę. Wyszło bowiem na to, że ta, która najbardziej krzyczała sama zrobiła coś dużo gorszego - zdradziła! I teraz jest wielce zdziwiona, że inni wzięli ją na języki.

Ludzie mają tendencje do zrzucania winy i odbijania piłeczki. Ona obwinia Jego - On Ją - nikt nie wie o co tak naprawdę chodzi, ale każdy kto stoi z boku, zawsze przecież wie najlepiej.
napisał/a: ika116 2007-05-10 09:40
Uważam, że zawsze za takie sytuacje, są odpowiedzialne dwie osoby. W końcu, nic nie spada nagle jak grom z jasnego nieba, związek kochanków ewoluuje. Od spojrzeń, uśmiechów, do ... inna sprawa kogo obwinia osoba zdradzana. I o to, jak sądzę, chodzi w tej dyskusji.
Zauważyłam, również na innych forach, że często zdradzone żony, rzeczywiście główną winą obarczają kochanki swoich mężów. Ja mogę tylko powiedzieć, jak było u mnie. Gdy dowiedziałam się, że mój mąż ma romans, to nie przeczę pojawiła się chęć myślenia tylko o niej w kategoriach tej złej. Myślę, że jest to często niezamierzona, troche podświadoma chęć obrony swego status quo, zaprzeczenia myślom, że jesteśmy niekochane i niejako chęć "usprawiedliwienia" człowieka, któremu przecież bezgranicznie ufałyśmy. Może dzięki temu niektórym jest łatwiej przeżyc tę katastrofę. Prawda, według mnie, jest jednak taka, że w naszych związkach osobą, która jest odpowiedzialna za zdradę, jest tylko i wyłącznie mąż (lub zdradzająca żona) My zdradzeni, powinnyśmy mieć pretensje tylko do naszych zdradzających współmałżonków. Ostatecznie nikt do niczego ich nie przymuszał, są wolnymi ludźmi z wolną wolą, świadomymi konsekwencji takich zachowań. Wieczorami w naszym mieszkaniu to nie kochanka wkładała na siłę memu mężowi tel. kom. i nie kazała mu dzwonic do siebie i puszczac sms-y. To on sam kombinował jak tu niepostrzeżenie zadzwonić, wyjść, załatwić sobie trochę swobody. Obwiniam jego i tylko jego, ta kobieta mnie nie interesuje, bo czy mam sie bać każdej, która zacznie podrywać mego męża?
napisał/a: faga 2007-05-10 13:28
w zupełności zgadzam się z tezą, że w przypadku zdady, winę ponosi osoba zdradzająca. myśle tak, ponieważ wychodzę z założenia, że każdy podejmuje decyzje za siebie. zazwyczaj zdajemy sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje mogą mieć nasze decyzje, a w przypadku zdrady, jakie zachowania do tego prowadzą. zdrada to nie sekunda w naszym życiu, która się zdarzyła nawet nie wiemy kiedy. jest to jakis proces, który trwa i na który składają się konkretne sytuacje czy zachowania. zanim do tego dojdzie(zdrady łóżkowej, pocałunków itp), coś się pierwsze w tym kierunku dzieje i zazwyczaj osoba zdradzająca jest w stanie zdać sobie sprawę z tego, że coś idzie w tym kierunku. dana osoba w tym uczestniczy, sama podejmuje decyzję o tym, więc dlaczego oskarżać w pierwszej kolejności tą 3cią osobę? przecież to nasz współmałżonek składał nam przysięgę małżeńską i ona to właśnie JEGO obowiązuje. jeśli taka osoba czuje, że coś nie gra w jej małżeństwie, to byłoby bardziej fair, gdyby spróbowała pierwsze coś z tym zrobić, zamiast szukać pocieszyciela/ki. w sytuacji, gdy osoba czuje,że jej miłość się wypaliła, to niech pierwsze rozstanie się z tym, z kim jest i dopiero wtedy robi to co i tak chciała zrobić. ja przynajmniej bym tam wolała na dzień dzisiejszy. wolałabym taka wersję zamiast wersji "zdradzona żona".
napisał/a: aga071 2007-05-10 23:20
w związku jest różnie, raz lepiej, raz gorzej. żyjemy ze soba po to,zeby sobie zycie ułatwić, a nie utrudniac.
temat zdrady jest popularny i obszerny. trudno jednoznacznie okreslic kto jest winny.ja zdradziłam męża po 10 latach. obwinialam siebie, meza, kochanka...
dzis mysle, ze winne są nasze zmysły, nastrój, gesty, marzenia, wiosna...

obiecujemy parterom, ze nigdy nie zdradzimy. i po co? zeby później ktoś czuł sie oszukany? kochajmy i cieszmy sie tym, że jesteśmy razem.
a w życiu na wiele rzeczy nie mamy wpływu. gdy ktoś, kogo kochamy, zdradzil, wybaczmy mu. wpadl w sidła, które zastawiło na niego życie. skoro jest dobrym człowiekiem, to przez zdrade tej dobroci nie utracił, więc dajmy mu szanse. niech zycie nie ucieka przez palce. cieszmy się każdą chwilą, bo drugiej takiej już nie będzie...
napisał/a: jumper1 2007-05-12 13:41
to ja dorzuce cos ciekawego: http://www.psychologia-spoleczna.pl/content/view/192/48/1/0/ :)
napisał/a: Wariat 2007-05-16 10:40
Winien jest zawsze ten kto pierwszy zdradzi. A zdradzic mozna tylko kogos z kim sie jest wiec skoro partner juz nas nie zadowlaa to najpierw rozstanmy sie z nim a potem jazda z innymi.
napisał/a: Broken 2007-05-29 11:09
Tak naprawdę zdrada jest tylko głosem w sercu i sumieniu ludzi którzy to robią. NIe mozna zwalać na nikogo że siektoś przespał z inną kobietą / Facetem.

Każdy człowiek ma wolną wolę i ma prawo wyboru zdradzić albo nie zdradzić. Jeżeli kogoś się naprawdę kocha to zdrada nigdy nie powinna nastąpic ze strony tej kochającej osoby.

A najgorsza zdrada jest wtedy kiedy chemy zrobić partnerowi który nas zdradził na złość... i zdradzamy go bo on nam zrobił to samo.