zdrada psychiczna i niepewność

napisał/a: majra3 2011-11-07 15:17
Jestem z moim Partnerem od 7 lat, razem wychowujemy mojego synka z pierwszego małżeństwa. Mam to szczęście, że obaj bardzo się akceptują a mogę nawet powiedzieć, że się pokochali jak rodzina. Mieszkamy w domu z moją mamą. Oboje mieliśmy inny pomysł na życie i inne plany. On chciał dziecko ja nie, on chciał mieszkać na swoim ja wolałam w domu mojej mamy. Z decyzją o ślubie zawsze się mijaliśmy, do dziś nie jesteśmy małżeństwem, nie mamy wspólnego dziecka i dalej mieszkamy u mamy. Ostatnio zrozumiałam, że mogę go stracić, jeśli nic z tym nie zrobimy mamy już po 30, 32 lata. Mój Partner jest cudownym człowiekiem i byłby napewno wspaniałym ojcem. Ja boję się kolejnej ciąży i wszystkiego, co związane z wychowywaniem dziecka. Uważam, że mojemu synkowi nie poświęcałam się nigdy tak jak powinnam, mam wyrzuty sumienia, że nie jestem idealną matką. Mój synek ma 10 lat, myśl o kolejnym dziecku mnie przeraża. Jednak chciałam to wszystko zmienić, ponieważ kocham mojego mężczyznę i chciałabym, aby był ze mną szczęśliwy. Przez długi czas było tak dobrze, wydawało mi się, że może tak być już na całe życie. Ale zaczęliśmy żyć obok siebie, każdy swoim życiem, swoimi sprawami, niby razem a jednak osobno. Dlatego też zdecydowałam, że się zmienię dla naszego wspólnego szczęścia. Jestem osobą bardzo zamkniętą w sobie, ciężko mi mówić o swoich uczuciach, planach i marzeniach. Myślałam, że czynami pokażę mu, że naprawdę chcę to zmienić. W weekend okazało się, że chyba nie zdążyłam, że już jest za późno. W sobotę pojechał do swojego rodzinnego miasta załatwić kilka spraw. Potem zadzwonił, że nie wróci, że umówił się ze szwagrem na piwo. Zrobiło mi się przykro, ponieważ planowałam spędzić ten czas inaczej, o czym wiedział już od piątku. Prosiłam żeby jednak wrócił, wtedy zaczął mówić mi, że jest mu ciężko, że źle się czuje mieszkając u mnie, że nie jest zadowolony ze swojego życia, i że przespał tyle lat i nic z tym nie zrobił. Chciałam żeby wrócił, chciałam porozmawiać, powiedzieć mu, że chcę to wszystko zmienić, że dojrzewam do decyzji wyprowadzenia się na swoje, że myślę już od jakiegoś czasu o dziecku. Ale nie zdążyłam, bo on powiedział, że od jakiegoś czasu gryzie się z czymś, o czym musi mi powiedzieć. Powiedział mi o tym przez telefon, że mnie zdradził. We łzach i z płaczem prosiłam go żeby powiedział mi, że to nieprawda, że on nie jest taki i nie mógłby mi czegoś takiego zrobić, że przecież wiem, że mnie kocha a ostatnio było lepiej i sam mówił, że to zauważa, ale nie chciał uwierzyć w moją zmianę, myślał, że to na chwilę. Nie będę pisać już jak było mi ciężko i jak bardzo rozpaczałam. Przyjechał, płakał razem ze mną, przytulał mnie. Ja byłam w stanie mu wybaczyć, czego sama po sobie się nie spodziewałam, zawsze myślałam, że nigdy sobie na coś takiego nie pozwolę, że każę mu się wynosić, uniosę się dumą. Ale miłość jest chyba silniejsza. Kiedy ze łzami rozmawialiśmy o tym i innych rzeczach, wymusiłam na nim żeby mi powiedział jak to się stało, kiedy i z kim. Opowiedział mi tą historię ja wpadłam w spazmatyczny płacz, ponieważ stanął mi przed oczami w ramionach innej kobiety. Mówił, że zrobił to całkiem świadomie, że był po kilku piwach, ale wiedział, co robi, że się zapomniał. To było okropne. Cały czas modliłam się żeby to nie była prawda. Po tych udrękach, przytulił mnie i powiedział, że nie może patrzeć na to, jaki straszny zadaje mi ból i nie może dłużej brnąć w kłamstwo. Powiedział to, o co się cały czas modliłam, że to nie jest prawda, że mnie nie zdradził, że to wszystko wymyślił pod chwilą emocji. Chciał radykalnie coś zmienić, nie chciał wystawiać mnie na próbę, ale chciał abym miała powód, aby z nim skończyć, wyrzucić go ze swojego życia, brnął w to, bo myślał, że osiągnie swój cel. Nie przemyślał, jakie to może mieć konsekwencje, nie zdawał sobie sprawy, że może już nie być powrotu, jeśli mu nie wybaczę, nie spodziewał się również tego, że jestem w stanie mu wybaczyć. Powiedział, że był sfrustrowany, że chciał być draniem nie chciał mnie tak poprostu zostawić. Przyrzekał, że mnie nie zdradził, przepraszał, prosił o wybaczenie. Jest mi trudno, ponieważ aby od kogoś odejść nie trzeba wymyślać aż tak podłych kłamstw, ranić kogoś aż tak boleśnie. Coś we mnie umarło, moja radość życia, którą ostatnio odzyskałam, zaufanie, moja kobiecość. Jesteśmy razem nie wyprowadził się, spędziliśmy nawet miłe chwile, ale gdzieś z tyłu kołacze mi się, pytanie czy mogę mu w to uwierzyć, zaufać, zapomnieć. Nie wiem do końca jakby się potoczyło nasze życie dalej gdyby zdrada była prawdą, nie wiem czy umiałabym się z tym tak do końca uporać. Nie wiem jak postąpiłam bym drugi raz gdyby to kiedyś wydarzyło się naprawdę. Trudno mi uwierzyć w to, co się stało, mam mętlik w głowie i chciałabym zniknąć... Czy mogę mu wierzyć i żyć jak dawniej nie myśląc o tym...
napisał/a: lisbeth871 2011-11-07 18:58
trudno cokolwiek Ci doradzić...
Powiem tak - ja swojego byłego faceta złapałam na zdradzie. Jakby to ująć miałam wyczucie czasu, by wpaść z niezapowiedzianą wizytą. Dodam tyle, że przez 3 miesiące byłam wrakiem człowieka, wszystko co do tej pory mnie otaczało, co miało dla mnie jakiekolwiek znaczenie, przestało je mieć. Spędziłam z ex ponad 5 lat, minęło już 2 lata od tamtego dnia, a ja nadal dokładnie to pamiętam.
Zdrada jest bardzo ciężka do wybaczenia, w ogóle do zaakceptowania. Sama swojemu ex chciałam wybaczyć, ale na szczęście ból tłumił moje uczucie do niego.

Nie chce cię krytykować, ani w żaden sposób urazić, ale moim zdaniem to co teraz się wydarzyło w twoim życiu jest skutkiem twoich decyzji. Z mojego pkt widzenia nic nie osiągłaś. Masz dziecko, mieszkasz z mamą, miałaś faceta który kochał ciebie i dziecko. A ty dopiero od czasu, w którym zaczęło się coś psuć postanawiasz naprawić relację z partnerem i nagle pójść na swoje. Trochę za późno i egoistycznie. Popatrz że ten facet zaakceptował twoje dziecko, pokochał je jak własne (co dla facetów nie jest łatwe) i chciał od Was czegoś więcej. Dojrzał do roli męża i ojca. Nie dziw się że nie chciał mieszkać z twoją mamą - formalnie nawet narzeczeństwem nie byliście. Miałaś super faceta u boku i to przegapiłaś.

No ale facet nie zostaje bez winy. Czy wymyślił czy zdradził, to od ciebie zależy jak z tym postanowisz żyć. Na pewno tobą wstrząsnął. Teraz można śmiało powiedzieć, że wie jakimi uczuciami go darzysz.

Przede wszystkim sama musisz zmienić coś w swoim życiu. Przemyśleć je. Jeżeli go kochasz i uwierzysz mu na słowo, że to była bajka , to zacznij od nowa budować z nim związek. Zamieszkaj z nim, stwórz rodzinę, rusz po prostu swoim życiem.
napisał/a: kwiatlotosu2 2011-11-07 19:55
majra, nie powinien wymyślać takich kłamstw i w ogóle tak żartować. Nie dziwię się wcale, że teraz tak się czujesz, bo tak w prawdę mówiąc nie wiesz teraz co jest prawdą a co nie...
Jeśli jednak on rzeczywiście Cię okłamał, to jest mi go bardzo żal, że musiał się posunąć do tego stopnia, abyś coś zrozumiała... Zgadzam się z magdusia8705, on pokochał Ciebie i Twoje dziecko jak własne (co wcale nie tak często się zdarza), a Ty tak naprawdę nic nie dałaś od siebie. Ślubu nie chcesz, mieszkacie u Twojej mamy, dziecka z nim też nie chcesz.
A chcesz z nim być? Jeśli tak, to poszukajcie własnego mieszkania i pomyślcie o ślubie. W przeciwnym wypadku możesz go stracić.
Pamiętaj, że bezinteresownie kocha się tylko rodziców, partnera kocha się za coś i jeśli Ty będziesz bierna, to on po prostu odejdzie.
napisał/a: lisbeth871 2011-11-07 20:30
napisal(a):Pamiętaj, że bezinteresownie kocha się tylko rodziców, partnera kocha się za coś i jeśli Ty będziesz bierna, to on po prostu odejdzie.


Odnosząc to oczywiście do cech partnera
Związek polega na braniu i dawaniu a nie tylko na braniu czy dawaniu.
Autorko tematu zapomniałaś o czymś tak ważnym jak dawanie. Nie chodzi mi tu o seks, a o cechy np. takie jak poświęcenie, zrozumienie, namiętność, akceptacja i wiele wiele innych. Partner który daje z siebie 100 % by uszczęśliwić drugą osobę z czasem się wypali. Jeżeli nie poświęcałaś mu dość uwagi, zrozumienia, uczucia, zawsze przystawałaś przy swoim itp to nic dziwnego że on mógłby pójść w bok. Faceci są bardzo prości, ich wystarczy tylko zrozumieć i kochać. A zrozumienie ich nie jest wcale trudne.
napisał/a: kwiatlotosu2 2011-11-07 22:07
magdusia8705 napisal(a):Odnosząc to oczywiście do cech partnera

Tak, rzecz jasna
napisał/a: alicja221 2011-11-08 15:31
majra napisal(a): Powiedział mi o tym przez telefon, że mnie zdradził.
majra napisal(a): Po tych udrękach, przytulił mnie i powiedział, że nie może patrzeć na to, jaki straszny zadaje mi ból i nie może dłużej brnąć w kłamstwo. Powiedział to, o co się cały czas modliłam, że to nie jest prawda, że mnie nie zdradził, że to wszystko wymyślił pod chwilą emocji.


Hmm... troche to pokrecone i dziwne o tyle, ze najpierw mowi Ci o zdradzie przez telefon, co swiadczy o jego tchorzostwie. Posrednio sie tez pewnie nastawia, ze zerwiecie. Kiedy zas widzi, jak cierpisz i ze go kochasz, cofa wszystko, BO w bezmyslny i dziecinny sposob Cie oklamal LUB faktycznie cos jest na rzeczy, meczyl sie z tym, w koncu nie wytrzymal, powiedzial Ci prawde, ale gdy zobaczyl, jakie piekielko Ci zgotowal, to wolal wszystko cofnac. Moze sie myle, ale ja na Twoim miejscu bym go sprawdzila. Nic dziwnego, ze teraz nie mozesz do siebie dojsc, targaja Toba watpliwosci. Niektorzy wola nie wiedziec, ale Ty juz troche sie dowiedzialas, Twoj facet zasial ziarno niepewnosci. Nie mowie, abys go teraz szpiegowala na kazdym kroku, ale w miare mozliwosci rozeznaj sie, co on tam robil, pisal w internecie, itp. ...

[ Dodano: 2011-11-08, 15:34 ]
majra, a odnoszac sie do Ciebie- dlaczego caly czas mieszkasz z mama? Rozumiem, ze masz dziecko i obowiazki. Ale jest z Toba partner, mowisz, ze dogaduje sie z Twoim synem. Masz prace? Moglabys sie sama utrzymywac?
napisał/a: majra3 2011-11-09 08:43
Mieszkamy z moją mamą, ponieważ do niedawna nie było nas stać na coś swojego, nadal nie wiem czy nas stać. Oboje mamy pracę, zarabiamy średnio dobrze, ale perspektywa kredytu na długie lata mnie przeraża. Poza tym u mnie w pracy znów są zwolnienia i wszyscy boją się o swoją pracę. Dom jest duży i można byłoby się w nim pomieścić i jakoś dogadać, jeśli się tylko chce, ale mój partner tego nie chce. Nigdy nikt nie dał mu odczuć, że nie jest u siebie, ale on nadal tak się czuje. Dom należałoby sprzedać, ale jest mi tak szkoda. Wtedy byłaby jakaś kasa na mieszkanie, ale mam jeszcze brata, który może okazać się, że zechce się wprowadzić, jeśli my się wyprowadzimy, wtedy nici ze sprzedaży. Ale myślimy o własnym mieszkaniu to już coś, do tej pory o tym nawet nie rozmawialiśmy.

Czuję się niepewnie, boję się, ponieważ ja nigdy nie dałam mu odczuć, że jest mi z nim źle, tzn. chodzi mi o taką sytuację, że nie szukałam ucieczki w rozmowy z kimś innym, tym bardziej zbliżenia fizycznego. Boję się, ponieważ już kolejny raz sprawił mi ból swoim zachowaniem. Jakiś czas temu poznał kogoś przez internet, wtedy wszystkiego się dowiedziałam, znalazłam zdjęcia tej osoby, rozmowy, Fakt, że wtedy nie układało się między nami dobrze. Zrozumiałam go, ponieważ sama kiedyś, jeszcze przed naszym związkiem zatraciłam się w internetowej znajomości. Po jakimś czasie, usłyszał przykre słowa on mojego synka, dziecko jest rozbite nie wychowuje go własny ojciec i ja to rozumiem, ale mój partner tego nie wytrzymał i spakował się, kiedy wróciłam z pracy niczego się nie spodziewając oznajmił mi, że się wyprowadza. Ale po długiej rozmowie został, a teraz ta sytuacja, kiedy mówi mi, że mnie zdradził. To tak strasznie boli, że znów się zawiodłam, boję się, że może on tak naprawdę nie chce ze mną być i szuka pretekstu żeby odejść. Chociaż teraz mówi, że zawsze byłam jestem i będę dla niego najważniejsza, że świata poza mną nie widzi i nigdy by mnie nie zdradził, że wymyślił to, bo był w strasznym stanie. Jemu zależy na własnym dziecku i ja teraz wiem jak bardzo. Już od dłuższego czasu myślę o tym, przestałam brać pigułki, chcę o siebie zadbać, żeby ta ciąża była zaplanowana a dziecko zdrowe. Pragnę, aby był ze mną szczęśliwy a wiem, że szczęście da mu dziecko. Jednak on nie bardzo myśli o ślubie, dla niego to tylko papier, który niewiele znaczy, moglibyśmy wziąć tylko ślub cywilny ja jestem po rozwodzie. Z decyzją o ślubie zawsze się mijaliśmy raz ja chciałam on nie chciał, innym razem było odwrotnie. Ja chyba już dojrzałam do decyzji o założeniu prawdziwej rodziny, powiecie, że za późno, ale mam za sobą nieudany związek i było mi trudno podjąć znów taką decyzję. Modlę się o to żeby między nami znów było tak jak dawnej, żebyśmy z chęcią wracali do domu do siebie, spędzali więcej czasu razem, a przede wszystkim więcej ze sobą rozmawiali. Dlaczego życie jest takie skąplikowane...
napisał/a: lordmm 2011-11-09 10:23
Życie jest właśnie przerażająco proste, a zdrada to najmniejszy pikuś. Tu nie ma się nad czym zastanawiać. Kończysz i wywalasz krętacza na zbity pysk. Myślę, że jak większość kobiet tłumaczysz to sobie na swój sposób i sobie samej wmawiasz, że on Cię okłamał, a tak naprawdę nie zdradził. Ja w życiu tego nie zrobiłem i w życiu by mi nawet przez myśl nie przeszło takie coś żeby wypalić z takim tekstem do mojej partnerki, chyba bym się ze wstydu zapadł pod ziemię, już nie mówiąc o zdradzeniu. Co z jest z wami drogie Panie że tak bardzo ciągnie was do takich palantów, a dobrych oddanych robicie w konia na każdym kroku?
napisał/a: majra3 2011-11-09 11:42
Kiedy właśnie on jest dobry i oddany, poświęcił mi 7 lat ze swojego życia, pokochał moje dziecko. Ja naiwnie myślałam, że tak jak jest, jest dobrze i zapomniałam o tym, że on ma swoje plany na życie - własne dziecko, mieszkanie. Teraz to rozumiem i chcę to zmienić. Ale myśl o tym, że mógł mnie tak okłamać i zranić poprostu mnie dobija. Teraz codziennie dużo rozmawiamy, muszę mieć pewność, że nadal chce być ze mną, ponieważ to kłamstwo było przejawem chęci skończenia tego związku, mogło już nie być odwrotu. Chcę wierzyć, że to było kłamstwo, bo mimo tego, że mogłabym mu wybaczyć zdradę w tej chwili, to nie wiem czy dałabym radę z tym żyć. Chociaż świadomość, że mógł mnie tak oszukać też nie daje mi spokoju.