Zdrada... x2

napisał/a: Firuzz 2009-02-19 17:39
Witam,
Przeglądałam wiele tematów w poszukiwaniu odpowiedzi. Większość z nich dotyczyła osób dużo starszych niż ja. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że jestem jedną z najmłodszych tu kobiet. W świetle wielu waszych problemów, mój może okazać się mało istotny, lecz bardzo mnie boli.

Zacznę od tego, że jestem osobą, która już wiele przeszła przez życie. Byłam bita i poniżana przez matkę, ojciec już dawno odszedł, parę lat temu zostałam pobita (trafiłam do szpitala) i wyrzucona z domu za malowanie na płótnie w swoim pokoju. Straciłam wiarę w ludzi, szukałam pomocy. Jak na razie, mieszkam u moich dziadków... lecz długo tu nie mogę przecież zalegać. Jestem osobą wrażliwą, wręcz romantyczką, najważniejsze jest dla mnie dobro drugiego człowieka.

Prawie trzy lata temu poznałam cudownego chłopaka. Zaprzyjaźniliśmy się. Była to tak czysta i delikatna znajomość... Byliśmy nierozłączni, nigdy nie znałam człowieka tak zabawnego, tak miłego i dobrego, z którym dało się porozmawiać o wszystkim. Przy nim czułam się bezpieczna, mogłam uciec od horroru, który często czekał na mnie w domu. Podtrzymywał mnie na duchu, przy nim zapominałam o wszystkich złych rzeczach. I na niego przelałam wszystkie moje uczucia, jakie do tej pory były niewykorzystane. Stwierdziliśmy zgodnie, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Mówił, że nikt mu nie dał tyle dobra i miłości co ja. Były to najpiękniejsze trzy lata (dwa lata związku) w moim życiu. Cieszyliśmy się zgodnie, razem i szczerze....

Od jakiś dwóch miesięcy miałam dziwne przeczucia, nie chciałam, aby się spotykał ze swoją dobrą przyjaciółką. Nie były one niczym poparte, lecz wiecie jak to jest... Kobieta to czuje. Starałam się jak zawsze, codziennie mówiłam jak bardzo go kocham i jak bardzo mu dziękuję za to, że jest. On odpowiadał mi tym samym, mówił, że nigdy mnie nie zdradzi i nie skrzywdzi. Problemy się zaczęły jak nie chciał odwołać kilkakrotnie z nią spotkań, kiedy ja miałam akurat czas na spotkanie się z nim (mieszkamy jakieś 30-40km od siebie). Tłumaczył, że nie lubi przekładać z kimkolwiek spotkań. Uwierzyłam mu, bo czemu miałam nie? W pewien piątek znów poszedł do niej, mówił, że wróci o 19 i porozmawiamy na skype. Ja byłam zmęczona, więc od razu po powrocie zasnęłam. Obudziłam się koło 20 i chciałam do niego zadzwonić... lecz coś mnie powstrzymało. Stwierdziłam, że poszukam i zamówię mu prezent na walentynki. Pojawił się na komunikatorze po 21. Mieliśmy się spotkać następnego dnia i wszystko co do tej pory się działo omówić.

Powiedział mi to z trudem... że zdradzał. Raz w grudniu (później dowiedziałam się o pięknych szczegółach typu "całował ją po dłoniach, po twarzy... całował namiętnie w usta, przytulali się") i drugi raz znów, w lutym, wtedy, kiedy wybierałam mu prezent na walentynki. Najpierw mi powiedział, że on nie wie co czuł. Nie wierzyłam mu, że tak zrobił.... Dałam mu czas do przemyślenia. Dowiedziałam się od niego, że bał się powiedzieć, że nie chciał mnie stracić. Mówił, że nic do niej nie czuł, że to było nieprzemyślane, instynktowne, nic nie znaczące. Mówił, że czuł się paskudnie i po pierwszym i po drugim razie. Stwierdził, że nie zrobił tego z miłości, ani z żadnego innego głębszego uczucia.

Lecz trudno mi w to uwierzyć. Nikt nie robi drugi raz czegoś, co jest nieprzyjemne. Gdyby to było raz, to byłabym w stanie wybaczyć. Nawet teraz wybaczyłam, lecz gdy na niego patrzę... Brzydzę się tego, że jego ręce dotykały innej, że jego usta całowały usta innej... Bardzo mocno go kocham, lecz te dwa uczucia walczą ze sobą: miłość i smutek.

Spotkaliśmy się we trójkę z tą dziewczyną, wcześniej dostałam od niej wiadomość na gg. Dowiedziałam się od niej kilku 'miłych' rzeczy typu, że: "ona była przede mną i będzie po mnie", "Chwytanie się takich argumentów jak "nikogo innego nie mam", "oddałam całe życie" - to dopiero niski poziom. Nie umiesz radzić sobie z własnym życiem? Czyli na dobrą sprawę jeszcze nie dorosłaś", albo że "czy my już jesteśmy po słowie, że ona mi go nie może odbić?"... Dowiedziałam się również, że ten 'podbój' na niego był planowany dużo wcześniej przez nią, mimo to, że wiedziała, że jest nam razem wyjątkowo szczęśliwie. Załamałam się. Bałam się, że na prawdę jest coś ze mną nie tak, że może coś zawaliłam. On próbuje teraz to wszystko naprawić, pocieszać mnie, widzi, że nie radzę sobie już z tym wszystkim, że siebie obwiniam... Miewam napady płaczu, nie potrafię się pozbierać. Ciągle szukam, co złego mogłam zrobić... ale ja nie wiem co. Czy jest w tym wszystkim sens? On zerwał z nią kontakt całkowicie, powiedział, że chce stąd wyjechać, aby już więcej nie krzywdzić, że już i tak za dużo mostów spalił za sobą... Wyjadę z nim jeśli mi się uda przyzwyczaić... aby rozpocząć nowe życie od początku, tak jak było przed grudniem. Codziennie stara mi się mówić, że nic do niej nie czuje, że zrobił to z głupoty, że nawet nie wie czemu, że nic nie czuł w trakcie tego..., że mnie zranił, że jest skończonym idiotą, że kocha i kochał tylko mnie...

Nie wiem, czy mogę znów uwierzyć... Proszę, doradźcie mi :(
napisał/a: Frotka 2009-02-19 20:27
Bardzo mi przykro, że tak strasznie zraniła Cię najbliższa osoba.
Trudno powiedzieć, czy jego żal jest szczery. Całkiem możliwe, że całował się z nią bez głębszych uczuć. A skąd wiesz, ze namiętnie? On Ci to powiedział??? Wg mnie niepotrzebnie tak dokładnie Ci to opisywał. Być może to było bez uczuć wobec niej, ale okłamywał Cię świadomie. Gdyby miał kaca moralnego po pierwszym razie, nie byłoby drugiego. Czy oni byli kiedyś ze sobą? Jeśli tak, to być może pozostała nić sympatii, która ułatwiła to, co się stało. Kolejny przykład na to, że nie istnieje coś takiego, jak przyjaźń z kimś, kto liczy na coś więcej.... Być może on teraz żałuje, ale wtedy robił to
z pełną premedytacją i świadomie wykorzystywał Twoją miłość
i ufność. Ona dobrze wiedziała co robi, jej działanie na pewno było zaplanowane. Bardzo dobrze, że zakończył z nią znajomość, bo nie wyobrażam sobie, abyście mogli coś budować, gdyby ona wciaz była w jego życiu.

Wiesz, myślę, że pomimo silnej miłości jaką go darzysz, on powinien teraz baaaardzo się o Ciebie starać. Nie jedź za nim. To nie jest czas na Twoje poświęcenia i podążanie za nim na koniec świata -teraz on powinien zrobić wszystko, abyś poczuła się bezpiecznie i szzęśliwie. Zamiast uciekać, powinien naprawiać.
Jesteś dla niego bardzo dobra... może za dobra? Może powinien teraz poczuć ciut niepewności -często doceniamy coś wtedy, gdy możemy to stracić.
Oddajesz mu całą siebie, całe swoje serce i przez to stajesz się bezbronna. Nie twierdze, że to źle, ale nie każdy na to zasługuje. Z tego co czytam, jesteś cudowną, wrażliwą dziewczyną, być może zasługujesz na kogoś lepszego?
To Twoje decyzja, czy chcesz i umiesz mu przebaczyć -jeśli tak, to wg mnie nie powinnaś mu teraz okazywać jak bardzo Ci zależy, ale pozwolić na to, by on musiał teraz o Ciebie zabiegać...
napisał/a: Firuzz 2009-02-19 20:38
Dowiedziałam się od chłopaka tamtej dziewczyny... Zerwała z nim (też byli sporo ze sobą), bo widać chciała coś bliższego. Jak zapytałam się go, czy tak było - zgodził się, lecz słyszałam w jego głosie, że się boi. On mi nie chciał mówić takich szczegółów, przepraszał. Widać dla niej było to ważniejsze niż dla niego... Nie byli ze sobą, ale wiem, że ona podobała mu się w gimnazjum i wzajemnie, lecz nie mieli wtedy odwagi... On chce wyjechać stąd ze mną, lecz z drugiej strony mówi mi, że nie chce, żebym się z nim męczyła. Naprawić? Bardzo się stara. Lecz ja znam swój charakter, wiem, że nie potrafię nie okazywać, że mi na nim zależy. Za dużo z nim przeszłam i jest zasadniczo moim jedynym, najlepszym przyjacielem, któremu ze wszystkiego się zwierzam.

Boli mnie tylko ta jedna rzecz: czemu drugi raz, skoro powiedział mi, że czuł się paskudnie.
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2009-02-19 20:50
Wiem jak to boli, wiem co czujesz.... Jeżeli go kochasz, ale tak szczerze i on ciebie też to myśle że powinniście sobie dać czas.... A on powinien o ciebie zawalczyć, pokazać ci że to co zrobił to był głupi błąd, że myśli i tylko ciebie pragnie. Ale wiem jedno powinien zerwać wszelkie kontakty z tą dziewczyną. Powodzenia. Musisz być silna i nie załamywac się, na pewno to się ułoży
napisał/a: Frotka 2009-02-19 20:54
Też by mnie coś takiego bardzo bolało...

On chce żebyście wyjechali i zamieszkali razem?

Czasem po tego typu sytuacjach para potrafi tworzyć szczęśliwy związek, niektórzy nawet twierdzą, że takie przejścia paradoksalnie zbliżają ich do siebie. Wszystko zależy do ludzi -czyli od Was. Od tego, czy on będzie potrafił sprawić, abyś czuła się naprawdę bezpiecznie i od tego, czy Ty będziesz potrafiła wybaczyć i zaufać (nie wiem, czy da się zapomnieć). Ciężko będzie Ci zaufać, bo to nie było jednorazowe, dochodziły do tego kłąmstwa, przedkładanie spotkań z nią, nad spotkania z Tobą.
Każda tego typu sytuacja jest inna, ponieważ w każdej uczestniczą inni ludzie. Czasem warto wybaczyć, niekiedy lepiej odejść...
Sama poczujesz co powinnaś zrobić.
Pamiętaj jednak, że jeśli zdecydujesz się z nim nadal być, aby nie być z nim tylko dlatego, że nie chcesz być sama. To powinno być na takiej zasadzie "Potrzebuję cię, ponieważ cię kocham, a nie kocham cię, ponieważ kogoś potrzebuje".
Możliwe, że on naprawdę coś zrozumiał i że jego żal jest szczery. Trudno to ocenić tak na odległość...
napisał/a: kika84 2009-02-19 21:22
czesc......... współczuje Ci, zdrada zawsze boli ale moim zdaniem chyba warto dac drugą szanse. Wydaje mi sie że on musi Cie kochać skoro przyznał sie do zdrady, widocznie miał wyrzuty sumienia i dlatego sie przyznał. Jezeli mu wybaczysz i postanowicie byc dalej razem powinnas postarac sie o tym zapomniec bo wypominanie mu tamtej dziewczyny bedzie prowadzic tylko do kłutni i zaczniecie sie oddalac od siebie ,a to najszybszy sposob na rozstanie. i najwazniejsze nie obwinaj siebie , bo to nie twoja wina
napisał/a: Ankaaaa 2009-02-19 21:35
hm, w sumie zgadzam sie z Frotka.
dla mnie bardzo niepokojace jest to, ze to stalo sie dwa razy.i do tego w takim odstepie czasowym...nie mozna mowic o tym, ze to bylo kompletnie nieprzemyslane i nieswiadome- szczegolnie ten drugi raz,zakladam, ze pierwszy byl czysto instynktowny (choc to go ani troche nie usprawiedliwia).

z tego co piszesz wynika, ze poza ta jedna historia byliscie bardzo dobrana i szcesliwa para, a do tego przyjaciolmi... szczerze wspolczuje wyboru, ktory musisz podjac, stawiajac na szali szczescie, ktore bylo i taka zdrade.

zgadzam sie z Frotka w tym punkcie, ze jestes chyba od niego za bardzo zalezna.wiem, ze milosc polega na oddaniu, ale nie poddaniu sie drugiej osobie w 100%. przynajmniej ten 1% musi byc tylko Twoj.to co sie stalo na pewno nie jest Twoją winą!-jestes szczera,dobra,wyrozumiala.a teraz chcesz przebaczyc.mysle, ze przebaczysz, a czas nieco zaleczy rane. ale jesli chcesz z nim byc musisz troszke zmienic swoja "zaleznosc" od niego.fajnie, ze jest z Toba, ze mu przykro i ze sie stara, ale powinnas pokazac tez wscieklosc-nie tylko smutek. stawiajac go w roli pocieszyciela-zawsze bedziesz od niego zalezna.nie jest mu trudno sie wykazac, kiedy mu na to pozwalasz, a nawet tego oczekujesz.jestem ciekawa jak by sie zachowal, gdybys pokazala "rogi", gdybys powiedziala, ze nie wiesz co dalej.
napisał/a: Firuzz 2009-02-19 21:36
Dziękuję wam za tak szybki odzew i słowa wsparcia. Też mam nadzieję, że zrozumiał to, co zrobił. Dam mu drugą szansę, tak myślę. Będzie wymagało to z mojej strony duuuużo poświęcenia, bo trudno będzie zapomnieć, ale mam nadzieję, że zbliży nas to bardziej, niż było wcześniej. Bo naprawdę zależy mi na nim. Nie wiem co w niego wstąpiło, bo poznałam go do tej pory z każdej strony. Znam jego podejście do wielu spraw, wiem co jest dla niego ważne... W gruncie rzeczy była to ostatnia rzecz jakiej mogłam się spodziewać. Może warto przestać rozpamiętywać, a zapisać się np. na jakieś wspólne, przyjemne zajęcia? Basen, siłownia, tenis ziemny? Dziękuje wam jeszcze raz!
F.

PS. Dzięki za rady. Nie jestem osobą, która potrafi "pokazać rogi" komuś, kogo kocha. Łatwo mnie zranić, bo wierzę w słowa kochanej osoby i liczę z drugiej strony na to samo. Wiem, że teraz będę trochę ostrożniejsza... I zadziałam wtedy, kiedy moja kobieca intuicja będzie dawać o sobie znać. A nie, jak już wszystko wyjdzie na jaw.
napisał/a: kika84 2009-02-19 21:38
bardzo dobry pomysł, powodzenia