Zdrada, zwiazek meza i szanse na cokolwiek

napisał/a: lena_1984 2011-08-01 13:17
Witam,

To mój pierwszy post na tym forum, przepraszam, że być może będzie on chaotyczny ale jestem w totalnej rozsypce emocjonalnej.

Małżeństwem jesteśmy od 1,5 roku, a tak naprawdę razem byliśmy prawie od 8. Mamy 6 letniego synka.

Z mężem poznaliśmy się przez internet i przez pierwszy rok nasza znajomość była raczej taka "jeżdzona", mieszkaliśmy w dwóch różnych miestach. Później przeprowadzaliśmy się to tu to tam, na świecie pojawił się nasz syn, osiedliśmy w jednym miejscu. Bardzo się kochaliśmy, mimo że los nas doświadczał. Przez blisko 6 lat byłam wierna mojemu mężczyźnie, któego kochałam i kocham nadal. Pomimo, że nie był idealny, zaniedbywał mnie, ważna była praca i własne odreagowanie problemów. Po 6 latach poznałam kogoś z kim miałam krótki romans, dwa spotkania ot tyle. W późniejszym czasie psychoterapeutka powiedziała, że nie miałam prawa informować partnera o tym fakcie, jednak ja w poczuciu winy wyśpiewałam mu wszystko. Byłam sfrustrowana czasem jakim byliśmy parą bez ślubu, jego rodzina nie patrzyła na mnie przychylnym okiem. Po tym fakcie, on zrozumiał i szybko zorganizowaliśmy ślub. Miało być dobrze... po ślubie stopniowo przestawaliśmy pracować nad naszym związkiem, było dobrze, ale pojawiały się problemy, zniechęcenie. Obydwoje bardzo się kochaliśmy... ale tym, że to zaniedbywał, że prosiłam wiele razy zniechęcał mnie do siebie. Nie chciał o siebie dbać, nie chciał mi pomagać w pewnych trudnych dla mnie kwestiach. Stało się ... zaczęłam spotykać się z kimś innym, i nie miało to znamion związku ... ale on nie starał się tego ratować, ba wręcz robił mi wszystko na rękę... jego ratowanie z perspektywy czasu to wyjazd na weekend, kolacja gdzieś... nie rozmawialiśmy szczerze, to były typowe gesty ratunkowe, kłóetnie, ale zabrakło szczerej rozmowy... Wyprowadziłam się z domu... ten ktoś się do mnie wprowadził, ale mimo to codziennie widywaliśmy się z mężem, były przytulanki, buziaki... masa czasu spędzanego z naszym synem. Czasem nawet uciekałam do męża, od tego z kim byłam ... czułam że chcę wrócić i mąż też to przeczuwał, próbowaliśmy na ten temat rozmawiać. Pisał że kocha, że nie chce nowej miłości dopóki nie wyleczy się z tej, że nie może sobie wybaczyć że nasz syn nie będzie miał pełnej rodziny. I wtedy pojawiła się ONA... może byłam zbyt mało stanowcza, nie wiem ... spóźniłam się o jakieś 2-3 tygodnie. Zaczął się z nią spotykać, odciął się ode mnie zupełnie. Ona ma dziecko, młodsze od naszego i sprytnie nim manipuluje. Mąż nie zrobi nic w moim kierunku bo jego aktualną kobietę to zrani... byliśmy na spotkaniu u psychoterapeuty bo przestaliśmy ze sobą w ogóle rozmawiać. Dwa miesiące temu twierdził że kocha mnie, od 1,5 kocha swoją nową kobietę. Oszalał dla niej zupełnie, po 1,5 miesiącu spotykania się z nią wyjeżdza z nią na wakacje... do 4 gwiazdkowego hotelu, gdzie nigdy nie zabrał mnie w takie miejsce. Zabiera jej i nasze dziecko. Chce rozwodu... Ona omotała go całkowicie, robi tylko co ONA chce, nawet nasz syn tak to przedstawia. Chciałabym walczyć, mąż sam powiedział że gdyby nie ta kobieta spróbowalibyśmy naprawić nasze małżeństwo, spróbowałby mi wybaczyć. Ale teraz nie ma takiej możliwości i nie wie czy będzie... tak naprawdę ta kobieta, jest w tej chwili osobą która zablokowała możliwość naprawienia mojego małżeństwa. Każdy z nas popełnia błędy, nie jestem bez winy w tym wszystkim ale wiem już że kocham go nad życie i oddałabym wszystko dla naszej rodziny... Co robić :(
napisał/a: Manley 2011-08-01 14:46
lena_1984 napisal(a):Po 6 latach poznałam kogoś z kim miałam krótki romans, dwa spotkania ot tyle.
lena_1984 napisal(a):Stało się ... zaczęłam spotykać się z kimś innym, i nie miało to znamion związku

Coś mi się zdaje, że za dużo szukałaś "pocieszenia" u innych panów. I teraz nie masz już do czego wracać. A może nie warto wracać? Piszesz, żę się kochaliście ale z twojej relacji bije raczej rozczarowanie twoim partnerem niż miłość i szacunek. Na czym chcesz budować z nim przyszłość? Bez zaufania i szacunku? Teraz koncentrujesz się na tej trzeciej, doszukujesz się w niej złych intencji, a przecież on jest dorosły i wybiera sam. Nie uchronisz go przed popełnieniem błędu. Sama je popełniłaś więc wiesz jak to jest. Piszesz, że kochasz go nad życie, ale czy pomyślałaś co on czuł kiedy dowiedział się o twoich romansach? Gdzie był on w twoich myślach kiedy chciałaś "wymusić" na nim ślub takim zachowaniem? Nie mieści mi się w głowie taka forma "komunikacji" w związku . Jeśli faktycznie go kochasz, pozwól mu odejść. Nadzieja na to, że wróci do ciebie i zmieni się na tyle byś nie chciała uzupełniać swoich braków u innych panów jest niewielka. A tak , moze poznasz kogoś kto będzie cię wspierał w ważnych dla ciebie sprawach.
Pozdrawiam
Manley
napisał/a: errr 2011-08-01 14:52
gdyby kózka nie skakała to by nóżki nie złamała.
Co zrobić - poszukać sobie trzeciego już kochanka.
napisał/a: ~gość 2011-08-01 15:01
O co tu chodzi?
Masz na koncie jakies romanse czy tez romansiki, obecnie mieszkasz z facetem, ale spotykasz sie z mezem, ktorego ci inni faceci w waszym zyciu jakos ni ziebia ni grzeja, wlasciwie to on ochoczo zabralby sie do naprawiania waszego zwiazku, tylko pojawila sie ta kobieta...No i tu dopiero sprawy sie pokomplikowaly...
Az mi ciezko uwierzyc w ta cala sytuacje...
Coz tu mozna poradzic...Maz jest chyba w szeroko rozumianym sensie podobny do Ciebie wiec ta kobieta to zapewne tylko epizod w jego zyciu, odczekaj jakis czas, a wszystko wroci do "normy" i dalej bedziecie ciagnac wasz "zwiazek"- ni to razem ni osobno...Czasem jako "trojkat", moze nawet "czworokat"...Ale zawsze was dwoje w rolach glownych...
Swoja droga ci psychoterapeuci musza miec z wami niezly pasztet...
napisał/a: ~gość 2011-08-01 15:09
Szkoda, że oboje nie docenialiście tego co mieliście na wyciągnięcie ręki...
Szkoda, że musiałaś zdradzić męża, żeby się o tym przekonać... Ja mu się nie dziwie. On prawdopodobie cierpiał tak samo jak Ty teraz kiedy dowiedział się o pierwszej i drugiej zdradzie... Odnalazł nową droge, nową partnerkę, napisałaś, że się zmienił - może się zmienił bo poczół się przy niej lepiej... Być może za jakiś czas kiedy Twój mąż ochłonie i minie to pierwsze zauroczenie już nie będzie pałał do niej tym czym pała dziś. Może ona ma na niego taki wpływ, wcele nie musi nim manipulować, poprostu ona jest inna niż Ty i daje mu co innego... Może ma jakieś swoje sztuczki i wykorzysta je przeciwko niemu bo ma ku temu cel np. jest kasiasty?
Proponowałaś mu kiedykolwiek takie wakacje we dwoje albo troje (z dzieckiem) w takim hotelu 4*? Pisałaś, że on podejmował próby ratowania zwiąsku a Ty? Wprowadzałaś coś nowego? Od czego się zaczeło?
napisał/a: lordmm 2011-08-02 01:46
Nie chce zabrzmiec jakbym byl stronniczy, ale piszesz o swojej relacji z mezem tak, jakbys dominowala i liczylo sie dla ciebie tylko to zeby Tobie bylo dobrze, bez wzgledu na innych. Takie podejscie jest bardzo dobre w zyciu ale nie w zwiazku. Bedac w zwiazku musimy wziac to pod uwage. Ja mysle, ze marnujecie ze soba czas razem, Ty marnujesz jego czas uprzyjemniajac tym samym swoj, a on traci go z Toba, skrywajac uczucia. Piszesz o nim w samych wadach, brzmi to tak, jak nie doswiadczona kobieta po raz pierwszy w zyciu zdradza i po kilku chwilach z kims nowym zdaje sobie sprawe, ze obecny partner to nuda. Ty przyzwyczailas sie do braku szacunku do niego, nie masz zadnych hamulcow przed kolejnymi znajomosciami. Ja sobie potrafie wyobrazic, ze jesli sie zasmakuje randkowania, gdzie wiekszosc wyjsc na kawe z kolegami to uczucie bycia adorowana i uwielbiana, jak to bywa w wiekszosci przypadkow kiedy nasze zony lub dziewczyny wychodza z kolega pogadac, to trudno z tym skonczyc.

Ty musisz pobyc sama, poznac siebie najpierw. Ludzie, ktorzy nie znaja siebie, maja problemy, braki w swojej wlasnej sferze, czesto ulegaja najprostszej rzeczy - innej osobie. Dzieki komus komu sie podobamy zapominamy o pewnych problemach. Ty musisz te trudnosci skobfrontowac sama, a nie zagluszac je tym, ze jest fajnie, bo codziennie mam co robic wtedy czuje sie lepsza, bo ten czy tamten zabiega o mnie. To spychotechnika, strach przed trudnosciami, nieumiejetnosc radzenia sobie z nimi, zaslanianie sie kims, zamiatanie pod dywan. Jesli znasz siebie i wiesz o co walczysz, jestes gotowa na zwiazek, masz co wniesc i czego wymagac. Jesli wnosisz tylko swoje cialo i to, ze Tobie jest dobrze - dupa blada z tego bedzie. Pamietaj, ze kazdy facet chetnie pociupcia i malo kiedy zaangazowanie seksualne faceta = zaangazowanie emocjonalne faceta. Wiem, ze u kobiet jest odwrotnie, zawsze jedno idzie w parze z drugim. Zauwaz, ze z mezem bylo slabo z seksem prawda? Odszedl, szukal innej z tego powodu? Nie. Proponuje sprobowac z kolegami lub obecnym kolega, nie flirtuj, zapomnij o podtekstach, odstaw seks na chwile, zobacz jak dlugo beda Toba zainteresowani...

Owszem, kazdy ma inny poglad na zwiazek, brdziej lub mniej akceptowana swoboda, jej brak, itd, ale obowiazuja pewne niepisane zasady, ktore zwierze zwane homo sapiens wszem i wobec propaguje, ale podobnie to propagandy politycznej rzadko dotrzymuje tych obietnic.

Zwiazek to zaawansowany poziom wtajemniczenia w zycie. Malo kto tak naprawde jest na to gotow, a wiekszosc ludzi znajdujacych sie w zwiazkach twierdzi ze wszystko jest ok i po x czasu dzieje sie klopsik, bo jest jakis romansik.

Ty musisz koniecznie po tym jak juz pobedziesz sama, zaczac szukac faceta ale w trocce inny sposob, to znaczy nie wychodz przed szereg, nie odkrywaj siebie tak szybko i nie angazuj sie tak bardzo w kazda znajomosc z kolejnym nowym facetem, ktoremu sie spodobasz i ktory akurat Tobie sie spodoba. Musisz rzucic ten nalog. W kazdym zwiazku bedziesz miec okazje do takich akcji, kazdy ma, ale w byciu w zwiazku chodzi o to, zeby odmawiac takich sytuacji, a nie tak jak wiekszosc mowic, ze to tylko kolega, zostawiajac niedopowiedziane "nawet fajny, zobaczymy co bedzie sie z tego robilo". To wyzsza szkola jazdy, ludzie to nazywaja ograniczaniem partnerow, jakies zlote klatki itd... A to wlasnie z takich rzeczy robia sie zdrady....

A Twoj maz... No coz, ja znam wielu porzadnych facetow, moze nudnawych i troche skapcianialych, ale naprawde dobrych ludzi, na ktorych zawsze mozna polegac, a ktorzy cale zycie sa ponizani i zdradzani i w kazdym takim przypadku kiedy on wreszcie znajduje kogos, kto choc troche rokuje, ze ma choc odrobine szacunku do niego i chce to wreszcie poczuc - niewierne zony dostawaly szalu. Wiesz czemu? Bo im sie wydaje, ze maz sie od razu zakochal, tak jak by to zrobila ona. Nie zakochal sie. Facet sie nie zakochuje, a jesli tak mowi, to bredzi, albo nie chce mu sie tego tlumaczyc. Dla ciebie brakiem szacunku w stosunku do ciebie byly takie rzeczy jak to, ze on np pracuje, albo ze jest zwyczajnie zmeczony. Facet potrafi wiele wytrzymac, ale Ty przegielas. Nie dziw sie ze tak sie stalo. Oboje spapraliscie zwiazek koncertowo, ale jeszcze macie szanse na szczescie, osobno od siebie. Ty naucz sie jak byc dobra partnerka wziawszy pod uwage to co zrobilas tutaj, a jemu daj szanse na zdrowa relacje z kims, bez pietna zdrady. Byc moze jeszcze tego nie doswiadczylas, ale z tego sie naprawde dlugo wychodzi i nie da sie normalnie funkcjonowac z kims, kto sobie znalazl "kolege/kolezanke" ale sie "opamietal" i "wrocil".

Jego zauroczenie nowa pania minie? Pewnie, ze minie. Kazdy nowy zwiazek w naszym zyciu pokazuje, ze motylki zawsze umieraja, zycie powszednieje, nudzimy sie soba. Ja tez tak mam, kazdy tak ma, ale ja wiem, ze tak jest, po pierwszym zwiazku w wieku dwunastu lat :) juz wiedzialem, wiec swiadomie wybieralem partnerki cale zycie. Kazda miala bardzo wiele wad, ale ja wiedzialem, ze kazda inna tez ma ich wiele i nie starczy zycia na to zeby je wszystkie poznac. Moje partnerki niestety zawsze myslaly inaczej, ale to juz inna historia.

Odnajdz pasje, radosci, rzeczy dzieki ktorym nowa relacja z kims (musisz koniecznie odejsc od obecnego kolegi, bo jego tez bedziesz zdradzac, on w koncu znajdzie kogos powaznego i znow bedziesz cierpiala) nie zdominuje Twojego zycia. Zwiazek to nie spedzanie ze soba kazdej chwili. Zwiazek to troska o partnera w kazdej chwili. Milosc to nie pluszowy mis, ani kwiaty itd jak to ktos spiewal.

Ty jeszcze lubisz te czule slowka, smski, spojrzonka, mizianka. Zauwaz ze to nie chodzi o to, ze Twoj maz tego nie robi bo na pewno robi, tylko na ciebie to juz nie dziala, Tobie sie to juz znudzilo, przyzwyczailas sie do tego, ze najfajniej jest uslyszec komplement od nowej osoby. Pewnie ze tak jest, ale z tego trzeba wyrosnac, zycie nie polega na tym, choc wiem, ze wiele kobiet nawet bardzo dojrzalych i tak nadal leci na te slodkie pierdniecia...

Ale mi sie pisane wlaczylo, thanks for reading :)

Dzien dobry wszystkim :)
napisał/a: sabcia84 2011-08-02 12:01
zdrada to jedno ale zamieszkac z kochankiem to calkiem inna sprawa. gdyby moj maz wyprowadzi sie do swojej kochanicy to nie mialby po co do mnie wracac. ma szczescie ze tak szybko sie zakochal i jest szczesliwy bo niektorzy potrzebuja na to wiecej czasu.
napisał/a: aniusia27 2011-08-18 19:25
witam wszystkich pierwszy raz mam doczynienia z takim forum ale nie wiem co mam już dalej robic ze swoim życiem.Zaczne od poczatku ma 28lat i jestem z mężem już 2,5roku siedem miesiecy po naszym ślubie urodził nam się cudowny syn napoczątku było wmiare przynajmniej mi sie tak wydawało zajmowałam sie dzieckiem a mąż poszedł w odstawke ja bylam zmęczona on mało zajmował sie synem i mną nie wypełniał żadnych obowązków domowych poza tym że jechał do pracy.I tak po 7miesiacach bycia tylko z dzieckiem bo mąż mial nas gdzies wystawiłam mu torby za drzwi wiele razy prosiłam aby sie zmienił zaczol sie zajmować synem a on dalej nic i pewnego dnia nie wytrzymalam i to zrobilam on się uniósl duma i nas zostawił na miesiac.Po miesiacu do nas wrócił ale wiem ze to dzieki moim namowom.Pare dni po jego powrocie dostałam smsy od nie wiem kogo az do dzis ze mnie zdradził po długich błaganiach wreszcie mi sie do tego przyznał ze spał z kobieta 40letnia za kase ona kupowała mu wszystko co chcial a on z nia spał.Najgorsze w tym wszystkim jest to ze ta kobieta pracuje niedaleko jego pracy doslownie 100metrow.On dalej jest z nami ale ja mam koszmary na ich temat kontroluje go na kazdym kroku a on twierdzi i mnie zapewnia ze nic go z nia nie łaczy ale ja mu juz nie ufam...Nie mam nawet z kim o tym pogadać rodzice juz go dawno przejrzeli na wylot teście są za mną ale on ich wcale nie słucha a kolezanka aż wstyd się przyznać.Jakby tego było mało już nie raz mnie okłamywał w kwesti finansowej miał również problemy z alkoholem i nawet już podniósł na mnie ręke.Wiem że jestem głupia że jeszcze z nim jestem ale ja nie pracujem i nie wiem co dalej ale w głębi duszy nadal go kocham a on czasami się tak zachowuje jakby robił nam łaske że dalej z nami jest.

[ Dodano: 2011-08-18, 19:30 ]
Chciała bym coś ci odpisać ale sama mam beznadziejna sytuacje.Sama po zdradzie męża marze aby go zdradzić aby cierpiał tak jak ja ale dla mnie to nie takie proste.
napisał/a: ~gość 2011-08-18 20:00
I co w zwiazku z powyzszym,aniusia27,?
Cos chcialabys sie dowiedziec...?
Jakos pomoc Ci potrzeba...
napisał/a: aniusia27 2011-08-18 20:36
Sama nie wiem może mi ktoś doradzi czy mam dalej to ciągnąc te małżenstwo bo jestem ta cała sytuacja zmęczona.
napisał/a: ~gość 2011-08-18 20:54
aniusia27 napisal(a):Sama nie wiem może mi ktoś doradzi czy mam dalej to ciągnąc te małżenstwo bo jestem ta cała sytuacja zmęczona.

A Twoj maz jak...?Nie wyglada na zmeczonego?
Wystawilas go za drzwi tak jak stal, to gdzies musial sie zahaczyc...
Na dworcu mial zamieszkac?
A ta kobieta to moze tak z dobrego serca mu tam rozne rzeczy...kupowala...Jako bezdomnemu...
Moze Twoj maz wcale nie jest taki zly, na jakiego wyglada...
No i nie traktujesz chyba powaznie tej 40-tki jako zagrozenia dla siebie...
Ty, mloda, atrakcyjna, zapewne pelna wdzieku, czaru i powabu, a jakas tam "mamuska"...
A zdarza Ci sie bic meza tak od czasu do czasu?Tak wychowawczo...?
napisał/a: aniusia27 2011-08-19 09:34
Czasami mi sie zdarza ale co ja taka mała istota moge miedzy nami jest 40cm roznicy w zwroscie.On tez mnie zapewnia ze to było tylko jedno razowe(piec razy z nia spał jak byl poza domem)z ta kobieta ale ja caly czas o tym mysle,mial przemyslec wszystko na temat nasej rodziny a on dorazu wskakiwal jakiejs babie do lozka.I to po 15miesiacach malzenstwa