zdradził..

napisał/a: kasiakasiakasia1 2009-07-03 11:11
To była miłość od pierwszego wejrzenia, ale nie byłam łatwą zdobyczą, starał się pół roku.
Potem zaczęłam się z nim spotykać, on od początku był szczery. Powiedział, że ma dziecko z wpadki (był po ślubie cywilnym, ale w trakcie rozwodu), że miał firmę, ale upadła i ma długi (komornicy), wyznał mi też że mnie kocha. Oczywiście po usłyszeniu tej opowieści uciekłam. Strasznie płakałam, byłam w kompletnym szoku. Moja siostra, kiedy opowiedziałam jej jego wyznanie, powiedziała: "i co z tego, przecież to była wpadka. W życiu dzieją się różne rzeczy" (coś w tym stylu). Wtedy pomyślałam, że jeżeli od początku był szczery, to może warto spróbować. Pomyślałam, ze skoro ktoś kiedyś zrobił coś, to nie znaczy, że trzeba go przekreślać, tym bardziej, że powiedział mi na samym początku prawdę, nic nie ukrywał.
Umówiłam się z nim, powiedziałam, że możemy spróbować, ale, że się trochę boję i że mam nadzieje, że mnie nie skrzywdzi.
Znałam historię jego życia też od jego przyjaciela, który jest też moim przyjacielem i obecnym mężem mojej siostry (taki zbieg okoliczności). Dodam, że poznali się w tym samym czasie, co my.
Potem było cudownie, wyjeżdżaliśmy, pomagaliśmy sobie, przytulaliśmy się, kochaliśmy. Byliśmy w siebie zapatrzeni. Była to wielka miłość. Nie mogliśmy oderwać od siebie oczu, dłoni, cudownie nam się rozmawiało, uwielbialiśmy być ze sobą. Idealna para - wszyscy nam zazdrościli. Mówił do mnie "księżniczko".
Oczywiście dostał rozwód, był wtedy taki szczęśliwy (ja też). Tylko sprawę komorników - olewał, uciekał, bał się.
Dodam, że poznałam jego córeczkę, zaprzyjaźniłam się z nią (ma teraz 8 lat). Poznałam też jego byłą żonę, która ma swoją rodzinę. Miałam też dobry kontakt z jego mamą i siostrą, które są dobrymi osobami, ciepłymi - polubiłyśmy się.
Po ponad 4 latach wprowadziliśmy się do moich rodziców (są bardzo rodzinni i dobrzy, mam też brata i siostrę - z którymi mam dobre relacje - są moimi przyjaciółmi). Wcześniej wynajmowaliśmy mieszkanie. Postanowiliśmy odłożyć na ślub i miał wyprostować sytuację z komornikami. Jemu nie za bardzo odpowiadało życie w domu moich rodziców, źle się czuł - miotał się, uciekał przed komornikami. Starałam się z nim rozmawiać, wspierać, rodzice też chcieli mu pomóc, ale on nie chciał, mówił, że sam to załatwi..
To w dużym skrócie..
Za miesiąc byłaby nasza 2 rocznica ślubu. Dodam, że ślub był w Rzymie. Znaliśmy się 7 lat.
Pół roku po ślubie (a wydawałoby się, że chciał ślubu i mnie bardzo kocha; obiecywał też, że będzie dobrze z tymi długami - przed ślubem pokazał mi pisma, że coś się tam już przedawniło) zaczął namiętnie grać w jakąś grę online. Poznał ludzi z którymi gadał dużo czasu. Ja byłam zła na niego, bo się ode mnie oddalał. Powiedziałam mu nawet, że czuje, że buduje swój drugi świat, w którym mnie nie ma, do którego mnie nie wpuszcza. Obiecał, że przestanie grać, ale nie zrobił tego. Potem zaczął się z tym ludźmi spotykać. Trwało to około roku. Mój tata nawet odbył z nim szczerą rozmowę, powiedział mu, że jak ma coś na sumieniu, to może jeszcze to skończyć.
Potem, którejś nocy zadzwonił telefon. Obudziłam się i mówię do niego, żeby odebrał, on był zaspany, więc zaproponowałam, ze ja odbiorę. On wtedy się rozbudził i zaczęła się istna walka o odebranie telefonu, który ciągle dzwonił. Pamiętam jak krzyczał: "wszystko zniszczyłem..". Ta noc dała mi do zrozumienia, że coś jest nie tak.. Pomyślałam o innej kobiecie, zapytałam go, ale zaprzeczył.
Kupiłam mieszkanie i się wyprowadziliśmy od rodziców. Byliśmy wreszcie "na swoim".
Cały czas jednak myślałam o tym telefonie, zaczęłam szukać wskazówek. Po kilku tygodniach udało mi się w nocy przeczytać smsy w jego telefonie. To była masakra, pisał do niej: "kocham cię foczko", ale też, że gra w tenisa i jest dyrektorem firmy i że ma dom w północnej części Poznania. To były takie kłamstwa, to było okropne, ale jednocześnie śmieszne i żałosne. Obudziłam go i chciałam wyjaśnień, przyznał się, że poznał ją przez Internet i że dobrze mu się z nią gadało, ale też, że kilka razy się spotkali i spali ze sobą. Trwało to około roku (nawet jak mieszkaliśmy sami, spotykał się z nią u niej i sypiał z nią). Powiedział też, że jej nie kocha i tak naprawdę to ją bardziej oszukiwał niż mnie. Po tym wyznaniu zadzwoniłam do niej z jego telefonu. Był przy tej rozmowie. Nie wiedziała o mnie, była w szoku. Powiedziałam jej, że najwidoczniej oszukiwał nas obie. Potem dałam telefon jemu, a on jednym tchem powiedział jej, że jej nie kocha i lepiej by było jakby się nie spotykali.
Nie mogę w to uwierzyć, co zrobił.. Wywaliłam go z mieszkania. Jednak potem był u mnie z 4 razy po rzeczy (oczywiście nie brał wszystkich, dużo gadaliśmy, ale nie pozwalałam mu się dotknąć). Po dwóch miesiącach (gdy miał zabrać ostatnie rzeczy) był do rana (całował mnie i kochał - tak bardzo brakowało mi jego dotyku..). Potem zadzwonił mój telefon - zadzwoniła ona i zapytała czy się spotykamy. Miała mój numer z jego telefonu (!!!). Powiedziała mi, że od ostatniej naszej rozmowy nadal się z nią spotykał (kilka razy był u niej i spał też z nią). Myślałam, że umrę. Na co ja liczyłam?? Powiedziała mi, że ona ma go już dość i że może dostarczyć mi dowodów na to, że to, co mówi jest prawdą.
On potwierdził to, że się z nią nadal spotykał, ale że kończył z nią. Co do bycia z nią w łóżku nie miał wytłumaczenia - coś tylko powiedział, że gdy płakała, był litościwy - co za skurw..
Powiedziałam, że chcę rozwodu.
Pamiętam jeszcze jedną sytuację, jak obudziłam się w nocy krzycząc przez sen i płacząc. Śniło mi się, że mnie zdradza. On mnie wtedy przytulił i powiedział: "że to był tylko sen i mam spać dalej".
Teraz jestem tego pewna, że chcę rozwodu. Nie wiem tylko co będzie dalej, zawaliło mi się życie.. Strasznie go kochałam (ale i nienawidzę i nie rozumiem). Czy znajdę kogoś innego?, czy jeszcze komuś zaufam..? To jakaś masakra.. nie wiem, co robić.. Czuję się taka beznadziejna.. Dręczą mnie pytania - dlaczego to zrobił?, co będzie dalej?
On powiedział, że mnie nadal kocha i że miał (ma depresję), że się pogubił. Powiedział, że nie chce żyć beze mnie i że mi udowodni, że mnie kocha i ma plan. Co za dupek!
co to będzie.., tak się boję.., jestem mega nieszczęśliwa, zła i samotna..To się stało i się nie odstanie.., dlatego jak mogłabym dalej z nim być? Jak mogłabym mieć z nim dzieci? Ja się go boję, straciłam do niego zaufanie, straciłam poczucie bezpieczeństwa.
..
...
napisał/a: Madziczek1 2009-07-03 14:57
Myślę, że podjełaś bardzo dobrą decyzję, wytrwaj w niej i pokaż mu, że nie jest Ciebie wart. Masz dla kogo żyć dzieci, rodzina. Bądz silna. Pisz a postaram się Ciebie wspierać. Czas zaleczy wszystkie rany.
napisał/a: BOGINS 2009-07-03 15:00
Hmm zakładając że wszystko robiłaś w porządku no to facet wyszedł na dupka i tyle. O czym mamy w ogóle mówić.
Mówisz dziękuję i idziesz w świat, niech on sie przejmuje, baw się dobrze, teraz jest singlem, zadbaj o siebie, przejdź się z koleżankami na piwko, daj sobie z nim spokój.
napisał/a: kasiakasiakasia1 2009-07-03 15:15
najgorsze, że jest strasznie trudno "przełknąć" tę sytuację. No bo jak osoba, którą się kocha i która kocha może tak się zmienić.. Nie mogę tego zrozumieć.. Ciągle zadręczam się pytaniem: dlaczego? Wydaje mi się, że to jakiś koszmarny sen, że to się nie dzieje na 100%..
napisał/a: Mrs.Hyde 2009-07-03 16:27
Kasiu,
nawet nie wyobrazam sobie jak musi Ci byc ciezko;/ brawa za podjecie jedynej slusznej decyzji- taki facet nie zasluguje na druga szanse i nie ma co sie ludzic... co do przyszlosci to chociaz teraz na pewno ciezko w to uwierzyc, bedzie dobrze. poznasz kogos, kto bedzie Ciebie wart i da Ci szczescie. tylko musisz przetrzymac ten trudny okres... jestesmy z Toba
napisał/a: majka 83 2009-07-03 19:37
Smutny ten twój post,aż serce ściska.uważam jak poprzednicy,że podjęłaś słuszną decyzję o rozwodzie.Wprawdzie jestem przeważnie za ratowaniem związku, daniem szansy, ale nie w twoim wypadku.
Pozostając w związku z tym kłamliwym gadem zniszczysz sobie życie, gdyby chciał ratować wasze małżeństwo, gdyby rzeczywiście się pogubił-skończył by romans.Prawda jest taka,że nie kocha żadnej was,zasmakowało mu podwójne życie i nie umie z tym skończyć. Nie dawaj mu kolejnej szansy, będzie zdradzał a ty się zamęczysz.
Wiem,że ci jest bardzo ciężko, tym bardziej,że to dopiero dwa lata po ślubie,ale uwież,że gdy pozbędziesz się tego kłamcy ze swojego życia-odżyjesz.Masz też prawo być szczęśliwa i będziesz szczęśliwa!! Pokażesz mu jeszcze co stracił.On niech zostanie w swoim bagienku, może znajdzie kolejną ofiarę, którą oczywiście będzie zdradzał.Postaraj się o rozwód z orzeczeniem o jego winie, kochanka może być świadkiem,dokop temu draniowi, należy mu się!!
p.s - gdyby miał depresję, nie miałby siły wstać z łożka,a on się zabawiał.Nie daj się nabrać! Pamiętaj,że diabeł jest przystojny..bo jak by uwodził kobiety.

[ Dodano: 2009-07-03, 22:14 ]
Hm...zastanawiałam się czy ci to dopisać, ale tak chyba będzie uczciwiej.Wina twojego męża jest bezprzeczna, kłamał i zdradzał nie ma żadnych wątpliwości.Jest możliwe,że dalej będzie to robił, a tym samym zniszczy tobie życie.Napisałam też,że nie wykorzystał szansy...jednak właśnie tu mam pewien dylemat...
Po odkryciu zdrady, wywaliłaś go z domu. Mądry facet ratowałby związek ze wszystkich sił, wykorzystał szansę ( nie podjęłaś decyzji o rozwodzie) - a może on nie należy do najbystrzejszych i pomyślał,że nie dostał szansy?że to definitywny koniec,a kochanka-strach przed samotnością?
Nie wiem jaki on jest, ty go lepiej znasz.To raczej bardzo cieniutki argument... ,ale po prostu tu mam wątpiwości.
I jeszcze jedno przemyślenie, czemu ta kochanka tak chętnie chce dostarczyć dowody?Może tak naprawdę chodzi jej o niego?
napisał/a: wujek g 2009-07-03 22:21
ja popieram to co napisał Bogins.
dobrze zrobilas, musisz tylko w tym wytrwac i przetrwac najgorszy poczatkowy okres. wiadomo ze ciezko pogodzic sie ze swiadomoscia ze czlowiek ktorego wydawac by sie moglo ze znalas i rozumieliscie sie bez slow nagle tak diametralnie sie zmienil, ale tak niestety bywa z luzmi. jestes teraz wolna, jesli sie postarasz to mozesz dobrze wykorzystac ten czas, wychodz ze znajomymi i korzystaj z zycia.
z twojej opowiesci wynika ze ten gosc raczej byl malo zaradny, to ty kupilas dom itp, a on musial sie ukrywac przed komornikami.
pewnie bedzie jeszcze prosil aby wrocic , ale wtedy decyzja nalezec bedzie do ciebie...
napisał/a: kasiakasiakasia1 2009-07-04 11:46
spotykam się z nią dzisiaj za dwie godzimy. Opowie mi o nich, jak to wyglądało. Chcę mieć jakieś dowody.. Powiedziała mi, że się poznali tydzień po naszym ślubie kościelnym (Boże, to jest jakiś koszmar..). On nadal do mnie wydzwania i mówi, że był chory, że mi to psycholog wytłumaczy i proponuje terapię małżeńską (co za kompletny kretyn..). Ja jestem pewna, że nie chcę go znać..Chcę rozwodu!! Mam nadzieję, że dostanę też unieważnienie ślubu kościelnego (nie mam pojęcia jak się za to zabrać, może ktoś mi pomoże..). Boże.., tyle jest we mnie żalu, nie wiedziałam, że można aż tak bardzo cierpieć..
Jak można kogoś tak bardzo skrzywdzić.. No jak?..
napisał/a: Dariaa1 2009-07-04 17:20
Uważam, że patrząc w przyszlość napewno "zykasz" koncząc ten związek teraz i jak najszybciej.
Dlaczego? bo już nigdy nie będzie tak, jak kiedyś - a poprzeczkę sobie postawiliscie bardzo wysoko. chyba niemożliwe będzie wrócić do tej wielkiej miłości, zrozumienia i zaufania jakie były przed tą sytuacją - a wybaczając mu podświadomie tego bedziesz oczekiwała.
Poza tym nikła szansa, że czlowiek tego pokroju się "zmieni" a wraz z Twoim mężem diamteralnie zmienił się też Wasz związek. Już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Ty nie będziesz mogła mu uwierzyć i ufać a On też nie wiadomo co nowego wymyśli za jakiś czas. Z depresji, z nudów, z ucieczki przed rzeczywistością...
On ma poważny problem ze sobą. Zaniżone poczucie wartości i kompleksy. On stworzył sobie inny świat, w którym jest Superman'em - którym nigdy nie będzie z Tobą (bo znasz jego wady, problemy itd) Ty kupiłaś dom, Ty mu pomagałas, wspierałas, zaakceptowałaś takiego jaki jest itd Biedaczysko też się chciał poczuć "dorosłym i spełnionym zawodowo facetem" więc wymyślił bajkę i sobie w niej od czasu do czasu żył - lecząc swoje ego. On jest "niedojrzały emocjonalnie".
Druga sprawa - jego nałogi - długi - może hazard (piszesz ze grał online). Pamietaj, że jesteście malżenstwem - jego długi raczej są też Twoimi. Jeśli z Nią poznał się po Waszym ślubie - to ludzie z którymi grał są jeszcze innymi ludzmi, o których też ci nie mówi - sprawdz to koniecznie. Sprawdz czy nie dość że nie spłacal starych długów to czy nie narobił nowych - może bedziesz musiala wystapic o rozdzielność majątkową - jego komornicy chybamogą wejść na Twoją pensję.To są poważne sprawy przy których jego zdrada może stać się "niczym". Może być tak, że jak sie dowie ze spiskujesz za jego plecami z tamtą albo ze rozwód jest już nieunikniony, bo nie dasz sie przeprosić i omamić to może się "załamać" i pójdzie grać (ludzie z depresją wcale niekoniecznie leżą w łóżku i nie mają siły wstać - robię różne rzeczy - a najczęściej uciekają w nałogi - hazard, picie lub kobiety, żeby się dowartościować i zapomnieć).
Nie wiem czy już spotkałaś sie z nia czy nie ale mam nadzieje ze przemyślałaś dobrze o czym z nia rozmawiac i o co spytać i jak sie zachować - ba pamietaj ONA NAPEWNO NIE ROBI TEGO Z PRZYJAŹNI DO CIEBIE. Przygarnela go niezwykle chetnie po tym jak go wywaliłaś z domu - teraz chce dopiac tego zeby sie rozwiódł z Tobą. Może dlatego ze ma wciąż wyimaginowane informacje o swoim kochanku i nie zdaje sobie tak naprawde sprawy kim on jest naprawde. Nie wiem.
Pogadaj z adwokatem - nawet jeśli zdecydujesz dać mu jeszcze jedną szansę, bo Twój mąż jest o wiele bardziej "niebezpieczny" dla Ciebie niż ci sie wydaje...
i trochę o uczuciach (bo ktoś mi zarzucił, że za mało o nich mówię... :) ) wiem, że to będzie trudne, sama jestem w podobnej sytuacji - tylko mam jeszcze dziecko i nie mam wspierającej rodziny. Jeśli to zrobię - wiem że zostanę sama - tego się bardzo boję - ale ty tak nie masz. Masz rodziców, i nie masz zobowiązań tzn dzieci. Możesz sobie za jakiś czas ułożyć zycie w związku rokującym lepsze perspektywy na przyszłość. Powodzenia trzymam kciuki!
napisał/a: kasiakasiakasia1 2009-07-05 09:13
bardzo dziękuję za pomoc, nawet nie wiecie, jak dużo dla mnie robicie.
Dodam, że mam rozdzielność majątkową, więc nic nikt nie może mi zrobić finansowo (sam tego chciał przed ślubem a ja się zgodziłam - chyba niebiosa nade mną czuwają..).

Spotkałam się z nią. Potwornie nas oszukiwał.. Powiedziała: "wiedziałam że istniejesz ale że Wasz zawiązek to historia, że nawet nie rozmawiacie ze sobą i że rozwód to formalność. Na to mnie złapał, na biednego opuszczonego faceta". Myślała, że jestem wredną żoną, która robi mu ciągle awantury. Raz się pokłóciliśmy - dzwonił wtedy telefon w nocy, on był zaspany i nie chciał odebrać, więc powiedziałam, że ja odbiorę i zapytam o co chodzi. Wtedy rzucił się na mnie i zaczęła się walka o ten telefon. Krzyczał, że: "wszystko spiep." itd. Mieliśmy po tej walce kilka siniaków. On wysłał jej zdjęcie, jak go "pobiłam" - pokazała mi to zdjęcie. Ponadto nagrał jej też telefonem jak się kłócimy. Dowiedziałam się też, że jej rodzina nie była za ich "związkiem", że jej ojciec też coś podejrzewał. On u nich nawet bywał (u jej rodziców) i razem jedli karkówkę. Kurw..., to jest nienormalne. Powiedziała mi też, że pierwszy raz powiedział, że ją kocha w marcu (dodam, że nasz ślub był 29 września). To jakiś koszmar... Kilka razy wyjechali ze sobą. Był też z nią na ostatniego sylwestra.. (dodam, że dwa lata wcześniej w sylwestra mi się oświadczył). Jeździł też do niej moim samochodem i uprawiali w nim sex. Wysyłał też jej zdjęcia z komunii jego córki z pierwszego małżeństwa (mi też, choć wiedział jak to boli, bo bardzo tą dziewczynkę pokochałam), a to było świeżo po tym jak się dowiedziałam o tym, że ma kochankę (po tym jak zadzwoniłam do niej i powiedziałam, że istnieje, i po tym jak wyrzuciłam go z mieszkania).
Ona powiedziała mi na tym naszym spotkaniu, że mi pomoże w sprawie rozwodowej. Cieszę się, że ona też się uwolniła od niego. Nikomu nie życzę związku z nim. Teraz myślę, że to wariat, że oszalał..
On teraz cały czas dzwoni do mnie i wysyła smsy, że "[..] masz prawo mnie nienawidzić, sam znienawidziłem siebie już dawno, ale chcę, abyś pozwoliła sobie udowodnić, że to choroba, a nie zła wola, to choroba doprowadziła mnie do tego stanu, przykro mi, że nie zauważasz tego, jesteś dla mnie jedyną nadzieją.." (choroba - wmawia mi, że miał depresję), "Ciekawe czy Twoja nowa koleżanka powiedziała Ci o tym w jaki sposób wykorzystywała fakt, że byłem totalnie załamany po diagnozie co się ze mną dzieje.." (moja nowa koleżanka - chodzi mu o jego kochankę, bo wiedział, że rozmawiałam z nią przez telefon). "Tylko psycholog jest Ci w stanie wytłumaczyć Kasiuniu dlaczego tak się stało.. i to że ja też jestem wstrząśnięty tym co zrobiłem..", " nie zamierzam się z nią spotykać w ogóle! zrozum to, że jak do niej wreszcie dotarło, że nie ma szans, to zrobi i powie wszystko, żeby i Ciebie mi odebrać.. nie zastanowiło Cię to dlaczego tak jej na mnie zależało mimo, że wiedziała, że mam żonę? nie tylko ja tu wymagam leczenia..", "właśnie dlatego nalegam na to żeby rozmawiać przy psychologu.., bo teraz zaprzeczasz nawet oczywistym faktom.., znałaś mnie przed chorobą, wiesz, że jestem w stanie oddać za Ciebie życie..", "nie przyjeżdżałam z żadnym śniadankiem i nie grałem w nic.. kończyłem to wreszcie raz na zawsze tak, jak powinienem już dawno, pomijając to, że w ogóle nie powinienem zaczynać.., ona widocznie nie może się z tym pogodzić..". Dodam, że on po tym jak się dowiedziałam o niej i zadzwoniłam do niej przy nim i jak wyrzuciłam go z mieszkania, po kilku dniach pojechał do niej i się z nią przespał.
Nie mam słów na to, co mi zrobił.. Cały czas myślę, że to mi się tylko śni, że to jakiś piep. koszmar.. Wielka miłość? kocham Cię? Czy "to" w ogóle istnieje??? Czy będę mogła być jeszcze z kimś, pokochać kogoś, nie bać się, zaufać, mieć z kimś dziecko? Tak to boli, tak się boję.. Potwornie się boję..
napisał/a: majka 83 2009-07-05 16:03
Kasiu, jesteś naprawdę dzielna, nie wiem czy będąc w twojej sytuacji odważyłabym się na spotkanie z kochanką.Czy chciałabym wiedzieć wszystko...Takie spotkanie naprawdę wymaga odwagi...przecież przyjmujesz na siebie kolejne ciężkie ciosy...Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak cierpisz.
Kochance bym do końca nie wierzyła.Od początku wiedziała, że ma do czynienia z żonatym mężczyzną,robi z siebie nieszczęśliwą żeby się wybielić a tak napradę cały czas zaciekle walczyła o niego....z Tobą. Zrobi wszystko,żeby go odzyskać lub pogrążyć. Nie uwolniła się od niego została porzucona,tylko dlatego z Tobą rozmawia.
Musisz być teraz silna bo jeszcze dużo cię czeka...
Jesteśmy z tobą ! Trzymaj się dzielnie!
napisał/a: kasiakasiakasia1 2009-07-05 18:11
bardzo mi pomogła, dostarczyła mi dowody - zdjęcia ze wspólnych wyjazdów i maila od niego z wyznaniem, że ją kocha. Dziękuję jej za to, bo będę mogła walczyć, uwolnić się od tej bestii.. Nie mogę nawet przełknąć śliny, złapać oddechu, po przeczytaniu tego.. On tak samo do mnie pisał, błagał.. Nie wiem czy kiedykolwiek dojdę do siebie po tym co mi zrobił.. Nie wiem co mam o sobie myśleć - że jestem głupią gęsią?? teraz jeszcze chudą i wykończoną.. Upadła na kolana moja samoocena, choć nie czuję się winna tej sytuacji.. Tak bardzo boję się mojej przyszłości..