Zdradziła mnie po 15 latach będąc ze mną w ciąży

napisał/a: martinez77 2011-05-31 16:46
witam, doradźcie mi proszę szanowni forumowicze bo zwariuję...

Jesteśmy ze sobą od 15 lat, a od 13 stanowimy małżeństwo. Generalnie bardzo udane, oczywiście były wzloty i upadki, ale nigdy nie było jakiś poważnych kłótni czy kryzysów. Mamy dzieci, które są wspaniałe, a teraz jeszcze spodziewamy się kolejnego.

Oboje jesteśmy bardzo atrakcyjni, wysportowani, mamy wysoką pozycję społeczną.. wydawać by się mogło - szczęśliwi ludzie sukcesu.

Moja żona od kilku miesięcy trenuje nowy rodzaj sportu, który bardzo przypadł jej do gustu, treningi miała 3 x w tygodniu i chodziła bardzo regularnie. Już na samym początku po kilku treningach powiedziała mi, że trener ją kokietuje. Ja poprosiłem wtedy o stanowcze zakończenie tematu ona obiecała, że tak zrobi.

Minęło paręnaście tygodni. Ja zostałem zawalony pracą - tutaj chcę zaznaczyć, że poniekąd sam sobie jestem winien tej sytuacji bo przez pracę oddaliłem się od żony. Moje "wtopienie" trwało od około stycznia. Byłem nieobecny, siedziałem przy komputerze, często wyjeżdżałem. Żona od dwóch lat ma stresa bo prowadzi własny biznes, który tez nas mocno wyeksploatował psychicznie. Generalnie oboje się od siebie oddaliliśmy, każdy miał swoje problemy.

Tutaj chciałbym jednak zaznaczyć, że przez 15 lat byłem bardzo czułym, troskliwy, i spełniającym dosłownie wszelkie marzenia mojej żony mężem. Okres rzeczywistego kryzysu trwał jakieś 2-3 miesiące. Gdzie też nie było kłótni, ale faktycznie chemia zanikała.

Niedawno dowiedziałem się, że jest w ciązy. Od tego czasu zaczęła się bardzo dziwnie zachowywać - typowe jak już teraz wiem objawy romansu, szkoda ich wymieniać.

Tydzień temu przypadkiem sprawdziłem jej biling i wiecie co znalazłem...

Próbowałem jeszcze przez tydzień podświadomie zmuśić ją do wyznania prawdy coraz bardziej drążąc temat, będąc smutnym jako że myślałem że ma romans, wymieniając trenera z nazwiska i pytając czy ich kontakt ogranicza się tylko do treningów - jednym słowem - błagałem aby sama się przyznała. Niestety brnęła.

W końcu nie wytrzymałem i napisałem soczystego smsa - odpisała, że nie mam podstaw aby ją podejrzewać. Wysłałem numer trenera z pytaniem czy brnie dalej. odpisała, że to nie oznacza romansu. W końcu jednak spotkaliśmy się w kawiarni i frontalnie ją zapytałem czy ma romans. Oczywiście miała. od 3 miesięcy, trzy razy w tygodniu po każdym treningu spotykali się w dziwnych miejscach - głównie pod lasem w samochodzie i w samym lesie. Rozmawiali, całowali się i uprawiali seks... 4 x doszło do stosunku... Podkreślę, że uwielbiam spontaniczność, ale w lesie ze mną tego nigdy nie zrobiła...

Ona twierdziła, że temat zakończył się już zanim to odkryłem, ale po kliku dniach od przyznania się wydobyłem z niej że spotkała się z nim jeszcze dzień przed tym jak się przyznała. Spotkała się w środę, a w czwartek 20 minut rozmawiali przez tel. Jestem pewien, że spotkaliby się znowu i znowu... romans chyba trwał w najlepsze.

On się w niej totalnie zakochał, gotów opuścić swoją rodzinę. Ona twierdzi, że się nie zakochała, a co najwyżej zauroczyła, ale przez parę dni chodziła jak struta i sama mówiła że się miota.

Ja już podczas przyznania się powiedziałem, że jej wybaczam i chcę abyśmy odbudowali związek bo kocham ją najmocniej na świecie. Potem jednak parę rzeczy wyszło (np to że wcale nie skończyła wcześniej tylko trwało to do ostatniej chwili).

Facet zostawił po sobie brzemię bo jak sie kochaliśmy to oczywiście pojawiły się nowe, podniecające moją żonę elementy, których wczesniej nie było. Rozumiem to - zawsze czegoś można się nauczyć, ale to cholernie trudne, jak żona po zdradzie mówi Ci "zrób to tak"... co sobie wtedy myślę? Rany, ale ja jestem kiepski - on to chyba był jednak lepszy w te klocki...
Ja w seksie jestem otwarty, nauczyłem jej wszystkiego i rozkrciłem - teraz mam nagrodę...

W każdym razie - jestem 5 dzień PO. Wacham się okrutnie czy jednak ją zostawić i odejść, znaleźć młodszą dziewczynę (takim się bardzo podobam) i spróbować od nowa, wychowując dzieci na spółkę czy jednak próbować to odbudować? Obrazy ich zdrady są okropne, mam obrzydzenie do całej tej sytuacji. Jednocześnie ją kocham i boję się jej stracić, boję się że odejdzie do niego i będzie mnie to boleć jeszcze bardziej. o kwestiach kretydowych nie warto wspominać... i tak sam wszystko spłacam.

poradźcie coś proszę... co mam robić???
napisał/a: lordmm 2011-05-31 17:14
czyli Ty się zająłeś pracą i myślisz, że to Twoja wina, bo ją zaniedbałeś i poszła na bok?

No popatrz, ona Ciebie zaniedbała i zajęła się nowym sportem i trenerem a Ty jakoś nie poszedłeś na bok...

Jej zdrada to nie Twoja wina i nie daj sobie tego wmówić...

Boisz się, że ona odejdzie do tamtego? Najprawdopodobniej tak będzie jeśli ją kopniesz w rozdmuchany przez trenera tyłek. Boisz się, że ją stracisz? Co tracisz? Tracisz szmacianą żonę, czyli dobrze. A tamten zyskuje kobietę, która prędzej czy później jemu zrobi to samo.

Spójrz na to jak facet: myślisz, że tamten nie ma młódek, które podrywa? Myślisz, że chciał by przytulić kobietę, która zdradziła swojego męża, ten ją zostawił i on musi teraz przyjąć pod opiekę jakieś dzieci... Ty byś traktował poważnie kobietę, która ma męża a daje Ci pobzykać?
Kopnie ją w tyłek jak tylko się zorientuje, że ona wymaga od niego czegoś więcej niż tylko bzykanka dookołatreningowego... I zorientuje się też, że nie jest jedyną podopieczną, do której podjeżdża.

A Ty otwierasz sobie okno na świat i szansę na zrealizowanie tego, co Twoja zonka spaprala koncertowo. Podstawa - zeby dojść do siebie szybko musisz pozbyć się śmierdzącego gałgana. Dla niej już na zawsze będziesz tym drugim, a może nie tylko drugim, w każdym razie na pewno niżej niż pan trener.

Podziękuj trenerowi, że pokazał Ci z kim spędziłeś naście lat życia i ratuj swoje póki możesz bracie. Ona póki co nie ma mózgu, więc z nią się nie dogadasz w obecnej chwili, bo jej przeszkadzasz i jeszcze odkryłeś to, co ukrywała, więc nie lubi Cię na razie...

Jeśli chcesz, żeby Cię pokochała lub poczuła, że coś straciła, to wyrzuć ją z życia natychmiast i nie dawaj nic z siebie...
napisał/a: ~gość 2011-05-31 17:34
martinez77 napisal(a):Jednocześnie ją kocham i boję się jej stracić, boję się że odejdzie do niego i będzie mnie to boleć jeszcze bardziej

Bity pies kocha najbardziej
Proszę cię jako facet, twój sprzymierzeniec, nazwij mnie nawet prawą ręką... zostaw ją, w przeciwnym razie ona cie zniszczy.

lordmm, zauważyłem, że jestes ostatnio jakiś... mocniejszy

martinez77, dziecko napewno twoje??
napisał/a: ~gość 2011-05-31 18:07
Gdyby się zdarzyło,że Twoja żona odejdzie do tamtego,to mniej więcej mogę Ci napisać jak będzie wyglądało jej życie.Coś podobnego spotkało kobietę,którą znam z widzenia.Niby ułożone małżeństwo.Tak wyglądało z zewnątrz,niby żadnych problemów,aż tu nagle okazało się,że ona spotykała się z innym.Mąż wniósł sprawę o rozwód.Rozwiedli się,a tamta zamieszkała z kochasiem.
Z tego co wiem,co rusz wypomina jej to, jak się zachowała w stosunku do swojego ex męża i podejrzewa ją o to,że może zrobić jemu to samo.Jej dzieci z początku bardzo kochane zeszły na drugi plan,na bardzo odległy drugi plan.Wypominał jej,że musiał wydawać pieniądze na jej dzieci,które szły do komunii itd.Jednym słowem koszmar wynikający z tego,że nie można budować swojego szczęścia na cudzym nieszczęściu,ponieważ takie złudne szczęście ma marne fundamenty.
napisał/a: Manley 2011-05-31 18:09
lordmm jak zwykle bezkompromisowo radzi zostawić. Ja nie zostawiłem i jeszcze nie żałuję . Myślę jednak, że jest sporo racji w tym, że trzeba po takim numerze jasno postawić granice parterowi i być konsekwentnym w ich egzekwowaniu. Musi wiedzieć, że kolejne kłamstwo i matactwa to będzie definitywny koniec z wami. Jeśli nie jesteś gotów na takie postawienie sprawy, daj sobie spokój od razu, "powtórka z rozrywki" jest gwarantowana. Wiem jak to boli kiedy kochana osoba kłamie, oszukuje i kluczy zamiast przyznać się do błędu. Żeby być razem będziesz musiał zmierzyć się na nowo z tym, kim na prawdę jest twoja żona. Bo jak sam widzisz, przynajmniej ostatnio żyłeś tylko z jej wyobrażeniem... Pytanie czy kochasz ją taką, jaką teraz miałeś szansę poznać czy tylko to dobre i kochane wspomnienie o niej? Jej obrazy w objęciach innego nie opuszczą cię tak łatwo. Może za jakiś czas (kilka miesięcy) nie będziesz już myślał o tym co chwilę, później może nie codziennie. Ale kiedy ją obejmiesz czy przytulisz zawsze w tyle głowy będziesz czuł towarzystwo tego trzeciego. Jeśli łączy was więcej niż łóżko, a zakładam że tak, to przeczekaj te najtrudniejsze pierwsze miesiące. Bo 15 lat to nie w kij dmuchał, nie warto tego chyba od razu przekreślać. Jeśli jednak nie poczujesz jej skruchy, nie zobaczysz, że skończyła spotkania z gachem, że mataczy, to rozwiązanie jest jedno. Przyjrzyj się też temu, dlaczego tak bardzo boisz się ją stracić. Czy to miłość, czy lęk przed samotnością, zmianą? Lęk nie jest dobrym doradcą... Już nic nie będzie między wami tak samo jak przed zdradą, tego możesz być pewien. Nie wróci już dawna ona, ani ty nie będziesz już ten sam. Jak już otrząśniesz się z pierwszego bólu i z tych rozsypanych kawałków zaczniesz układać nowy obraz waszego związku będziesz mógł zdecydować czy to jeszcze jest dla ciebie dobra i satysfakcjonująca relacja. Teraz zrób coś dla siebie, skup się na tym aby przetrwać ten trudny okres. Wykorzystuj zaufane osoby, przyjaciół bez skrupułów. A na młode panny zawsze znajdziesz czas .
Pozdrawiam
Manley
napisał/a: martinez77 2011-05-31 18:20
no to dodam jeszcze, że spotykali się min w wypasionym, wielkim samochodzie który jej kupiłem w prezencie bez okazji bo o takim marzyła. Zrobiłem mega niespodziankę. A ona w tym samochodzie mnie zdradziła.

Mówi, że jej odbiło że chciała "wrażeń" i że już wie jak to źle smakuje i że nie warto. Nigdy mi już tego nie zrobi póki jest ze mną. Kurewicz dzisiaj znów zadzwonił - przyznała jak spytałem.. mówił, że będzie na nią czekać... Ona twierdzi, że zamknęła temat "na razie chcę odbudować swoje małżeństwo"... [Mod: pip-pip]!!! na razie!!!

Ja jej nie obiecałem żadnych konkretów, ale moim zdaniem Ona w tej sytuacji powinna facetowi po prostu grzecznie powiedzieć, że nie życzy sobie więcej kontaktu jakiegokolwiek i koniec, a nie że "na razie" to ona ma co innego w planie...

Wierzę jej, że już mnie nie okłamie, choć kiedyś już mówiła że nigdy mnie nie zdradzi póki mnie kocha i jest ze mną... no i masz.

Teraz ostro zastanawiam się czy nie wyrwać jakiejś młodej dziewczyny i zobaczyć jak to jest. Nigdy jej nie zdradziłem, nawet nie pamiętam jak to jest z innymi. Moze jest lepiej? W seksie pewnie tak, ale znów się docierać? Raz chyba starczy... Idę do psychologa małżeńskiego w poniedziałek podpytać jak z jego doświadczenia takie sprawy się kończyły.

Ja z jednej strony chciałbym dalej z nią być - mamy dużo ze sobą wspólnego, ona mi się bardzo podoba (jest bardzo sexi), generalnie ją Kocham i pożądam, choć sex ostatnio był drewniany (to też pewnie był dla niej impuls do zdrady), a teraz jest dziwny bo czuję się jak prawiczek, który musi udowodnić swoją wartość...

Przed krysysem i zdradą seks byłał fantastyczny, odważny, nietuzinkowy - próbowaliśmy juz niemal wszystkiego... Może za dużo miała??? tego troszkę boję się stracić także, ale z drugoiej strony czy już nie straciłem?
napisał/a: ~gość 2011-05-31 19:00
Stary, nie zdradzaj jej bo zeszmacisz się jak ona. Nie warto bo to i tak nic nie da. To co ona teraz mówi to jest na pokaz ale widzę, że sam potrafisz to wyłapać.

Co do Twojej laski to są ładniejsze i takie, które potrafią docenić to co mają. Twoja miała za dobrze i się w jej różowej główce poprzewracało. Teraz musi ponieść konsekwencję swoich czynów.

Zostaw ja w diabły jak jesteś tylko dlatego, że Ci się podoba i ewentualnie jest dobra w łóżku. Takich znajdziesz na pęczki. A jak jeszcze jesteś przy kasie to znajdziesz takich na 2 pęczki.

Pamiętaj, nigdy nie wierz kobiecie!
napisał/a: ~gość 2011-05-31 19:24
dr preszer napisal(a):

Zostaw ja w diabły

Nie zostawi.Mojej koleżanki mąż zakochał się w żonie stomatologa,tamta również straciła głowę i poszła w tany.Odeszła od męża,zostawiła dzieci,ale samochód wzięła.Tamten łoś wziął pożyczkę żeby dogodzić żonie stomatologa.Jak się pieniądze skończyły,to wygodna żonka wróciła do męża,który czekał z utęsknieniem na żonkę ,a ten łoś prosił moją koleżankę o przebaczenie,ale ta miała jego i spłacanie jego długów w nosie.Wzięła rozwód,wyjechała i ułozyła sobie życie od nowa.

napisal(a):Pamiętaj, nigdy nie wierz kobiecie!

Żadnej,a zwłaszcza tej,która mówi,że nigdy nie zdradzi
PS.Ale nie mów,są kobiety,które są mocno uzależnione emocjonalnie od własnych mężów,że świata poza nimi nie widzą.Takie nie zdradzą na pewno.Znam co najmniej dwa takie małżeństwa.Kobiety tłamszone,które są zdradzane,cierpią i naprawdę one nie zdradzają,nawet nie myślą o jakimkolwiek zauroczeniu. Dla nich to nie istnieje.
napisał/a: ~gość 2011-05-31 20:42
martinez77, ja ci źle wróże. :
martinez77 napisal(a):Ja już podczas przyznania się powiedziałem, że jej wybaczam

To o co ona ma sie starać teraz... ty od razu wybaczasz ona teraz sobie jeszcze do lasu pojeździ, bo naiwny mąż z maślanymi oczkami wybaczy, tobie też żyłka jeszcze nie pękła, więc jeszcze nie przegieła. Ty sie starasz i połykasz własna dumę dla niej, a ona połyka... no niezbyt ci to wyszło.

Trzeba było odejść... jednakże na tym forum kilka osób wybaczyło, skoro tak bardzo ci na niej zależy powinieneś poczytać jakie warunki muszą zaistnieć, abyś nie tracąc całkowicie twarzy przed sobą i nią, mógł chociażby pomyśleć o wybaczeniu i naprawie czegokolwiek.

martinez77 napisal(a):"na razie chcę odbudować swoje małżeństwo"...

martinez77 napisal(a):Ja jej nie obiecałem żadnych konkretów, ale moim zdaniem Ona w tej sytuacji powinna facetowi po prostu grzecznie powiedzieć, że nie życzy sobie więcej kontaktu jakiegokolwiek i koniec, a nie że "na razie" to ona ma co innego w planie.

Powinna zerwać z nim jakikolwiek kontakt, prosić cię, żebyś nie odchodził, starać sie z całych sił aby jej towarzysz życia widział z nią teraźniejszość i przyszłość, ale ty wybaczając z miejsca stałeś się łosiem, więc będzie traktować cie jak łosia...

martinez77 napisal(a):Wierzę jej, że już mnie nie okłamie

Kawalarz.
napisał/a: Afazja 2011-05-31 20:46
Dla mnie człowiek, który zdradza (fizycznie, emocjonalnie czy wirtualnie) swojego partnera to bubel. Wybrakowany emocjonalnie egzemplarz.

I niestety muszę się zgodzić z chłopakami - jeśli z nią zostaniesz wspomnienia, natrętne myśli będą wracały często, w najmniej spodziewanych momentach. Długo.
Piszesz, że ją kochasz, że Cię pociąga. Jesteś pewien, że w obraz kobiety którą kochasz wpisana jest zdrada? Ratowanie małżeństwa "narazie"?, odbieranie telefonów od trenera?
Z tego co piszesz nie wnika, że ona zakończyła związek z trenerem. Obecnie zamydla Ci oczy tekstami, że nie smakowało, że nie warto. Tylko gdyby nie smakowało to przerwałaby to wcześniej, nie czekając aż zostanie złapana. Więc może jej nie smakuje tylko twoja świadomość posiadania rogów a nie sam fakt seksu z kochankiem?

A z drugiej strony dzieci, wspólna przeszłość.

Może wyjedz na parę dni, zerwij kontakt. Ale przed wyjazdem naszpikuj elektroniką jej telefon itp. Po powrocie będziesz mógł zweryfikować co jej nie smakowało - czy zdrada, czy przyłapanie.

Jeśli rzeczywiście zdrada a Ty masz dość siły to odbudowuj małżeństwo, walcz o relację, o rodzinę. Ale napewno nie z perspektywy winy. To ona jest winna zdrady. To ona powinna ponieść konsekwencje złamania zaufania, zaryzykowania małżeństwa. To ona powinna walczyć o Ciebie. nie odwrotnie.
napisał/a: martinez77 2011-05-31 21:30
Tak na prawdę nie potrafiłbym jej zdradzić... nawet teraz. Taki ze mnie frajer zakochany... Żałuję, że nie powstrzymałem się jednego dnia i nie spróbowałem ich przyłapać na gorącym uczynku. Wtedy nie byłoby przebacz i dylematów bym nie miał. teraz jestem workiem gówna, który nie wie co ma robić i się miota od euforii do nienawiści. [Mod: pip-pip] całe 15 lat jej oddałem, zrobiłem karierę, zarobiłem na dom, samochody i wygodne życie. Ona też zapieprzała ostro bo dom i dzieci to też praca, potem otwarła biznes i zapieprz jeszcze się zwiększył. Ewidentnie miała za dobrze ze mną, choć jestem leń, trochę syfiarz i o wszystko trzeba mnie prosić wielokrotnie (wymień żarówkę = tydzień smęcenia i wreszcie robię). Czy są jednak ideały? Drobne przywary muszą być, a poza tym: z każdego wyjazdu, gdziekolwiek bym nie był przywoziłem jej super ciuszki, buty, które kocha (i nie nosi zbyt często...), kolczyki... zawsze o niej pamiętałem, zawsze przytulałem, mówiłem komplementy... przez całe 15 lat. Były jakieś zjazdy, kryzysy - głównie związane ze stresem w pracy, ale kto takich okresów nie ma?

Ja zawsze odczuwałem brak czułości z jej strony, rzadko się przytulała, mówiła komplementy. Nie tak, że w ogóle, nie mogę powiedzieć, ale zdecydowanie zbyt rzadko. Rzadko też miała inicjatywę seksualną, raczej to ja.

Będę jej bronić... moze frajer jestem, ale wierzę że nie kłami i już nie będzie. chcę wierzyć. to dobra dziewczyna, może zbłądziła... nie wiem...

[ Dodano: 2011-05-31, 21:42 ]
a czy komuś się udało? może ktoś mi coś doradzi w tym kierunku też? jak to zrobić??? na razie trochę mi ciężko przezwyciężyć wstręt.
napisał/a: ~gość 2011-05-31 21:43
Ty sam najlepiej wiesz,jaka jest sytuacja między Wami.Jaka była do tej pory,przez te 15 lat małżeństwa.Z pewnością te kilkanaście lat spędzonych razem nie da się streścić w kilku zdaniach,w kilku postach.