zdradzilam i zaluje

napisał/a: ankas1 2008-02-20 20:57
dlugo i duzo czytalam zanim odwazylam sie opisac swoj problem.U mnie jest
tak ze nie ja zosalam zdradzona tylko sama zdradzilam i bardzo tego zaluje ale jest niestety za pozno.
Brakowalo mi w moim zwiazku milosci i tego uczucia ze jestem ta jedyna a jak sie teraz okazalo jednak chyba bylam po prostu nie umial a moze nie chcial mi tego pokazac.Zabraklo nam czasu dla siebie.Bylismy albo jestesmy bo narazie jeszcze razem ze soba 8 lat mamy razem 7-letniego synka ja mam 10-letniego synka z mojego bylego zwiazku.Finansowo powodzilo nam sie swietnie wlasna firma,duzy dom,wakacje za granica gdzie tylko chcialam niestety te materialne rzeczy nie daly mi szczescia.Maz wiecznie w pracy albo na stadione pilki noznej nie zapominajac telewizora a ja sama z dziecmi,domem,praniem itp,itd.Do tego jeszcze pol etatu w firmie.Podziekowaniem bylo to ze kiedys jak powiedzialam ze nie daje rady ,ze to mi jest za duzo ze potrzebowala bym choc troche wsparcia z jego strony to mi odpowiedzial ze to co ja caly dzien robie to on by tak w pare minut po jego pracy i ze w koncu to ja mam tylko pol etatu i cale popoludnie.Pogodzilam sie z tym ze bylam cale dnie sama ze dla niego jego firma to jego zycie ,ale nie moglam sie pogodzic z tym ze przez ostatnie ok.rok traktowal mnie jakbym miala jakas zarazliwa chorobe jak przychodzil z pracy i chcalam go pocalowac to odsuwal mnie na bok ,calowalismy sie juz tylko przy seksie raz w tygodniu i to mi wiecej wygladalo na spelnienie obowiazku niz na pozadanie.Probowalam wiele razy rozmawiac z nim na ten temat ale zbywal mnie zawsze mowiac ze dramatyzuje ze to wcale nie tak ,ze wymyslam.Nigdy nie moglam powiedziec wygadac tego co mi lezalo na sercu nie traktowal mnie powaznie na moje pytanie czy kiedykolwiek zastanawial sie nad tym co do niego mowie odpowiedzial ze tak naporawde to nie.To sie stalo rok temu po strasznej klotni oczywiscie o brak czulosci na drugi dzien moj maz caly czas narzekal na to ze jest zmeczony i cieszy sie jak wieczorem wroci do domu i ja tez sie cieszylam ale wtedy zadzwonil jego kolega i o dziwo moj maz juz wcale nie byl zmeczony umowili sie na piwo nie bylam zadowolona bo jakos inaczej wyobrazalam sobie ten wieczor ale trudno poszedl.Wrocil na drugi dzien o 8-smej wieczorem chociaz probowalam sie do niego dodzwonic nie odbieral moich telefonow, zignorowal to ze bylismy wieczorem umowieni z moja kolezanka i jej mezem na to spotkanie nie poszlismy mo on nie byl w stanie ale ja musialm wyjsc z domu nie moglam patrzec jak lezy na kanapie i spi gotowalo sie we mnie.Nie bylo zadnej skruchy ani przeprosin.
Bardzo lubie tanczyc wiec poszlam sobie potanczyc i tam przez przypadek poznalam jego.Nie wychodzilam z domu po to aby kogos sobie poszukac nie planowalam tego co sie stalo tanczylismy rozmawialismy sama nie wiem jak to sie stalo ze wyladowalismy w lozku.Wymienilismy numery telefonow.Napisal nastepnego dnia i tak sie zaczelo byly smsy telefony byl taki inny wysluchal mnie przytulil dawal mi to czego brakowalo mi w domu spotkalismy sie jeszcze kilka razy a dokladnie 6 razy w ciagu trzech miesiecy.po trzech miesiacach i po tym ze moj maz jakby cos zrozumial i powoli probowal sie zmienic zakonczylam ta znajomosc dwa dni po tym wszystko sie wydalo.Byly dlugie rozmowy dlaczego tak sie stalo, byly wyzwiska, nieprzespane noce itd.Prosilam,blagalam o przebaczenie na nic.Probujemy juz rok czasu ja juz nie mam sily raz mnie kocha i nie moze bezemnie zyc to znow mam sie wyprowadzic.Wakacje mielismy spedzic w Chorwacji ale moj maz na tydzien przed odjazdem oznajmil mi ze nie jedzie z nami on musi byc sam i sobie wszysko przemyslec i leci do kolegi do Tajlandii.Byl i nie sam znalazl tam szybko taka co sie nim zajela(kupiona) Po powrocie mialo byc inaczej opowiadal ze on juz wie gdzie jest jego miejsce ze on mnie kocha ze chce nadal ze mna byc. Uwiezylam bo barzo tego chcialam,przemilczalam nawet te panienke jak mi o niej opowiedzial na nic wszystko na dwa tygodnie i znow to samo moge nie moge ,chce nie chce.Proponowalam wizyte u psychologa nic z tego nie pojdzie.Teraz znalazlam sobie mieszkanie i nie wiem co mam robic
nie chce od niego odejsc bo go kocham ale byc na kazde zadanie i pozniej znow dostac kopniaka w tylek jak juz tyle razy w tym roku to tez nie jest rozwiazanie.Moze byloby lepiej odejsc,moze jest to jedyna szansa na uratownie czegokolwiek.Ma ktos z was takie doswiadczenia napiszcie prosze poradzcie.Nie wiem jak postapic.
napisał/a: justices 2008-02-20 23:20
Hmn...życie królewny, która za wiele miała i nie doceniła. Mąż zapatrzony w siebie, poza czubkiem buta nie widzi nic. Klasyczny przykład bajki bez happy endu. Uważam, że takie życie Ci poprostu odpowiada, bo jak napisałaś masz wszystko, nie potrafisz odejść bo jest Ci wygodnie. Z drugiej strony gonisz za miłością bo jej nie doświadczasz. Trudny układ, razem źle, osobno jeszcze gorzej. Zabierz męża na spacer, wyrzuć telefony, pogadajcie. Oboje robicie sobie na złość, Twoja zdrada była wołaniem o pomoc, która nie nadeszła, przykro mi...
Pójdzcie na terapię, ale tak naprawdę czy tu jest co ratować? Mąż popadł w zaawansowany pracoholizm i tylko bankructwo jest w stanie dać mu kopa w dupę, nic innego. Może narazie zostaw go samemu sobie, niech przemyśli może doceni a i Ty odetchniesz trochę. Również łączy was dziecko a to jest mocny "cement" więc o tyle powiedzmy gorzej się rozstać.
Z drugiej strony możesz tkwić dalej w tym związku ale spójrz prawdzie w oczy! On się nie zmieni. Ciekawa jestem, czy zawsze taki był? Czy może od kiedy zaczął tak zarabiać? Czy byłaś ślepa i zakochana? Nie miej mi za złe tego co pisze, to jest tylko moje zdanie. Piszesz o pewnych sprawach ale nie wszystko wiadomo, może nie jest tak źle. Pomyśl nad sobą, nad swoim zachowaniem, nie szukaj ciągle winy u niego. Zdradę zawsze potępiam, ona niczego dobrego nie przynosi nikomu, nawet uzasadniona.

Pozdrawiam.
napisał/a: ankas1 2008-02-21 12:49
Nie uwazam ze jest to zycie krolewny chyba ze ktos jest bardzo materialnie nastawiony do zycia ja nie jestem.Nie wlazlam w to jak krowa w g... pracowalismy razem 8,5 roku temu jak sie poznalismy nie bylo tego wszystkiego firma byla jeszcze w pieluchach a on mieszkal u kumpla.Przyszedl do mnie z dwoma walizkami brudnych ciuchow.To razem staralismy sie zeby firma prosperowala,razem kupilismy dom i razem w 9 dlugich 9 miesecy w kazda wolna chwile go remontowalismy. Zastanawialam sie nad tym on nie byl zawsze taki to zaczelo sie powoli ale im wiecej mielismy tym mniej dzialo sie miedzy nami.Nie mamy przyjaciol bo nie ma na to czasu nie wychodzimy nigdzie wspolnie ,wiekszosc czasu spedzam jak samotna matka.W weekendy jak jest w domu to lezy przed telewizorem nie ma ochoty na basen czy lyzwialnie przewaznie tez chodze sama z dziecmi.No i do tego jeszcze te odzywki.Jak kiedys zapytalam czy by zauwazyl jakbym po podaniu jemu kolacji pod nos po prostu wyszla z domu odpowiedzial ze chyba nie ale jakbym przestawila telewizor to tak.On Zawsze duzo pracowal ale zawsze znajdywal czas dla mnie i dzieci.Nie jestem taka glupia wiem ze zawsze jest cos za cos ze musi duzo pracowac ale ile czegos za ile czegos??Nie chce usprawiedliwiac tego co zrobilam absolutnie zagubilam sie.Nie napisalam ze nie chce odejsc bo mi jest wygodnie tylko dlatego ze sa jeszcze uczucia i dlatego ze go kocham jakbym nic do niego nie czula to bym sie nie zastanawiala.
Nie mam nikomu za zle ze pisze swoje zdanie jezeli tutaj napisalam to po to zeby kazdy kto chce wlasnie to robil napisal swoje zdanie.
napisał/a: neli 2008-02-22 16:10
wiesz, doskonale cie rozumiem, az zdziwienie mnie wzielo, mam ten sam problem co ty...
moze jestem troche mlodsza, moj syn ma 3 lata, ale tez jestem w zwiazku 8 lat i tez nie wiem czy odejsc czy zostac, co zrobic...
a moze on ma kochanice a z toba jest mu poprostu wygodnie...
nie wiem co ci doradzic, bo sama nie wiem co zrobic
pozdrawiam serdecznie
napisał/a: ankas1 2008-02-23 17:28
neli napisal(a):wiesz, doskonale cie rozumiem, az zdziwienie mnie wzielo, mam ten sam problem co ty...
moze jestem troche mlodsza, moj syn ma 3 lata, ale tez jestem w zwiazku 8 lat i tez nie wiem czy odejsc czy zostac, co zrobic...
a moze on ma kochanice a z toba jest mu poprostu wygodnie...
nie wiem co ci doradzic, bo sama nie wiem co zrobic
pozdrawiam serdecznie

Hi,neli
Dzieki za odpowiedz wyglada ze mamy ten sam problem ktory u mnie po czesci w nastepnym tygodniu sie rozwiaze w nastepna sobote sie wyprowadzam po roku czasu walki o niego nie mam juz sily.Ciezko mi z tym bardzo ale trudno skapitulowalam bo nie mam innego wyjscia.Moze na odleglosc cos sie zmieni.Nie mozemy ostatnio nawet normalnie ze soba porozmawiac a do tego moj maz od pewnego czasu pije.Zawsze lubial sobie wypic nie mialam nic przeciw ale od ok.3 miesiecy przychodzi bardzo pozno do domu nie widzi dzieci cale tygodnie i codziennie jest podpity.Na interwncje z mojej strony slysze zawsze tylko ze to jest jego sprawa i zebym zostawila jego w spokoju i on wie co robi i nie ma problemu z alkoholem ja to widze inaczej do tego jeszcze jezdzi wypity samochodem.Widze jak sie meczy z tym wszytkim chociaz sie do tego nie przyznaje.Boje sie ze jak odejde to bedzie jeszcze gorzej to bedzie jeszcze bardziej pil ale nie wiem jak mam mu pomoc??? Przedwczoraj po pijanemu przyszedl do mnie do lozka sie przytulic bo ja möwi za mna teskni,dzisiaj mowi ze mnie nie chce.Nie wiem sama co o tym myslec wiem ze to ja narobilam bigosu czego bardzo naprawde bardzo zaluje ale obojetnie co robie to jest wszystko za malo i nie tak.Ja chcalam w codziennym zyciu pokazac ze go kocham on oczekiwal czegos wielkiego i nadzwyczajnego.Chociaz mam od stycznia wynajete mieszkanie siedzialam w domu. probowalam rozmawiac wyplakalam morze lez ale on mnie tylko pociesza ze jak sie rozejdziemy to przeciz nic wielkiego bo juz za pol roku wszystko i tak przejdzie i kazdy z nas bedzie na inny sposob szczesliwy.Moze zle zrobilam noze powinnam juz dawno isc nie byc taka ulegla nie uganiac sie za nim moze by wtedy sam wrocil??

Nelli jak mozesz napisz cos wiecej jak to u ciebie jest
pozdrawiam ankas
napisał/a: lightbeat 2008-02-23 17:58
kobieta zdradzila... jak ty bys sie czula pierwsza zdradzona ???
napisał/a: Mari 2008-02-23 19:40
ankas, neli witam,
Nie jesteście same na tej planecie ;) z dokładnie ! :eek: toczka w toczkę podobnym problemem..
Przeszłam to buuu.. i podjęłam "rękawicę" .Mi się udało :D i Wam życzę podobnego zakończenia .Jedno wiem teraz ,że jeśli "przed " było super to miłość wróci piękniejsza i dojrzalsza , tylko pod warunkiem,że oboje tego chcą...
napisał/a: ankas1 2008-02-24 15:47
lightbeat napisal(a):kobieta zdradzila... jak ty bys sie czula pierwsza zdradzona ???

napewno tez bym byla bardzo zawiedziona i nie bylo by mi latwo ale wiem tez ze potrafila bym to wybaczyc jezeli ta druga osoba naprawde i z calego serca by o to walczyla.Kazdy powinien dostac ta druga szanse.Czy to jest wazne czy sie zdradza pierwsza czy potem?? To uwazasz ze potem tej drugiej osobie wszystko wolno??U mnie tak bylo ja zdradzilam pozniej on zdradzil tylko ze ja wybaczylam a on nie.Ja walczylam albo jeszcze walcze o niego z calego serca,on o mnie nie walczyl nigdy.
napisał/a: ankas1 2008-02-24 15:50
Mari napisal(a):ankas, neli witam,
Nie jesteście same na tej planecie ;) z dokładnie ! :eek: toczka w toczkę podobnym problemem..
Przeszłam to buuu.. i podjęłam "rękawicę" .Mi się udało :D i Wam życzę podobnego zakończenia .Jedno wiem teraz ,że jeśli "przed " było super to miłość wróci piękniejsza i dojrzalsza , tylko pod warunkiem,że oboje tego chcą...

Gratuluje szczescia przynajmniej niektorym to sie udaje.U nas problem w tym ze moj maz nie wie czego chce a ja nie mam juz sily na ta walke to sie ciagnie juz od roku.Napisz cos wiecej
Pozdrawiam serdecznie
ankas
napisał/a: ankas1 2008-02-28 14:55
No i stlo sie i nie wiem jak z tym zyc.Dzisiaj zostal nam ostatni dzien i ostatnia noc ktora spedzimy pod jednym dachem.Jutro maz wyjezdza z dziecmi na weekend bo nie chce widziec jak sie wyprowadzam.Co ja naroblam!!!! Wczoraj znow byla klotnia potem wymowki a potem placz plakalismy oboje bo tak naprawde to zadno z nas nie chce tego co sie dzieje.A potem kochalismy sie prawie do rana.Moze to byl blad bo teraz jeszcze ciezej jest niz bylo ale nie zaluje tego.Odsuwalam to od siebie zawsze moja wyprowadzka to bylo bardzo daleko a wczoraj i dzis dopiero dociera do mnie cto co sie stanie.Nie umiem sobie z tym poradzic.Wczoraj moj maz mi powiedzial ze on tez tak naprawde to sobie tego nie wyobraza i ze tak naprawde to on tego nie chce ale narazie jest tak jak jest.Moze dystans dobrze nam zrobi i moze dostane druga szanse.Bardzo bym pragnela,Ja jego naprawde kocham jak nikogo przedtem.
napisał/a: Mari 2008-02-28 18:33
ankas ,
Żałuję ,że wcześniej nie zajrzałam do Ciebie , ale jeśli dziś to przeczytasz to nie wyprowadzaj się :eek: !!!.
Dystans nie poprawi Waszych relacji , tylko wspólny "magiel" i razem w domu rozwiązywanie Waszych problemów .Dystans doprowadzi do Waszego rozstania .
Jeśli oboje chcecie być razem to zostań!.


plisss przeczytaj to dziś!!!...będę o 21 na forum...
napisał/a: Heike1 2008-02-28 20:05
Nie wyprowadzaj się jeżeli chcesz to uratować. Piszę to z własnego doświadczenia. Przez wyprowadzkę mojego męża nie udało już nam się posklejać naszego życia. Sytuacja moja nie była identyczna do Twojej. To mój mąż mnie zdradził i rok ukrywał to przede mną. Nie byliśmy złym małżeństwem tylko zbyt dużo rzczy zwaliło się na nas w jednym czasie i ja pochopnie kazałam się mężowi wyprowadzić. Nie sądziłam ,ze tak zrobi i od razu zamieszka z inną. Prosiłam ,żeby wrócił ale było za późno. Gdyby nie wyprowadziłby się, rozmawialibyśmy ze sobą dużo i może dzisiaj nie byłoby rozwodu. Fakt-to dwoje ludzi musi tego chcieć. U mnie tylko ja chciałam.
Ale jestem pewna, ze gdyby nie jego wyprowadzka-ułożyłoby sie między nami.
Zostań. Spróbuj to naprawiać zostając w domu. Wyprowadzając się więcej możesz więcej stracić niż zyskać.