Zdradziłem......pprzeczytajcie i powieddzcie czy taki cham

napisał/a: Tequila 2009-11-20 09:38
Proszę ocencie czy dupek ze mnie.

Jestem nowy na forum ale od jakiegoś czasu śledzę tematy. Moja historia jest bardzo podobna do niektórych tu opisanych, ale to dalej.
Byłem w związku z kobietą od liceum, po 9 latach pobraliśmy się mamy 7 miesięczną śliczną córeczkę i nie mieszkamy razem, mało tego składam pozew o rozwód. Ale od początku....
Zawsze głównym problemem w naszym związku był seks. Byłem i jestem pierwszym partnerem mojej jeszcze żony. Nauczyłem przeżywać ją rozkosz, nigdy nie wypuszczałem jej z łóżka bez orgazmu z wyjątkiem "dni dziecka", które polegały na tym, że raz ja robiłem co chciałem raz ona (oczywiście za zgodą obojga). Kobieta, z którą się związałem to jedynaczka, mająca wszystko od urodzenia. Ja to chłopak z biednej rodziny, bez ojca - całe życie muszę dawać sobie radę sam. Mimo wszystko było ok. Jednak wszystko co robiliśmy musiało być po myśli mojej pani. Jeśli ja miałem odmienne zdanie, to tak długo próbowała mnie przekonać aż ulegałem- to był błąd już wiem. Mieliśmy wzloty i upadki jak każdy. Jednak po 4 latach coś pękło we mnie, nie potrafiłem po raz kolejny dopasowywać się do niej (ja to ogień ona woda) i jej wymagań. Nie bylem nigdy poukładany tak jak ona miałem parę grzeszków młodości, które jednak nie były problemem. Rozeszliśmy się na krótko. Po rozmowach, wróciliśmy do siebie. Każdą z rozmów ja inicjowałem, to ja nauczyłem ją jasno wyrażać swoje uczucia i potrzeby, to ja nauczyłem ją rozmawiać o seksie. Ja wprowadzałem ją w towarzystwo, pokazywałem nowe rozrywki. Jednym słowem starałem się. Mimo, że nie jestem typem romantyka (co od początku mi zarzucała) starałem się nawet wbrew sobie (kolacyjki w domu na mieście, kąpiel w płatkach róż, delikatny seks itd).
Po kolejnych 4 latach znowu się rozeszliśmy ponieważ posądziła mnie o zdradę a to jej koleżanka próbowała inicjować spotkanie (była pijana na weselu znajomego) a gdy próbowałem na osobności jej wyjaśnić, że ja nie chcę weszła do holu moja pani....i się zaczęło...Wróciliśmy do siebie po 3 miesiącach, głównie dzięki moim ciągłym staraniom mimo iż ja nie zawiniłem!!!!! Teraz wiem, że trzeba było odpuścić!!!!! Zeszliśmy się w 2005 roku w styczniu i sporządziliśmy listę oczekiwań od siebie. Ona chciała jesscze więcej czułości, przytulania, (najlepiej jakbyśmy się do siebie przykleili), częstszych wizyt u mamusi (to osobny temat TEŚCIOWA - klasyczna, taka jak w kawałach), u jej licznej rodziny, nasiadówki itd. Ja oczekiwałem tylko większej ilości seksu i bardziej zróżnicowanego (dla niej kochać się dwa razy w ciągu dnia wydawało się dziwne!!! czemu? Nie wiem.), większej swobody (mam liczne zainteresowania - sport, komputery ogólnie jestem aktywną osobą w przeciwieństwie do niej), ograniczenia tych wizyt u rodziny.
Pierwszy miesiąc był ok. Później standardowo ale łudziłem się, że będzie dobrze i tak do 2008 kiedy pod wpływem delikatnych nacisków wzięliśmy ślub. I tutaj zaczęły się schody począwszy od przygotowań i na kosztach skończywszy. Ona uwielbia wszystko z mocną pompą, na pokaz przed liczną rodziną. Wymarzony lokal, suknia itd. Wszystko na tip top. Mnie interesowała skromna ceremonia, bo nie o to przecież chodzi. I tak jak ze wszystkim przekonywała mnie, prosiła abym się zgodził. I do cholery znowy się zgodziłem myśląc, że w końcu ja też zainstnieję jako ja, a nie jako dodatek do jej nieskazitelnego życia. Oczywiście musiała być 2 tygodniowa podróż poślubna (kupa szmalu) zamiast coś kupić. Dodam, że nie chciała mieszkać ze mą 2 lata przed ślubem ponieważ wciąż nie skończone było piętro w domu jej ojca (tam zamieszkaliśmy). Zajęło mi ponad rok wyańczanie góry (własnymi rękami). Ja to widziałem inaczej. Mieliśmy tam pokój zrobiony, co z tego że z jedną szafą. Spokojnie mogliśmy tam razem być co wg mnie scementowało by nasz związek. Wg niej nie można tak żyć, musi być wszystko na tip top. No ale....wciąż się łudziłem, że w końcu coś będzie na moje.

Po ślubie po 2 niezłych miesiącach zaszła w ciążę i szlag trafił udane życie. Marudzenie, traktowanie mnie jak sprzątaczki, zaopatrzeniowca, wciąż robiłem wszystko źle. Wciąż by tylko siedziała w sklepach i kupowała mimo iż nie przelewało nam sie. Prosiła o śniadanka do łóżka, bo kobieta w ciąży ma poranne mdłości itd:- było śniadanko i herbatka w termosie, ja do pracy. Ale to za mało albo nie z szynką a z serem itd.
Od zajścia w ciążę seks przestał istnieć, laskę mogłem mieć zrobioną ale tylko po kąpieli i to jak królowej się przypomniało.

Na przełomie roku zmieniłem pracę aby lepiej zarabiać. Poznałem tam kobietę o rok ode mnie młodszą 28lat). Miała partnera a nasz kontakt opierał się na mailach. Jej partner miał bardzo bogatego ojca, prkatycznie byli ustawieni - dom w budowie itd. Jednak wg słów nowopoznanej dziewczyny niech będzie Baśki coś jej brakowało. I tak nasz rozmowowy romans trwał. Próbowałem rozmawiać wiele razy z moją żoną, żeby się zmieniła itd. ale reagowała wrogo no i że jest w ciąży. Urodziła sie wreszcie córeczka -KOCHAM ją jak szałony. Potrafię zająć się nią sam, kąpałem, przewijałem no słowem wszysko co idzie.
Z Baśką natomiast cały czas się spotykałem. Ma podobny charakter, podobną przeszłość słowem sam OGIEŃ. Zakochaliśmy się w sobie tak, ze do tej pory nie wiem czy to sen czy tak jest na prawdę. Zgadzamy się w wielu sprawach, aby nie przedłużać powiem tylko takiej kobiety szukałem całe życie!!!
Chciałem jednak naprawic wszystko ze względu na moją małą księżniczkę jednak w lipcu moja "kochająca" żona powiedziała żebym się wyprowadził co też uczyniłem wobec jej niesamowitego zdziwienia. Nagle chciała wszystko naprawiać, zrozumiała swoje błędy. Niestety ja czułem do niej tylko żal....
Z Baśką mieszkam już prawie 4 miesiące i jest cudownie. Kochamy się mimo że sprzeczki również są, ale jest za mną jak cholera - zrezygnowała z tego drugiego mimo, że jej rodzice powiedzieli jej żeby się już nigdy do nich nie odzywała. Zostaliśmy tak naprawdę sami ale nasza miłość pozwala nam przypuszczać, że damy radę ze wszystkim.
A co z moją córką???? To jest właśnie największy problem jej matka ogranicza mi możliwość spotkań z nią, mimo że na początku sierpnia miałem małą na weekend później nawet nie mogłem jej widywać. Mam zakaz pojawiania się u mojej żony. Jestem teraz szczęśliwy i planuję dziecko z Baśką ale mam dni gdy nie potrafię sobie poradzić, że moja malutka córeczka jest dla mnie niedostępna:((((( Mogę robić wszystko przy niej i chciałem się dogadać z moją żoną ale nic.
Kończąc już jestem szczęśliwy ale nie mogę znieść rozłąki z małą, mimo wszystko cieszę się, że teraz jestem kochany za to jaki jestem i nie muszę się na chama zmieniać bo ktoś chce rycerza na białym koniu. Uważam, że lepiej być z kimś kogo się kocha niż na siłę dla dziecka robiąc mu piekło. Ocencie sami i poradzcie co w sprawie małej mogę zrobić. \

Zdradziłem i nie żałuję bo poznałem miłość taką jakiej wszyscy szukacie!!!!
napisał/a: basik1986 2009-11-20 10:15
Moim zdaniem dobrze, że nie tkwisz w toksycznym związku i super, że znalazłeś miłość życia. Co do spotkań z córką żona źle robi, że ytrudnia Ci spotkania z córeczką, ale co do tego są tez odpowiednie regulacje prawne.
Nawiązują co do Twojego problemu z żoną i rzadkim współżyciem, to jako kobieta chcę Ci powiedzieć, że my kobiety co do tej sfery nie mamy takich potrzeb jak wy mężczyźni. Przy czym nieraz mamy problemy zdrowotne, które nie sprzyją zbliżeniom, np. nadchodząca miesiączka, obtarcia itd. Zastanów się nad tym jak kolejny raz będziesz nalegał na seks.
napisał/a: Tequila 2009-11-20 10:21
Basik1986. Ja nie chciałem wiele. Wiem, że mam dość duży temperament ale nie wymagałem seksu codziennie (niejasno napisałem) ale raz w tygodniu to lekka przesada. Po kolejne nie byłem nigdy jednostronny jak zresztą napisałem. Teraz kocham się tak często jak to mozliwe, przynajmniej 2 razy dziennie.
Dzięki, że tak to widzisz.
napisał/a: 28 2009-11-20 10:40
Żona kiedyś też była dla Ciebie miłością życia. 9 lat pozwoliłeś sobie wchodzić na głowę, a teraz powiedziałeś dość! Szkoda, że tak późno. Żona pewnie będzie uparcie zabraniać Ci kontaktów z dzieckiem z żalu do Ciebie. Jak lubi mieć wszystko pod kontrolą to pewnie tego też będzie pilnować. Ona to widzi inaczej- zdradziłeś ją, odszedłeś z inną, kiedy wasze dziecko właśnie się urodziło. Dla niej jest to cios poniżej pasa, nie dziwię się, że nie chce umilać Ci życia. Musisz sądownie załatwic sprawę, bo ona nie ulegała Ci wcześniej, to pewnie teraz też tego nie zrobi, choć to krzywdzące dla dziecka.
Bardzo nie ładnie, że dałeś się tak wmaglować, nie powiedziałeś stop, a teraz kiedy już powiedzieć nie! było wręcz nie fair, ty to zrobiłeś.
Życzę Ci stałego i udanego związku, mam nadzieje, że pojawijające sie niezgodności charakteru i inne kłopoty wynikające z bycia razem, nie zrobią z Ciebie znów tchórza.
napisał/a: Tequila 2009-11-20 10:48
28 Trzeba mieć wiele odwagi żeby odejść zwłaszcza jeśli wszystko co się miało wpakowało się w związek. Jestem teraz biedakiem, bez kontaktu z dzieckiem i tylko dlatego, że odszedłem. Jasne, że mogłem w tym trwać i na boku cały czas robić swoje...Uważasz że tak lepiej?? Mnie chodzi tylko o dziecko teraz bo nie dam sobie jej zabrać.
napisał/a: 28 2009-11-20 11:21
Ależ ja miałam taką odwagę, też wszystko zostawiłam jemu, potem się rozwiodłam, a dopiero potem zaczęłam życie budować od nowa. Dlaczeo sam nie zadecydowałes żeby odejść, potrzebowałeś innej alternatywy? Teraz ja masz i nie chodzisz pod dyktando żony. Miałes prawo życie zbudować od nowa, jesteś młody. Szkoda tylko, że tak wszystko pokąplikowałeś. Nawet jeśli miałeś rację (żonę przyzwyczaiłes do takiego stanu rzeczy, pozwoliłeś jej na to co robiła, dla niej to nie było krzywdzenie Cię, myślała, że tak ma być, a potem było ciężko to odwrócić), to zawsze na tobie bedzie spoczywać odpowiedzialność za zburzenie związku, to ty byłeś zdradzającym dla tych innych. Miej siły żeby Cię to nie obchodziło. Nie chciałam Cię urazić, najważniejsze żebyś nauczył się na błędach i od początku mówił co Ci sie podoba, a co nie. Każdy ma swoją wolę, ty musiałes trochę pogrzebać żeby się do niej dokopać. Nie poddawaj się z Twoja Dziecinką.
napisał/a: Tequila 2009-11-20 11:32
28 Nie uraziłaś mnie. Mam świadomość, że dla wszystkich dookoła jestem tym złym. Wiem, że głównym błędem było godzenie się na wszystko. Nie oczekuję poklepania po plecach a jedynie chciałem przekazać zwłaszcza parom, które żyją w długich związkach aby nic nie robili siłą"rozpędu". Uwierz mi, mimo szczęścia które mam, nie ma dnia żebym nie czuł się źle z powodu małej. I martwi mnie to, że dziecko stało się dla mojej żony jedyną kartą przetargową. W tej całej sytuacji to ja się dopasowuję żeby choć przez chwilę móc zobaczyć malutką. Mógłbym przyjeżdżać z policją itd. ale małej by to nie służyło. Zaczynam nienawidzieć swojej ex.
napisał/a: lodyga 2009-11-20 11:45
Wy jesteście nie normalni ze tak powiem, moim zdaniem jestes facet EGOISTA patrzysz tylko na siebie nie ma tu miłości tylko widzisz SEKS...jak mozesz pisac o zonie którą kochasz lub kochałes że robiła ci laske po kompieli itp;/ daruj sobie;/ Dawno bym cie pogoniła.....Jeszcze zdrada boze nie szkoda ci twego dziecka??..Oczywiście ze ham..skoro przed slubem bylo ci zle to poco go brałeś?? A kobieta chche zeby dzień slubu był tym najpiękniejszym dniem a nie ot tak;/
napisał/a: 28 2009-11-20 11:46
Życzę Ci, żebys jednak nie dał dojść do głosu nienawiści, bo to jescze bardziej wszystko skomlikuje. Może z czasem jak zobaczy, że nie traktujesz jej jak wroga sama też to przestanie robić wzgledem Ciebie. W końcu Twoim zamiarem nie było, żeby sprawy się tak potoczyły. Próbowałeś się dostosować, ale nie wyszło, nie mozna całe życie grać. Trudno stało się. Mam nadzieje, że całe to nakręcanie się złością w jej przypadku w koncu minie i dziunia będzie miała więcej niż "niedzielnego tatę".
napisał/a: Skrzat 2009-11-20 11:48
Hm.. Teraz masz czego chciałeś miłość swojego życia. Tylko może nie planuj tego dziecka tak szybko z "Baśką" bo znów stracisz seks 2 razy dziennie znów kobieta twojego teraźniejszego życia zmieni się bo będzie w ciąży i co i będziesz musiał znów poszukać sobie kogoś komu będzie brakować tego co tobie. Co do traktowanie Ciebie przez zonę no to tak przywłaszczyła sobie ciebie i pomyślała że jak już założyła na rękę obrączkę to jesteś Jej własnością i tu sie pomyliła a ty jej to pokazałeś szkoda że tak późno i szkoda że dziecko wspólnie zaplanowane które przyszło na świat nie będzie miało juz od samego początku pełnej rodziny bo jego rodzice nie mogli się dogadać a ty chciałeś tak mało tylko "seksu" to ważne w związku ale nie najważniejsze. Mi żona w pewnym momencie to zarzuciła że chce tylko seksu oczywiście tak nie było ale zrozumiałem wtedy że nie tylko to sie liczy są jeszcze inne potrzeby i jest dobrze miałem okazje nie wykorzystałem mimo że byłem w gorszej sytuacji niż ty (żona wmówiła sobie że ją zdradzam i zrobiła to samo zdradziła) Wiem że w takich związkach nowych różowe okulary tez kiedyś opadają i życie znów wraca do rzeczywistości wtedy właśnie zaczyna się żałować tego co się zrobiło i zaczyna się szukać powrotów do dawnej osoby niestety czasami spali się za sobą wszystkie mosty i powrotu nie ma zastanów się nad tym.
napisał/a: Tequila 2009-11-20 12:14
Skrzat - dzięki. Nie jestem już podlotkiem i wiem coś nt. różowych okularów. Nie zamierzam nikogo przekonywać o moich racjach, a poruszony przeze mnie seks jest dla mnie ważny. Nie mam na myśli mechanicznego rżnięcia ale całą otoczkę z tym związaną, dotyk, pocałunek BLISKOŚĆ. Tak mam i bolało mnie przez cały związek to, że nawet nie próbowała zgiąć się w moją stronę. Jak się naginałem jak się dało, na prawdę jak chcę to jestem niezły facet. Ale miłość nie polega tylko na braniu ale na dawaniu.

Co do obecnego związku to mam nadzieję, że będzie dalej choć w połowie tak jak teraz. Liczę się z problemami, których i tak mam już sporo z moją Baśką. Oboje poświęciliśmy wiele aby być razem i myślę, że w tym jest siła.

LODYGA - szkoda, że tylko ten fragment zapamiętałaś z całej wypowiedzi. Seks to spontaniczne doświadczenie a nie wykonywanie poleceń jaśnie Pani. Poczytaj trochę to forum i zobacz ile zdrad jest przez jego brak - na moje oko tak z 95%. Mam nadzieję, że nie przytrafi się Tobie nic takiego jak mnie. Rozumiem, że jesteś niesamowita i z czystym sumieniem możesz powiedzieć, że starasz się patrzeć oczami swojego faceta.
Bycie z kimś na siłę dla dobra dziecka nie jest dla niego najlepsze. Dziecko czuje każdą zmianę nastroju, niepokój między rodzicami - z tego co napisałaś nie masz o tym pojecia. A precyzując tą laskę to wyglądało to tak: miesiąc bez jakiegokolwiek kontaktu seksualnego, wychodzę z pod prysznica i idę do pokoju gdzie na kanapie leży moja małżonka. Leży na boku w stronę telewizora podparta łokciem głowa i mówi do mnie: czysty? to podejdź tu go wezmę. Podchodzisz a ona bez jakiejkolwiek zmiany czy zainteresowania wzdycha i próbuje się za niego zabrać. Oczywiście do niczego nie doszło bo nie dam się traktować jak śmiecia. Dodam, że nie jestem brzuchatym jegomościem a regularnie ćwiczącym sporty siłowe facetem.
napisał/a: ~gość 2009-11-20 12:19
No niestety, ale problemy w Twoim wkrótce bylym małżeństwie wynikają tylko z Twojej winy. Nie potrafiłeś tupnąć w odpowiednim momencie, powiedzieć "dość" tylko zgadzałeś się na wszystko co żona powie. Rozumiem toksyczna relacja i wszystko co się w twojej przeszłości działo zaważyło na tym że trzymałes się swojej żony jak rzep psiego ogona, ale związek partnerski nie polega na niewolnictwie w stosunku do partnera - powinna Ci się wcześniej zapalić lampka i przewartościowanie.
Co do Twojej Basi ,na razie podarujcie sobie płodzenie dzieci, musisz wpierw wywalczyć kontakt ze swoją córką - Przecież kochasz ją jak szalony,nie ?.
A niestety nie wiesz jak Twoja "Basia" zareaguje na to dziecko Twoje i byłej żony,zwłaszcza kiedy będziecie mieć już własne.
Rozumiem ,czujesz euforię z powodu odetchnienia po tamtym związku, ale jak znowu wpadniesz w swoją tendencję do niewolnictwa względem partnerki to "ukochana" skutecznie zabroni Ci kontaktów z dzieckiem. Wpierw wybadaj jaką jest osobą na dłuższą metę, a dopiero później buduj z nią rodzinę. Twoja ukochana może okazać się zaborcza i uważać że masz zerwać kontakt ze swoją córka, tymbardziej jak się urodzi wam dziecko. Nagła zmiana i będzie Ci mówić że Twoja córka już nie jest Twoją rodziną.
Zajmij się sobą, brakowało Ci swojego "Ja" przez lata nie? a raczej nie odbudujesz siebie jak wdasz się w nowy związek.
Czy dupek z Ciebie - raczej nie. Mnie samą by szlag trafił na brak seksu mając obok siebie zdrowego i sprawnego faceta, któremu się nagle odechciało.